| Świadek epoki
Między przeszłością a teraźniejszością,
między Polską a Kanadą - toczy się historia kobiety, która ocaliła w sobie
światło dawnych wartości.
 |
.... |
Ten tekst powstał, by
przywołać przeszłość z archipelagiem minionych wartości_reprezento-
wanych przez odchodzące pokolenie. I uhonorować jego szlachetną przedstawicielkę
- panią Halinę Fudakowską, liczącą dziś 108 lat.
Pani Halina, pani Hala Fudakowska
- delikatna i silna zarazem, jest łącznikiem "między dawnymi i młodszymi
laty". Ma za sobą długie i niełatwe etapy. życia, które teraz wspomina,_podsu-
podsumowuje, dostrzegając humor czy uśmiech losu nawet w trudnych zdarzeniach,
jakby dziwiąc się, że przeszła przez tak wiele wojennych tragedii, że świat
zawalił się, a potem odrodził na nowo. Odległe wojenne i powojenne lata,
w czasie których życie ludzkie znaczyło tyle co nic, wspominane dziś, zdają
się otchłanią ciemności i rozpaczy, gdy tymczasem był to najważniejszy
w życiu sprawdzian odwagi cywilnej, charakteru, odpowiedzialności - był
to egzamin z człowieczeństwa. |
Patrzę na ślubne zdjęcie Hali Daszkowskiej
i Leona Fudakowskiego, z grudnia 1938 roku. Są na nim młodzi, piękni, szczęśliwi.
Oboje pochodzą ze świata polskiego ziemiaństwa, który okrutnie zostanie
unicestwiony przez drugą wojnę światową i powojenny system komunistyczny.
Ona, urodzona 2 lutego 1917 roku w majątku Kwilno na Kujawach, prezentuje
się elegancko w tiulach białej, spływającej do ziemi sukni. On - w mundurze
kapitana 23 pułku artylerii lekkiej, z odznaczeniami za bohaterstwo i z
Krzyżem Walecznych na lewej piersi, urodzony 26 sierpnia 1904 roku w majątku
Uher koło Chełma, z uwielbieniem wpatruje się w młodą żonę. Przed nimi
osiem miesięcy szczęścia rodzinnego w jednostce wojskowej w Będzinie, gdzie
Leon odbywał praktykę liniową na stanowisku dowódcy, przed nimi planowanie
przyszłości i oczekiwanie na narodziny dziecka. Życie wydawało się lekkie
i przewidywalne, ułożone przez rodzinne tradycje i ziemiańskie obyczaje.
Wybuch wojny przekreślił wszystkie
plany rzucając oboje w otchłań wojny i rozdzielając na sześć lat. Leon
Fudakowski, absolwent Ecole Superieure de Guerre w Paryżu, bohatersko walczył
w kampanii wrześniowej, za co został odznaczony Krzyżem Walecznych. Po
klęsce wrześniowej po pożegnaniu żony i nowonarodzonego syna Jacka, przekradł
się do Francji, gdzie znalazł się w sztabie Naczelnego Wodza generała Sikorskiego
i awansowany został do stopnia majora artylerii. Po klęsce Francji przeszedł
kurs spadochronowy i broni pancernej w Wielkiej Brytanii, następnie został
wysłany do Włoch, gdzie dowodził 12 pułkiem ułanów podolskich podczas walk
w Apeninach Emiliańskich. Za kampanię włoską został odznaczony włoskim
krzyżem Croce al Valor Militare, amerykańskim Legion of Merit, brytyjską
Gwiazdą za wojnę 1939-1945 i po raz drugi Krzyżem Walecznych. Order Virtuti
Militari, za kampanię wrześniową, przyznany został Leonowi Fudakowskiemu
pośmiertnie, w 1994 roku (wcześniej nie przyjął Orderu od władz PRL).
Pozostawiona w Polsce żona bohatera
z malutkim synkiem toczyła swoje codzienne bitwy o przeżycie pod okupacją
niemiecką. Zamieszkała w Klonówku na Kujawach, w majątku siostry i szwagra,
gdzie tylko pozornie panował spokój. Wizja utraty majątku i tym samym źródła
utrzymania bliskich, po długiej naradzie z właścicielami okolicznych majątków
i presji z ich strony, zmusiła szwagra do podpisania volkslisty. Była to
decyzja wymuszona przez okoliczności wojny, brzemienna w konsekwencje,
w efekcie których pani Hala przeprowadziła się z synkiem do chałupy należącej
do rodziny Pietrzaków. Tam pewnej nocy pojawił się uciekinier z transportu,
szkolny kolega Jana Pietrzaka, Binem "Benek" Najman. W stodole Pietrzaków
ukrywał się do czasu, gdy nad kurnikiem w Klonówku nadbudowano mu kryjówkę,
do której Hala przynosiła mu jedzenie i książki. Spędził tam cztery lata
i po wojnie wyjechał przez Niemcy do Stanów Zjednoczonych. To pełne napięć
i dramatycznych wydarzeń życie mieszkańców Klonówka opisane zostało przez
Michała Ofiarnika w sztuce "Komenda Oporu".
Podporządkowanie Polski Rosji Sowieckiej
wpłynęło na bolesną decyzję Leona Fudakowskiego o pozostaniu na Zachodzie
- walczył o wolność ojczyzny na frontach Europy, by teraz nie móc do niej
powrócić. Aby połączyć się z mężem Hala z synkiem włączeni zostali do zorganizowanej
grupy uciekinierów, która wyjechała najpierw pociągiem z Katowic do Pragi,
dalej do Monachium i samochodem do Włoch. W Bolonii, po sześciu latach
rozłąki, małżonkowie ocaleni z piekła wojny, spotkali się by zacząć życie
raz jeszcze w świecie podnoszącym się z ruin. Z Włoch wyjechali do Wielkiej
Brytanii, do Shopdon i zamieszkali w obozie przejściowym 12. pułku ułanów
podolskich. Tutaj urodził się w 1947 roku syn Tomasz. Sytuacja ekonomiczno-polityczna
w powojennej Anglii wpłynęła na decyzję emigracji do Kanady, skąd otrzymali
zaproszenie od nieznanego osadnika Mariana Wołoszyna z Alberty, który dowiedziawszy
się o bohaterskich zasługach Leona Fudakowskiego, wysłał do niego sponsorujące
zaproszenie, dając tym samym szansę na rozpoczęcie życia w Kanadzie.
We wrześniu 1949 roku państwo Fudakowscy
przypłynęli do Halifaxu, skąd pociągiem dotarli do Montrealu. Poszukiwania
pracy zaprowadziły ich do miasteczka Cowansville, w prowincji Quebec, gdzie
Leon Fudakowski znalazł pracę w fabryce tkanin. Praca fizyczna, częste
nadgodziny wypracowywane na nocnej zmianie - były początkiem nowego życia
dla całej rodziny powiększonej o córkę Zosię, urodzoną w 1951 roku. Po
tragicznym wypadku, gdy maszyna ucięła mu dwa palce, z wypłaconego odszkodowania
kupili skromny domek nazywając go "dwupalcówką". Pomimo trudności
w komunikowaniu się z rodziną pozostawioną w ojczyźnie, udawało się od
czasu do czasu utrzymywać z nimi kontakt. Pani Hala wyjechała do Polski
z córką w 1959 roku, aby zobaczyć się z chorą matką. Okazało się jednak,
że sam fakt utrzymywania kontaktów z rodziną w komunistycznej Polsce, stał
się przeszkodą, wysoce wykształconemu w paryskiej szkole wojskowej i znakomicie
znającemu język francuski Leonowi, w podjęciu pracy rządowej w Kanadzie.
Do czasu przejścia na emeryturę w 1970 roku pracował w fabryce.
Mała polska społeczność mieszkająca
w Cowansville, przyjaciele i rodzina zamieszkała w Kanadzie oraz koledzy
Leona z wojska - powoli powstał kanadyjski krąg, wokół którego toczyło
się życie. Hala lubiła towarzystwo, była uczynna i wesoła, wspierana przez
odpowiedzialnego i poważnego męża. Brydż integrował znajomości, sprawy
rosnących dzieci wypełniały dni, tęsknota za bliskimi pozostawionymi w
ojczyźnie często powracała boleśnie i przypominała o świecie, którego już
nie ma.
Co było najważniejsze, co dawało
Pani najwięcej siły w życiu? - spytałam w trakcie naszego spotkania w sierpniu
2025 roku. Odpowiedź brzmiała - pomoc ludziom, towarzystwo ludzi mądrych
i dobrych, no i brydż dla przyjemności, dodała ze śmiechem. Pogoda ducha,
serdeczność, bezinteresowność, dzielność, a zarazem delikatność i subtelność
- te cechy ukształtowanego przed wojną charakteru wyszlifowało długie życie.
Serdeczność i pomoc innym powróciły do niej, gdy mąż długo chorował i otrzymała
potrzebną pomoc i wsparcie od bliższych i dalszych znajomych. Od lat 90.
do swoich setnych urodzin pani Hala jeździła co rok do Polski, gdzie na
cmentarzu powązkowskim w Warszawie spoczywają przewiezione z Kanady prochy
męża i syna Jacka. W kraju zachwyciła ją działalność społeczna siostry
Małgorzaty Chmielewskiej prowadzącej Fundację "Domy Wspólnoty Chleb Życia",
która to fundacja opiekuje się osobami wykluczonymi i potrzebującymi pomocy.
Pani Hala podjęła decyzję finansowego wspierania działań siostry Małgorzaty
Chmielewskiej.
Pani Hala, coraz wolniej chodząca,
krucha i delikatna jak porcelanowa lalka, jest wciąż ciekawa świata i ludzi,
śledzi wiadomości i komentuje je z troską o stan świata, cieszą ją spotkania
i rozmowy, a w jej oczach wciąż lśni żywa duchowa obecność i mądrość zdobyte
na drodze życia. Wspomnienia zajmują coraz więcej miejsca w jej opowieściach,
przywołuje teatr przeszłości, jakby chciała raz jeszcze w nim zagrać, tym
razem wiedząc z góry co się wydarzy. Rzuciła wyzwanie chorobom, słabościom
i starzeniu się - czuje się "za dobrze" jak mówi. Los nagrodził ją córką
Zosią, która opiekuje się matką. To bezcenny, codzienny trud i wysiłek
córki i opiekunki zarazem, pozwala pani Hali żyć w domowej przestrzeni
i cieszyć się każdym dniem. Ciężko przeżyła śmierć obu synów, którzy odeszli
w ostatnich dziesięciu latach. Prezentem od losu jest również przyjaźń
z Florą Liebich. Flora, która szczerze kocha i podziwia swoją 108 letnią
przyjaciółkę przypominającą jej wartości pokolenia rodziców, od lat spisuje
i nagrywa wspomnienia pani Fudakowskiej, by ocalić minione życie, a jego
wartości przechować dla przyszłego pokolenia. Udaje jej się to znakomicie.
Jak długą drogę życia, pełną dramatów
i rozczarowań, ale też zachwytów i radości, przeszła ta delikatna, wrażliwa
dziewczyna ze ślubnego zdjęcia zrobionego w grudniu 1938 roku!
Dyscyplina wewnętrzna i wiara w porządek
boski pozwalały stawić czoła problemom i stanąć po stronie życia i po stronie
świata.
"W pojedynku ze światem powinieneś
stanąć po stronie świata" - Franz Kafka
Stanąć po stronie świata" - to zrozumieć
czym jest świat, jaką ma strukturę, czego od nas wymaga, co może nam zaproponować.
Dopiero wtedy, gdy uda nam się, choć częściowo rozpoznać naturę świata
- czy jest bezduszny i okrutny, czy też może okrutny, ale nie pozbawiony
iskry czegoś tajemniczego i niewyobrażalnego, tego Sacrum, które sprowadza
nas na świat dając nam życie, dopiero wtedy możemy zacząć działać wtajemniczeni
w sekrety świata i żyć, bo najważniejsze jest żyć i godnie nieść ten dar
życia i jak płomień olimpijski, by przekazać go w sztafecie następnemu
pokoleniu. I tak uczyniła Pani Hala.
Czy naprawdę nie ma Medalu Ludzkiego
nagradzającego dobroć, bezinteresowność, godność, serdeczność, delikatność
i skromność bycia i życia?
"to, co cudowne stało się nieśmiałe,
trudno je odnaleźć, zapamiętać,
utrwalić" /Adam Zagajewski/.
Ci, którym dane było poznać panią
Halę Fudakowską czują dotyk tajemnicy istnienia i odnalezioną cudowność
życia.
Dr Katarzyna Szrodt - badaczka
polskiej emigracji artystycznej w Kanadzie, animatorka życia kulturalnego,
kuratorka wystaw, felietonistka.
|