Dojrzałość w pracy
Oferujemy pracę w młodym, dynamicznym
zespole...
To najczęściej spotykany zwrot w
ogłoszeniach o pracę. I jak się ustosunkować do tego, jeśli ma się 50+,60+
i szuka się pracy dla siebie?
Prześledziłam trochę danych statystycznych
w sprawie rynku pracy dla osób dojrzałych.
Niby rynek pracy wie, że społeczeństwo
coraz bardziej się starzeje, a raporty demografów oceniają, że nawet 40
% państw świata jest obecnie w fazie tzw. "starości demograficznej". Za
trzydzieści lat ten poziom może osiągnąć nawet 80 % państw świata.
Starzenie się społeczeństw stało
się faktem. Proces ten będzie postępował, wywierając coraz większy wpływ
dla gospodarki. Dziś w Polsce mamy ok.9 mln ludzi 60+ a wg. prognoz wzrośnie
ona do ok.14 mln w 2050 roku. Czyli co czwarty Polak będzie miał powyżej
60 roku życia.
Pomimo tych twardych danych, (jak
podaje GUS ) zawodowo aktywnych pozostaje jedynie 34 % osób między 50 a
64 rokiem życia. Liczba pracowników w wieku 50+ i 60+ spadła o 15 % w porównaniu
do 2018 roku. Oznacza to, że wbrew demograficznym trendom, dojrzałym wcale
nie jest łatwo znaleźć pracę. Wydawałoby się, że jak pracodawcy mają luki
kadrowe i nie ma kto ich wypełnić, to nie można sobie pozwolić na pomijanie
jakiejkolwiek grupy potencjalnych pracowników. Tak jednak nie jest. Osoby
w wieku 50 + wciąż mają pod górkę. Sytuacja jest paradoksalna: z jednej
strony wszyscy uważają, że doświadczeni pracownicy są na wagę złota, z
drugiej po przekroczeniu pięćdziesiątki trudno liczyć na zainteresowanie
pracodawców.
Proponuje się dojrzałym pracownikom
pracę poniżej ich kwalifikacji albo przejście na emeryturę i dorabianie
do niej. Najgorzej mają profesjonaliści z bogatym doświadczeniem, którzy
zajmowali stanowiska menedżerskie. Rekruterzy prawie w ogóle nie biorą
ich pod uwagę.
Tymczasem, jak się rozejrzeć lepiej,
istnieje olbrzymia grupa dojrzałych ludzi, która chce i musi pracować.
Emerytura w dzisiejszych warunkach, nie pozwala na normalne życie. A jeżeli
prowadzi się życie w pojedynkę, to jest to ogromne wyzwanie i dyskomfort.
Dlatego nie dziwią mnie wyniki badań
tej grupy: 59% osób 50+ myśli o zmianie pracy, 62% aktywnie szuka
nowej pracy, a 82% chce pracować po 60-tce!
Panują stereotypy, że ta grupa osób
jest za mało dynamiczna, często schorowana, nie jest na bieżąco z nowymi
technologiami, generalnie nie nadąża ... Naprawdę?
Jak się dobrze przyjrzeć, to wbrew
tym stereotypom są to ludzie, którzy się sami edukują, są gotowi do podnoszenia
swoich kwalifikacji zawodowych, są za pan brat z mediami społecznościowymi
i całkiem dobrze poruszają się w nowych technologiach. Są aktywni, rozwijają
swoje pasje. To doświadczeni pracownicy, którzy łatwo przystosowują się
do zmian ( niejedną zmianę musieli przejść w swoim życiu zawodowym i prywatnym).
To też ludzie bogaci w życiową mądrość, którzy swoją wartościową wiedzą
mogą podzielić się z młodszym pokoleniem.
Są lojalni i dyspozycyjni, można
na nich liczyć, ponieważ ich życie prywatne bardzo często jest już poukładane.
Sama obserwuję w mediach społecznościowych
fantastycznych dojrzałych, którzy osiągają nieprawdopodobne sukcesy i wyprzedzają
młodszych od siebie. Żyją bardzo aktywnie i z pomysłem. Mentalnie młodzi,
idą z duchem czasu. Niektórzy zakładają własne firmy w wieku dojrzałym,
ale to droga niełatwa, wymaga cierpliwości i czasu do osiągnięcia sukcesu
finansowego. Sama tego teraz doświadczam.
Widać jednak, że biorą swoje sprawy
w swoje ręce! To na ich stronach wyczytałam cytaty: "Emerytura to bzdura"
czy "Chrzanić Pesel". To dojrzali przedsiębiorcy, którzy sami dbają o swoje
finanse i nie poddają się ocenie rekruterów.
Także stwierdzenie, że oni nie nadążają
za dzisiejszym światem, można by odwrócić: Czy dzisiejszy świat za
nimi nadąża i nie zmienia się zbyt wolno w stosunku do ich potrzeb?
Spotkałam niedawno koleżankę, która
właśnie dostała wypowiedzenie z pracy. Podstawowym argumentem był fakt,
że właśnie osiągnęła wiek emerytalny. Sama tego doświadczyłam i wiem, jak
jest to mało przyjemna wiadomość.
Myślisz sobie wtedy, co się zmieniło?
Mój Pesel zmienia perspektywę? Było wszystko ok i nagle przestało, bo moja
metryka podważa nagle moje kompetencje, które do tej pory się sprawdzały?
Trzeba ustąpić miejsca młodszym? A przecież wiemy, że jest problem z zatrudnieniem
pracowników. Dlaczego nie docenia się doświadczenia zawodowego i życiowego,
które można przekazywać młodszym? Dlaczego wiek ma wskazywać na przydatność,
a nie energia, dyspozycja, wiedza i doświadczenie właśnie? Dlaczego nie
docenia się współpracy międzypokoleniowej? Pytań dużo, bez jednoznacznych
odpowiedzi.
Wyczytałam, że w niektórych krajach
można spotkać firmy, gdzie traktują odchodzącego, dojrzałego pracownika
jak eksperta i korzystają z jego wiedzy i doświadczenia ( za odpowiednim
wynagrodzeniem), co z kolei przekłada się na sukces biznesowy. Może doczekamy
się takiej sytuacji, gdzie będzie to normą a nie wyjątkiem?
A póki co...w polskich firmach rekrutujących
i działach personalnych pracują najczęściej młodzi ludzie. Większość z
nich nie wie, jak rekrutować i rozmawiać z dojrzałymi kandydatami. Dlatego
też chętnie pomijają ich aplikacje. W wielu przypadkach kandydat 50+ dysponuje
większym doświadczeniem niż jego potencjalny przełożony. Niektórzy szefowie
nie wiedzą nawet, jak wydawać polecenia starszym podwładnym. Brak im kompetencji
liderskich w tym zakresie. Utarło się także przekonanie, że osoby dojrzałe
wiekiem bojkotują postęp, uwielbiają swoje status quo i niczego dobrego
firmie już nie zaoferują. Fakty temu przeczą, ale trzeba mieć dobrą wolę
żeby chcieć zweryfikować te krzywdzące opinie.
Dlatego, kiedy 10 lat temu (miałam
wtedy 53 lata) szukałam nowego pracodawcy, postanowiłam nie wpisywać do
składanej aplikacji swojego wieku, a złożenie jej poprzedziłam telefonem,
żeby umówić się z prezesem w sprawie "biznesowej". Doszłam do wniosku,
że biznesem dla niego będzie zatrudnienie mnie i skorzystania z mojego
doświadczenia. I wtedy udało się! Przeszłam 2 stopniową rozmowę kwalifikacyjną
i zaczęłam pracę.
Myślę, że gdyby działy personale
i firmy rekrutacyjne zatrudniały dojrzałych pracowników, mogliby na tym
skorzystać i pracodawcy i dojrzali szukający pracy. A różnorodność wiekowa
w firmach wyszłaby wszystkim na zdrowie.
O tym, jak ważna jest taka różnorodność
pokoleniowa, przekonały się firmy amerykańskie już latach 90. XX wieku.
Założyciele spółek dotcomów (spółek związanych z internetem), 20-letni
geniusze w dżinsach myśleli, że poradzą sobie bez doświadczonych księgowych
i menedżerów, których pogardliwie nazywali "garniturkami". Uważali, że
wystarczy pomysł, garść dolarów i... garaż, by rozkręcić biznes na miarę
Microsoftu. Po kilku miesiącach ich entuzjazm ostygł - bez "siwowłosych"
wyjadaczy od zarządzania byli jak dzieci we mgle... i wiedzieli już, że
"kto stawia wyłącznie na młodość, stawia na klęskę".
Należę do tej grupy dojrzałych, która
chce i musi pracować i ma jeszcze dużo do zaoferowania. Mam takie wrażenie,
że bierzemy udział w swoistej rewolucji w postrzeganiu dojrzałości. I to
w różnych aspektach życia. Jedną z nich jest praca. Duże wyzwanie przed
pokoleniem 50, 60+, żeby powalczyć o swoje i nie pozwalać się detronizować
na rynku pracy z powodu metryki. To, co sobie wywalczymy, będzie miało
wpływ na następne dojrzałe pokolenia.
Jeśli pewnego dnia natkniemy się
na zmianę komunikatów w ogłoszeniach o pracę, to będzie dowód, że coś "drgnęło"
w sprawie. Np. taki - wg propozycji znajomej z FB: Oferujemy pracę
w dojrzałym, doświadczonym, dynamicznym zespole.
Elżbieta Stan
Elżbieta Stan - filolog z wykształcenia,
realizująca się zawodowo, jako menedżer sprzedaży w międzynarodowych korporacjach.
Ostatnie 9 lat jej pracy etatowej, to organizowanie szkoleń dla największych
firm i instytucji w Polsce. Po 60-tce założyła własną firmę . Aktywna w
social mediach. Mieszka obecnie na południu Polski, blisko Katowic. |