Spełnione marzenia
Myślę, że każdy
z nas miał i ma marzenia. Dotyczą różnych dziedzin
życia: podróży, pracy, poznania kogoś niezwykłego, kulinariów. Ile osób,
tyle marzeń. Niektóre spełniają się, inne na zawsze
pozostają nieuchwytne. Moje spełniały się wielokrotnie...
Wiele lat temu
podjęłam decyzję - lecę do Kanady. Mam 22 lata, bardzo jeszcze
mgliste pojęcie o życiu i niezbyt sprecyzowane plany, o
tym, co w tej Kanadzie będę robiła. Po głowie chodzi mi myśl,
że "skoro tam w okolicy (naiwna) już będę, to chciałabym zobaczyć
Nowy Jork".
Moje marzenie
nie spełniło się szybko, ale zostało zrealizowane wielokrotnie.
Widocznie, kiedy o nim myślałam chwila była magiczna...
Zanim odwiedziłam to miasto
marzeń po drodze była praca, nauka w college i znowu praca -
tym razem w biurze podróży. Kiedy właściciele biura podejmują decyzję,
że jako firma będziemy organizowali wycieczki autokarowe nie "załapuję"
się na te wyjazdy. Nadchodzi jednak dzień, kiedy to ja mogę pojechać. Pękam
z radości! Podglądam pracę opiekunki grupy - oj! to nie jest
łatwe zajęcie. Ile osób tyle życzeń i zażaleń. Byłyśmy razem na
takich wyjazdach jeszcze kilka razy - miałam okazję podpatrywać, wyciągać
wnioski, mieć własne pomysły i uczyć się zajęcia, które na wiele lat
stało się trwałym elementem mojej pracy. Powiem więcej mojego
życia. Wkrótce zaczęłam samodzielnie prowadzić grupy.
Każda wycieczka
była niepowtarzalna. Różni ludzie, czasem zaskakujące sytuacje.
Czasem słyszę pytanie: czy to nie nudne tak ciągle jeździć w to samo
miejsce? Otóż nie, bo cel podróży jest ten sam, ale jak
już wspomniałam zawsze z inną grupą ludzi, niezwykłych, niepowtarzalnych
i wspaniałych. Bywają też marudni - ale jak mówił jeden
z kierowców, z którym współpracowałam - mają prawo - to ich wycieczka.
Zdarzało się,
że ktoś się zgubił, lub o zgrozo, ja kogoś zgubiłam, ale zapewniam:
nikt nie został i każda taka sytuacja zakończyła się odnalezieniem
ofiary losu lub mojego błędu.
Najczęściej bywało bardzo
wesoło. Wspólna podróż sprawiała, że jej uczestnicy nawiązywali znajomości.
Niejednokrotnie zdarzało mi się słyszeć, że po wycieczce nadal
się spotykają. Niektóre osoby spotykałam później podczas innych
wycieczek - to były miłe chwile.
Zawsze, kiedy
zbliżał się sezon wyjazdów miałam wrażenie, że nie
jestem przygotowana, że za szybko, że jeszcze nie wszystko zapięte na ostatni
guzik. Podjeżdżał autokar i wszystko zaczynało się dziać jakby samo
- taka wycieczkowa magia. Po ostatniej w sezonie wycieczce odczuwałam
niedosyt, że to już koniec, że jeszcze jakiś wyjazd mógłby się odbyć.
Nowy Jork -
zrealizowałam swoje marzenie wielokrotnie. Przede wszystkim służbowo (brzmi
to bardzo poważnie), choć udało mi się odwiedzić to miasto prywatnie i
wtedy mogłam "dozwiedzać" miejsca nie oglądane z grupami.
Byliśmy wiele razy w tak zwanych "must see", ale mnie wciąż zdumiewa
fakt, że wspominam te wyjazdy przez pryzmat poznanych ludzi, z którymi podróżowałam i
współpracowałam. To oni sprawili, że wycieczki sprawdzały się,
że dla mnie są bardzo miłym wspomnieniem.
Mam nadzieję,
że dla wielu z uczestników wycieczka była realizacją ich
marzeń.
Na razie to
niemożliwe, ale wierzę, że znowu nadejdzie dzień i będę mogła
powiedzieć: Dzień dobry, witam Państwa serdecznie na wycieczce...
"
Jolanta Tokarczyk
Jolanta
Tokarczyk opiekunka grup turystycznych podróżujących w różne zakątki
świata, organizatorka wycieczek autokarowych do Nowego Jorku, Waszyngtonu,
Montrealu i Quebec City.
|