Wiosna, Pani Sierżantowo!
Parafraza tytułu
popularnej komedii z czasów PRLu, nie jest przypadkowa. Bohater filmu,
poczciwy komendant MO w małej miejscowości, jest służbistą. Rygorystycznie
przestrzega regulaminów i przepisów, również w życiu. Nie korzysta z uciech,
jak inni mieszkańcy, jest człowiekiem samotnym i "osobnym". Dopiero młoda
pracownica poczty wpływa na poluzowanie zasad przez surowego posterunkowego,
a ja do dziś pamiętam jej zalotne: "Wiosna, panie sierżancie". No właśnie,
idzie wiosna, czas ożywienia po zimowym zamrożeniu nastrojów, czas na porządki
i czas na rozkwit. Także naszej dojrzałej kobiecości. Tymczasem mam wrażenie,
że niektóre panie są dla siebie ciągle jak ten sierżant i nie pozwalają
sobie na jakiekolwiek zmiany i odstępstwa od dotychczasowego regulaminu.
"Za stara jestem", "nie wypada", "co ludzie pomyślą", "trzeba oszczędzać,
wspierać dzieci", "na to trzeba mieć pieniądze" itd. A lata lecą. Może
więc warto uśmiechnąć się zalotnie do siebie samej i powiedzieć: "Wiosna,
pani sierżantowo!".
W świecie kobiet
50 plus dzieje się ostatnio bardzo, bardzo wiele. Wreszcie wychodzimy z
cienia, ze strefy tzw. "niewidzialności". Coraz więcej z nas chce teraz
zadbać o własne potrzeby i robić coś, co sprawia, że życie jest ciekawsze
i bogatsze. Coraz też częściej i głośniej mówimy światu: "Zobacz nas, jesteśmy!
Chcemy gonić marzenia, pasje i tęsknoty, które gdzieś tam nam się zagubiły
na dotychczasowej drodze albo na które wcześniej nie miałyśmy czasu." I
robimy to, na własnych zasadach, wolniej lub szybciej, z większymi lub
mniejszymi sukcesami, ale robimy. Coraz więcej o nas artykułów w prasie,
coraz więcej dojrzałych kobiet (50-latki, 60-latki, 70-tki a nawet 80-tki)
aktywnie uczestniczy w świecie mediów społecznościowych, na Facebooku,
Instagramie czy You Tubie. W życiu codziennym także widać coraz liczniejszą
grupę pań, która śmiało sięga po możliwości i korzyści, jakie nam ten nasz
piękny wiek oferuje.
Widzę też niestety
dość liczną grupę, którą nazwałam tutaj "sierżantowymi". To
kobiety, które albo zastygły w monotonii własnego życia albo nie pozwalają
sobie na przysłowiowe rozpuszczenie włosów i życiowy taniec. I nie mówię
od razu o rockandrollu. Wystarczy walc, też pięknie. To kobiety, które
może i chciałyby coś zmienić, otworzyć się na bardziej aktywne życie, ale
zawsze znajdą jakieś wymówki. "Takie szaleństwa to tylko za młodu" - słyszę
w aptece od pani na oko 60-letniej, kiedy mowa jest o gimnastyce na bolące
stawy. Naprawdę? Rozmawiałam kiedyś z pewną kobietą po 50-tce, która
nie czuła się szczęśliwa w swojej skórze, ale torpedowała wszystkie moje
sugestie z precyzją niemieckich łodzi podwodnych. A takie torpedy mogą
rozwalić nawet najpotężniejsze okręty. Była w kiepskiej formie, miała sporą
nadwagę i kłopoty z krążeniem. No, ale cóż - diety nie zmieni, mięsko kocha,
warzywa błe, a cukru nie ograniczy, bo jak tak bez ciasteczka do kawusi...
Ruch? A co sąsiedzi powiedzą, jakby nagle wyszła pochodzić z kijkami???
To może na zajęcia do pobliskiego miasta? "Ale to trzeba dojeżdżać..."
(15 km). Poddałam się. Jest takie powiedzenie: "Jak chcesz zmienić swoje
życie, to zmień swoje życie." Kropka.
Sierżantowe
specjalizują się w negowaniu własnych możliwości. To panie, które w swojej
filozofii życiowej skupiają się na takich słowach jak: "nie mam" i "nie
jestem", w domyśle wystarczająco zamożna, sprawna, atrakcyjna, obrotna
itp. Kocham komentarze typu "ale ona jest bogata i piękna", "kto bogatemu
zabroni", "a co ja mam zrobić w mojej szarej rzeczywistości"? Albo: "Też
bym tak chciała" (wyglądać, świetnie tańczyć, jeździć na rolkach, kolorowo
się ubierać itp.), tylko, że na "chceniu" się kończy. "Lajkujemy" i lecimy
dalej, tyle jeszcze "chceń" przed nami! Psycholodzy i terapeuci od lat
powtarzają, że zawsze jest jakieś "nie mam" i "nie jestem", ale sztuka
polega na tym, aby wykorzystać wszystkie "MAM" i "JESTEM". A przede wszystkim
"MOGĘ". Ja od siebie dodam, że kluczowym słowem, które otwiera wszystkie
drzwi jest przede wszystkim "CHCĘ". CHCĘ zrobić coś dla siebie, CHCĘ zmienić
coś w moim życiu i nie patrzę na to, czego nie mam, ale na to, jakie
zasoby w mojej rzeczywistości mogę wykorzystać, aby te zmiany wprowadzić.
Albo CO MOGĘ ZROBIĆ, aby takie możliwości stworzyć. Niestety jak się okazuje,
największym wyzwaniem może być podjęcie inicjatywy i wyjście ze świata
swoich wymówek. O wiele łatwiej jest narzekać albo czekać, że "inni" nam
coś zapewnią.
Obywatelko
sierżantowo - życie jest po to, aby je przeżywać, a nie by siedzieć i na
nie patrzeć! To nie musi od razu oznaczać nie wiadomo jakich przygód i
wyjazdów na koniec świata za wielkie pieniądze. Mała podróż też wystarczy
- trzeba jednak kupić bilet! Tymczasem niektóre panie okopują się w twierdzach
swoich domów, a głowy otaczają drutem kolczastym, niedopuszczającym żadnej
chęci działania. Aż duszno od przekonań typu: "a co mnie może jeszcze spotkać",
"co ja mogę", "jestem taka samotna", "tutaj nic się nie dzieje"... Panie
są najlepszymi pielęgniarkami dla swojej niewiary, malkontenctwa, narzekactwa
i wreszcie, co tu dużo mówić - pasywności. Najlepiej, jakby wprost z telewizora
wjechał im do domu książę w karocy i zabrał do krainy cudów. No, ale cóż,
Kopciuszek, żeby spotkać księcia, też wyszedł z domu i pojechał na bal...
Inaczej do tej pory babrałaby się w popiele.
Daj sobie szansę.
Dość często zastanawiam się, ile kobiet tak myśli? Ile kobiet nie docenia
siebie i tego, co ma, odmawia sobie możliwości bardziej spełnionego, szczęśliwszego
życia?
Ja wiem, że
świat nie jest sprawiedliwy. Nigdy nie był i nie będzie. I wiem, że trudno
się z tym zgodzić, ale tak jest. Nie wszyscy są silni i przebojowi, otwarci
na ludzi, komunikatywni. Nie wszyscy mają energię albo zdrowie. Niektórych
życie przydusiło i ciężko się z tego podnieść. Bardzo dużo kobiet nie jest
też po prostu przyzwyczajonych do tego, że mogą zrobić coś DLA SIEBIE.
Tak zostałyśmy nauczone. Żona, matka, córka. Praca w pracy, praca w domu.
Gdzieś na szarym końcu TY. Ale wiesz co? Możesz to zmienić. Naprawdę. Nie
zamykaj się w swojej skorupie, rozejrzyj się dookoła. NA PEWNO niedaleko
jest jakieś życie pozadomowe. Być może Twojej pomocy potrzebuje fundacja,
która działa na rzecz dzieci albo zwierząt? A może niedaleko jest jakiś
klub kobiet? Internet aż puchnie od ofert warsztatów, kursów, grup zainteresowań.
Może coś Cię natchnie albo zainspiruje i znajdziesz coś dla siebie? I choć
wiadomo, że "najtrudniejszy pierwszy krok", to warto go zrobić. Odważ się
i Ty, Twoje życie naprawdę jest w Twoich rękach. A czasem w nogach. Jest
życie poza twoją planetą. To co, wiosna Pani Sierżantowo?
Ela Hübner
Ela Hübner
- dziennikarka, blogerka: www.fajna-baba-nie-rdzewieje.pl
|