Pamiętamy
. Wspominamy
|
.... |
Janusz Mazur 1947-2024
8 października 2024 roku odszedł
Janusz Mazur, znany członek polonijnej społeczności montrealskiej, współzałożyciel
i wieloletni prezes Fundacji Kulturalnej im. Wiesława Dymnego w Montrealu.
Przybył do Kanady, w połowie lat
70-tych i od samego przyjazdu był postacią znaną i lubianą.
Poznałem Go podczas demonstracji
pod polskim konsulatem w czasie stanu wojennego. Miał wyrobiony stosunek
do komunizmu i tego nie ukrywał. Już jako student socjologii Uniwersytetu
Jagiellońskiego został relegowany ze studiów za udział w protestach marcowych
1968 roku, następnie wcielony do wojska, do kompanii karnej. |
W Montrealu był członkiem Grupy działania
na Rzecz NSZZ Solidarność, brał czynny udział w manifestacjach patriotycznych
i mszach za Ojczyznę odprawianych w tym okresie przez O. Henryka Pieprzyckiego.
W 1987 roku powstała w Montrealu
Fundacja Kulturalna im. Wiesława Dymnego. Janusz był jednym z jej założycieli
pragnąc w ten sposób upamiętnić tego niepokornego artystę, malarza, poetę,
malowniczą postać Krakowa i Piwnicy pod Baranami a swego bliskiego przyjaciela.
Od samego początku Fundacji, Janusz był jej prezesem. Celem Fundacji było
wspieranie artystów nie objętych komunistycznym mecenatem.
Lata 90-te to złote czasy kultury
polonijnej w Montrealu. Dzięki Fundacji, krakowskim koneksjom jej prezesa,
montrealska Polonia przez prawie 30 lat miała dostęp do kultury z najwyższej
półki: występów kabaretu Piwnica pod Baranami (3x); koncertów: Stana Borysa,
Haliny Frąckowiak, Andrzeja Rosiewicza, Zbigniewa Wodeckiego, Jacka Wójcickiego;
poniedziałkowych projekcji Teatrów Telewizji, Salonów Poezji, licznych
wystaw i koncertów.
Pamiętamy koncerty tych artystów,
cieszące się ogromną popularnością Polonii, a także bale polskiej szkoły
im. Emilii Plater w wypełnionej po brzegi sali Ratusza Town of Mont Royal;
imprez, dzięki którym kulturalny Montreal poznawał kulturalny Kraków, a
kulturalny Kraków poznawał kulturalny Montreal.
Działaliśmy z Januszem społecznie
i w Bibliotece i w zarządzie Polskiej Fundacji Społeczno Kulturalnej.
Z jego to właśnie inicjatywy PFSK sprowadziła do Montrealu oryginalną krakowską
szopkę, która do dziś zdobi wystawę szopek z całego świata w Oratorium
św. Józefa.
W pracy społecznej Janusz miał do
punktualności stosunek taki jaki mają artyści, czyli przestrzegał ją z
rzadka. Nie było to łatwe do akceptacji, irytowało wielu, ale za to trzeba
podkreślić: z Januszem nigdy nie było nudno. Był zawsze pełen pomysłów;
pełen dobrego humoru - w towarzystwie swoim charakterystycznym ciepłym
głosem, rzucał niezliczonymi dowcipami.
I nieustająca u niego chęć pomagania
innym, bez względu na to czy były to osoby starsze, potrzebujące pomocy,
czy młodzi artyści debiutujący na początku swojej kanadyjskiej kariery.
A zwłaszcza dla tych ostatnich,
Janusz był zawsze gotowy poświęcić swój czas i podzielić swymi kontaktami.
Jako bibliotekarz chciałbym przypomnieć
też jego zasługi w promocji polskiej książki w Montrealu. Już mało kto
pamięta, że pomagał swojemu przyjacielowi Andrzejowi Szwarcowi prowadzącemu
wydawnictwo Wilga w dystrybucji zarówno słowników, jak i książek dla dzieci.
Pamiętam te wielkoformatowe kolorowe księgi o krasnoludkach, które Janusz
prezentował na uroczystościach w szkołach polonijnych czy na każdym z polskich
bazarów.
Ponadto swojemu przyjacielowi z Toronto,
Markowi Kornasiowi pomagał w organizowaniu Kiermaszów Polskich książek
w Konsulacie i w siedzibie Towarzystwa Białego Orła w Montrealu.
Wspierał finansowo Bibliotekę, pomagał
też nam w organizacji różnych imprez, zwłaszcza w podejmowaniu gości z
Polski. Pamiętam wizytę prof. Jana Miodka. Janusz, obwoził ekipę profesora
po Montrealu, pokazując liczne atrakcyjne miejsca. Prof. Miodek wspominał
to przez długie lata.
***
Czas upływa dla nas wszystkich nieubłaganie.
Rok za rokiem z naszej polonijnej wspólnoty odchodzą kolejni przyjaciele
i znajomi.
Januszku, "Paniczku" drogi i na Ciebie
przyszła kolej. Odszedłeś tak cichutko, jak w hymnie śpiewanym w Piwnicy
pod Baranami, z którą tak byłeś zżyty i której to twórczość szerzyłeś wśród
nas.
"Przychodzimy, odchodzimy leciuteńko
na paluszkach..."
Brakować nam będzie Twojego Joie
de vivre, Twojego ciepłego głosu rzucającego na wzór Zbyszka Cybulskiego
na przywitanie: Cześć starenia!
I Twojej życzliwości dla innych.
I za to, w imieniu Biblioteki, tej małej cząstki naszej montrealskiej polonijnej
wspólnoty serdecznie Ci dziękuję.
Wieczne odpoczywanie racz Ci dać
Panie.
Stefan Władysiuk
Stefan Władysiuk bibliotekarz
Biblioteki Polskiej w Montrealu.
|