.
NUMER 11 / KWIECIEŃ 2020

MAGAZYN PANORAMA
352 Bergevin, Suite 6 
Lasalle, Qc
H8R 3M3 

E-mail: [email protected]

Tel. (514) 367-1224 
Tel. (514) 963-1080



 
 
 
 
 
 
 
 
 

 

Autostopem dookoła świata (cz. 2)

Większość z nas jazdę "na stopa" kojarzy z podwozem na krótkich odcinkach. Tymczasem ten sposób podróży wykorzystywany jest na dużo dłuższych trasach. Tacy autostopowicze szukają ciekawych przygód, poznają wiele wyjątkowych miejsc, ale przede wszystkim siebie samych. Jak daleko można pojechać "na stopa", ile dni, a nawet lat spędzić w drodze nie mając doświadczenia ani pieniędzy opowiedzą Maciek Badziak  - "Termometr" i Mariusz Hońka - "Maniek". We wrześniu 2015 roku wyruszyli w autostopową i jachtostopową podróż dookoła świata, która trwała aż cztery lata!  W momencie kiedy jednak zerkniemy na ich bloga i zakładkę: TRASA, możemy zauważyć, że wciąż stacjonują w mieście Ałmaty w Kazachstanie. 

Łukasz Przelaskowski: Cześć chłopaki, u mnie w Królestwie Niderlandów oraz większości Europy przy ociepleniu klimatu prawie wiosennie, choć sztormowo, a jak u Was?

Mariusz Hońka zwany Maniek: Zakończyliśmy naszą podróż dookoła świata. Mnie  zajęło to dokładnie 4 lata i 10 dni. Wróciłem do Gliwic w październiku (Maciek w czerwcu), a teraz układam sobie życie na nowo. Pozdrawiam z Bawarii, w której na pogodę także nie narzekam :-).

Ł.P.: Jak się poznaliście i co wpłynęło na to, że zaplanowaliście tak ekstremalne przedsięwzięcie?

M.H.: Zacznijmy od tego, że byłem studentem całym sobą i nie wierzyłem, że po studiach może istnieć jakieś inne  życie. W ostatnie wakacje wyjechałem, na moim zdaniem, ostatnią szaloną przygodę - autostopem do Iranu. Tam jednak poznałem tego wariata (Termometra), z którym odbyłem rozmowę po tym, jak się dowiedziałem, że planuje wybrać się autostopem dookoła świata: 
- Stary... Jesteś walnięty.
- Ja jestem walnięty? A jedziesz z nami?.
Po paru miesiącach rozsterki zdecydowałem się na ten szalony krok, pomimo iż polubiłem swoje życie w Polsce. Decyzji oczywiście nie żałuję.

Ł.P.: Przedstawcie Wasze pierwsze przygotowania do takiej podróży. Posiadając już doświadczenie, gdybyście mieli cofnąć się w czasie i raz jeszcze ruszyć od początku, co zmieniłoby się w waszym ekwipunku?

M.H.: Nie potrzeba praktycznie niczego żeby podróżować i cieszyć się chwilą. Wszystko to są dodatki, które spakowałem dość dobrze, gdyż jakieś doświadczenie ze stopem już miałem. Polecam zabrać namiot/hamak, śpiwór i coś do przebrania.

Ł.P.: Jak zareagowały wasze rodziny na taką wieść wtedy, a jak czynią to dziś?

M.H.: Rodzina to nie jedna osoba i reakcje były różne. Mama płakała, siostra powiedziała, że to najlepszy moment, by się wybrać na taką wycieczkę, a kuzyn, że też właśnie planuje podróż dookoła świata, tylko motorem (motosamsara.pl - polecam). Dziś cieszą się, że jestem z powrotem.

Ł.P.: Od razu założenie było ruszyć dookoła świata, czy pojawiło się z czasem? 

M.H.: To była od samego początku swego rodzaju misja. Okrążyć świat wyłącznie autostopem i jachtostopem. Nie wydawaliśmy pieniędzy ani na transport ani na noclegi.

Ł.P.: Wiele osób wychowanych jest z myślą i zasadą, aby skończyć dobrą szkołę, potem studia, zrobić dodatkowe kursy i mieć szerszy wachlarz ofert pracy, zbudować bądź kupić własny dom, założyć rodzinę. Jak Wy traktujecie taką formę życia i macie sposób patrzenia na świat w porównaniu do pięciu lat wstecz, a teraz?

M.H.: Oczywiście przez ostatnie pięć lat wiele się zmieniło w moim postrzeganiu świata. Otworzyłem oczy na wiele aspektów, lecz po powrocie sam wskoczyłem w te same buty, o które pytasz. Na jak długo? Tego nie wiem, ale jestem pewny, że widzę wiele drzwi przed sobą. Do wielu z nich kluczem niestety są pieniądze. Jak dużo ich będę potrzebował? Okaże się po decyzji, które z nich chcę otworzyć.

Ł.P.: Potraficie odpowiedzieć ile łącznie odwiedziliście dotąd krajów, wysp?

M.H.: Byłem w ponad 60 krajach. Jeśli chodzi o wyspy to około 60-70.

Ł.P.: Gdzie droga w formie łapania autostopa była najłatwiejsza, bez problemu osoby zatrzymywały się, aby was podwieźć, a gdzie najtrudniejsza? 

M.H.: Niezwykle łatwe jest łapanie autostopu na wyspach na Pacyfiku oraz w większości krajów Azji. Najtrudniejsze? Ciężko generalizować, ale przede wszystkim w Ameryce Południowej.

Ł.P.: W pewnym momencie nie da się iść ani jechać bo staje się przed Oceanem, co wtedy?

M.H.: Jeśli się podróżuje tak jak my, to należy wybrać się czym prędzej do mariny z porządnie przygotowanymi ogłoszeniami: "Crew Available". Potem zacząć rozmawiać z żeglarzami... Jak największą ich ilością, pokazując się z jak najlepszej i normalniejszej strony. Oni nie szukają super doświadczonych żeglarzy, lecz przyjemnych ludzi, do spędzenia wspólnie tygodni na Oceanie.

Ł.P.: Są jakieś procedury, zasady, koszty, które trzeba spełnić, aby ktoś zechciał zabrać nieznaną osobę/grupę na swój statek?

M.H.: To wszystko jest kwestią indywidualną. Często kapitanowie proszą o jakąś zrzutkę na benzynę, koszty postoju itp. W naszym wypadku kończyło się to zwykle zrzutką na jedzenie (choć nie zawsze), oraz pomocą w sprzątaniu, gotowaniu i żeglowaniu.

Ł.P.: Posiadaliście wcześniej doświadczenie w pływaniu na statkach, jachtach? Opiszcie Waszą pierwszą podróż jachtostopem. Musieliście się przesiadać na inne łodzie w drodze i ile trwało przepłynięcie do Ameryki Południowej? 

M.H.: Byłem na Mazurach, lecz ciężko powiedzieć coś o doświadczeniu, gdy Twoja wiedza kończy się na pokazaniu palcem masztu. Swój pierwszy jachtostop złapałem siedząc na ławce w marinie z koleżanką, popijając piwo. Pomogłem (razem z koleżanką) dwóm Hiszpanom w przeniesieniu prowiantu na jacht. Poznaliśmy się, polubiliśmy, a że oni też kiedyś (20 lat wcześniej) tak podróżowali, zabrali nas ze sobą na Wyspy Kanaryjskie. Byłem na tym jachcie bardziej pasażerem niż załogantem, lecz na kolejnych nauczyłem się już więcej i łącznie na 4 jachtach przepłynąłem Atlantyk.

Ł.P.: Język angielski nie zawsze sprawdza się w każdym kraju, jak wtedy sobie radzicie, gdy inne osoby go nie znają?

M.H.:  W Ameryce Południowej nauczyłem się komunikatywnego hiszpańskiego, w Azji Centralnej - rosyjskiego, w Indonezji trochę bahasy, lecz często z pomocą przychodził telefon i offline'owy translator. Bez niego podróż po Azji byłaby o wiele trudniejsza, a rozmowa z lokalsami niemożliwa.

Ł.P.: Z jakim budżetem wyruszyliście? Czy podczad wypraw jakoś dorabiacie, a może macie inny sposób na zasilenie finansów? 

M.H.: Zacząłem podróż mając "w kieszeni" około 11 tys. złotych. Żyjąc oszczędnie dalej jest to za mało, by przetrwać tak długi okres czasu. Łapałem się różnych dorywczych prac po drodze, lecz to ciągle było za mało. Ratunkiem okazał się postój w Australii i Nowej Zelandii, gdzie przez parę miesięcy z pomocą Polaków na miejscu znaleźliśmy z Termometrem pracę.

Ł.P.: Prowadzicie stronę na Facebooku, bloga, YouTube i Twitter, kiedy znajdujecie na to czas?

M.H.: Kiedy tylko mamy chwilę wolnego. Nie da się ukryć, że brakuje na to czasu i mamy obsuwę, lecz dajemy z siebie wszystko. Dzielenie się naszymi przygodami sprawia nam przyjemność.

Ł.P.: Macie bardzo ciekawie przygotowane filmy zarówno od strony technicznej,  jak i prezentacji z użyciem zdaje się drona? To Wy wszystko przygotowujecie sami czy macie osobę z Polski, która jest za to odpowiedzialna? Przypomnę, że poprzedni mój gość Pan Leszek Mikulski ma swojego managera w Polsce, którego zadaniem jest opracowanie całej promocji, kontaktu z mediami, wstawianie newsów itd.

M.H.: Od strony technicznej obgadaliśmy wszystko przed wyjazdem. Filmy wysyłaliśmy w chmurę, a montował je Cesiu (kiedyś tylko Termometra, a obecnie wspólny kolega). Całą resztą zajmowaliśmy się z trasy, bez parcia, z dystansem.

Ł.P.: Zdarzyło się wam zachorować, zarazić lokalnymi chorobami? Jeśli tak, czy znacie powód, aby ostrzec innych podróżników i kto wam pomógł w wyleczeniu się?

M.H.: Dzięki Bogu ja przejechałem całą podróż bez większych kłopotów zdrowotnych. Rzadziej chorowałem niż w Polsce.

Ł.P.: Nie przechodzicie obojętnie wobec potrzebujących osób. W Indonezji trafiliście na trzęsienie ziemi, gdzie w cztery dni zorganizowaliście zbiórkę pieniędzy na posiłek dla 30.000 osób. Jak tego dokonaliście?

M.H.: Indonezja skradła w pewien sposób kawałek mojego serca (i Termometra zapewne też). Ludzie byli niezwykle mili, a my chcieliśmy się odwdzięczyć. Nie wiemy ilu osobom pomogliśmy, lecz staraliśmy się dotrzeć do tych najbardziej potrzebujących. To był moment kiedy trzeba było działać, a my na szczęście się nie zawahaliśmy. Zorganizowaliśmy zbiórkę na portalu społecznościowym, zamieszkaliśmy na miejscu z innymi wolontariuszami różnych narodowości i zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy, by pomóc potrzebującym.

Ł.P.:  Spotkaliście może tzw. pływające wyspy śmieci? Jak wygląda segregacja odpadów, dbanie o ekologię w krajach, które odwiedziliście? 

M.H.: Wysp nie widziałem. W Sumbawa w Indonezji widziałem wyjeżdżając z miasta po obu drogach ulicy pagórki śmieci, które nie rzadko się paliły. Tam mało kto słyszał taki termin jak ekologia, a "śmieci są przecież po to żeby je wyrzucić". Czystością natomiast może się pochwalić Nowa Zelandia - trzeba mieć naprawdę dobre oko, by dojrzeć jakieś nieczystości na ulicach.

Ł.P.: Mówi się wiele o zmianach klimatu. Dostrzegacie i odczuwacie go również podczas całej wyprawy? Z pewnością w każdym kraju, kontynencie miejscowi, rodzimi mieszkańcy mają swoje opinie, co najczęściej słyszycie od nich, co w ich przekonaniu stwarza problem przyczyniający się do takiej katastrofy klimatycznej i tym samym ekonomicznej na Ziemi?

M.H.: Ludzie mówią różne rzeczy, a w tej kwestii często wiele głupstw. Ja osobiście uważam, że obie strony barykady mają wiele racji, lecz ocenę zostawię ekspertom.

Ł.P.: W wywiadzie dla programu Trójka, Polskiego Radia rozmawialiście o Ujgurach, grupie etnicznej pochodzenia tureckiego, jednej z 55 mniejszości uznanych w Chińskiej Republice Ludowej, zamieszkującej północno-zachodnią część  w Ujgurskim Autonomicznym Regionie Xinjiang. Okazuje się, jak zaznacza to prowadzący audycję dziennikarz:  ‘że jest to ludność, na którą Pekin wprowadził bardzo restrykcyjne prawo uderzając w trzon ujgurskiej kultury'. Jak Wy to odczuliście będąc na miejscu i co to za program, dzięki, któremu mogliście łączyć się internetowo ze światem?

M.H.: Do łączności z internetem używaliśmy VPN'ów, które są coraz skuteczniej blokowane przez miejscowe władze. Same represje są odczuwane na każdym kroku np. ciągłe kontrole, blokady uliczne, zabarykadowane stacje benzynowe itp.

Ł.P.: Spotkaliście się z podobnym łamaniem praw człowieka w innych krajach?

M.H.: W każdym kraju człowiek ma inne prawa. Nie moim zadaniem jest w nie ingerować.

Ł.P.: Gdybyście mieli wybrać do zamieszkania na stałe jeden kraj, który odwiedziliście, to jaki i dlaczego?

M.H.: Dla mnie przede wszystkim Polska, ale pomijając naszą ojczyznę to mam parę typów, a każdy z innego powodu. Kolumbia - za kulturę, muzykę, bezstresowość i uśmiech. Australia - za lekkość, wysokie zarobki, luźne podejście do życia. Polinezja Francuzka - za piękne widoki, różnorodność, owoce, ludzi i odludzia.

Ł.P.: Czy chcielibyście powiedzieć coś Polakom po doświadczeniach jakie zdobyliście podczas podróży? 

M.H.: Nie bądźcie zakompleksieni. Ludzie na świecie (oprócz zgniłego zachodu) kochają Polaków! Mamy piękną, bogatą kulturę i nic nie musimy zmieniać. Oczywiście ogólnie, bo każdy z nas, z osobna ma coś do poprawy.

Ł.P.: Jakie macie plany na teraz, czy to będzie wydanie np. książki? Jak widzicie swoją przyszłość za kolejne pięć lat?

M.H.: Pięć to spory kawał czasu, ale najbliższe trzy planuję spędzić prowadząc tak zwane "normalne życie". Choć i tutaj ten termin może dla każdego znaczyć co innego.

Ł.P.: Dziękuję za rozmowę i trzymam za was kciuki, abyście bezpiecznie zrealizowali swoją zaplanowaną podróż wracając w zdrowiu i szczęściu do domu. 
 

Rozmawiał: Łukasz Przelaskowski

www.autostopemdookolaswiata.pl
 


Łukasz Przelaskowski - absolwent Instytutu Historii Uniwersytetu Opolskiego. Prezes Fundacji Rodu Przelaskowskich herbu Szreniawa. Redaktor Naczelny kwartalnika historyczno-naukowego Młody Szreniawa. W 2016 roku zamieszkał w Holandii, gdzie w wolnych chwilach pracuje jako wolontariusz w Polskiej Szkole w Groningen. Łączy podróże z konkursami fotograficznymi, pisze i publikuje książki oraz poezję.
 


PANORAMA - MAGAZYN RADIA POLONIA CFMB 1280 AM, MONTREAL, KANADA
Tel: (514) 367-1224, (514) 963-1080, E-mail: [email protected]
Designed and maintained by Andrzej Leszczewicz
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
ZALOGUJ SIĘ