Kiedy gaśnie muzyka...
Są takie daty,
które zapisują się w pamięci zbiorowej na bardzo długo. Pewnie wszyscy
pamiętają, gdzie byli i co robili 11 września 2001. Dla miłośników muzyki
klasycznej w Montrealu taką datą jest 25 maja 2023, kiedy to spłonęła Chapelle
du Bon-Pasteur - perła architektury, sanktuarium muzyki, wylęgarnia talentów.
Oto co zapisało
się w mojej pamięci. Wracałam z konsulatu po "Urodzinach" Wisławy Szymborskiej
jak zwykle ulicą Sherbrooke późnym wieczorem 25 maja 2023. W uszach brzmiały
mi jeszcze fragmenty wierszy, jazz, strzępy rozmów, dookoła pachniały bzy.
I nagle na rogu St-Laurent i Sherbrooke mnóstwo policyjnych wozów, straż
pożarna, drażniący swąd spalenizny, powietrze gęste i ciężkie... Wykonałam
objazd zgodnie z zaleceniami, a na ulicy Ontario ujrzałam strugi wody lejące
się po stromych uliczkach od północnej strony. Pożar!
W porannych
wiadomościach informacja, że "...nikt z ludzi nie ucierpiał, ale spaliła
się Chapelle du Bon-Pasteur. Ogień pojawił się na dachu niespodziewanie
około 16.30" Serce mi zamarło. Chapelle to nasz drugi dom, wypełniony po
brzegi muzyką, piękny i doskonały, jak fortepian Chopina. Nasuwa mi się
skojarzenie z poematem Norwida. Myślę, że to pretensjonalne i górnolotne,
ale trudno, emocje są wielkie. Przygnębiona i niespokojna myślę o tym,
co będzie? Co z fortepianem? Co z koncertami? Co z Chapelle? Mimo woli
w głowie pojawia się skojarzenie i pytanie czy "ideał sięgnął bruku"?
Z Simonem Blanchet
- dyrektorem Chapelle du Bon Pasteur spotykam się 3 listopada 2023, więc
już kilka miesięcy po tym tragicznym wydarzeniu.
Magda Chylewska:
Proszę powiedzieć, gdzie był Pan w tym tragicznym momencie?
Simon Blanchet:
Kiedy włączył się alarm przeciwpożarowy wraz z 15 chórzystami i 7 muzykami
byłem w Chapelle. Artyści przygotowywali się do wieczornego koncertu w
zabytkowej kaplicy. Naszym priorytetem było ewakuacja ludzi, która odbyła
się błyskawicznie i na całe szczęście nikt nie poniósł uszczerbku na zdrowiu.
M.C.:
Gaszenie pożaru trwało więcej niż 24 godziny. Kiedy mógł Pan powrócić
do Chapelle?
S.B. Dopiero
dwa dni później w asyście strażaków mogłem wrócić na miejsce, które opuściłem
w takim pośpiechu, że zostawiłem wszystkie swoje rzeczy osobiste, nawet
klucze.
M.C.:
Co Pan zobaczył?
S.B.:
To była apokalipsa. Wszędzie woda. Płynęła z sufitu strugami, potrzebny
był parasol. Meble zakopane w błocie, zawalone sufity, ściany, zniknęło
życie, przeżyłem szok. Zobaczyłem instrumenty co prawda przykryte
pokrowcami, ale w opłakanym stanie. W ostatniej chwili przed pożogą zostały
umieszczone pod balkonem w sali ekspozycyjnej. To balkon w dużym stopniu
uchronił je przed wodą. Bo to właśnie woda uczyniła najwięcej szkód, ogień
został w porę ugaszony. Dziś mogę z radością powiedzieć, że instrumenty
zostały odrestaurowane i odzyskały swoją świetność. Na nogach fortepianu
celowo zachowane zostały rysy, prawie jak blizny wyniesione z pożogi.
M.C.: Jakie
to instrumenty?
S.B.: Unikalny
klawesyn Kirckman z 1772 roku - jeden z najstarszych instrumentów tego
typu w Kanadzie, prawdziwy klejnot dla wykonawców muzyki barokowej oraz
fortepian koncertowy Fazioli. Fortepian, o którym pianiści mają doskonałą
opinię: w swej prostocie niezwykle elegancki, potężny, ale i subtelny,
szlachetny, dostosowujący się do każdego pianisty. Zakupiony w 1987 roku
za kwotę 63220 dolarów, oprócz kryształowego żyrandola, stanowił najpiękniejszą
dekorację tej wspaniałej sali koncertowej o wręcz legendarnej akustyce.
Oba instrumenty o wielkiej wartości sprawialy, że jakość koncertów wykonywanych
w Chapelle była wyjątkowa.
M.C.:
Co jeszcze oprócz nich powodowało, że Chapelle była tak unikalnym miejscem
dla muzyków i publiczności?
S.B.: Koncerty
w zabytkowej Kaplicy Dobrego Pasterza były jedyne w swoim rodzaju i nie
przypominały innych ze względu na kameralną atmosferę i już wspomnianą
wyjątkową akustykę tej sali. Fotele na widowni znajdowały się na tym samym
poziomie co scena, w bardzo bliskiej odległości od widzów. Ta bliskość
pozwalała na niezwykłą wymianę energii pomiędzy dziełem, muzykiem a publicznością.
W ten sposób wytwarzała się niepowtarzalna synergia, której nie ma na innych
salach koncertowych w Montrealu.
M.C.:
Proszę przypomnieć historię tej sali.
S.B.:
Klasztor został uznany za zabytek historyczny przez rząd Quebecu w 1979
r. Budynek zaś powstał w 1846 roku na potrzeby zakonu Sióstr Matki Bożej
Miłosierdzia Dobrego Pasterza. Oczywiście został rozbudowywany w późniejszych
latach. Kaplica jest położona pośrodku budowli składającej się z kilku
skrzydeł i została zaprojektowana w stylu neoklasycznym. Przez długie lata
budynek należał do zamkniętego zakonu o bardzo ostrym rygorze. Siostry
nie miały bezpośredniego dostępu do świata zewnętrznego, część klasztorna
odgrodzona była od kaplicy metalową kratą. Prowadziły internat dla ubogich
dziewcząt i sierot oraz tzw. Madeleines - niegodziwych kobiet, prostytutek
i młodocianych matek. Mieszkały w odosobnieniu, ciężko pracowały i modliły
się za wspólnotę.
M.C.:
Kiedy i w jaki sposób budynek przybrał dzisiejszą formę?
S.B.:
Siostry opuściły zakon w 1979 roku. Miasto Montreal stało się jego właścicielem
za symboliczną kwotę jednego dolara. Początkowo budynek był opuszczony,
a transformacja z miejsca kultu religijnego na współczesne miejsce kultury,
życia i pracy dokonała się w 1988. Trzeba było przeistoczyć, co stare i
zabytkowe w nowoczesny i funkcjonalny budynek zgodnie z regułami sztuki
architektonicznej. I tak powstała sala koncertowa i wystawowa Chapelle
du Bon-Pasteur. Od tego czasu w niegdysiejszym miejscu kultu religijnego
aż do dnia pożaru rozbrzmiewała muzyka. Pierwszy dyrektor Guy Soucie dokonał
transformacji monasteru w sanktuarium muzyki dostępne dla wszystkich, bo
bilety do dziś są praktycznie darmowe. Pozostałe lokale to były biura,
apartamenty, rezydencje dla osób starszych.
M.C.:
Chapelle jest "wylęgarnią talentów". Bywałam na koncertach muzyków,
którzy jeszcze wtedy nieznani, zrobili później spektakularną karierę. Choćby
Charles Richard-Hamelin czy Bruce Liu. Obaj są laureatami Konkursów Chopinowskich,
a wielkie światowe sale koncertowe zabiegają o nich. Charles Richard-Hamelin
zdobył II nagrodę w XVII edycji Konkursu Chopinowskiego w 2015 roku oraz
nagrodę Krystiana Zimermana za najlepsze wykonanie sonaty, a Bruce Liu
otrzymał I miejsce w 2021 roku podczas XVIII edycji tego konkursu.
S.B.:
Oczywiście staramy się promować młodych muzyków, którzy jeszcze nie zaistnieli
w świecie muzycznym. Dla wielu z nich Chapelle jest trampoliną, która prowadzi
często na ścieżkę wielkiej kariery. Są wspierani przez renomowanych
artystów, których nazwiska przyciągają publiczność. Te koncerty są jedyne
w swoim rodzaju, bo pozwalają młodym zaistnieć na scenie muzycznej Montrealu.
Współpracujemy z Schulich School przy Uniwersytecie McGill, Konserwatorium
Muzycznym, fakultetem muzycznym Uniwersytetu Montrealskiego, Szkołą Muzyczną
Vincent dIndy. Młoda pianistka ukraińska Olga Koudriakowa, którą wojna
wygnała z kraju, zainaugurowała tegoroczny sezon 2023-2024. Jej koncert
wzbudził wiele wspaniałych emocji. Mam nadzieję, że otworzy jej drzwi do
innych montrealskich sal koncertowych.
M.Ch.:
Konkurs Prix dEurope odbywa się już od wielu lat w Chapelle, a jego
początek miał miejsce w 1911 r. Pan zasiada w jury. Jakie ma Pan przygotowanie
do tego by sprawować funkcję jurora, a także funkcję Dyrektora Chapelle
du Bon Pasteur?
S.B.:
Urodziłem się w bardzo muzykalnej rodzinie. Mój dziadek ze strony mamy
był bardzo dobrym pianistą i nawet został laureatem tegoż konkursu. Skończyłem
klasę fortepianu w konserwatorium muzycznym w mieście Quebec, ale zabrakło
mi może talentu, może wytrwałości, żeby zostać pianistą, więc kontynuowałem
studia na wydziale muzykologii. Część mojej nauki odbywała się w Niemczech
w Monachium, gdzie zdobyłem tytuł magistra. Temat mojej pracy magisterskiej
był następujący: "Muzyka romantyczna w Niemczech po drugiej wojnie światowej",
a więc przedstawiłem, jak wyglądała rekonstrukcja niemieckiego życia muzycznego
po okresie nazizmu.
M.Ch.:
Mówiąc o muzyce romantycznej chcę powiedzieć, że my Polacy nigdy nie
mamy dość Chopina. Wiele lat temu na zaproszenie Konsulatu RP w Montrealu
Chapelle gościła jeszcze innego wielkiego wirtuoza fortepianu - laureata
VIII edycji Konkursu Chopinowskiego - Janusza Olejniczaka. Jak dla nas
Chopina nigdy dość! Trochę go za mało w Chapelle...
S.B.:
Muzyka Chopina bez wątpienia budzi niesamowite emocje, ale ja nie mam wpływu
na repertuar, który dobierają artyści. W marcu 2024 odbędą się dwa koncerty
Mazurków Chopina w wykonaniu Jarreda Dunna przedstawianego przez krytyków
jako "magika dźwięków fortepianu, sugestywnego i mistycznego". Zapraszam
całą Polonię montrealską na te koncerty tak bardzo polskie duchem i wykonaniem!
Nawiasem mówiąc chciałbym wspomnieć o filmie zrealizowanym niedawno przez
Richarda Desjardins pt. "Chip Chip: Chopin par Desjardins". Opowiada on
nie tylko o relacji George Sand z Fryderykiem Chopinem, ale jest próbą
zrozumienia i nazwania fenomenu jego muzyki. W "Chip, Chip" znany quebecki
muzyk odbywa podróż do Polski i Francji, by poznać konteksty twórczości
Chopina. Śledzi życie człowieka, którego uważa za największego kompozytora
wszech czasów i który poruszył najsubtelniejsze struny jego duszy. Chip,
Chip - tak właśnie pieszczotliwie George Sand nazywała swojego ukochanego
Fryderyka. Oprawę muzyczną filmu stanowią oczywiście utwory Chopina w wykonaniu
Charlesa Richarda-Hamelin.
Film można
znaleźć w internecie na stronie Radia Canada. Gorąco polecam!
https://ici.radio-canada.ca/tele/doc-humanite/site/episodes/811130/chip-richard-
desjardins-musique-chopin
M.Ch.:
Mamy nadzieję, że zobaczymy innych polskich artystów na scenie Chapelle.
Na początku 2020 r. czekaliśmy na Agatę Szymczewską - wybitną polską skrzypaczkę,
laureatkę XIII edycji Międzynarodowego Konkursu Skrzypcowego im. H. Wieniawskiego,
ale epidemia COVID19 spowodowała, że Chapelle zamknęła się na długi okres.
S.B.:
Okres pandemii był niezwykle przygnębiający. Co prawda muzycy spotykali
się w Chapelle, nagrywali, odbywały się koncerty on-line, ale bez tej wspaniałej
wymiany energii z publicznością. Obyśmy już nigdy nie musieli tego przeżywać!
M.Ch.:
Na zakończenie proszę powiedzieć jaka jest Pańska definicja melomana?
S. B.:
Meloman to ktoś, kto niekoniecznie ma wykształcenie muzyczne, ale po prostu
lubi muzykę klasyczną, ambitną, wartościową, często jej słucha, bywa na
koncertach. Różnica między słuchaniem muzyki z płyt, a obcowaniem z nią
na żywo jest kolosalna.
M.Ch.:
Dziękuję za spotkanie, rozmowę i czas, który Pan mi poświęcił.
Czytelnikom "Panoramy" pragnę przypomnieć, że zabytkowa Kaplica Dobrego
Pasterza (Chapelle du Bon-Pasteur) mieści się przy 100 Sherbrooke Est w
Montrealu w dzielnicy Ville-Marie. Rekonstrukcja tej jedynej w swoim rodzaju
sali koncertowej - zgodnie z zapowiedzią władz miasta i rządu - już się
rozpoczęła, ale może potrwać kilka lat. Chapelle aktualnie kontynuuje swoją
misję w sali Kanadyjskiego Centrum Architektury przy 1920 rue Baile, a
koncerty odbywają się w środy i w niedziele.
Rozmawiała: Magda Chylewska
Magda Chylewska - polonistka
i nauczycielka edukacji wczesnoszkolnej w Szkole Polskiej im. Mikolaja
Kopernika przy Konsulacie Generalnym RP w Montrealu
|