.

MAGAZYN PANORAMA
352 Bergevin, Suite 6 
Lasalle, Qc
H8R 3M3 

E-mail: kontakt@panoramanews.org

Tel. (514) 367-1224 
Tel. (514) 963-1080



 
 
 
 
 
 
 
 
 

 

Nie strasz, nie strasz...

Koszałki-opałki, obiecanki-cacanki, śmichy-chichy, dyrdymały, banialuki i ogólnie austriackie gadanie, którymi ostatnio karmiony jest naród amerykański, ale i cały świat, budzi silne emocje. Zwolennicy Donalda Trumpa oblizują się łakomie, czekając na obfitość dóbr wszelakich w których wkrótce będą się tarzać, chociaż niektórzy z nich już zaczynają pukać się w czoło palcem wskazującym.

Przeciwnicy amerykańskiego prezydenta rwą włosy z głowy i załamują ręce w geście rozpaczy i rezygnacji, przerażeni wizją przyszłości, która jawi im się jako pełna zagadek i pułapek czarna dziura, będąca końcem świata.

I tutaj trzeba krzywo spojrzeć na Joe Bidena, który solidnie namieszał wstępując znienacka w prezydenckie szranki, mimo, że ledwo się na nogach trzymał. Jego partia oficjalnie stwierdziła, 
że "Był godnym podziwu prezydentem" ale w zaciszu gabinetów partyjni aktywiści panikowali, omawiając objawy Parkinsona, Alzheimera i innych choler, o które Joe był podejrzewany. Ktoś nawet porównał Bidena do ślepego konia, który, spytany czy będzie startował w Wielkiej Pardubickiej odpowiedział: "Nie widzę przeszkód".

Republikanie za to bardzo się ucieszyli, Trump przechwalał się, że dziadka jedną ręką załatwi. Pod wpływem wielopłaszczyznowych perswazji Biden obiecał, że się wycofa, jeśli zstąpi do niego Bóg. Prosił, prosił i widocznie się doprosił, bo ustąpił, zabierając demokratom szansę na prezydenturę, bo jego następczyni Kamala Harris nie dostała czasu na zbudowanie wielowymiarowej kampanii wyborczej.

Dla wielu Amerykanów była zresztą zbyt lewicowa, obawiali się, że przerobi USA w socjalistyczną republikę, otworzy granice dla morderców, gwałcicieli i handlarzy niewolników, przed czym wniebogłosy ostrzegał jej przeciwnik. Ale tak naprawdę przegrała, bo stała się ofiarą kultury maczyzmu, jej płeć okazała się jej słabością. Ameryka mogła jakoś zaakceptować czarnoskórego prezydenta, ale babę? Nigdy!

Donald Trump nie żałował Kamali rasistowskich komentarzy, podobnie jak wiele lat temu Barackowi Obamie, kiedy to forsował fałszywą teorię, że Obama nie urodził się w USA. A przecież wiedza o pochodzeniu prezydenta jest ogólnie dostępna, jak sprawozdania finansowe Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, ale dla chcącego uderzyć psa kij się znajdzie.

Pamiętamy, że Trump wzywał też do nieuznawania wyników wyborów z 2020 r., co doprowadziło m.in. do krwawej jatki w czasie niesławnego ataku na Kapitol 6 stycznia 2021 r., której sprawców właśnie uniewinnił.

Ostatnie wybory podgrzały nastroje i wzbudziły wyjątkowo silne emocje. American Psychiatric Association ocenia, że 73% populacji było zestresowanych wyborami, a stres był spowodowany potężnym praniem mózgów, intensywnie prowadzonym przez różne ośrodki o rozbieżnych celach. Na przykład CNN przestrzegał, że Trump będzie tyranem i pogrzebie demokrację, a Fox News straszył, że nielegalni emigranci przejmą państwo, będą gwałcić amerykańskie kobiety i wyjedzą wszystkie pudle i mopsy.

Kanada również bardzo się zaangażowała w amerykańską elekcję, głównie obstawialiśmy Kamalę Harris z takim zapałem, że nawet chwilowo zapomnieliśmy o zablokowanych ulicach, trafikach, niemocy służby zdrowia i problemach językowych. Trumpa już znaliśmy i nie lubimy jego poglądów ani manier. Podobno na jakimś raucie podczas kampanii wyborczej spytał o drogę do toalety, a uprzejmy gospodarz wyjaśnił: "pójdzie pan prosto, potem w lewo i zobaczy pan drzwi z napisem Gentlemen. Mimo to niech pan wejdzie".

Nie do śmiechu nam jednak było, kiedy Trump wstąpił na tron, co odbyło się w atmosferze sensacji: otóż nowowbrany prezydent zmodyfikował swój słynny pomarańczowy czub w kształcie kaczego kupra i złagodził jego wyzywający charakter! Wyraźnie dodało mu to szwungu, bo natychmiast zaczął porządkować świat. Na razie głównie werbalnie, wygłaszając porywające przemówienia, jedno ciekawsze od drugiego, a w każdym "śmieszy, tumani, przestrasza", że zacytuje mistrza Adama, który tymi słowy inną co prawda postać opisał, ale też barwną i też kontrowersyjną.

Zajął się również Kanadą, imputując, że jako pięćdziesiąty pierwszy stan USA żyłoby nam się lepiej. Taka perspektywa wstrząsnęła naszym pięknym krajem i wyzwoliła potężna falę patriotyzmu i dumy narodowej. Ostatni taki wybuch patriotycznych uniesień miał miejsce we wrześniu 1972 r., podczas ośmiu meczy hokejowych reprezentacji ZSRR i NHL Canada.

Jak pokazały statystyki te podniosłe uczucia najsilniej zaprezentował Quebec, co zdumiewa i daje do myślenia.  Przecież to właśnie Quebec najbardziej pyskował przeciwko Kanadzie i wierzgał, inicjując dwa razy, w 1980 i 1995 r. referendum na temat suwerenności prowincji, oba przegrane. Rząd Legault po objęciu władzy cichutki był jak mysz w bamboszach, przyczaił się, gawędził o gospodarce, inwestycjach, programach budżetowych, ale aniśmy się nie obejrzeli, kiedy na plan pierwszy wróciły kwestie językowe, coraz bardziej rozpychał się język francuski, pod tym kątem reformowano oświatę i edukację, ba, nawet służbę zdrowia, coraz więcej instytucji i urzędników rżnęło głupa i udawało, że angielskiego to oni ani w ząb...

A teraz, kiedy pojawił się cień szansy na inne otwarcie Quebec w krzyk, że "giewałt" i trzyma się Kanady jak matczynego cyca. I teraz przynależność do Kanady jak najbardziej Quebecowi pasuje, bo nawet najbardziej zawzięci frankofoni zdają sobie sprawę, że w razie czego prezydent Trump problemy językowe szybko by rozwiązał...

Na razie straszy nas wysokimi taryfami celnymi, a my wygwizdujemy amerykańskie drużyny i sportowców, mimo że oba nasze rządy nas mitygują. Ktoś rzucił hasło, żeby wszystkie Timy Hortony ściągnąć znowu do Kanady. No i musimy zablokować eksport syropu klonowego. Wiadomo, że Amerykanie rąbią na śniadanie swoje wafle, polewając je obficie naszym czyściutkim, wysokiej jakości syropem. A my z premedytacją, okrutnie skażemy ich na paskudny syrop kukurydziany, niech mają za swoje! SAQ skreśliła ze swojej oferty amerykańskie burbony i wina, a 3/4 Kanadyjczyków deklaruje bojkot amerykańskich produktów, chociaż to wymaga pewnego wysiłku.

Człowiek chodzi spięty między regałami i kombinuje, co można kupić. Na soku pomarańczowym Tropicana znajdujemy napis "Made in Canada", radośnie ładujemy spory majdan tego pożywnego produktu do koszyka i zadowoleni z zakupu tanecznym krokiem udajemy się do kasy. Po drodze jednak dopadają nas wątpliwości - bo czy w Kanadzie rosną pomarańcze? Więc skąd one przyjechały, czy aby nie z Florydy? Zrezygnowani cofamy się i podejrzany towar sru... na półkę.
Wiadomo, że koszula bliższa ciału niż sukmana, ale USA nie mogą się przecież koncentrować wyłącznie na najbliższym sąsiedzie, skoro cały świat wymaga uporządkowania. A tu tyle zadań, tyle obowiązków, bo to Kanał Panamski trzeba przejąć, żeby zdążyć przed Chińczykami, Zatokę Meksykańską przerobić na Amerykańską, bliski i daleki Wschód kipiące od konfliktów też czekają na światłe rady i pomoc USA. No i warto byłoby pomóc Grenlandii zagospodarować te bezkresne tereny, bo mała Dania sobie wyraźnie nie radzi, a i tak jest tam więcej amerykańskich żołnierzy niż wilków polarnych. Grenlandia podobno aż nogami w futrzanych łapciach przebiera, nie mogąc się doczekać szerszej współpracy z Ameryką. My tylko nieśmiało sugerujemy, aby najpierw przepytać, jak na takiej współpracy wyszedł Irak, Afganistan i Haiti.

A kiedy już te wszystkie zadania zostaną wykonane, cele osiągnięte, na pytanie: "Z kim graniczą Stany Zjednoczone?" uczniowie będą odpowiadać: "Z kim zechcą, z tym graniczą!"
 
 

Danuta Owczarz-Kowal


Danuta Owczarz-Kowal - filolog orientalny, prawnik, felietonistka. 

 


PANORAMA - MAGAZYN RADIA POLONIA CFMB 1280 AM, MONTREAL, KANADA
Tel: (514) 367-1224, (514) 963-1080, E-mail: kontakt@panoramanews.org
Designed and maintained by Andrzej Leszczewicz
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
ZALOGUJ SIĘ