.
NUMER 6 / LISTOPAD 2019

MAGAZYN PANORAMA
352 Bergevin, Suite 6 
Lasalle, Qc
H8R 3M3 

E-mail: [email protected]

Tel. (514) 367-1224 
Tel. (514) 963-1080



 
 
 
 
 
 
 
 
 

 

Jeszcze po tej stronie

Oto los pozwolił nam łaskawie doczekać kolejnego Święta Zmarłych, w którym jeszcze raz weźmiemy udział w charakterze gości a nie gospodarzy uroczystości. Ale już zatrzymujemy się na chwilę, niepewni i niespokojni, spoglądamy w tył, czując na plecach oddech postępującego tuz za nami czasu. Wzdragamy się, czując chłód niespodziewany, a usta nasze bezwiednie szepcą: "Memento mori..."
        
Gdybyśmy nawet pragnęli zapomnieć o śmierci, życie nam na to nie pozwoli. Tak się bowiem składa, że nieodłącznym elementem śmierci, oprócz smutku, żalu, cierpienia jest wysoki rachunek za pochówek. Oczywiście drogiemu zmarłemu jest już przeważnie wszystko jedno, czego jednak nie da się powiedzieć o nieutulonych w żalu bliskich. Zatem "memento mori" stanowić powinno nie tylko filozoficzną maksymę, ale i zalecenie o charakterze praktycznym, zachęcające nas do podjęcia działań organizujących nasze odejście. Ja wiem, że Państwo teraz zaprotestują, wołając, że jeszcze za wcześnie, mamy jeszcze czas...

Otóż nic bardziej mylącego.
        
Zaczynamy się starzeć już od momentu urodzenia, ale mniej więcej do trzydziestego roku życia mamy poczucie subiektywnej nieśmiertelności. Tak nas kształtują geny, dając nam czas na znalezienie partnera i przedłużenie gatunku. Kiedy geny przestają się nami interesować pojawiają się pierwsze dysfunkcje i symptomy niewydolności.
         

Anglosaska gerontologia dzieli złotą jesień życia na kilka etapów: ludzie między 65 a 75 rokiem życia to the young old- młodzi seniorzy, 75-80 to old - starzy seniorzy, a powyżej osiemdziesiątki - najstarsi seniorzy. Tych, którzy przekroczyli 90 lat określa się mianem długowiecznych. Wiemy oczywiście, że są to tylko suche liczby, martwy schemat, jednak będąc w pełni świadomym, ze śmierci i podatków uniknąć się nie da, każdy powinien dokonać samooceny swojego stanu poprzez analizę czynników determinujących poczucie wieku.
       
Możemy skorzystać z pewnych sprawdzonych technik badawczych: na przykład wiemy, że jesteśmy starzy, kiedy wychodzimy z muzeum, a włącza się alarm. Ja preferuję jednak inny test: cofamy się pamięcią do swoich ostatnich urodzin i dokonujemy analizy kosztów urodzinowego tortu; jeśli świeczki kosztowały więcej niż tort - memento mori. Wiemy już komu bije dzwon.
        
Nie oznacza to oczywiście, że powinniśmy udać się w pospiechu do właściwej instytucji, aby nabyć tam z wyprzedzeniem komplet wypoczynkowy typu dwa świeczniki i trumna. Wręcz przeciwnie - zaczynamy naukowo, dogłębnie rozpracowywać ten nowy przecież dla nas problem ewentualnego przeniesienia się do tego lepszego ze światów. Zapoznajemy się z właściwą literaturą, konsultujemy ze znawcami zagadnienia, zasięgamy opinii rodziny i przyjaciół, nie tylko tych, którzy są pod ręką, ale w miarę możliwości i tych, którzy przed nami opuścili ten padół, ich zdanie może mieć bowiem dla nas walor szczególny.
       
Pewna pani bardzo tęskniła za swoim zmarłym mężem, któremu wcześniej zatruwała życie. Zatrudniła kabalistę, który odprawił swoje czary-mary i duch się pokazał.

- Czy to ty, mój ukochany mąż Władzio?
- Tak, to ja, Władzio.
- To powiedz mi, jak ci jest na tamtym świecie?
- Bardzo dobrze!
- Lepiej niż u mnie?
- Znacznie lepiej!
- To opowiedz, jak tam jest, w tym raju!
- Kiedy ja nie jestem w raju!
         
Na razie powinniśmy jednak uświadomić sobie, że starość może też być darem od życia, etapem, kiedy spokojnie wykorzystuje się zgromadzony kapitał doświadczeń, odróżnia rzeczy ważne od błahych i nic się już nie musi. Żeby się jednak nią spokojnie cieszyć, pozostają jeszcze dwie sprawy do załatwienia: sporządzenie testamentu i organizacja swojego pochówku, w tej kwestii bowiem najlepiej liczyć na siebie.
        
Sporządzanie ostatniej woli może być działalnością zakrojoną na szeroką skalę, pełną brawurowego tempa, nagłych zwrotów akcji, przebiegłych intryg, przykrych lub radosnych niespodzianek.
       
Napomykanie członkom rodziny o naszych zamiarach w zakresie nagromadzonego przez całe życie majątku (jeśli takowego nie posiadamy dobrze jest wymyślić jakąś niebanalną wygraną w totka) może znacznie przyczynić się do ożywienia monotonnego życia rodzinnego i ubarwić nam jesień życia, dostarczając nie tylko zdrowej rozrywki, ale i materiału do przemyśleń nad osobliwościami ludzkich charakterów. Akcja ta wymaga jeszcze po tej stronie jednak sprytu, inteligencji i całkowitego panowania nad sytuacją. Uszczęśliwieni ewentualnym spadkiem spadkobiercy mogliby bowiem chcieć przyspieszyć jego otrzymanie, z kolei ci pozostający w subiektywnym poczuciu krzywdy woleliby zatrzymać nas jak najdłużej, dając nam szansę naprawienia błędu poprzez zmianę naszej ostatniej woli w kierunku przez nich pożądanym. To właśnie przytrafiło się pewnemu bogatemu starcowi, który zapisał majątek na szlachetne cele, bodajże ratowanie upadłych dziewcząt. Rodzina zebrana wokół łoza konającego nie może pogodzić się z losem. Ściągnięto znakomitego profesora:

- Panie profesorze tylko pan może coś pomóc!
- A cóż ja mogę zrobić, skoro szpital z całym wyposażeniem nie pomógł?
- Może postawić mu bańki?
- On nie jest przeziębiony tylko umiera.
- Może jakiś zastrzyk?
- A jaki zastrzyk zatrzyma śmierć?
- To może lewatywę?
- Jak chcecie to ja mu lewatywę mogę zrobić. Ale do toalety to on pobiegnie już na tamtym świecie - zirytował się wreszcie profesor.
        
Aranżując własny pogrzeb również się nie nudzimy. Przeglądamy katalogi, rozważając walory estetyczne trumien, urn, nagrobków, aranżacji kwietnych, repertuar muzyczny, sporządzamy wstępną listę gości, ba, możemy nawet sami naszkicować teksty przemówień i wyznaczyć członków rodziny i przyjaciół odpowiedzialnych za ich wygłoszenie. No i sporządzamy kosztorys uroczystości, oczywiście tak kalkulując koszty, aby pogrążona w smutku i rozpaczy familia oraz przyjaciele poprawili sobie humor wypasioną stypą, co i raz trzaskając sobie kielicha za zdrowie nieboszczyka. 
       
Tak przygotowani nie musimy już obawiać się nieuchronnego. Jeden gość straszliwie się bał, strach przed śmiercią życie mu zatruwał. Pewnego wieczoru słyszy pukanie do drzwi, otwiera, a tam stoi taka malutka śmierć, w białym spłachetku, z maleńką kosą w rączce... Zbielał z przerażenia, dech mu zaparło, a śmierć mówi uspokajająco: "Nie bój się, nie bój, ja po chomika..."
 

Danuta Owczarz-Kowal


Danuta Owczarz-Kowal - filolog orientalny i prawnik. Kiedyś zawarła pewien kompromis ze światem i od tego czasu oboje nieźle sobie radzą. Jest spoko, chociaż świat czasami potrzebuje poprawek... (Montreal)


PANORAMA - MAGAZYN RADIA POLONIA CFMB 1280 AM, MONTREAL, KANADA
Tel: (514) 367-1224, (514) 963-1080, E-mail: [email protected]
Designed and maintained by Andrzej Leszczewicz
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
ZALOGUJ SIĘ