.
NUMER 2 / LIPIEC 2019

MAGAZYN PANORAMA
352 Bergevin, Suite 6 
Lasalle, Qc
H8R 3M3 

E-mail: kontakt@panoramanews.org

Tel. (514) 367-1224 
Tel. (514) 963-1080



 
 
 
 
 
 
 
 
 

 

Migawki z podróży - Buenos Aires 

Buenos Aires - Paryż Ameryki Południowej. Od lat miałam w głowie wyimaginowany obraz tego miasta: eleganckiego, z rzędami "paryskich", Haussmanowskich domów, z balkonami z kutego żelaza, z których kaskadami spływają kwiaty; z licznymi kawiarniami zajmującymi część chodników i eleganckimi butikami. Odnalazłam tę atmosferę w niektórych tylko częściach miasta, bo (oczywiście powinnam się była tego spodziewać) w różnych dzielnicach ma ono rożny charakter. 

Centralny punkt miasta to przestronny Plaza de Mayo, miejsce sławnych protestów matek dzieci "zaginionych" w czasie rządów dyktatury wojskowej.  Na pamiątkę tych protestów płyty chodnikowe ozdobione są teraz wzorem białych chustek - takich jakie te matki nosiły. Inne "obowiązkowe" miejsca w śródmieściu to: katedra (gdzie obecny papież był biskupem), która, z neoklasyczną, wcale nie kościelną fasadą, wygląda raczej jak teatr lub muzeum; Teatr Colon, uważany za jeden z najlepszych teatrów operowych na świecie; siedziba prezydenta - Casa Rosada (Różowy Dom), który zawdzięcza swój kolor pigmentowi pochodzącemu z krwi zwierząt. 

Starsza część śródmieścia była najbliższa moim wyobrażeniom. Odnalazłam tam paryską atmosferę, mimo że pięknie odnowione, XIX wieczne domy często "sklejone" są z nowoczesnymi budynkami. Stare drzewa, kawiarnie i ładne sklepy dopełniają obrazu. Na jednym z wieżowców podziwialiśmy wizerunek Ewy Peron, który, ze strony zwróconej w stronę biedniejszych dzielnic, ma uśmiechniętą twarz, a z przeciwnej strony, patrzącej na bogatych, skrzywioną. W dzielnicy finansowej górują szklane biurowce często o ciekawych kształtach, dalej nowe wieżowce mieszkaniowe z ładną zielenią dokoła, W dzielnicy Palermo stare pałace w ogrodach z bujną zielenią - teraz siedziby ambasad - przypominały mi Aleje Ujazdowskie. Najstarsza część miasta - bardzo turystyczna, ale wciąż ulubiona przez artystów - to La Boca: stare, często pokryte metalem małe domy z zewnętrznymi schodami, pomalowanymi teraz na bardzo kolorowo, brukowane uliczki zamknięte dla ruchu, a wzdłuż nich (oczywiście!) sprzedawane rozmaite pamiątki. Jak zwykle nie potrafiłam się oprzeć i kupiłam małą grafikę lokalnej artystki, mimo że w domu brakuje mi już ścian, żeby te pamiątki z podroży wieszać. 

Większość czasu spędziliśmy, po prostu, spacerując po mieście, starając się, przez te kilka dni, które tam byliśmy, wczuć się w jego fantastyczną atmosferę.  I oto co najbardziej utkwiło mi w pamięci: mnóstwo zieleni - parki, skwery, i wzdłuż prawie wszystkich ulic ogromne drzewa - platany, jakarandy i mimozy, a od czasu do czasu oleandry, kamelie i inne nie znane mi gatunki. Węższe ulice często wyglądają jak tunele z zielonymi sklepieniami.  Na każdym kroku czuje się obecność sztuki. Obejrzeliśmy mnóstwo pomników, podziwialiśmy "street art" czyli, często, bardzo ciekawe malowidła na ścianach domów oraz rzeźby i instalacje w przeróżnych stylach. W zupełnie nie "turystycznych" dzielnicach, domy są mniejsze niż w śródmieściu, ale też "mieszane", gęsto jeden przy drugim: stare, XIX wieczne i nowe, ale jednak jakoś do siebie pasujące.  Na każdym rogu (albo i częściej) kawiarnie, restauracje, piwiarnie albo winiarnie, a pomiędzy nimi sklepy i sklepiki najróżniejszego autoramentu, od super eleganckich do "mydło i powidło". Niestety wszędzie dużo też rozkopanych chodników i starych domów w złym stanie.

Co i rusz to natykaliśmy się też na pracownie artystów, którzy byli chętni przerwać prace, żeby nam swoją twórczość pokazać. Ulewny deszcz przeczekaliśmy w muzeum sztuki pięknej, gdzie akurat wystawiano akwarele Turnera z Galerii Tate w Londynie. To muzeum ma też całkiem sporą permanentną kolekcję sztuki europejskiej oraz ogromną kolekcję sztuki południowo amerykańskiej. Czekając na lekcje tanga (argentyńskiego, oczywiście), piliśmy kawę w dziwnej kawiarni pełnej świętych obrazów i rzeźb oraz innych kościelnych parafernaliów. Ponieważ byliśmy jedynymi gośćmi, nudzący się w kącie mąż właścicielki wdał się z nami (w nienagannej angielszczyźnie) w rozmowę i wyjaśnił, że kiedyś był tam klasztor Jezuitów i opowiedział całą jego historię. Chętnie posłuchalibyśmy więcej, bo mówił bardzo ciekawie, ale musieliśmy go porzucić, żeby spróbować naszych sil na parkiecie. Po 1.5 godzinnej wytężonej pracy zostaliśmy (my, jeszcze jedna para i dziewczyna z Holandii, której mąż odmówił wzięcia udziału w tej imprezie) zabrani do milonga - miejsca, gdzie ludzie przychodzą, niektórzy nawet codziennie, żeby potańczyć. Jak nasi instruktorzy zagwarantowali, było to miejsce autentyczne, a nie dla turystów (chociaż jedno z nielicznych, gdzie niezbyt sprawnych tancerzy nie wypraszają za drzwi), gdzie bawili się "normalni" ludzie, większość w "pewnym wieku". Nauczyciele oraz jakiś, pewnie przez nich opłacony, młody facet, poświecili się, żeby z nami tańczyć.  

"Przelecieliśmy" przez stare centrum zakupowe z kopułą i freskami jak w świątyni. W podziemiu sławnej kawiarni Tortoni, prawie nie zmienionej od czasu otwarcia 100 lat temu i odwiedzanej przez wiele ważnych osobistości, obejrzeliśmy przedstawienie z kilkoma parami tańczącymi ogniste tango i z romantycznymi, namiętnymi argentyńskimi piosenkami w wykonaniu faceta ze wspaniałym głosem. Buszowaliśmy po pchlim targu. Pięknymi ulicami dotarliśmy do muzeum sztuki latynoskiej, po to tylko, żeby odkryć, że tego dnia nie było otwarte i wreszcie, długim spacerem wróciliśmy do hotelu, żeby następnego dnia opuścić, pewnie już na zawsze, to miasto, bardziej nowoczesne niż sobie wyobrażałam, bardzo ruchliwe (największa ulica ma 22 pasma ruchu), mniej eleganckie niż myślałam i trochę zaniedbane, ale przestronne, zielone, ze sztuką obecną na każdym kroku i jednak tak bardzo czarujące i romantyczne…
 

Barbara Tołłoczko


Barbara Tołłoczko, doktor nauk biologicznych i absolwentka Wydziału Sztuk Pięknych Uniwersytetu Concordia w Montrealu. Kocha piękno w każdej postaci. Pomiędzy podróżami mieszka i pracuje twórczo w Victorii, BC.


PANORAMA - MAGAZYN RADIA POLONIA CFMB 1280 AM, MONTREAL, KANADA
Tel: (514) 367-1224, (514) 963-1080, E-mail: kontakt@panoramanews.org
Designed and maintained by Andrzej Leszczewicz
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
ZALOGUJ SIĘ