Brońmy demokracji w kraju
czwartej kategorii
Spotkałem się z panem Zenkiem
zaraz po jego powrocie z Polski. W naszym stałym miejscu, w jeden z tych
montrealskich chłodnych, bo wciąż jeszcze uparcie wczesnowiosennych dni.
Był tam przede mną, siedział przy naszym stałym stoliku w pobliżu baru
i sączył rytualnego Molsona zaczytany w swoim iPhonie SE. (Często mu dogryzam,
co też on może zobaczyć na tym małym czterocalowym ekraniku, a on mi niezmiennie
na to odpowiada z tą pewnością, której mu zazdroszczę: "Prawdę, panie Jurku,
ona nie potrzebuje wielkich liter".)
Podszedłem do stolika i zobaczyłem,
zobaczyłem w całej okazałości! Wielkie litery OTUA w pionie wyzierały spomiędzy
połów jego marynarki, wyzierały agresywnie na podobieństwo "tamtego dazibao",
tego które było iskrą chińskiej rewolucji kulturalnej.
- A co to, panie Zenku? Przyłączył
się pan do totalniaków?! - wyrzuciłem z siebie kompletnie zaskoczony i
dlatego chyba tak płasko.
- Dla pana też przywiozłem,
panie Jurku. Musimy walczyć, musimy bronić polskiej konstytucji!
- No nie wiem. Ja rzeczywiście
myślę, że w przypadku kilku ustaw większość parlamentarna PiS interpretowała
polską konstytucję w sposób, powiedzmy, raczej swobodny. Jednak nigdy się
nie przyłączę do obłudników w stylu starego Stępnia, czy młodego Budki
.
Pan Zenek zniecierpliwiony
poderwał się od stolika podnosząc pakunek w moim kierunku.
- A to dla pana! I niech
pan przestanie się wygłupiać. Ja dobrze wiem, że pan dobrze wie o czym
i dlaczego to mówię. Niech pan, panie Jurku, nie testuje mojej cierpliwości.
I wręczył mi tę właśnie paczkę,
która zawierała niemal identyczny T-shirt też z napisem "KON STY
TUC JA".
Wiedziałem oczywiście "o
czym i dlaczego" pan Zenek mówił i "zachęcałem" go jedynie by w pełni rozwinął
swój argument; co też nastąpiło.
- Pamięta pan dokument, do
którego dotarło tuż przed wyborami, bo pierwszego czerwca radio WNET?
- A może radio WNET "dotarło"
do tego dokumentu nieco wcześniej, a tylko "ogłosiło" o tym tuż przed wyborami?
- wtrąciłem, puszczając oko do pana Zenka.
I zobaczyłem!
zobaczyłem
"ten błysk" za panazenkowymi okularami, to "przełknięcie śliny", tak charakterystyczne
przed "zmasowanym nalotem dywanowym"... i
tu uratowała mnie kelnerka,
która nad wyraz (intuicja? obserwacja? doświadczenie?) flegmatycznie przyjęła/przyjmowała
zamówienie na tym razem mój, również rytualny napój.
Emocje opadły, pan Zenek
pokiwał głową z politowaniem i na spokojnie, wręcz łopatologicznie wyłuszczył
zdarzenia sprzed dwóch już tygodni.
- Dokument napisany przez
profesora Kisilowskiego i pana Lisiewicza, byłego szefa gabinetu prezydenta
Komorowskiego, ma pompatyczny - ha, ha! - typowo platformerski tytuł Wielka
Polska Obywatelska. Ale, ale, panie Jurku, tu się nie ma jednak co śmiać.
Oni opisują w nim przyszłe zmiany ustrojowe naszego kraju, oni chcą całkiem
zasadniczej zmiany polskiej konstytucji
- I dlatego pan chce...?
Pan na poważnie proponuje, panie Zenku, żebyśmy nosili te wymyślone przez
KOD koszulki?!
- A jak! Będziemy nosić ich
koszulki, by przed ich pomysłami wszystkich ostrzegać!
I tu pan Zenek przypomniał
szczegóły wspomnianego elaboratu, a muszę przyznać, że pamiętał go w najdrobniejszych
szczegółach.
- Chodzi o osłabienie centralnych
instytucji państwa na rzecz sądów i organów samorządowych, głównie szczebla
wojewódzkiego, które byłyby instytucjami niezależnie kontrolującymi władzę.
Ministerstwa edukacji, nauki, gospodarki, rolnictwa i jeszcze pięć innych
byłyby zlikwidowane, a ich kompetencje przyjęłyby samorządy wojewódzkie.
Mówię panu, panie Jurku, to plany nowej Polski dzielnicowej! A prezydencki
minister Dera powiedział wręcz, że to współczesna wersja rozbioru Polski.
- A profesor Dudek i koncepcja
decentralizacji zawarta w Karcie Wojewódzkiej? To bardzo podobne projekty.
Profesor mówi wyraźnie, że zarzut dążenia do rozbicia dzielnicowego to
przenoszenie kalek ze średniowiecza do dwudziestego pierwszego wieku i
Nie dane mi było skończyć.
Pan Zenek przerwał mi i powiedział, że owszem, lubi i poważa prof. Dudka,
ale w tej konkretnej sytuacji "pan profesor gra do złej bramki i może strzelić
samobója", bo "to nie ten czas, teraz trzeba wygrać wybory i nie osłabiać
przekazu jakimiś wizjami politologicznymi". W końcu pan Zenek nawiązał
do 21 Tez Samorządowych podpisanych uroczyście 4 czerwca w Gdańsku i w
ten sposób przeszliśmy płynnie do uroczystości rocznicowych i do tak oczekiwanego
przez wielu przemówienia Przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska.
(Ale jeszcze wcześniej, zgodziliśmy
się, że na nasze spotkania będziemy - pan Zenek wtrącił tu złośliwie, że
"na podobieństwo Bolesława Wałęsy", zwanego przez niektórych "panem OTUA"
- zakładali T-shirty z napisem "KON STY TUC JA"; każdy
z nas jednak traktując to przesłanie na swój prywatny sposób.)
- Byłem tam, na Długim Targu
- zaczął pan Zenek. - Widziałem te dziesiątki tysięcy ludzi, ha, ha.
- A co, nie było tak? Widziałem
w telewizji
- W której telewizji, panie
Jurku? W tej samej, która "nie dostrzegła" profanacji Mszy Świętej przez
pana Niemca w czasie Parady Równości w Warszawie?
I pan Zenek streścił - mimo
moich protestów, bo przecież je znałem z w/w telewizji - główne punkty
"porad" Pierwszego Europejczyka. A to, że minął już tydzień od wyborów
i czas przestać się mazgaić, a to, że smutasy nie wygrywają, bo nikt nie
lubi smutasów, a to, że czas nadszedł walczyć i zwyciężyć wreszcie z tą
tu-i-teraz władzą, dokładnie tak jak Wałęsa bohater zwyciężył z komuną
itd., itp.
(Przyznaję, że streszczając
tutaj pana Zenka, który z kolei sam streszczał pana Tuska, korzystam w
zakresie większym może niż to jest w zwyczaju z prawa zwanego licentia
poetica i gdy pan Zenek to przeczyta i gdyby pan Tusk to kiedykolwiek
przeczytał, to słów swoich expressis verbis w przekazie tym nie
odnajdą.)
- Mówię panu, panie Jurku
- kontynuował pan Zenek - ludzie padali z wrażenia jak muchy. Co rusz ktoś
mdlał i nawet Tusk musiał przemówienie przerywać i służby porządkowe prosić
by zaopiekowały się słabnącymi.
- Upał był, panie Zenku.
- No był. Choć byli i tacy,
co mówili, że to dywersja pisiorów, że to niby oni te omdlenia udawali
żeby mu przerwać wystąpienie, bo to i dobrych kilka minut trwało jak on
tak stał na scenie i pokazywał gdzie są te osoby wymagające pomocy. A tak
w ogóle, to może i była tu jeszcze perfidniejsza, zakonspirowana pisowska
dywersja, ha, ha, bo jego trybuna była pod słońce ustawiona i często oczy
od tego słońca musiał ręką przysłaniać, ha, ha.
- Panie Zenku! A kto tak mówił?
Głupoty jakieś
- No tak, no tak. Wiem, panie
Jurku. Ludzie w tłumie tak do siebie gadali, ale to chyba nie na poważnie,
myślę. Chociaż! Zacietrzewienie jest takie wielkie, że ludzie różne rzeczy
i myślą i mówią. A nawet pokazują na fejsie!
|
.... |
I tu pan Zenek rozemocjonował
się i rozeźlił całkiem poważnie.
- Popatrz pan, panie Jurku.
Taka wielka aktorka i niegłupia chyba przecież. Ta Janda. I co ona pokazała
na swoim fejsie. Czy to można tak? Tak obrażać ludzi?
- Ma pan rację, panie Zenku. To
było głupie i zupełnie nie na poziomie. Krytykowali ją nawet przyjaciele.
Zresztą usunęła ten rysunek.
- Usunęła, OK. To jest tak
jak ze sprostowaniami fake news w tych waszych gazetach!
- Jakich naszych?! - zabolało
mnie szczerze to zaszufladkowanie. - Ale prawdą jest - przyznałem - że
pierwszy przekaz pozostaje w pamięci, a sprostowań nie czyta praktycznie
nikt poza bezpośrednio zainteresowanymi. |
- Ja wiem, panie Jurku, że
ona to tak jak i ta reżyserka Holland chciałyby "żeby było, tak jak było".
Ministerstwo da szmal na teatr, na film, na co tam jeszcze. Ale, ha, ha,
to se uż ne vrati, pane Havranek
ne vrati. Mówię to panu, panie
Jurku, tak jak było, już nigdy nie będzie. Co ja, niekumaty, nieczytaty
będę przypominał wielkiej pani reżyserce Holland jakieś stare chińskie
przysłowia, przecież ona sama lepiej powinna wiedzieć, że brudna woda zwykle
płynie w jedną stronę, do ścieku, ha, ha.
Powyliczaliśmy wspólnie kilka
innych jeszcze przykładów pogardy "warszawki" dla elektoratu PiS-u, zwycięskiego
przecież elektoratu. I pewnie dodatkowo pogardzanego, bo zwycięskiego właśnie.
Co do samej "warszawki" -
denominującej tutaj całkiem sporą grupę osób spośród tzw. warstw opiniotwórczych,
tudzież artystycznych, tudzież jeszcze innych uznawanych (chyba przez "historyczne
roztargnienie") za elitę intelektualną - byliśmy z panem Zenkiem tego samego
zdania, którego nie będę tutaj prezentował, bo moja własna cenzura obyczajowa
nie pozwala mi przelewać na papier/ekran wiadomych wyrazów.
Na tym się rozstaliśmy.
Pan Zenek zadzwonił kilka
dni później, z Huston. Gdzież ten człowiek nie podróżuje? Wiadomo, ma czas,
emeryt.
- Panie Jurku, jestem tu
w Teksasie z prezydentem Dudą.
- Pan z prezydentem?
|
..... |
- No przecież nie. Tak
mi się powiedziało. Przyjechałem do kolegi, ale tak naprawdę, to po to
żeby zobaczyć polskiego prezydenta z wizytą w Stanach. W Waszyngtonie też
byłem, widziałem go całkiem z bliska!
- To nie wie pan - zaczynam
przygotowywać swoją małą prowokację - że to jest wizyta państwowa "czwartej
kategorii"?
- Co pan opowiada, panie
Jurku?! Jakiej kategorii?!
- Cytuję za polskim Newsweekiem,
panie Zenku.
|
- Co mi pan znów z tym pisemkiem
Lisa wyskakuje. To przecież jakiś bezsens, wszyscy Polacy są tutaj zachwyceni.
Będzie więcej żołnierzy amerykańskich w Polsce, będą najnowocześniejsze
samoloty. Minister zdrowia podpisuje tu w Teksasie ważną umowę w sprawie
walki z rakiem
- To prawda, nawet TVN całe
w skowronkach na temat wizyty.
- To akurat wiadomo dlaczego,
panie Jurku, przecież kupione przez Discovery... ale... co do tej "czwartej
kategorii"... To poddaje mi to nawet pewien pomysł. Gdy wrócę do Montrealu,
spróbuję namówić przyjaciół i może uda nam się stworzyć
duże słowo, stworzyć,
ale co tam
może ugadamy jakiś ruch oddolny, wie pan taki grassroots
movement. Ten Newsweekowy pismak poddał mi nawet pomysł na nasze hasło
i będzie to tak: Brońmy demokracji w kraju czwartej kategorii. Te koszulki
KOD-u będą jak znalazł! No to jak, panie Jurku, wchodzi pan w to?!
spisał Jurek Depa
czerwiec 2019
Jurek Depa - studiował na Uniwersytecie
Jagiellońskim w Krakowie i McGill University w Montrealu. "Osoba prywatna"
wielu zainteresowań i wielu profesji; nicująca świat z przymrużeniem oka,
od zawsze z socjologią na ty. jurekdepa@gmail.com |