Jak skutecznie pozbyć
się pestycydów, bakterii i pasożytów z warzyw i owoców?
Warzywa i owoce powinny stanowić
podstawę zdrowej i dobrze zbilansowanej diety - to już nie dyskutowana
podstawa większości koncepcji dietetycznych. Zanim je zjemy czy odłożymy
do dalszego przechowywania pamiętajmy o ich odpowiednim przygotowaniu.
Warzywa kupowane na bazarkach, w osiedlowych sklepach czy supermarketach mają
jednak jeden minus. Mogą zawierać dodatkowe składniki, których wcale nie
chcemy spożywać. Nawet te warzywa, które hodujemy sami, mogą zawierać
pasożyty i bakterie - niech odpowiednie ich przygotowanie stanie się naszym codziennym
nawykiem.
Najlepsze warzywa i owoce pochodzą
z własnego ogródka, sadu lub od zaprzyjaźnionego rolnika. Lecz nawet sprawdzone
źródło nie daje gwarancji, że są one pozbawione zanieczyszczeń. Czy należy
więc z nich zrezygnować lub ograniczyć ich spożycie? Nie! Wystarczy, że
będziesz je myć prawidłowo.
A na przystawkę... sałatka z pestycydów?
Badania wykazały, że ponad 55% warzyw,
owoców i zbóż z polskich upraw zawiera pozostałości pestycydów w nie przekroczonych
normach. Czy to dobra wiadomość? Nie, ponieważ oznacza to, że produkty
te były opryskiwane, a użyty środek ochrony roślin nie uległ pełnemu rozkładowi.
Wprawdzie normy nie zostały przekroczone, ale kto by chciał spożywać szkodliwe
substancje, w jakiejkolwiek ilości?
Te same badania wykazały, że w 2,2%
próbkach ilość pestycydów została przekroczona, a to już bardzo niepokojąca
wiadomość. Podobnie wygląda sytuacja w przypadku produktów importowanych
z krajów Unii Europejskiej. W przypadku innych krajów ten odsetek może
być znacznie wyższy.
Szkodliwe czy nieszkodliwe?
Czy pestycydów należy się bać? Niektórzy
twierdzą, że nie, bo normy unijne dbają o nasze bezpieczeństwo. Problem
w tym, że naukowcy co rusz udowadniają, że pestycydy kumulowane w organizmie
mogą szkodzić dopiero po latach. Szczególnie narażone są kobiety w ciąży
(pestycydy przenikają przez łożysko) i dzieci oraz osoby, które pracują
w rolnictwie. Ale zwykli "zjadacze chleba" też powinni uważać. Udowodniono,
że niektóre środki dopuszczone do stosowania w rolnictwie (np. glifosat),
powodują zaburzenia endokrynologiczne a inne wpływają na uszkodzenia systemu
nerwowego i immunologicznego. Zwiększają też ryzyko zachorowania na nowotwory.
Pestycydami można się również zatruć, a objawy, takie jak biegunka, nudności,
bóle brzucha i głowy, często mylone są ze zwykłym zatruciem pokarmowym.
Może więc warto dmuchać na zimne?
Inne środki chemiczne i bakterie
Pestycydy to nie jedyne szkodliwe
środki, które znajdziemy na produktach rolnych. Te, importowane do nas
z odległych krajów są dodatkowo spryskiwane środkami, które mają zapobiegać
rozwojowi pleśni i grzybów. Po dotarciu do nas z Maroka, Kolumbii czy Portugalii
poddaje się je gazowaniu ethrelem lub dwutlenkiem węgla, które mają przyspieszyć
ich dojrzewanie.
Należy uważać również na nasze krajowe
warzywa, zwłaszcza "nowalijki", sprzedawane od kwietnia, a nawet marca.
Wczesną wiosną rolnicy stosują nawozy azotowe, które odkładają się na roślinach
w postaci azotanów. Jeśli pozbawimy je dopływu tlenu, azotany zredukują
się do szkodliwych azotyn, które mogą być rakotwórcze. Nowalijki kupujmy
więc w czerwcu, bo dopiero wtedy mamy pewność, że miały szansę dojrzeć
bez udziału szkodliwych środków chemicznych.
Bakterie - do wyboru, do koloru
To niestety nie koniec naszej listy.
Naukowcy z Instytutu Kolorado na powierzchni różnych warzyw i owoców, znaleźli
aż 26 gatunków mikrobów: bakterii i pasożytów. I mimo, że w większości
były one nieszkodliwe, to znaleziono także te, które mogą wywołać bardzo
poważne choroby. Wśród nich były pałeczki bakterii z rodzaju Listeria,
E. Coli oraz Salmonella. Na warzywach i owocach, bez względu na ich pochodzenie,
można znaleźć również pasożyty, takie jak bąblowiec (tasiemiec) czy glista
ludzka.
Ciężki kaliber
Naszą niechlubną listę zamykają metale
ciężkie. Zanieczyszczenie środowiska, w tym gleby i wód gruntowych, powoduje
przenikanie ich do żywności. Do najbardziej szkodliwych należą kadm, ołów,
rtęć i arsen. Niestety nie ma skutecznego sposobu na pozbycie się ich z
warzyw i owoców, ponieważ metale są wchłaniane do ich wnętrza. Jedynym
sposobem jest zaopatrywanie się u rolników z czystych terenów, oddalonych
od dróg i autostrad.
Jak myć warzywa i owoce?
Co robić, wobec całej tej długiej
listy zagrożeń? Zignorować? Ograniczyć? Nie jeść? Nie! Po prostu prawidłowo
myć. I to zawsze, bez względu na pochodzenie produktów.
Czy znane sposoby są skuteczne?
Większość z nas używa do tego celu
bieżącej, zimnej wody. Ten sposób może nie wystarczyć, bo niektóre pestycydy
mają oleistą konsystencję, która ma zapobiegać zmyciu ich przez deszcz.
A więc woda z kranu też sobie z nimi nie poradzi.
Niektórzy stosują więc płyn do mycia
naczyń, ale my nie znaleźliśmy dowodów na jego skuteczność. Poza tym, jeśli
producenci zastrzegają, że są to środki tylko i wyłącznie do mycia naczyń,
to trudno się z tym spierać. Ich skład, który zazwyczaj opiera się na syntetycznych
składnikach petrochemicznych, mówi sam za siebie.
Innym sposobem jest stosowanie specjalnych
płynów do mycia warzyw i owoców. Są one zazwyczaj w 100% naturalne i ekologiczne,
ich skład opiera się na kwasach i wyciągach roślinnych. Jest z nimi jednak
jeden problem: są drogie. Zwłaszcza, że podobne efekty uzyskamy stosując
tanie i ogólnie dostępne produkty: ocet i sodę oczyszczoną.
Jak to zrobić?
Okazuje się, że pozbycie się większości
bakterii, środków chemicznych i pestycydów z powierzchni warzyw i owoców
jest niezwykle proste. Z dwoma pierwszymi radzi sobie ocet. Najlepiej,
jeśli zamoczymy produkty, które chcemy oczyścić, w roztworze wody i octu
jabłkowego lub winnego. Na 1l wody dodaj pół szklanki octu. Taka kąpiel
powinna trwać zaledwie 2-3 minuty.
Z pestycydami radzi sobie natomiast
woda o odczynie alkalicznym. To nic innego jak woda z dodatkiem sody oczyszczonej.
Skuteczność tej metody potwierdziły badania naukowców z University of Massachusetts
w USA. Sprawdzili oni, że moczenie warzyw i owoców na 12-15 minut w takim
roztworze usuwa z ich powierzchni aż 80-96% pestycydów. Po wyjęciu produktów
z kwaśnej kąpieli w wodzie z octem, zrób im więc kąpiel z czubatą łyżką
sody oczyszczonej. A na koniec opłucz je czystą wodą i gotowe!
Ta prosta i skuteczna metoda jest
jednocześnie niezwykle tania. Nie warto ryzykować zdrowiem swoim i swoich
bliskich, rezygnując z dokładnego mycia warzyw i owoców. Owszem, jeśli
żywność, którą kupujemy pochodzi z ekologicznych źródeł, nie powinna zawierać
pestycydów. Jeśli jednak nie mamy 100% pewności - nie ryzykujmy. W przypadku
bakterii sprawa jest jeszcze poważniejsza, gdyż można się nimi zarazić,
bez względu na pochodzenie naszych produktów. W tej walce mamy jednak sprzymierzeńca
w postaci octu. I warto się z nim zaprzyjaźnić na stałe.
Beata Anna Dąbrowska
-----------------------------------------------------------------------------------------
Przepis na burgery:
Składniki:
- średnia marchewka
- połowa czerwonej cebuli
- 2 łyżki natki pietruszki
- plaster selera
- garść kiszonej kapusty
- ząbek czosnku
- pieprz, sól, kurkuma - ulubione
przyprawy
Czas przygotowania: ok 10 minut
i pieczenia ok 40 minut
Przygotowanie:
Wszystkie składniki kroimy w mniejsze
części i wkładamy do blendera. Formujemy okrągłe kotlety ok 1 cm
grubości i układamy je na formie do pieczenia wyłożonej papierem. Pieczemy
ok 30-40 minut w temperaturze 180 stopni, kiedy kotlety zarumienią
się delikatnie obracamy je na drugą stronę.
Porady:
Do formowania burgerów świetnie nadaje
się metalowa foremka w kształcie koła.
Świetnie smakują jako pojedyncze
danie podczas diety dr Dąbrowskiej szczególnie podczas pierwszego etapu
postu. Można je wykorzystać podobnie do tradycyjnych burgerów, świetnie
zastępują wkład mięsny.
Więcej szczegółów o poście i
diecie opartej na roślinach znajdziecie na stronie: http://ewadabrowska.pl/
Beata Anna Dąbrowska - z zawodu
terapeuta zajęciowy, z zamiłowania - szef kuchni. Gotowanie to jej pasja.
Pracując z osobami z upośledzeniem umysłowym, osobami starszymi i dziećmi,
osobami podejmującymi post obserwuje dobroczynny wpływ diety opartej składnikach
pochodzenia roślinnego na ich komfort życia i stan zdrowia. Regularnie
podejmuje dietę warzywno-owocową. Tworzy własne przepisy diety warzywno-owocowej
i roślinnej na potrzeby diety warzywno-owocowej dr Ewy Dąbrowskiej.
|