.
NUMER 6 / LISTOPAD 2019

MAGAZYN PANORAMA
352 Bergevin, Suite 6 
Lasalle, Qc
H8R 3M3 

E-mail: [email protected]

Tel. (514) 367-1224 
Tel. (514) 963-1080



 
 
 
 
 
 
 
 
 

 

Jak polubić listopad?

"Najokrutniejszy miesiąc to kwiecień" ("April is the cruellest month") napisał w pierwszej linijce poematu "Ziemia jałowa" ("The Waste Land") T.S. Eliot, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie literatury z 1948 roku. Nie jestem specjalnie poetycka, ale jest to tak poruszająca fraza, że pamiętam ją po 30 latach od zakończenia studiów anglistycznych. Ten piękny, choć trudny utwór został wydany w 1922 roku i wyrażał poczucie apatii, pesymizmu i egzystencjalnego zagubienia człowieka w świecie, który rozpadł się po I Wojnie Światowej. Wiosna była dla ogarniętego depresją poety wyzwaniem. Bał się, że eksplozja przyrody i powracające życie zmusi go do manifestacji radości, której nie czuł. Zima, podczas której mógł tkwić w stanie emocjonalnego zahibernowania dawała mu schronienie i poczucie bezpieczeństwa. Czasy się zmieniły i wszyscy mamy chyba na odwrót. Kochamy wiosnę, lato i energię, którą nam przynoszą. A w plebiscycie na najokrutniejszy miesiąc z pewnością wygrałby listopad. Nieprawdaż?

To jest trudny czas. Listopad wyrywa nas z objęć złotej polskiej jesieni, resztek ciepła i słońca, wbija w szarugę, słotę i mrok. Z jaką niechęcią i milionem westchnień wyjmuję z szafy ciepłe paltoty, szale i czapki. Z jakim oporem otwieram rano oczy i w pięcio-fazowej sekwencji "jeszcze 3 minuty" - wstaję. Patrzę z melancholią przez okno, na szarość, łysiejące drzewa i deszcz zmywający nadzieję na pogodny dzień. I odwrotnie niż T.S. Eliot myślę: "Byle do kwietnia, a co najmniej do przynoszącego pierwsze przebłyski słońca i śnieżne radości stycznia".

Jak przeżyć ten późnojesienny tunel? Od wielu lat biorę się za bary z listopadem, na ten czy inny sposób, odprawiam czary-mary, modlitwy, tańce rytualne, voodoo i co tam jeszcze. Z reguły bez skutku. Skubaniec przychodzi, opatula mnie swoją ciemną peleryną i już jestem jego. W tym roku postanowiłam przyjąć inną strategię. Podpisałam z listopadem pakt o pokoju i nieagresji. 
Preludium do strefy melancholii dają na samym początku wielkie Święta Smutku, czyli Dzień Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny. W naszej kulturze spędzamy je w zadumie, żalu i żałobie po tych, którzy odeszli. Wspominamy, pielęgnujemy pamięć. To piękna tradycja, choć wrzuca nasze dusze w ramiona nostalgii. Ja bardzo lubię ten dzień. Ma w sobie coś magicznego w ognikach milionów zniczy rozbłyskujących nad cmentarzami, w wędrówkach po ścieżkach przeszłości razem z tymi, których już nie ma.

Zawsze w ten dzień wspominam moich Dziadków, a zwłaszcza Babcie, dwie dzielne kobiety, które żyły w trudnych czasach i których życie nie oszczędzało. Obie urodziły się na początku XX wieku, ich młodość przypadła na straszny okres II Wojny Światowej i stalinizmu, a lata dojrzałe na późniejszy PRL. Obie bardzo kochałam i obie dały mi coś z siebie. Na pewno dużo miłości, ciepła i akceptacji. Pamiętam spokój i łagodność jednej oraz energię i operatywność drugiej. Pamiętam wakacje spędzane w ich domach i smaki dzieciństwa, które z nich wyniosłam. Pamiętam ich opowieści o tym, co działo się w czasie wojny i co po wojnie. Jak stopniowo, wraz z dojrzewaniem rozumiałam, jak trudne i pełne niepewności było wtedy życie.

Oglądam albumy ze zdjęciami i myślę: "Czymże są nasze dzisiejsze listopadowe fochy w porównaniu z tamtymi czasami, kiedy w każdej chwili można było stracić kogoś bliskiego? Skąd jakieś smutasy, kiedy mieszkam w ciepłym mieszkaniu, z centralnym ogrzewaniem, a one żyły w domach bez wygód, pracowały od świtu do nocy, dbając o rodzinę, dom i gospodarstwo. Czy myślały o listopadowych mrokach, kiedy wstawały wcześnie rano i paliły w piecu, prały bieliznę na tarce i ubijały masło w maselnicy? Czy jedna z nich miała czas na użalanie się nad sobą, kiedy została sama z malutkimi dziećmi, po tym jak dziadka wywieźli do obozów na długie cztery lata?
Nigdy nie słyszałam słowa skargi. Tak często dzisiaj skupiamy się na tym, czego nam brakuje, czego nie mamy, że nie dostrzegamy tego, CO MAMY i w sensie materialnym, ale też duchowym, emocjonalnym. A jakby się rozejrzeć, to nagle okazuje się, że nasza sytuacja jest lepsza niż nam się wydaje, niż sami ją oceniamy. Jakże często o tym zapominamy.

Jakże często w dzisiejszych rozpędzonych czasach z równym pośpiechem wydeptujemy cmentarne alejki, aby wypełnić tradycję i oddać szacunek zmarłym. A potem na co dzień nie dbamy o żywych… Bo praca, bo muszę, bo targety, bo raport. Nie myślimy  o naszych bliskich, o telefonie, wizycie, o zwykłym "co słychać?". Choć od czasu do czasu. Kontakty i relacje "załatwiamy" przez media społecznościowe, tam nasz towarzyski charakter wybucha jak sztuczne ognie tysiącem iskier. A gdzie prawdziwe relacje? 

W tym roku ograniczyłam działalność blogerską, ponieważ więcej czasu spędzam ze swoimi rodzicami. Oboje są już wiekowi (79 i 83) i mimo, że są nadzwyczaj samodzielni, to potrzebują pomocy. Tata nie może już prowadzić samochodu, więc obie z siostrą przejęłyśmy rolę szoferów. Wizyty u lekarzy, na badania, a latem przede wszystkim działka 50 km od Warszawy. Kursy dwa razy w tygodniu, ale na miejscu też robota i jakieś pomniejsze sprawności ogrodnicze chcąc nie chcąc zdobywałam. Mama lubi chodzić na wystawy malarstwa albo do teatru, więc zapewniamy towarzystwo, obsługujemy spotkania ze znajomymi, z którymi rodzice chętnie się widują. Ostatnio pojechałam z nimi nawet na całodniową wycieczkę na Podlasie, bo zażyczyli sobie zwiedzić Tykocin i Białystok.

Oczywiście wszystko to zabiera czas z mojego i tak już bardzo napiętego grafiku. Niemniej z różnych spraw rezygnuję i robię to świadomie. Bez żalu! Skąd mam wiedzieć, jak długo będę ich jeszcze wokół siebie miała? Nie chcę potem żałować, że czegoś nie zrobiłam, coś zaniedbałam. Chcę wspominać ten dobry czas, który teraz razem spędzamy. Potem będę mogła tylko zapalać świeczki.

Listopad to też naturalny czas zwolnienia w naszym turbo-życiu. Możemy bez wyrzutów sumienia zanurzyć się w rozmowach z samym sobą, zrobić pierwsze bilanse przed końcem roku. Gdzie jestem? Czy tam, gdzie chciałam? Jakie są moje cele i marzenia? Co mogę zrobić, żeby się do nich choć trochę przybliżyć? Na czym mi zależy? Co jest dla mnie ważne? Czy jestem "dobrym człowiekiem", czy żyję zgodnie z określonym kodeksem etycznym i normami moralnymi? Czy kogoś krzywdzę, być może nawet nieświadomie? Jakie popełniam błędy i zaniedbania i nad czym potrzebuję popracować?

W listopadzie mój dziennik rozgrzewa się do czerwoności od stron wypełnianych refleksjami i przemyśleniami. Na stole palą się świece zapachowe, w wazonie stoją świeże kwiaty. Piję kawę z kardamonem i koktajle warzywne na wzmocnienie odporności. Dużo czytam, robię na drutach. Sporo prostych przyjemności i ciepełko, które sama tworzę. To daje mi tyle wewnętrznego słońca, ile pobyt na Kanarach w wersji "all inclusive". I sporo taniej. Dzięki temu patrzę na listopad inaczej i chętniej trzepoczę do niego rzęsami. Któryż inny miesiąc pozwala nam na takie wyhamowanie i wyciszenie? Na chwile refleksji i zadumy, zadbanie o siebie? Na ograniczenie aktywności i wygospodarowanie czasu na różne rzeczy, którymi chcemy się zająć? Kiedy to sobie uświadomiłam, oświeciło mnie, że właściwie to listopad szybciej ode mnie zrozumiał, że potrzebny mi jest taki powolny czas i on właśnie o to zadbał! I tym samym zadbał o mnie! A przecież kochamy, kiedy ktoś o nas dba. Padłam mu w ramiona. Teraz już wiem, że to przyjaciel i kumpel. 
 

Ela Hübner


Ela Hübner - blogerka 50+ z Warszawy (www.fajna-baba-nie-rdzewieje.pl), która pisze o tym, że także w wieku dojrzałym można czuć się atrakcyjnym i spełnionym. Przekonuje, że właśnie teraz, kiedy kobietom mija podobno "termin przydatności do użycia", można odnaleźć siebie, realizować swoje pasje i potrzeby. Autorka 10 przykazań anty-korozyjnych, zwolenniczka zdrowej diety i ruchu na co dzień. Za swoją działalność została przez tygodnik "Wysokie Obcasy" wybrana do zaszczytnego grona "50 śmiałych kobiet 2018".


PANORAMA - MAGAZYN RADIA POLONIA CFMB 1280 AM, MONTREAL, KANADA
Tel: (514) 367-1224, (514) 963-1080, E-mail: [email protected]
Designed and maintained by Andrzej Leszczewicz
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
ZALOGUJ SIĘ