Ci, co odchodzą, wciąż
z nami są...
|
. |
|
Andrzej Jarosz
1939-2019
|
|
Andrzej Kubat
1947-2019
|
Miniony miesiąc nie zapisze się dobrze
w pamięci polskich Montrealczyków. Pod sam koniec maja w odstępie dwóch
dni, odeszli od nas śp. Andrzej Jarosz oraz śp. Andrzej Kubat. Zadajmy
sobie pytanie: czy bez Tych Dwóch postaci region, w którym mieszkamy byłby
teraz taki sam. Odpowiedź brzmi: nie. Żegnając się z Nimi, zastanówmy się
przez dłuższą chwilę, co do naszego życia wnieśli - z jednej strony, redaktor
naczelny i założyciel "Biuletynu
Polonijnego" - a z drugiej, w jednej osobie artysta, pedagog i działacz
społeczny. Jeden pochodzący z Warszawy, drugi z Podkarpacia.
Kanadyjska przygoda Andrzeja Jarosza
rozpoczęła się w latach sześćdziesiątych. Wtedy to po przyjeździe na ziemię
kanadyjską spędził ok. 20 lat pracując w swoim pierwszym zawodzie inżyniera
elektronika. Przytłoczony szarzyzną życia i ogólnym brakiem perspektyw
w kraju rodzinnym, młody absolwent Politechniki Warszawskiej odnalazł w
Kanadzie to, czego brakowało mu w ówczesnej Polsce. W latach sześćdziesiątych
kraj naszego osiedlenia intensywnie rozbudowywał się, rozwijając przemysł
energetyczny i łączność. Do jego rozwoju przyczynił się także inżynier
Jarosz najpierw studiując na Wydziale Business and Administration Uniwersytetu
McGill, a potem kierując od roku 1969 jednym z oddziałów Northern Telecom.
Zdecydowanie był to sukces zarówno osobisty jak też zawodowy. Mijały lata.
Po przejściu na emeryturę Andrzej Jarosz postanawia wrócić do polskich
korzeni i polskich spraw. Jego zdaniem, nadszedł najwyższy czas aby zrobić
coś dla Polonii.
W roku 1995 założył miesięcznik o
bezpretensjonalnym tytule - "Biuletyn
Polonijny". Napędzany mrówczą pracą pomysłodawcy i założyciela miesięcznik
stanął na nogi po kilku latach dochodząc do objętości 48 stron. Odtąd życie
osobiste pana Andrzeja będzie już do samego końca związane z "Biuletynem".
Monitorowanie życia polonijnej społeczności w Montrealu to tylko część
funkcji miesięcznika. Na jego łamach ukazywały się artykuły, poradniki
i felietony społeczno-kulturalne, także polityczne, ale gros miejsca zajmowały
reklamy i anonse. Dwa razy "Biuletyn" ukazał się jako wydanie nadzwyczajne:
raz w roku 1997 pomagając w zbiórce funduszy dla powodzian z Dolnego Śląska.
(uzbierano przeszło 26 tysięcy dolarów), a drugi raz w kwietniu 2005 roku
po śmierci Jana Pawła II. W każde z tych zadań Andrzej Jarosz angażował
się bez reszty, całą swoją nieco surową, osobowością. Ci co go znali wiedzą,
że najwięcej wymagał od siebie. Od trzech lat zaczęło mu się psuć zdrowie.
Odszedł od nas w piątek 24 maja. Żył 80 lat.
Śp. Andrzej Kubat przybył do Montrealu
w roku 1993 aby ułożyć sobie życie osobiste. Już wtedy miał za sobą liczne
sukcesy w Polsce. Będąc absolwentem katowickiej Filii Wydziału Grafiki
Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, po studiach wrócił w swoje strony i
uczył plastyki w liceach Jarosławia i Przemyśla. Brał także udział w licznych
wystawach zbiorowych, konkursach i plenerach. Był laureatem nagrodzonym
I Nagrodą Wojewody Rzeszowskiego. Na gruncie montrealskim Andrzej Kubat
dał się poznać jako aktywny artysta-malarz, a także nauczyciel rysunku
i malarstwa. Uczył w Polskiej Szkole im. Władysława Sikorskiego. Przez
pewien czas był dyrektorem Szkoły im. S. Konarskiego. Stopniowo jego twórczość
poznają środowiska nie-polonijne. W roku 2006 został jednym z laureatów
konkursu sponsorowanego przez Hydro-Quebec, a cztery lata później był jednym
z trójki jurorów w Konkursie Malarstwa i Rysunku Dzieci i Młodzieży w 200
rocznicę urodzin Chopina. Prace młodych twórców - nie tylko polonijnych
- zostały wystawione w historycznych wnętrzach Marché Bonsecours na Starym
Mieście. W roku 2012 pan Andrzej był jednym z aktywnych organizatorów Wystawy
p.t. "Chopin - Nelligan - Paderewski". Pamiętam naszego Andrzeja pełnego
entuzjazmu, wchodzącego na drabinę i zawieszającego obrazy. Prawdą jest,
że pełnił wiele życiowych i artystycznych ról. Jedną z nich była praca
społeczna przy polskiej parafii Kościoła Świętej Trójcy, a także renowacja
i malowanie obrazów sakralnych w wielu kościołach Montrealu - nie tylko
polskich. Po Andrzeju Kubacie zostaną jego dzieła wiszące w zakrystiach,
kościołach i domach prywatnych - choćby takie jak Tajemnice Różańca Świętego
z francuskiej parafii Św Trójcy w Verdun, obrazy świętych i portrety osób
zasłużonych dla Montrealu. Przy tym wszystkim co artysta umiał - przy całym
jego warsztacie i wielkim talencie - był osobą niezwykle skromną, pełną
pokory i takim zostanie zapamiętany. W roku 2015 zdrowie naszego artysty
pogorszyło się dość znacznie, a śmierć żony Marii rok później była dalszym
ciosem, któremu starał się nie poddawać. Malował. Robił plany na przyszłość.
A jednak wola Opatrzności była inna. W niedzielę 26 maja Andrzej Kubat
zakończył swą ziemską wędrówkę w wieku 72 lat.
Widzimy tę Dwójkę oczami wyobraźni,
choć niektórym z nas łzy mogą nieco obraz przesłaniać. Z jednej strony
inżynier i w pewnym sensie biznesmen. Z drugiej pedagog, plastyk, artysta.
Wiele ich dzieliło, ale łączyło kilka rzeczy fundamentalnych: wybór przybranej
ojczyzny, język z kraju dzieciństwa, którego nie zapomnieli i z którego
byli dumni, pasja pracy dla swojej społeczności i oddanie jej bez reszty.
To dzięki Nim - obu Andrzejom, sporej części młodego pokolenia tutejszych
imigrantów, Polska będzie się kojarzyć z tym, co najlepsze. Choćby z tego
jednego powodu - pamięć o tych Dwóch profesjonalistach-społecznikach będzie
trwać. Powodów jest bardzo wiele. Wierzę, że my, którzy byliśmy świadkami,
a czasem beneficjentami ich poświęcenia, znajdziemy w zakamarkach naszej
pamięci honorowe miejsce dla śp. Andrzeja Jarosza i śp. Andrzeja Kubata.
A wtedy stanie się ciałem powiedzenie, że Ci, co od nas odchodzą, dzięki
naszej pamięci żyją nadal.
Michał Stefański
Michał Stefański - dziennikarz
radiowy i prasowy, amerykanista. Od ponad 25 lat felietonista w polskojęzycznych
programach radiowych w wieloetnicznej stacji CFMB 1280 AM w Montrealu.
Jego artykuły i komentarze ukazywały się na łamach Gazety Wyborczej, dziennika
polonijnego - Gazeta w Toronto i montrealskiego Biuletynu Polonijnego.
Ma kotkę Zuzię. (Montreal) |