.

MAGAZYN PANORAMA
352 Bergevin, Suite 6 
Lasalle, Qc
H8R 3M3 

E-mail: kontakt@panoramanews.org

Tel. (514) 367-1224 
Tel. (514) 963-1080



 
 
 
 
 
 
 
 
 

 

Zmysły świąt  

Adwentowy kalendarz przyspiesza odsłaniając kolejne dni. Czasem uchyla rąbka tajemnicy i otwiera schowki, gdzie czekają adwentowe niespodzianki. Jednym słowem odmierza czas dzielący nas od daty, na którą wszyscy i jak zawsze od lat czekają z niecierpliwością. Granica oczekiwania na "spełniony cud", tak jak granica oddzielająca dzień od nocy lub sacrum od profanum przybliża się. Już za tydzień, za pięć dni, za trzy, za dzień... Już! Wszystkie kalendarze i czasomierze wskazują wyczekiwaną datę 24 grudnia.

Czas świętować, czas powrócić do wspomnień, tych dalszych, zapisanych głęboko w sercu lub tych z nieodległych lat. Wszystkie one, przesuwają się pod powiekami, wracają, przyspieszają bicie serca, a czasem nawet wywołują wilgotność oczu.

To wyjątkowy okres, kiedy czas przeszły miesza się teraźniejszym, a także bardzo sprzyja przyszłym planom. Czekamy na niego, celebrujemy go kiedy w końcu nastanie, a potem znów pieczołowicie chowamy go do skarbca uczuć, aby za rok, celebrować jego powrót.

Święta Bożego Narodzenia to dziecięca wiara w powrót Świętego Mikołaja, pakowanie prezentów, kuchenne zapachy, czas spędzony z bliskimi, milczący telefon, nie spieszący się nigdzie budzik i śnieg, który nie zawsze jest...

Magia Świąt zatrzymuje czas, wymazuje winy, przypomina o dobru, które w sobie wciąż nosimy. Dzięki niej Święta Bożego Narodzenia mają swój niepowtarzalny klimat bez względu z kim i gdzie się je spędza, ponieważ od zawsze, wcześniej nieświadomie, obecnie już bardziej, przeżywaliśmy je i przeżywamy wszystkimi zmysłami - wzrokiem, słuchem, powonieniem, smakiem i dotykiem. Pozwólmy im się poprowadzić się, aby zobaczyć, usłyszeć, poczuć, dotknąć i w pełni delektować się ich smakiem.

Nasza pamięć przechowuje obrazy. Myśląc o Świętach natychmiast widzimy twarze bliskich, czerwony strój Mikołaja, a czasem i domowników "ubranych" w renifery, zieleń choinki, a pod nią błyszczące opakowania prezentów, biel opłatka, a za oknem tańczące i lśniące płatki śniegu. To łatwe. Spróbujmy jednak zapomnieć o realnych kształtach i kolorach. Przywołajmy inne zmysły, by świadomie poczuć, jak smakują i jak pachną Święta. Dotknijmy ich czaru i usłyszmy ich dźwięk. A kto wie, może gdy wytężymy słuch, to usłyszymy nawet w tę wyjątkową noc zwierzęta mówiące do nas ludzkim głosem. Bo przecież wszystko jest możliwe. Ja już wiele razy słyszałam i mam nadzieję, że Wy też, a jeśli nie, to gwarantuję, że w tę wigilijną noc usłyszycie. Jest tylko, zgodnie z wróżbą, jeden warunek - Wasze czyste serce musi być wypełnione dobrymi myślami i takimi samymi uczynkami. Niech przestrogą będzie opowieść o człowieku, który chciał się dowiedzieć, co zwierzęta o nim mówią. Te poczuły, że są przez niego podsłuchiwane i w żartach powiedziały, że on wkrótce umrze. I tak się stało, jeszcze tego samego dnia umarł on ze strachu.

Ale wróćmy do zmysłów. Bardzo trudno jest oddzielić od siebie zmysł smaku i zmysł węchu. Są jak dwie ręce i dwie nogi. Mimo dwoistości, są jednością. Bez nich nawet najsmaczniejsze potrawy są nijakie. To one, jak papierek lakmusowy, dostarczają informacji o przyjemnych doznaniach, przywołują zapach potraw z rodzinnego domu, a także ostrzegają przed kulinarnymi katastrofami - przypaleniem lub przesoleniem. No właśnie, przestańcie czytać ten tekst i czym prędzej sprawdźcie co się dzieje w kuchni. Ja już czuję, że najwyższy czas wyjmować ciasto z piekarnika; ? propos, zastanawialiście się kiedyś, dlaczego zapach ciasta od razu przypomina mamę lub babcię? To wszystko za sprawą węchu, który jest ściśle połączony z naszą pamięcią. Naukowcy udowodnili, że wspomnienia powstające na skutek zapachu są najbardziej trwałe i najintensywniejsze. Dlatego koniecznie naszą pamięć trzeba wypełniać gamą smakowych i węchowych doznań, którymi przesiąknięte są Święta.

I będzie to nie tylko zapach ustawionej w salonie zielonej choinki, żywicy i płonącej świecy, przypraw korzennych, ale i potraw unoszący się z kuchni lub już ustawionych na świątecznym stole. Zapach potrafi stworzyć niepowtarzalną atmosferę i przenieść nas, niczym wehikuł czasu, w szczęśliwe chwile. Bo nigdy, tak jak w Święta nie pachnie smażona ryba ani ugotowany barszcz z grzybami czy pierogi, a przede wszystkim ciasto czekające w kuchennej kolejce na deser. 

Smaki i zapachy są najtrudniejsze do zarejestrowania. Smak można odtworzyć przyrządzając potrawę według receptury. Zapach można próbować zachować odtwarzając jego esencję. Nigdy jednak nie będzie to samo wrażenie zapamiętane z przeszłości, związane z domem i z bliskimi osobami, bo wigilijna uczta kubków smakowych zdarza się tylko raz w roku. Powrót do rygorystycznej diety lub jej kolejne postanowienie, ja to dobrze znam, ale Wam tego nie życzę! Zacznie obowiązywać dopiero po Nowym Roku. Teraz kuszą ulubione potrawy, których nie może zabraknąć na świątecznym stole i którym nie można się oprzeć. Dań jest standardowo dwanaście, ale czasem warto nieco dostosować menu do gustu i możliwości biesiadników, aby wszyscy odczuli, jak smakuje i pachnie Boże Narodzenie. 

Dotykiem poznajemy. Uwielbiam przeciągnąć ręką po okładce książki, poczuć wypukłość liter lub obrazka. Dotknięcie zapakowanego prezentu daje możliwość puszczenia wodzy wyobraźni i zaciekawienia. Jak go świadomie wykorzystać? Nic prostszego, okazujmy sobie serdeczne gesty - uściski, przytulenia, może i dotknięcie przy skradaniu komuś pod jemiołą pocałunku. Kto z nas nie zna uczucia podczas dotykania igiełek choinki, świątecznego stroju ubieranego tylko na tę okoliczność, szalika, rękawiczek czy swetra, które kiedyś ktoś nam ofiarował.  Pamiętacie, co wtedy, właśnie dzięki dotykowi, czujecie?

Dzięki wzrokowi dociera do nas najwięcej informacji. "Rzutem oka" widzimy coś lub kogoś, a także orientujemy się w przestrzeni. Dzięki niemu zapisujemy wspomnienia, które nawet wiele lat później "widzimy" w pamięci, bliskie osoby, ważne miejsca, dom rodzinny, twarze kochanych ludzi, miejsca, za którymi tęsknimy... Warto jednak pamiętać o przestrodze Małego Księcia, że najważniejsze jest niewidoczne dla oczu. 

A czy święta mają swoje charakterystyczne kolory? Może jest to biel śniegu na Krakowskich Plantach i prześwitująca przez niego złocistość jesiennych liści. Może biel obrusa i czerwień stroju Świętego Mikołaja. A może granat nieba rozgwieżdżonego gwiazdami, które otula nas jasnością, kiedy przed północą idziemy na Pasterkę. Może zieleń choinki? A może cichy szept "rozpakuj mnie" leżących pod nią prezentów owiniętych barwnymi papierami? Może migocąca srebrem i złotem pierwsza gwiazdka, która niczym łuk przymierza łączy ziemię z niebem... 

Słyszymy, podobnie jak widzimy, mimochodem. Potocznie mówimy, że "coś nam wpadło w ucho". Czy święta mają swoje charakterystyczne dźwięki, podobnie jak charakterystyczne widoki? Czy je pamiętamy? Czy je przywołujemy w pamięci?

Ze świecą szukać osoby, która nie potrafi zaśpiewać kilku kolęd czy popularnych pastorałek w rodzinnym gronie. Składane przez bliskie nam osoby świąteczne życzenia także zapadają w serce. Spróbujmy dostosować je do każdego indywidualnie. Nie wysyłajmy ich tekstu z automatu, jedynie dopisując adresata (i to nie zawsze) i podpis. Brrr... To zaprzeczenie sensu ich składania.
Podczas Świąt, zmęczeni nieustannym zgiełkiem otaczającego nas świata, zwolnijmy. Oddzielmy się od niego. Wyłączmy grające sprzęty, odłóżmy telefon. Posłuchajmy co mówią do nas bliscy, czasem także posłuchajmy samych siebie. 

Wzrokiem ogarniamy rzeczywistość, wszystkie zewnętrzne obrazy i ludzi. Oprócz zastawienia świątecznego stołu, pozwólmy sobie na odrobinę kiczowatego szaleństwa, które czekają na każdym kroku. Choinki przystrojone kolorowymi posypanymi brokatem bombkami, w Krakowie nazywa się je bańkami, bo jak to - bombka na choince? wieńce bożonarodzeniowe i łańcuchy, migające światełka i złote świeczniki, figurki świętego Mikołaja i aniołów z rozpostartymi skrzydłami. Stragany na kiermaszach z wszelkimi kolorowymi cudeńkami kuszą do zakupu, nawet jeśli niekoniecznie są potrzebne.

Wyciągamy z szafy schowane z poprzedniego roku skarpety i sweterki z reniferem, z choinką lub Świętym Mikołajem. A jeśli są one podarunkiem od kogoś, to okazja do wspomnień i ciepła w sercu. Nacieszmy ich kolorami wzrok, nawet jeśli są na granicy kiczu. Zaszalejmy.

Niezależnie od dekoracji, a nawet jej braku, pamiętajmy, że najważniejszy powinien być widok bliskich osób. Boże Narodzenie to szczególny czas, czas spotkań, rozmów. Taki czas, w którym naprawdę mamy go dla bliskich i to oni są najważniejsi. 

Tradycje Bożego Narodzenia uaktywniają i angażują wszystkie zmysły. Ubieranie choinki, oczekiwanie na pierwszą gwiazdkę, przebaczenie, łamania się opłatkiem, przygotowanie potraw wigilijnych czy pozostawienie wolnego miejsca przy stole - to tylko niektóre z nich, które towarzyszą nam co roku.

To także wieczerza wigilijna, która, chyba u wszystkich, wywołuje wzruszenie i szybsze bicie serca. Ten uroczysty rodzinny czas rozpoczyna się wraz z pierwszą gwiazdką.  Związane są z nią liczne przesądy i wierzenia. 

Kiedyś, 24 grudnia wstawano bardzo wcześnie, aby zapewnić sobie w nadchodzącym roku chęć do pracy. Zwracano uwagę na różne na pozór mało znaczące wydarzenia, ponieważ istniało przekonanie, że przebieg Wigilii ma wpływ na przyszłe życie i powodzenie w przez najbliższy rok. Od rana zastanawiano się, kogo spotka się pierwszego - mężczyznę czy kobietę? Mężczyzna oznaczał pomyślność, spotkana kobieta nie była pomyślną wróżbą. 

W Wigilię, tak wierzono, domy odwiedzać miały dusze zmarłych przodków, dlatego uchylano drzwi lub okna, aby mogły wejść. Dmuchało się na krzesła i stołki zanim się usiadło, mówiąc przy tym posuń się duszyczko. O, to ciągle jeszcze można usłyszeć nawet przy innej okazji. 
Nie wyobrażamy sobie świąt Bożego Narodzenia bez opłatka, a Polska to jedyny kraj, gdzie rozpowszechniony jest zwyczaj łamania się nim przy wieczerzy wigilijnej. 

Do dziś, choć może już rzadziej, wysyłamy go w listach wraz ze świątecznymi życzeniami do rodziny i znajomych. Szkoda, że ja nie mogę go Wam wysłać. Funkcjonuje również zwyczaj, że otrzymane drogą korespondencyjną opłatki kładzie się na wigilijnym stole na znak łączności z bliskimi.

Kolejną tradycją jest kładzenie sianka pod wigilijny obrus, aby zapewnić dostatek. To także pamiątka narodzin Jezusa w stajence. W wielu regionach Polski zwyczajem było wyciąganie źdźbła siana spod obrusa - im dłuższe, tym więcej pomyślności czekało na człowieka w następnym roku. 
Ważnym zwyczajem, z którego jesteśmy wyjątkowo dumni, jest zostawianie jednego pustego nakrycia dla niespodziewanego gościa. Przypomina o bliskich zmarłych i o potrzebie otwartości na potrzebujących, których należy przyjąć i ugościć. Zwyczaj ten miał także wymowę patriotyczną - dodatkowe nakrycie symbolicznie zarezerwowane było dla członka rodziny przebywającego na zesłańczej tułaczce na Syberii, czy internowanego przez władze komunistyczne. Zwyczaj przetrwał, ale dziś niesie przesłanie, że w tym dniu nikt nie powinien być sam.
 
Kolacja wigilijna, zgodnie z tradycją, rozpoczyna się wraz z momentem pojawienia się na niebie pierwszej gwiazdki, co jest nawiązaniem do Gwiazdy Betlejemskiej oznaczającej narodziny Jezusa, którą ujrzeli Trzej Królowie. Wieczerza jest postna. Potrawy były i są nadal zróżnicowane regionalnie, ale zawsze zwracano uwagę na to, aby były przygotowane z darów pola, ogrodu, sadu, lasu i wody. Ważne było także użycie rzeczy drobnych i trudno policzalnych, jak mak, kasza, groch, bób, co miało zapewnić dostatek. Ilość dań była różna, najczęściej uważano, że powinno być ich dwanaście, czyli tyle, ilu było apostołów lub w innej wersji - miesięcy w roku. Mogło być ich także siedem, ponieważ tyle jest dni tygodnia lub dziewięć w nawiązaniu do chórów anielskich. Panowało przekonanie, że należy spróbować każdej z wigilijnych potraw z szacunku dla płodów ziemi.

Typowe potrawy wigilijne to barszcz z uszkami, zupa grzybowa, kapusta z grochem, pierogi z kapustą i grzybami, karp smażony, kutia. Ta ostatnia pochodzi ze wschodnich regionów Polski i przygotowywana jest z gotowanej pszenicy, z dodatkiem miodu i maku. Zarówno mak, jak i miód to produkty zajmujące specjalne miejsce w wigilijnym menu. Mak znany ze swej mocy usypiania mógł być pomocny w drodze w zaświaty lub stanowić poczęstunek dla tych, którzy stamtąd przybędą. Miód to produkt od pszczół, powszechnie w kulturze uważanych za święte, był darem ofiarnym dla dusz zmarłych. Wigilia nie mogła się też obyć bez suszonych grzybów, ponieważ rosną w lasach, czyli przestrzeni ciągle tajemniczej dla ludzi. Ryba na początku "królowała" tylko na stołach w bogatych domach, obecnie, pod różnymi postaciami, gości wszędzie. 

Choinka, bez której trudno wyobrazić sobie święta, przywędrowała do Polski na przełomie XIX i XX wieku jako symbol rajskiego drzewa i nadzieja na życie wieczne. Kiedyś przyozdabiano ją łańcuchami z bibuły i słomy, jabłkami, orzechami i ciastkami. Wszystkie te ozdoby miały symboliczne znaczenia. Jabłka i orzechy oznaczały zdrowie oraz miłość. Ozdoby ze słomy znamionowały obfitość i płodność, a łańcuchy długi ciąg powodzenia. Gwiazda na szczycie to odpowiednik Gwiazdy Betlejemskiej. Świeczki, dzisiaj zastąpione przez kolorowe światełka, symbolizują Jezusa - "światłość świata".

Boże Narodzenie od zawsze jest uważane za święto niezwykle rodzinne. Dlatego pierwszy dzień Świąt spędzano tradycyjnie w domu i nie składano w tym dniu wizyt. Świętowano w rodzinnym gronie, jedzono i śpiewano kolędy. Dzisiaj, na szczęście, częściej odchodzi się od stołu i wychodzi się na spacery.

W drugi dzień świąt odwiedzało się bliskich. W kościele w tym dniu do dziś święci się owies na pamiątkę ukamienowania św. Szczepana, pierwszego męczennika, patrona tego dnia, dla zapewnienia urodzaju i dostatku w przyszłym roku. Z aury panującej w tym dniu przepowiadano pogodę zgodnie z powiedzeniem: "Jaka pogoda w Szczepana panuje, taka na luty nam się szykuje". Od tego też dnia rozpoczynało się również chodzenie po kolędzie. Kolędników przyjmuje się z życzliwością, ponieważ przynoszą życzenia wszelkiej pomyślności. W Krakowie i w okolicach rozpowszechnione jest chodzenie z szopką. W grudniu odbywają się nawet konkursy na najpiękniejszą, zawsze na krakowskim Rynku u stóp pomnika Adama Mickiewicza. Szopkarstwo krakowskie jako pierwszy polski wpis, trafiło na Reprezentatywną Listę Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego Ludzkości UNESCO.

Przepis na idealne święta...

... nie istnieje. Każdy powinien sam go odnaleźć. Wykorzystywanie swojego wzroku, słuchu, zapachu, smaku czy dotyku z pewnością wpłynie na niepowtarzalny klimat Bożego Narodzenia nie tylko w naszym domu, ale przede wszystkim w nas samych. Planujmy i realizujmy ten czas w zgodzie z własnymi potrzebami, aby na własnej skórze poczuć święta wszystkimi zmysłami. Wszystkie one, jestem tego pewna, lubią Boże Narodzenie. Pamiętajmy, że o gustach, szczególnie w tym czasie, się nie dyskutuje. Spędzajmy te dni tak, abyśmy ciągle na nowo odnajdowali i czuli dziecięcą magię świąt.

Szczęśliwych Świąt Bożego Narodzenia z serca Wszystkim Czytelnikom Panoramy życzę!
 

Maryla Kania 


Maryla Kania - harcmistrzyni z Hufca ZHP Kraków Śródmieście. 
E-mail: maryla.kania@onet.eu 

 


PANORAMA - MAGAZYN RADIA POLONIA CFMB 1280 AM, MONTREAL, KANADA
Tel: (514) 367-1224, (514) 963-1080, E-mail: kontakt@panoramanews.org
Designed and maintained by Andrzej Leszczewicz
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
ZALOGUJ SIĘ