Zabawa w barwach biało-czerwonych
Sobotnie czerwcowe popołudnie, park
Village au Pied-du-Courant w Montrealu. Już z ulicy, przed wejściem, widać
było powiewające biało-czerwone proporczyki, z głośników płynęła polska
muzyka zachęcająca, by zajrzeć do środka i przekonać się, co ciekawego
przygotowali organizatorzy POLSKIEGO PIKNIKU, którymi byli młodzi mieszkańcy
Montrealu pochodzenia polskiego.
Tego dnia, 22 czerwca 2019 roku nieopodal
Starego Portu działo się dużo ciekawych rzeczy w luźnej atmosferze przy
pięknej pogodzie. Biegające, rozkrzyczane dzieci, piach pod stopami, przepływające
tuż za ogrodzeniem wielkie statki wycieczkowe oraz atmosfera wakacji sprawiły,
że czuliśmy się wszyscy trochę jak na plaży podczas urlopu. W oddali widać
było kręcące się koło diabelskiego młyna, kolejkę w położonym po sąsiedzku
wesołym miasteczku La Ronde oraz wysoki, majestatyczny, zielony most Jacques
Cartier dopełniający widoku, który mógł zachwycać, zwłaszcza przy zachodzącym
słońcu. W takiej wyjątkowej atmosferze nie trudno było o dobre humory i
zabawę, atrakcji nie brakowało i trzeba podkreślić, że organizatorzy spisali
się na medal.
Dzieci uczestniczyły m.in. w malowaniu
wielkanocnych jajek, w warsztatach zaplatania wianków, lekcji nauki języka
polskiego, lekcji gitary i tańca ludowego, a także w wielu innych grach
i zabawach. A w wyznaczonym do tego miejscu młodzież mogła pograć w kosza.
Liczba wystawców z polskimi książkami,
gadżetami, biżuterią, pachnącymi, ręcznie robionymi mydełkami oraz odzieżą
była imponująca. A wśród wystawców liofilizowana żywność Anny Lewandowskiej
- propagatorki zdrowej żywności, mistrzyni świata w karate i żony najlepszego
polskiego piłkarza - Roberta Lewandowskiego. Kanadyjska przedstawicielka
produktów Anny po raz pierwszy prezentowała je właśnie na Polskim Pikniku.
I jak to na tego typu spotkaniach
nie mogło zabraknąć pysznego polskiego jedzenia czyli kiełbasek z grilla,
bigosu, pierogów, pączków i innych słodkości oraz napojów (w tym "wyskokowych"),
a kto miał szczęście, mógł się "załapać" nawet na darmowe piwo. Nie zapomniano
również o tych, którzy mięsa nie jedzą i przygotowano dla nich opcje wegańskie
i wegetariańskie.
Było naprawdę smacznie, zdrowo i
niedrogo.
Czymże byłby polski piknik bez muzyki
i tańca? Przyznaję, że czekałam na to najbardziej gdyż ciekawa byłam jaki
repertuar zaproponują organizatorzy, i tu także się nie zawiodłam. Mogliśmy
posłuchać tradycyjnej muzyki ludowej, oglądać polskie tańce w wykonaniu
tancerzy z Podhala Montreal oraz Akademii Białego Orła, którzy zachęcali
uczestników pikniku do wzięcia udziału w nauce tańca i (trzeba przyznać)
odzew był spory.
Moją szczególną uwagę zwróciła para
muzyków z zespołu Drabarni - Tanya Karamanos (skrzypce) i Vytautas Bucionis
Jr.(keyboard), grających melodie Europy Wschodniej, romskiej i klezmerskiej.
Zatęskniłam za Polską i młodzieńczymi latami słysząc m.in. ich wykonanie
ludowej pieśni "W moim ogródeczku" czy pieśni rosyjskich, które tak często
słyszało się także w Polsce. Ale atrakcji muzycznych było więcej, bo publiczności
zaprezentowali się nie tylko polscy artyści i zespoły, takie jak: Antoine
Montmory Pastecki, Blues Pattern Box, Paul Kunigis, Jerzy Peter, zespół
Shneyele (muzyka żydowska), Oktopus (folkowa grupa z Montrealu), Will Flores
(wykonawca coveru piosenki "Z twarzą Marilyn Monroe"), Jan Pieńkowski.
Pod koniec dnia, w blasku dyskotekowych świateł publiczność bawiła się
do muzyki przygotowanej przez DJ Marcina.
Wrażenia po wieczorze spędzonym
na pikniku mogą być tylko pozytywne, frekwencja była imponująca. A Polonia
pokazała, że może i potrafi się wspólnie bawić i integrować nie tylko ze
sobą, ale także z przedstawicielami innych narodowości mieszkającymi w
Montrealu, których nie brakowało na polskim festiwalu. Było po polsku,
a zarazem i międzynarodowo. Gratuluję organizatorom i dziękuję za wzruszenia,
przez kilka godzin tęsknota za rodzinnym krajem była nieco mniejsza.
Katarzyna Knieja
GALERIA
ZDJĘĆ (Autorka zdjęć: Florence Ndour)
Katarzyna Knieja - pedagog z
wykształcenia, trochę "niedzisiejsza" miłośniczka kultury wszelakiej, podróżowania,
natury i zwierząt. Ze swej pasji uczyniła zawód, na co dzień zajmuje się
opieką nad czworonożnymi pupilami mieszkańców Montrealu i sprawianiem,
by jej życie miało sens. Posiadaczka ubóstwianego psa o wdzięcznym imieniu
Thor. (Montreal)
|