Pisanie terapeutyczne
- czym jest i komu służy?
Z Gosią Kozłowską rozmawia Małgorzata
Żebrowska
Serdecznie zapraszam na rozmowę,
na którą sama czekałam z ogromną niecierpliwością. Pisanie terapeutyczne
zainteresowało mnie już jakiś czas temu, gdy sama sięgnęłam po ten instrument
autoterapii. Najpierw poznałam go w praktyce, potem porównałam swoje efekty
z tymi, o których mówi teoria. Jestem ogromną zwolenniczką pisania terapeutycznego.
Wraz z ekspertką, Gosią Kozłowską, psycholożką i nauczycielką, postaram
się przekonać Ciebie do tej formy ekspresji.
Małgorzata Żebrowska - Spotykamy
się w Pełni, by trochę odczarować mity narosłe wokół pisania terapeutycznego.
Przeczytawszy książkę specjalistów i twórców tej metody wyrażania siebie,
Jamesa Pennebakera i Joshuy Smitha, już trochę wiem na ten temat. Ale Ty
jako ekspertka zdecydowanie lepiej wyjaśnisz, co może dać pisanie terapeutyczne
jego praktykom. Pierwsza kwestia: czy pisanie terapeutyczne to forma terapii?
Gosia Kozłowska - Pisanie
może być formą terapii, ale nie musi. Ze wszystkich podejść terapeutycznych
najbliższe mi jest podejście systemowe. Zgodnie z nim terapia to proces,
a narzędzia do wspierania tego procesu są różne. Może być nim i stanie
na głowie, jeśli tylko pomoże Ci to dostrzec inną perspektywę sytuacji
i dzięki temu dojść do zmiany, która jest Ci potrzebna. Tak jest i z pisaniem
terapeutycznym. Świetnie sprawdza się jako narzędzie terapeutyczne - pomaga
uporządkować myśli i emocje oraz nabrać do nich trochę dystansu, co z kolei
ułatwia przyjrzenie im się z nowej perspektywy. Z drugiej strony można
je stosować jako forma terapii, szczególnie autoterapii, i pracować nad
sprawami ważnymi w swoim życiu głównie w ten sposób. Trzeba tylko pamiętać,
że ta forma jest tym bardziej skuteczna, im bardziej lubimy pisać. A potem
i czytać, to co sami napisaliśmy. Chociaż, jak pokazują badania,
samo pisanie bez późniejszego czytania, już bardzo dobrze wpływa na stan
zdrowia i samopoczucie.
M.Ż. - Opowiedz zatem,
proszę, jakie warunki powinny zostać spełnione, by móc nasze pisanie nazwać
"terapeutycznym".
G.K. - Tak naprawdę każde
pisanie może by terapeutycznym, jeśli tylko pomaga nam w jakiejś zmianie.
Niektórzy bardzo intuicyjnie wykorzystują pisanie, nie nazywając go terapeutycznym,
właśnie do takich celów. Na przykład nastolatki, które piszą pamiętniki,
lub osoby w trudnej sytuacji życiowej, które piszą blogi. Jeśli jednak
chcemy mówić o pisaniu jako narzędziu terapeutycznym, to najważniejszym
warunkiem jest intencja. Czyli piszę z intencją, żeby doświadczyć samej
siebie lub swoich przeżyć w inny sposób, przyjrzeć się moim emocjom lub
myślom, zobaczyć daną sytuację z innej perspektywy. Jednym ze świetnych
gatunków, bardzo dobrze sprawdzających się w terapii. są listy. Można je
pisać do kogoś, do samego siebie, do części siebie (fizycznej lub mentalnej),
do wszechświata itp. Drugim krokiem tego zadania jest list od ciała. Podczas
prowadzonych przeze mnie warsztatów często okazuje się, że ciało czeka
na znak od nas i bardzo się cieszy z naszego listu. A do tego cechuje je
silne poczucie humoru i wcale nie ma nam za złe tego, że tak słabo o
nie dbamy, ale bardzo mocno tęskni - za naszą uważnością na nie, za byciem
słuchanym, za życiem z nami w pełni. W ten sposób powstaje przestrzeń,
w której możemy coś zmienić. Dzięki nawiązaniu listownej relacji z ciałem,
możemy na przykład nauczyć się lepiej rozumieć komunikaty płynące z ciała,
a przez to lepiej rozumieć siebie i swoje reakcje na różne osoby i sytuacje.
M.Ż. - Pisanie listu do
swojego ciała to wspaniały pomysł - tak często zdarza nam się je zaniedbywać.
Ono pokazuje nam nasze emocje, krzyczy wręcz, gdy nie chcemy ich dostrzec.
Często pomagamy sobie pisaniem w obliczu zmiany, kryzysu. Mogłabyś proszę
podać przykłady sytuacji, gdy pisanie zazwyczaj pomaga? I czy są jakieś
cechy osobowości piszącego, które szczególnie sprzyjają terapii?
G.K. - Pisanie pomaga zawsze.
Pozwala dosłownie zobaczyć to, co się w nas aktualnie dzieje. Polecam je
w sytuacji, kiedy czujemy, że dużo lub za dużo się dzieje - w nas lub wokół
nas. Jednak pisanie nie służy wyłącznie ciemnym czasom w naszym życiu.
Równie wspaniale może nas wspierać podczas tworzenia i planowania przyszłości.
Jest takie sympatyczne zadanie, do którego bardzo zachęcam - moja najlepsza
przyszłość. Zwyczajnie opisujemy swoją najlepszą przyszłość - nas samych,
nasze najlepsze otoczenie, aktywności, najlepsze odczuwane przez nas w
przyszłości uczucia. Podkreślam te uczucia dość mocno, ponieważ w mojej
pracy terapeutycznej wielokrotnie spotkałam się z sytuacją, kiedy osoby
piszące nie wiedziały dokładnie, jak ta przyszłość ma wyglądać. Za to wiedziały,
jak się w niej chcą czuć! Jeśli chodzi o cechy piszącego, które sprzyjają
terapii, to myślę, że to te same cechy, które generalnie sprzyjają terapii.
I może nie skupiajmy się na osobowości, bo to ostatnio konstrukt mocno
dyskutowany, a nie chciałabym wchodzić w rozważania psycho-filozoficzne,
ale skoncentrujmy się na tym, czego potrzebujemy, żeby pisanie terapeutyczne
było skuteczne. Najważniejsza jest gotowość, w bardzo szerokim rozumieniu
tego słowa. Gotowość na przyjrzenie się swojemu wnętrzu, na zadawanie często
trudnych pytań i na szukanie odpowiedzi. Gotowość na podejmowanie decyzji
będących konsekwencją tychże odpowiedzi. Do tego dochodzi zaufanie do siebie
wyrażane często przez wiarę, że odpowiedzi znalezione przeze mnie są dobre
- wystarczająco dobre, żeby z nimi żyć i nie szukać dalej w ustach i głowach
innych osób. Ci inni mogą inspirować i wskazywać ścieżkę, ale to ja podejmuję
decyzje i ponoszę ich konsekwencje. I przyda się motywacja i wytrwałość
- jak przy każdym procesie zmiany. Bo terapia to nic innego jak zmiana.
Czasem to jedynie zmiana perspektywy na taką, dzięki której problem przestaje
być problemem.
M.Ż. - Gotowość, wiara,
zaufanie sobie - to sprzyja zmianie i zapewne jej efekt jest pozytywny.
Czy jednak ten proces nie powoduje pewnego dyskomfortu? Czy nie jest tak,
że to, co wydobywamy na powierzchnię dzięki pisaniu, potrafi trochę zaboleć?
G.K. - Każde przyglądanie
się swojemu bólowi, swoim ranom, lękom, złościom i trudnym sytuacjom może
powodować dyskomfort. I na to też trzeba być gotowym. Praca nad sobą, jak
i pisanie, jest procesem. A każdy proces wiąże się z czasem, on trwa. Ten
dyskomfort, który odczuwamy, też trwa. Ale nie trwa wiecznie. Doświadczenie
z pisaniem terapeutycznym pokazuje, że samo napisanie, opisanie, wypisanie
(się) zmniejsza odczuwany dyskomfort związany z danym problemem. Oddziela
go od nas, a dzięki temu nieco fizycznie oddala.
M.Ż. - Czy jest większa
szansa na pozytywny ciąg dalszy, gdy spiszemy swoją opowieść?
G.K. - Zawsze zwiększamy szanse
na pozytywny ciąg dalszy, kiedy zaczynamy świadomie zajmować się swoją
życiową opowieścią. Przez świadome zajmowanie się rozumiem nie dogłębne
analizy wzorów i logiki, ale każde przypatrywanie się sobie i wchodzenie
ze sobą w dialog. Lub konferencję, ponieważ najczęściej wewnątrz nas znajdziemy
wiele głosów, wiele postaci czy ról. Tym samym wracamy do intencji, z jaką
coś robimy. Jeśli rozmawiam z przyjaciółką, żeby się wygadać, a przez to
lepiej poczuć, to o ile wygadanie się sprawdza się w moim życiu jako narzędzie
poprawy samopoczucia, mam większą szansę na to, że poczuję się lepiej.
Jeśli jednak proszę ją o feedback w sytuacji, która jest dla mnie trudna,
żeby spojrzeć na sytuację z nowej perspektywy i być może dzięki temu zmienić
moje nastawienie, przekonanie czy zachowanie, zwiększam swoje szanse na
znalezienie dobrego rozwiązania. Niektórzy mogą powątpiewać, czy samo spisanie
cokolwiek zmieni. Jednak jest coś magicznego w samym akcie pisania. Coś,
co sprawia, że zaczynamy inaczej myśleć, szukamy właściwych słów, aby nazwać
stan czy emocję, że niechcący analizujemy trudności pod innym kątem niż
dotychczas. Wierzę, że samo spisanie opowieści może zmienić czyjeś życie.
Jednak zawsze namawiam do dalszej pracy nad tym, co powstało, co z nas
wyszło, czemu daliśmy głos, co wyraziliśmy przez zapisane słowa.
***
Gosia Kozłowska o sobie:
Jestem podkasterką, psycholożką i nauczycielką. Pomagam tworzyć przestrzeń
na życiowe zmiany metodą baby steps. Małymi krokami można zajść naprawdę
daleko.
Wspieram rodziców w lepszym rozumieniu
potrzeb swoich i swoich dzieci, tłumacząc z języka dzieci na język dorosłych.
Pasjonacko uczę angielskiego dzieci i dorosłych.
Terapia pisaniem jest moją wielką
miłością. Zachęcam Cię do jej pokochania. Pisanie otwiera usta duszy. Usłysz
swoją.
Miejsca w sieci, w których znajdziesz
Gosię: podcast Filiżanka
motywacji oraz fan
page o tym samym tytule, Przestrzeń
malucha.
A jeśli masz chęć na więcej Pełni,
zapraszam Cię na mój
fp, gdzie dzieje się i będzie się działo. W rytmie slow i na spokojnie,
tak jak radzi Gosia ;).
Małgorzata Żebrowska
Małgorzata Żebrowska - od zawsze
lubiła słowa. Pisała opowiadania niemal odkąd nauczyła się składać zdania,
często zanurzała się w świecie fantazji i wyobraźni. Książki chłonęła kilogramami,
zapisywała wiele stron w dziecięcym pamiętniku. Po wielu latach pasja doprowadziła
ją do Pełni: www.pelnia.eu / https://zupelnieinnaopowiesc.com
|