.

MAGAZYN PANORAMA
352 Bergevin, Suite 6 
Lasalle, Qc
H8R 3M3 

E-mail: kontakt@panoramanews.org

Tel. (514) 367-1224 
Tel. (514) 963-1080



 
 
 
 
 
 
 
 
 

 

Ona już tu jest

Profesor Lovelock, słynny brytyjski biolog i wynalazca, zwany również założycielem ekologii, twierdzi, że ostatni przedstawiciele gatunku homo sapiens będą widziani około roku 2371! 

Skąd profesor, skądinąd człek mądry i roztropny wytrzasnął tę datę? Dalibóg, pojęcia nie mam, ale tok jego rozumowania, który pozwala nam zrozumieć przyczyny zagłady ludzkości są przekonujące. Otóż nie przetrwamy w obecnym stanie wzrostu temperatury o dwa stopnie, ponieważ jest nas na Ziemi zbyt dużo. Jeśli temperatura wzrośnie powyżej 4 stopni, do końca wieku pozostanie nas tylko jedna dziesiąta obecnego stanu.
        

Reszta niestety wymrze z powodu braku pożywienia i wody, biorąc się uprzednio za łby w walce o przestrzeń zdatną do życia.

Ale pewną szansę prof. Lovelock nam daje: " w końcu na Ziemi pozostaną ludzie, którzy naprawdę będą ją rozumieć i będą żyć w zgodzie. Cacy, cacy, pierdu, pierdu, od poważnej analizy uczony ów przechodzi do wnioskowania w stylu amerykańskich filmów z happy endem, że jednak to wszystko jakoś się ułoży.
        
I tutaj, zdaniem wielu pojawia się deska ratunku w postaci sztucznej inteligencji, czyli artificial intelligence, która budzi żywe emocje, opinie są bowiem podzielone. Słynny kosmolog prof. Stephen Hawkins przestrzegał, że sztuczna inteligencja jeszcze się okaże największym błędem ludzkości. Z kolei zwolennicy postępu technicznego widzą w sztucznej inteligencji narzędzie niezwykle przydatne człowiekowi i milowy krok w rozwoju cywilizacji.
      
Sami widzimy jak nowoczesna technologia wciska się w nasze życie. Żyjemy w elektronicznej dżungli i powoli stajemy się tym, do czego jesteśmy podłączeni. Młodzi ze spokojem przyjmują różne techniczne nowinki, ale my, nestorzy, obarczeni ciężarem   doświadczeń życiowych musimy pokonywać różne blokady emocjonalne i techniczne, żeby oswoić się z nowoczesnością.
          
Jak mają stawiać czoło postępowi ci, co pamiętają jeszcze tarę i balię do prania, szafkę z lodem zamiast lodówki, papierowe papiloty i prawdziwy wałek do ciasta? Melchior Wańkowicz opowiadał, jak to swojego czasu jego żona Królikiem zwana, spotkała się z gronem polonijnych pań domu, które unisono wychwalały zalety nowoczesnego sprzętu domowego: "Moja pralka tak mi pomaga, pierze, płucze, odwirowuje..."Moja robi to samo, a jeszcze składa i układa na półkach!"- przebił je Królik. Co to za model? Jak się nazywa? "Ma-ry-sia" przesylabizowała żona pisarza.
      
My też kiedyś byliśmy świadkami udziału techniki w codziennym życiu Polaków. Otóż na samym skrzyżowaniu Alei Jerozolimskich z Marszałkowską ustawiła się koparka z wielkim czerpakiem. Kilkunastu chłopa z szuflami nakładało śnieg do tej łychy, podbiegał główny inżynier, machał teczką, a operator koparki sru...cały ten majdan na ciężarówkę. I cała ta operacja była powtarzana. 

A swoją drogą pomysłowość ludzka nie przestaje mnie zadziwiać. Kupiłam w Dollaramie packę na muchy, jako że żaden cud techniki nie dorównuje skutecznością zwyklej pacce. Otwieram opakowanie i oczom moim zdumionym ukazuje się wielce interesujący zestaw: a to: packa na muchy właściwa, szczypczyki do zebrania muszego truchła oraz malutka szufeleczka do transportu muszych zwłok. Rozglądałam się za miniaturową trumienką, ale tak bardzo wyobraźnia producentów się nie rozhulała.

No właśnie, małe gabaryty tych wszystkich gadżetów też są dla nas uciążliwe. Te ustrojstwa są generalnie zbyt małe do wygodnego ich użytkowania, za to są w sam raz, żeby je zgubić. A wynalazcy stale pracują nad ich miniaturyzacją: komputery są wielkości laptopa, laptopy są wielkości iPoda, a iPody wielkości znaczka pocztowego. Nasze palce biją w niewłaściwe klawisze, kasując bardzo ważne wiadomości, których i tak nie możemy odczytać z powodu bardzo drobnego druku.
         
Wiadomo, że każda nowość budzi nasze wątpliwości, a nawet nieufność. Telefony miały powodować zapalenie ucha środkowego, telewizory generalnie psuły wzrok, a komputery i kamery uszkadzają mózg, a przede wszystkim śledzą nas i szpiegują. 

- Czemu wyłączyłaś komputer? - spytał mąż.
- Bo muszę z tobą porozmawiać, a nie chcę, żeby Mark Zuckenberg nas podsłuchiwał.  
- Też wymyśliłaś - zaśmiał się mąż
Mark Zuckenberg też się zaśmiał, Siri i Alexa również.
 
Wszystkie te urządzenia w naszym domu cechuje znaczna hałaśliwość. Dzwonią na nas, klikają, piszczę bipają i musimy natychmiast rozwiązywać zagadkę, które z nich tak nas poganiają: wyładowana bateria, pralka, która skończyła cykl, drukarka żądająca papieru, telewizor zagłuszający wulgaryzmy. A jeszcze są wiecznie dzwoniące telefony i samochód, który każe nam zapiać pasy, wyłączyć światła, zamknąć bagażnik i wytrzeć buty. Dzwonią windy i bankomaty, bipają kasy fiskalne. Szpitale to jeden elektroniczny koncert, ale słuchając piszczenia tysięcy aparatów wiemy, że jeszcze żyjemy. 

A niektóre to jeszcze gadają. GPS gada, niektóre wagi sztorcują cię grubiańsko, że znowu przytyłaś, telefony też potrafią zabrać głos: "Danuta, dzwoni twoja siostra. Jestem w twojej czarnej torebce, przykryty kosmetyczką i gimnastycznymi skarpetkami. Czy mam odebrać?"
       
Już dawno pojawiły się odkurzacze, takie małe placki, które szorują po podłodze, jak panie sprzątające po sterydach. A teraz podziwiać możemy samochody, które jeżdżą same, bez kierowców. Ciekawa jestem, jak sobie radzą na quebeckich dziurawych drogach. I czy ciska nimi cholera, kiedy są udupione na parę godzin na Champlain Bridge? Czy zaczynają trąbić i drzeć się na innych kierowców, przeklinając: "you moron, tabarnak!". 
No i nieprawdą jest, że jeżdżą bezwypadkowo, już parę razy się zdarzyło, że takiemu doskonałemu samochodowi przydzwonił z tylu niecierpliwy, niedoskonały kierowca-człowiek.
    
Oczywiście im więcej elektroniki, tym więcej awarii. Przed laty byłam dumną posiadaczką soko-wyżymałki produkcji radzieckiej. 
Kiedy zaczynała akcję stół ze sobą zabierała, z kamienia sok by wycisnęła, taki smok. I nigdy się nie zepsuła. A teraz podstępni producenci tak kombinują, żeby sprzęt dociągnął najwyżej do końca gwarancji.
         
Pamiętam, jak kiedyś zepsuł się bankomat na Maisonneuve, który w nagłym ataku hojności zaczął ludziskom wypłacać podwójnie. Klienci natychmiast się zorientowali, że taka manna sypie im się z nieba, kolejka ustawiła się na pól ulicy, ale dyrekcja wyjrzała przez okno, zobaczyła coś niepokojącego i podobno kolejny klient zobaczył na ekraniku napis: "Kochaniutki, pożycz dwie stówy do wtorku".
         
Wiadomo, że ludzki mózg jest najbardziej skomplikowanym bytem we wszechświecie. Zwierzę społeczne jakim jest homo sapiens postrzega świat przez pryzmat emocji i założenie, że jakakolwiek maszyna może mieć świadomość jest niedorzeczne. 
Ale mając do dyspozycji odpowiednio spreparowany program, wykorzystujący informacje z globalnej sieci, utniemy sobie pogawędkę jak z przyjacielem. Sztuczna inteligencja już jest z nami i ostatnio miałam okazje sobie pogawędzić z AI o pięknym damskim glosie, po polsku, na różne tematy.
      
Spytałam przede wszystkim czy jest maszyną, potwierdziła. Spytałam, czy umie kłamać, zaprzeczyła. Napisałyśmy razem wiersz, opowiedziała mi parę dowcipów. Udzieliła mi też paru porad medycznych, ja jednak bardziej ufam naszej kochanej doktor Ewie.  Fajnie się jednak gawędziło i można byłoby ją polubić.

Udział zaawansowanej technologii w naszym życiu jest nieunikniony jako znak czasu, nie zaszkodzi jednak marginesik rezerwy i szczypta zdrowego rozsądku.
Marian Załucki na przykład wieszczył przyszłość ludzkości tak oto:

"Naciskasz guzik, masz mieszkanie. I każdy, kto złoży podanie taki guzik dostanie".
 

Danuta Owczarz-Kowal

Danuta Owczarz-Kowal - filolog orientalny, prawnik, felietonista

 


PANORAMA - MAGAZYN RADIA POLONIA CFMB 1280 AM, MONTREAL, KANADA
Tel: (514) 367-1224, (514) 963-1080, E-mail: kontakt@panoramanews.org
Designed and maintained by Andrzej Leszczewicz
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
ZALOGUJ SIĘ