Polski fiat bije rekord
świata
Podróże kształcą, tak mówią. I mają
rację. Magia nie do końca zaplanowanego urlopu polega na tym, że zostawiamy
sobie możliwość natknięcia się na atrakcje, o jakich do tej pory nie mieliśmy
pojęcia. No dobrze, o tej atrakcji miałem pojęcie i była ona jednym z celów
naszych podróży po Polsce, ale tylko z racji zainteresowań. Chodzi o wydarzenie,
od którego właśnie mija czterdzieści sześć lat. Obecnie zapomniane (a szkoda),
choć posiadało rangę ogólnoświatową.
W czerwcu 1973 roku ośmiu kierowców
w polskim fiacie 125p ustanowiło światowy rekord Guinessa szybkości w jeździe
na dystansie dwudziestu pięciu tysięcy kilometrów (ze średnią prędkością
138,080 km/h), dwudziestu pięciu tysięcy mil (138,186 km/h) i pięćdziesięciu
tysięcy kilometrów (138,270 km/h). Próba bicia rekordu trwała dwa tygodnie
i odbywała się na trzydziesto-kilometrowym odcinku poniemieckiej, złożonej
z betonowych płyt autostrady Wrocław-Legnica. Był to fragment planowanej
przez Niemców trasy Berlin-Gliwice, której budowę w latach trzydziestych
ubiegłego stulecia przerwał wybuch II wojny światowej. Ośmiu śmiałków zasiadających
za kierownicą to ówcześni czołowi kierowcy rajdowi i mechanicy: Sobiesław
Zasada (kierownik próby), Jerzy Dobrzański, Andrzej Jaroszewicz, Robert
Mucha, Ryszard Nowicki, Marek Varisella, Andrzej Franciszek Aromiński i
w późniejszym etapie zasłużony rajdowiec Franciszek Postawka. Aby próba
i jej wynik były oficjalne, wydarzenie zostało zgłoszone do Międzynarodowej
Federacji Samochodowej FIA. Przepisy tejże wymagały m.in. ustawienie wzdłuż
trasy dwudziestu punktów kontrolnych w postaci dużych namiotów w taki sposób,
aby sędziowie nie tracili kontaktu wzrokowego z samochodem na dłużej niż
minutę. Każdy z kierowców mógł jechać nie dłużej niż cztery godziny podczas
swej zmiany i nie więcej niż czternaście godzin w ciągu doby.
Ustanowiony rekord pozostał niepobity
do 1982 roku, gdy na takich samych odległościach wyższą o ponad trzydzieści
kilometrów na godzinę średnią prędkość osiągnęli Włosi swoim rodzimym produktem
marki Alfa Romeo.
W czerwcu 2013 roku, tj. w czterdziestą
rocznicę odsłonięto pomnik upamiętniający rekordowe wyniki polskiego samochodu.
Uroczystość, która miała miejsce na terenie stacji benzynowej BP, znajdującej
się przy dawnej trasie rekordu (zjazd z autostrady A4 na Kąty Wrocławskie),
została uświetniona obecnością żyjących bohaterów tego sukcesu: Sobiesława
Zasady, Andrzeja Jaroszewicza, Roberta Muchy, Andrzeja Franciszka Aromińskiego,
Jerzego Dobrzańskiego i Ryszarda Nowickiego. Pojawił się także mechaniczny
bohater. Oryginalnego, "rekordowego" fiata przywieziono z Muzeum Techniki
w Warszawie.
Niedawno odwiedziłem ów pomnik. Chłodny
i deszczowy, choć czerwcowy poranek nie odstraszył nas przed obejrzeniem
tego zacnego obiektu. Pomnik wykonano w skali 1:1 z litego granitu. Podobno
waży aż szesnaście ton. Usytuowany jest pośrodku dużego punktu usługowo-gastronomicznego,
który już od wczesnych godzin tętni życiem. Dookoła nieustannie poruszają
się piesi i zmotoryzowani. Ktoś parkuje, ktoś tankuje, ktoś inny odjeżdża,
a stojący na skrawku zieleni między budynkiem stacji, a restauracją pomnik
niemal w ogóle nie zwraca na siebie uwagi i tylko zainteresowanym historią
polskiej motoryzacji szybciej zabije serce na jego widok.
Serdecznie zachęcam do odwiedzenia
tego miejsca, a pomogą w tym współrzędne z Google Maps: 51°01'09.9"N, 16°45'13.6"E.
Warto także obejrzeć reportaż z próby bicia rekordu, film "Ballada o fiacie
i 7 wspaniałych", pod poniższym linkiem: https://www.youtube.com/watch?v=xIotU6T2DGk
Tekst i zdjęcia współczesne: Marcin
Śmigielski
Zdjęcia archiwalne pochodzą z informatora
jubileuszowego czterdziestolecia rekordów PF125p, który znajduje się na
stronie Polskiego Związku Motorowego - pzm.pl
Marcin Śmigielski - obserwator
rzeczy dziwnych i ulotnych, podróżnik po Polsce i kronikarz. Instruktor
i pasjonat harcerstwa, autor książki o harcmistrzu Stefanie Padowiczu,
żołnierzu 2 Korpusu Polskiego generała Andersa. Niepoprawny entuzjasta
wszystkiego, co związane z Polską, oprócz polityki. Od kilku lat szczęśliwy
mąż, z niecierpliwością oczekujący dalszych życiowych wyzwań. (Toronto) |