.

MAGAZYN PANORAMA
352 Bergevin, Suite 6 
Lasalle, Qc
H8R 3M3 

E-mail: kontakt@panoramanews.org

Tel. (514) 367-1224 
Tel. (514) 963-1080



 
 
 
 
 
 
 
 
 

 

Świadek epoki

Między przeszłością a teraźniejszością, między Polską a Kanadą - toczy się historia kobiety, która ocaliła w sobie światło dawnych wartości.
 
.... Ten tekst powstał, by przywołać przeszłość z archipelagiem minionych wartości_reprezento- wanych przez odchodzące pokolenie. I uhonorować jego szlachetną przedstawicielkę - panią Halinę Fudakowską, liczącą dziś 108 lat. 

Pani Halina, pani Hala Fudakowska - delikatna i silna zarazem, jest łącznikiem "między dawnymi i młodszymi laty". Ma za sobą długie i niełatwe etapy. życia, które teraz wspomina,_podsu- podsumowuje, dostrzegając humor czy uśmiech losu nawet w trudnych zdarzeniach, jakby dziwiąc się, że przeszła przez tak wiele wojennych tragedii, że świat zawalił się, a potem odrodził na nowo. Odległe wojenne i powojenne lata, w czasie których życie ludzkie znaczyło tyle co nic, wspominane dziś, zdają się otchłanią ciemności i rozpaczy, gdy tymczasem był to najważniejszy w życiu sprawdzian odwagi cywilnej, charakteru, odpowiedzialności - był to egzamin z człowieczeństwa. 

Patrzę na ślubne zdjęcie Hali Daszkowskiej i Leona Fudakowskiego, z grudnia 1938 roku. Są na nim młodzi, piękni, szczęśliwi. Oboje pochodzą ze świata polskiego ziemiaństwa, który okrutnie zostanie unicestwiony przez drugą wojnę światową i powojenny system komunistyczny. Ona, urodzona 2 lutego 1917 roku w majątku Kwilno na Kujawach, prezentuje się elegancko w tiulach białej, spływającej do ziemi sukni. On - w mundurze kapitana 23 pułku artylerii lekkiej, z odznaczeniami za bohaterstwo i z Krzyżem Walecznych na lewej piersi, urodzony 26 sierpnia 1904 roku w majątku Uher koło Chełma, z uwielbieniem wpatruje się w młodą żonę. Przed nimi osiem miesięcy szczęścia rodzinnego w jednostce wojskowej w Będzinie, gdzie Leon odbywał praktykę liniową na stanowisku dowódcy, przed nimi planowanie przyszłości i oczekiwanie na narodziny dziecka. Życie wydawało się lekkie i przewidywalne, ułożone przez rodzinne tradycje i ziemiańskie obyczaje.

Wybuch wojny przekreślił wszystkie plany rzucając oboje w otchłań wojny i rozdzielając na sześć lat. Leon Fudakowski, absolwent Ecole Superieure de Guerre w Paryżu, bohatersko walczył w kampanii wrześniowej, za co został odznaczony Krzyżem Walecznych. Po klęsce wrześniowej po pożegnaniu żony i nowonarodzonego syna Jacka, przekradł się do Francji, gdzie znalazł się w sztabie Naczelnego Wodza generała Sikorskiego i awansowany został do stopnia majora artylerii. Po klęsce Francji przeszedł kurs spadochronowy i broni pancernej w Wielkiej Brytanii, następnie został wysłany do Włoch, gdzie dowodził 12 pułkiem ułanów podolskich podczas walk w Apeninach Emiliańskich. Za kampanię włoską został odznaczony włoskim krzyżem Croce al Valor Militare, amerykańskim Legion of Merit, brytyjską Gwiazdą za wojnę 1939-1945 i po raz drugi Krzyżem Walecznych. Order Virtuti Militari, za kampanię wrześniową, przyznany został Leonowi Fudakowskiemu pośmiertnie, w 1994 roku (wcześniej nie przyjął Orderu od władz PRL). 

Pozostawiona w Polsce żona bohatera z malutkim synkiem toczyła swoje codzienne bitwy o przeżycie pod okupacją niemiecką. Zamieszkała w Klonówku na Kujawach, w majątku siostry i szwagra, gdzie tylko pozornie panował spokój. Wizja utraty majątku i tym samym źródła utrzymania bliskich, po długiej naradzie z właścicielami okolicznych majątków i presji z ich strony, zmusiła szwagra do podpisania volkslisty. Była to decyzja wymuszona przez okoliczności wojny, brzemienna w konsekwencje, w efekcie których pani Hala przeprowadziła się z synkiem do chałupy należącej do rodziny Pietrzaków. Tam pewnej nocy pojawił się uciekinier z transportu, szkolny kolega Jana Pietrzaka, Binem "Benek" Najman. W stodole Pietrzaków ukrywał się do czasu, gdy nad kurnikiem w Klonówku nadbudowano mu kryjówkę, do której Hala przynosiła mu jedzenie i książki. Spędził tam cztery lata i po wojnie wyjechał przez Niemcy do Stanów Zjednoczonych. To pełne napięć i dramatycznych wydarzeń życie mieszkańców Klonówka opisane zostało przez Michała Ofiarnika w sztuce "Komenda Oporu".

Podporządkowanie Polski Rosji Sowieckiej wpłynęło na bolesną decyzję Leona Fudakowskiego o pozostaniu na Zachodzie - walczył o wolność ojczyzny na frontach Europy, by teraz nie móc do niej powrócić. Aby połączyć się z mężem Hala z synkiem włączeni zostali do zorganizowanej grupy uciekinierów, która wyjechała najpierw pociągiem z Katowic do Pragi, dalej do Monachium i samochodem do Włoch. W Bolonii, po sześciu latach rozłąki, małżonkowie ocaleni z piekła wojny, spotkali się by zacząć życie raz jeszcze w świecie podnoszącym się z ruin. Z Włoch wyjechali do Wielkiej Brytanii, do Shopdon i zamieszkali w obozie przejściowym 12. pułku ułanów podolskich. Tutaj urodził się w 1947 roku syn Tomasz. Sytuacja ekonomiczno-polityczna w powojennej Anglii wpłynęła na decyzję emigracji do Kanady, skąd otrzymali zaproszenie od nieznanego osadnika Mariana Wołoszyna z Alberty, który dowiedziawszy się o bohaterskich zasługach Leona Fudakowskiego, wysłał do niego sponsorujące zaproszenie, dając tym samym szansę na rozpoczęcie życia w Kanadzie.

We wrześniu 1949 roku państwo Fudakowscy przypłynęli do Halifaxu, skąd pociągiem dotarli do Montrealu. Poszukiwania pracy zaprowadziły ich do miasteczka Cowansville, w prowincji Quebec, gdzie Leon Fudakowski znalazł pracę w fabryce tkanin. Praca fizyczna, częste nadgodziny wypracowywane na nocnej zmianie - były początkiem nowego życia dla całej rodziny powiększonej o córkę Zosię, urodzoną w 1951 roku. Po tragicznym wypadku, gdy maszyna ucięła mu dwa palce, z wypłaconego odszkodowania kupili skromny domek nazywając go "dwupalcówką".  Pomimo trudności w komunikowaniu się z rodziną pozostawioną w ojczyźnie, udawało się od czasu do czasu utrzymywać z nimi kontakt. Pani Hala wyjechała do Polski z córką w 1959 roku, aby zobaczyć się z chorą matką. Okazało się jednak, że sam fakt utrzymywania kontaktów z rodziną w komunistycznej Polsce, stał się przeszkodą, wysoce wykształconemu w paryskiej szkole wojskowej i znakomicie znającemu język francuski Leonowi, w podjęciu pracy rządowej w Kanadzie. Do czasu przejścia na emeryturę w 1970 roku pracował w fabryce.

Mała polska społeczność mieszkająca w Cowansville, przyjaciele i rodzina zamieszkała w Kanadzie oraz koledzy Leona z wojska - powoli powstał kanadyjski krąg, wokół którego toczyło się życie. Hala lubiła towarzystwo, była uczynna i wesoła, wspierana przez odpowiedzialnego i poważnego męża. Brydż integrował znajomości, sprawy rosnących dzieci wypełniały dni, tęsknota za bliskimi pozostawionymi w ojczyźnie często powracała boleśnie i przypominała o świecie, którego już nie ma. 

Co było najważniejsze, co dawało Pani najwięcej siły w życiu? - spytałam w trakcie naszego spotkania w sierpniu 2025 roku. Odpowiedź brzmiała - pomoc ludziom, towarzystwo ludzi mądrych i dobrych, no i brydż dla przyjemności, dodała ze śmiechem. Pogoda ducha, serdeczność, bezinteresowność, dzielność, a zarazem delikatność i subtelność - te cechy ukształtowanego przed wojną charakteru wyszlifowało długie życie. Serdeczność i pomoc innym powróciły do niej, gdy mąż długo chorował i otrzymała potrzebną pomoc i wsparcie od bliższych i dalszych znajomych. Od lat 90. do swoich setnych urodzin pani Hala jeździła co rok do Polski, gdzie na cmentarzu powązkowskim w Warszawie spoczywają przewiezione z Kanady prochy męża i syna Jacka. W kraju zachwyciła ją działalność społeczna siostry Małgorzaty Chmielewskiej prowadzącej Fundację "Domy Wspólnoty Chleb Życia", która to fundacja opiekuje się osobami wykluczonymi i potrzebującymi pomocy. Pani Hala podjęła decyzję finansowego wspierania działań siostry Małgorzaty Chmielewskiej. 

Pani Hala, coraz wolniej chodząca, krucha i delikatna jak porcelanowa lalka, jest wciąż ciekawa świata i ludzi, śledzi wiadomości i komentuje je z troską o stan świata, cieszą ją spotkania i rozmowy, a w jej oczach wciąż lśni żywa duchowa obecność i mądrość zdobyte na drodze życia. Wspomnienia zajmują coraz więcej miejsca w jej opowieściach, przywołuje teatr przeszłości, jakby chciała raz jeszcze w nim zagrać, tym razem wiedząc z góry co się wydarzy. Rzuciła wyzwanie chorobom, słabościom i starzeniu się - czuje się "za dobrze" jak mówi. Los nagrodził ją córką Zosią, która opiekuje się matką. To bezcenny, codzienny trud i wysiłek córki i opiekunki zarazem, pozwala pani Hali żyć w domowej przestrzeni i cieszyć się każdym dniem. Ciężko przeżyła śmierć obu synów, którzy odeszli w ostatnich dziesięciu latach. Prezentem od losu jest również przyjaźń z Florą Liebich. Flora, która szczerze kocha i podziwia swoją 108 letnią przyjaciółkę przypominającą jej wartości pokolenia rodziców, od lat spisuje i nagrywa wspomnienia pani Fudakowskiej, by ocalić minione życie, a jego wartości przechować dla przyszłego pokolenia. Udaje jej się to znakomicie. 

Jak długą drogę życia, pełną dramatów i rozczarowań, ale też zachwytów i radości, przeszła ta delikatna, wrażliwa dziewczyna ze ślubnego zdjęcia zrobionego w grudniu 1938 roku! 

Dyscyplina wewnętrzna i wiara w porządek boski pozwalały stawić czoła problemom i stanąć po stronie życia i po stronie świata.

"W pojedynku ze światem powinieneś stanąć po stronie świata" - Franz Kafka

Stanąć po stronie świata" - to zrozumieć czym jest świat, jaką ma strukturę, czego od nas wymaga, co może nam zaproponować. Dopiero wtedy, gdy uda nam się, choć częściowo rozpoznać naturę świata - czy jest bezduszny i okrutny, czy też może okrutny, ale nie pozbawiony iskry czegoś tajemniczego i niewyobrażalnego, tego Sacrum, które sprowadza nas na świat dając nam życie, dopiero wtedy możemy zacząć działać wtajemniczeni w sekrety świata i żyć, bo najważniejsze jest żyć i godnie nieść ten dar życia i jak płomień olimpijski, by przekazać go w sztafecie następnemu pokoleniu. I tak uczyniła Pani Hala. 

Czy naprawdę nie ma Medalu Ludzkiego nagradzającego dobroć, bezinteresowność, godność, serdeczność, delikatność i skromność bycia i życia? 

"to, co cudowne stało się nieśmiałe,
trudno je odnaleźć, zapamiętać, utrwalić" /Adam Zagajewski/. 

Ci, którym dane było poznać panią Halę Fudakowską czują dotyk tajemnicy istnienia i odnalezioną cudowność życia. 
 

Dr Katarzyna Szrodt - badaczka polskiej emigracji artystycznej w Kanadzie, animatorka życia kulturalnego, kuratorka wystaw, felietonistka.
 

 


PANORAMA - NIEZALEŻNY MAGAZYN POLONII KANADYJSKIEJ
Tel: (514) 367-1224, E-mail: kontakt@panoramanews.org
Designed and maintained by Andrzej Leszczewicz
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
ZALOGUJ SIĘ