O czym nie rozmawiać
przy wigilijnym stole?
Wigilia. Na
niebie rozbłyśnie pierwsza gwiazdka, zasiądziemy do odświętnie zastawionego
stołu, nadejdą magiczne chwile wśród bliskich. Będziemy życzyć sobie spokoju,
radości, zdrowia i tego, by w otoczeniu kochających osób odpocząć i poczuć
to, co najważniejsze. Niestety piękne wizje często nijak się mają do rzeczywistości
i zamiast nastawiać się na sympatyczne spotkania wigilijne, programujemy
się na "przetrwanie".
Oto poradnik
z przymrużeniem oka, czyli o czym nie rozmawiać przy wigilijnym stole?
Nie o Polityce
Gdyby komuś
przyszło na myśl, aby przy okazji wigilijnego spotkania całej rodziny porozmawiać
o polityce to warto przed otworzeniem tej puszki Pandory przypomnieć sobie,
że kiedy spotyka się dwóch Polaków zazwyczaj reprezentują oni trzy różne
opcje polityczne. Druga rzecz, o której trzeba pamiętać to fakt, że wśród
osób interesujących się polityką, tolerancja dla poglądów politycznych
niezgodnych z wyznawaną przez daną osobę wizją świata, jest stosunkowo
niewielka. Mając te dwie rzeczy na uwadze za wszelką cenę unikajmy tematów
związanych z polityką - chyba, że nie lubimy naszych bliskich i chcemy,
aby Wigilia skończyła się szybko w akompaniamencie huku trzaskających drzwi.
Aby wigilijny wieczór nie zamienił się w koszmar wystarczy, gdy pojawi
się temat polityki, np. przewrócić wazę z gorącą zupą, podpalić choinkę
albo zadławić się ością. W ten sposób uratujemy święta.
Nie o pracy
Tak, wiemy,
że każdy z nas wykonuje najciekawszą pracę świata i mógłby o niej opowiadać
godzinami, ale wywołanie tego tematu najprawdopodobniej sprawi, że kolejne
godziny spędzimy słuchając o pracy wykonywanej przez innych, która jest
- jak wiadomo - nudna i nieciekawa. Jeśli więc nie chcemy słuchać jak syn
siostry, młody yuppie z firmy PR-owej relacjonuje przebieg kolejnych briefów,
na których przekonywał bossa do apdejtu kampanii jakiegoś brandu; jeśli
nie lubimy narzekań stryja-urzędnika państwowego, że pani Irenka z kadr
podpija jego (prywatną!) kawę, a jeszcze godzinami wisi na służbowym telefonie;
jeśli męczą nas narzekania młodego kuzyna, który skończył z wyróżnieniem
studia z zakresu badania dna oceanicznego - ale w tym kraju nie ma pracy
dla ludzi z jego doświadczeniem, to nie wspominajmy również o swojej pracy.
Nie o chorobach
Nie od dziś
wiadomo, że każdy Polak zna się na polityce, piłce nożnej i medycynie.
Politykę jako temat wigilijnych dyskusji już wykluczyliśmy, piłkę nożną
zaraz wykluczymy najpierw jednak wykluczyć powinniśmy tematy związane
ze stanem zdrowia poszczególnych członków rodziny, a także ich bliższych
i dalszych znajomych. W innym przypadku grozi nam wysłuchiwanie apetycznych
historii o hemoroidach, wrzodach, zwyrodnieniach skóry, grzybicach, świerzbie
i tego typu przypadłościach. Możemy być też pewni, że każdy członek rodziny
będzie miał na podorędziu jakąś historię o nowotworze, albo - w wersji
optymistycznej - o ataku serca. W rezultacie pod koniec wieczoru będziemy
przekonani, że odczuwamy objawy co najmniej połowy
opisywanych
przypadłości - i resztę świąt spędzimy na gorączkowym zastanawianiu się
do którego lekarza udać się najpierw.
Nie o piłce
nożnej
O ile o piłce
nożnej w wydaniu międzynarodowym od biedy można wspomnieć (ale tylko wtedy,
jeśli przy stole przewagę liczebną mają mężczyźni!), o tyle tematu polskich
kopaczy lepiej nie poruszać. Po co sobie psuć humor akurat 24 grudnia?
Nie o smaku
wigilijnych potraw
Ten temat można
poruszać warunkowo - tzn. pod warunkiem, że chcemy wychwalać pod niebiosa
gospodynię, która te potrawy przygotowała. Ale nawet to jest ryzykowne
- bo kiedy wywołamy ten temat może się okazać, że głos w tej kwestii chcą
zabrać również inne osoby. A niestety za innych ręczyć nie możemy. I nagle
okaże się, że "karp jest pyszny, ale strasznie tłusty", "zupa grzybowa
jest bardzo smaczna, ale smakuje jak ogórkowa" i czy aby na pewno kapusta
była świeża? Ciąg dalszy jest oczywisty - zapłakana gospodyni zamknie się
w kuchni, goście zapewnią, że skoro tak to oni w ogóle mogą się nie odzywać,
a po magii świąt nie będzie nawet śladu.
Czasem Wigilia
bywa składkowa, tzn. każdy coś na tę kolację przynosi. Nie radzę przymuszać
nikogo z biesiadników słowami: "no jak to, mojej najlepszej na tej kolacji
ryby, pierogów, sałatki, ciasta nie spróbujesz?"
Nie o pieniądzach
Nie ma lepszego
sposobu na zrujnowanie świątecznego nastroju niż rzucenie hasła "żyje się
coraz drożej, a inflacja nas zabija". Przez następne godziny będziemy słuchać,
że pandemia zrujnowała świat, a rządzący nie tylko nie panują nad sytuacją
ekonomiczną, ale chcą doprowadzić do tego, że nie będziemy mieli co jeść,
pić i za co kupić paliwa do samochodu. Nie będzie nas stać także na wakacje
w ciepłych krajach, że o wyjściu do restauracji nie wspomnę. Wiadomo, że
żyjemy w dziwnym, niezrozumiałym świecie, ale atmosfera świąt jest od tego,
by było jak dawniej, choć w ten jeden wigilijny wieczór.
Nie o pogodzie
Niby bezpieczny
temat, ale koszmarnie nudny - a poza tym poruszenie tej akurat kwestii
jest równoznaczne ze stwierdzeniem: "Nic mnie z wami nie łączy i cieszę
się, że przy jednym stole spotykamy się tylko raz w roku". A przecież w
święta nie chcemy sprawiać przykrości naszym bliskim.
Nie o kaloriach
Warto pamiętać,
że polskie święta - pomijając całą ich duchowość, magię, polegają na radosnym
i nieskrępowanym objadaniu się ponad miarę (zgodnie z hasłem "odchudzać
będziemy się po świętach). Jeśli więc mimochodem rzucimy przy stole, że
szwagierka pakująca sobie na talerz kolejny kawałek ciasta właśnie, wyrobiła
kaloryczną normę przewidzianą dla górnika przodowego wywołamy spazmatyczny
szloch nie tylko u szwagierki, ale również u całej reszty osób przy stole,
które nagle zdadzą sobie sprawę, że kilogramy "zdobyte" 24 grudnia będą
zrzucać do następnych świąt Bożego Narodzenia. Pozwólmy im to zrozumieć
dopiero po świętach.
Aha i starajmy
się nie dociekać, dlaczego 30-letnia córka naszych przyjaciół nie przedstawiła
jeszcze nikomu narzeczonego i kiedy wreszcie postara się o potomka para
nowożeńców, na których ślub nie zostaliśmy zaproszeni.
No i to byłoby
z grubsza na tyle przedświątecznych porad zaczerpniętych jak najbardziej
z Internetu.
No dobrze,
to wiemy już jakich tematów unikać przy wigilijnym stole. Pozostaje jeszcze
odpowiedź na pytanie:
O czym rozmawiać
i jakie tematy są bezpieczne?
Już podpowiadam.
O podróżach, o kulturze, o filmach, o koncertach. o literaturze, ale najbardziej
bezpiecznym tematem jest jedzenie w ogóle. Ten temat może pogodzić wszystkich.
Dawno temu uczestniczyłam w Wigilii, gdzie wśród przyjaciół było także
kilka obcych sobie osób z różnych kultur. Rozmawialiśmy nie tylko o deserach,
ale też wymienialiśmy się wspomnieniami kulinarnymi z wojaży zagranicznych.
Opisywano smaki i zapachy, podawano przepisy, a nawet sklepy w kraju i
zagranicą, w których można nabyć ciekawe produkty i przyprawy.
Opowiadano
o lokalach, gdzie karmią dobrze i ostrzegano, gdzie lepiej nie jadać. Pod
koniec biesiady, kiedy ostatnie kawałki cudownego sernika znikały z talerzyków,
jej uczestnicy byli bliskimi sobie nowymi znajomymi oraz czule do siebie
nastawionymi przyjaciółmi. Wniosek: nic nie łączy lepiej niż jedzenie i
rozmowy o nim!
Zatem....smacznego
i Wesołych świąt!
Bożena Szara
Bożena
Szara - dziennikarka. Redaktor naczelna Panoramy.
|