Kraków nieoczywisty
Wypada go odwiedzić
przynajmniej raz w życiu, chociaż ci, którzy już to zrobili, czują niedosyt
i wracają. Zabytki klasy zerowej, wpisane na pierwszą listę światowego
dziedzictwa UNESCO, olśniewają wielowiekowym pięknem i sprawiają, że nie
można przejść obok nich bez zachwytu i zrobienia kolejnego zdjęcia.
Uliczki, które
w obrębie Starego Miasta, prawie wszystkie prowadzą na Rynek, gdzie gołębie
(a może jak mówi legenda zaczarowani rycerze księcia Henryka IV Probusa)
przelatują tuż nad głowami, gdzie unosi się aromat kawy z kawiarnianych
ogródków - często ukrytych w pełnych magii podwórkach, a które zapraszają
spragnionych od rana do nocy i od nocy do rana.
Muzea, w których
absolutnie trzeba "być", aby zobaczyć na własne oczy dzieła znane ze szkoły,
z kart historii i z internetu, otwierają przed nami drzwi, tym bardziej,
że w każdym dniu któreś z nich można zwiedzać za darmo.
Trzeba obowiązkowo
posłuchać hejnału i przypomnieć sobie legendę o hejnale i dwóch wieżach
mariackich, sprawdzić, czy lwy ryczą przed Ratuszem, a może i potarmosić
ich grzywy, policzyć siedem wieżyczek Barbakanu, powłóczyć się malowniczymi
zaułkami, sprawdzić czy Wisła nadal płynie i w jakim humorze jest smok
wawelski, pokłonić się Mickiewiczowi na Rynku i Kościuszce na Wawelu, poprzekomarzać
się z maszkaronami na Sukiennicach, zamyślić się w którymś z 360 kościołów,
z których znakomita większość znajduje się w obrębie Starego Miasta, przejechać
się dorożką (może nawet tą zaczarowaną z wiersza Gałczyńskiego), pospacerować
Plantami, wybrać się na Kopiec Kościuszki w towarzystwie pana Dulskiego
z komedii Zapolskiej, trafić na Kazimierz - miasta w mieście, chociaż "tych
miasteczek nie ma już, pokrył niepamięci kurz, te uliczki lisie czapy,
kupców rój, płotek z kozą żywicielką, Krawca Szmula z brodą wielką, co
jak nikt umiał szyć ślubny strój..." ("Tak jak malował pan Chagall", Wojciech
Młynarski) i przenieść się w czasie do świata, którego już nie ma, obowiązkowo
wypić kawę u Singera przy maszynie do szycia tej samej marki teraz zastępującej
stolik, posłuchać żydowskiej muzyki, posmakować zapiekanek i obwarzanków...
Tyle atrakcji,
od tylu wieków, o każdej porze roku i dnia, czeka na miłośników historii
i wszystkich spragnionych piękna. Strzeliste wieże, z daleka widoczne fasady
kamieniczek lub kolejki do zwiedzania, wyznaczają azymut dla przybyszy
i nawet nie potrzeba mapy lub nawigacji, by trafić do kolejnej turystycznej
mekki.
Czasem jednak
atrakcja kryje się za drzewami, za rogiem cichej uliczki, niby w centrum
turystycznych akcji, a jednak z boku. Czeka na nasze "prywatne" odkrycie,
aby zauroczyć swoją magią, wrysować się w pamięć, a może nawet zachęcić
do ponownych odwiedzin.
Czarodziejskie
ogrody
Planty, skwery
pełne zieleni, parki (np. Park Jordana z blisko sześćdziesięcioma popiersiami
wybitnych Polaków i... pomnikiem Niedźwiedzia Wojtka), Błonia (największa
europejska łąka miejska, będąca miejscem wielu wydarzeń), Kopce, które
dumnie spoglądają na miasto - to oczywiste, ale że w centrum średniowiecznej
zabudowy miasta i nawet na Wawelu są ogrody, to prawie niemożliwe. A jednak.
Wiele z nich
ukryło się za murami klasztornej klauzury i nie ujrzą ich nasze oczy. Pielęgnowane
przez wieki, mimo że niewidoczne, są zielonymi płucami miasta - chociażby
ogród u kapucynów, jezuitów, dominikanów czy misjonarzy. Są jednak i takie,
które zapraszają do chwili wytchnienia w ślad za zachętą lipy Kochanowskiego:
gościu, siądź pod mym liściem, a odpocznij sobie..."
A więc, parafrazując
tekst piosenki Jonasza Kofty pamiętajmy o ogrodach, przecież stamtąd przyszliśmy,
w żar epoki użyczą wam chłodu, tylko drzewa tylko liście" - zapraszam do
moich ulubionych, z nadzieją, że kiedyś i Was oczarują podczas wizyty w
grodzie Kraka. Kolejność nie jest dla mnie przypadkowa. Te, w których drży
zawsze moje serce, zostawiłam na deser.
Ogród botaniczny
z XVIII wieku (najstarszy w Polsce) - atrakcyjny o każdej porze roku,
żywe "muzeum" flory przyciągające zapachami i kolorami nie tylko zwiedzających,
ale również ptaki i owady. Zaledwie w kilkanaście minut piechotą od Rynku
wyjątkowa enklawa ciszy, świetne miejsce do czytania, zadumy, odpoczynku.
Ogród przy
Muzeum Archeologicznym - u stóp Wawelu, w samym sercu miasta, po sąsiedzku
z Plantami, a nade wszystko ze wspaniałym widokiem na Wawelskie Wzgórze.
Pośród zieleni za ceglanym murem można odpocząć od słońca i turystów.
Ogród Doświadczeń
im. Stanisława Lema - to prawdziwe science-fiction dla spragnionych
odkrywania praw fizyki i wyśmienita nauka przez zabawę na świeżym powietrzu
dla młodych, starszych i najstarszych. Nie lada wyzwaniem może być bujanie
na żyroskopie, turlanie w kuli Zorba, czy Zielony labirynt z cytatami Stanisława
Lema. Któż nie chciałby także posłuchać jak długo przemieszcza się dźwięk,
stworzyć własną tęczę, obejrzeć siebie w skopiowanych do nieskończoności
wersjach, czy na własnej skórze odczuć, jak działa grawitacja.
Ogród Czapskich
- kolejny "ukryty" ogród tuż przy ulicy Piłsudskiego, prowadzącej na Błonia
z piękną panoramą na Kopiec Kościuszki. Ogród, na tyłach Pałacu, dziś Muzeum
Emeryka Hutten Czapskiego, zachował pierwotny XIX-wieczny charakter. W
cieniu stuletnich drzew podziwiać można lapidarium z fragmentami kamiennych
rzeźb z gotyckich kościołów i kamienic Krakowa, m.in. oryginalny XIV-wieczny
pinakiel z Bazyliki Mariackiej. W drugiej części ogrodu usytuowany jest
nowy Pawilon poświęcony wybitnemu malarzowi i krytykowi Józefowi Czapskiemu
- autorowi m.in. książki Na nieludzkiej ziemi". Na spragnionych czeka
wyśmienita kawa w małym francuskim bistro.
Ogród Sióstr
Klarysek - przy ulicy Grodzkiej przy trakcie królewskim prowadzącym
na Wawel, pomiędzy kościołami św. Piotra i Pawła a romańskim kościołem
św. Andrzeja. Wystarczy tylko wejść przez drewniane wrota, by przekroczyć
granicę ciszy i znaleźć się w udostępnionej części ogrodu jednego z najstarszych
klasztorów w Krakowie. Zachwycający zielony zakątek z pięknie uformowanymi
krzewami i kwiatami. Miałam szczęście, bo przez wiele lat spoglądałam na
niego z góry, pracując w sąsiadującej z nim kamienicy.
Ogród w
Muzeum (domu) Mehoffera - jak na obrazie artysty "Dziwny ogród" z pełnią
słonecznego lata, kipiącego barwami, słońcem i beztroską radością.
Malarz czerpał inspiracje z ogrodu znajdującego się tuż za jego domem.
Teraz zaprasza nas do niego dosłownie. To prawdziwa "kraina czarów" i symboli,
jak na obrazie młodopolskiego Artysty.
Ogrody Królewskie
- kolejne ogrody ukryte za murami. Pierwotne ogrody na Wawelu istniały
już w XVI wieku. Kilkanaście lat temu przywrócono je do życia w renesansowej
formie i otwarto dla zwiedzających. Tarasy z ogrodami i wspaniałymi widokami
na miasto są dostępne w letnich miesiącach. Pachnie tu lawendą, miętą,
rozmarynem, bazylią, różami i oleandrami. Wiele obiecują też winorośle.
Altanki i kamienne ławeczki kuszą do odpoczynku. Kto wie, może gdy przymkniemy
powieki i wytężymy słuch, usłyszymy kroki samej królowej Bony.
Powoli, krok
za krokiem, zbliżamy się do mojego ulubionego - do Ogrodu Profesorów.
Odkryłam go dla siebie kilkanaście lat temu i od tego czasu, często, niby
tak przypadkiem, do niego zaglądam chociażby na kilka minut. Swoim początkiem
sięga 1467 roku, bo przecież w Krakowie wszystko jest wiekowe. Można do
niego wejść, jeśli nie przeoczy się bramki, z ulicy Jagiellońskiej, tuż
przy Collegium Maius. Alejki, ławki, krzewy, kwiaty, a nawet poziomki rosną
w towarzystwie rzeźb postaci profesorów Uniwersytetu ubranych w togi i
w birety oraz nowoczesnych instalacji edukacyjnych, m.in.: zegara słonecznego
i modelu sfery armilarnej, półkul magdeburskich, klatki meteorologicznej
i licznika scyntylacyjnego do pomiaru promieniowania kosmicznego. Z umieszczonych
tablic można dowiedzieć się o Sonderaktion Krakau - niemieckiej akcji pacyfikacyjnej,
przeprowadzonej 6 listopada 1939 roku, podczas której aresztowano 184 osób,
głównie profesorów i wykładowców Uniwersytetu Jagiellońskiego, a także
Akademii Górniczej.
Jest także
ogród wieczny - Cmentarz Rakowicki, nekropolia krakowian,
zarówno zwykłych obywateli miasta, jak i tych zasłużonych, m.in.: twórców
kultury, naukowców, przedstawicieli znanych rodów, działaczy niepodległościowych,
politycznych i społecznych. Tu, między innymi, Ewa Demarczyk "kręci się
na karuzeli z czarnymi madonnami", Marek Grechuta "ciągle sobie zadaje
pytanie, czy to jest przyjaźń czy to jest kochanie", Jan Matejko rozwiesza
blejtramy na kolejne obrazy, Tadeusz Kantor liczy "Umarłą klasę", Helena
Modrzejewska przygotowuje się do prapremiery, Piotr Skrzynecki z uśmiechem
strofuje swoją Piwnicę pod Baranami, Wisława Szymborska żartuje sobie z
Nobla, a Zbigniew Wodecki "ciągle zaczyna od Bacha". Jest jeszcze Władysław
Wodniecki. Nie znacie? Znacie! To drużynowy Druh Bajdała z pieśni "Płonie
ognisko i szumią knieje", który ustawia czwórkami harcerzy i wkrótce rozpocznie
gawędę.
I tak dalej,
i tak dalej, ale to już temat na inną opowieść.
PS. Kiedy Naczelna
"Panoramy" podała mi deadline tekstu na 15 sierpnia, od razu pomyślałam
o symbolice tej daty. To nie tylko termin wywiązania się przeze mnie z
zadania, ale nade wszystko ranga tego dnia w kalendarzu - w tym dniu obchodzone
jest święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, zwanej też Matką Boską
Zielną, a także święto Wojska Polskiego, ustanowionego w rocznicę Bitwy
Warszawskiej w 1920 roku, zwanej Cudem nad Wisłą.
I... jeszcze
jedno powiązanie. Przecież 14 sierpnia, a więc w wigilię 15-go, na krakowskich
Błoniach (a nie mówiłam, że są miejscem ważnych wydarzeń?!) świętowane
są 50. urodziny Smoka Wawelskiego. Smok wprawdzie też jest wiekowy, ale
teraz mija właśnie rocznica postawienia u stóp Wawelu rzeźby autorstwa
Bronisława Chromego. Na chwilę Smok opuści swoją Jamę, aby na Błoniach
zdmuchnąć urodzinowe świeczki, ale na Dziedzińcu Wawelskim zostawi swojego
sobowtóra zaklętego w dzikie wino, który ze smutku już zzieleniał z zazdrości,
że nie będzie na imprezie.
To takie powiązane
skojarzenia, podobnie jak legendy z tradycjami, które w Krakowie żyją tym
samym życiem i są symbolami miasta. Miasta nieoczywistego, do którego zapraszam.
Przyjedziecie?
Maryla Kania
Maryla
Kania - harcmistrzyni z Hufca ZHP Kraków Śródmieście.
|