Zamiana chirurgów
- Zima
zaskoczyła drogowców, co, panie Jurku? Ha, ha! - pan Zenek rzucił na powitanie
tupiąc i otrzepując buty ze śniegu.
- Pan
do naszych staro-komuno-polskich czasów nawiązuje, panie Zenku? Pamiętam,
tak, pamiętam te telewizyjne dzienniki...
Dokończyć
zdania nie było mi jednak dane, bo pan Zenek "walcem się przytoczył" po
moim na wpół wtrąceniu i kontynuował myśl swoją.
- Zima
nas w Montrealu zaskoczyła jak Napoleona w 1812 w Rosji. A wie pan, że
wczoraj mieliśmy dokładnie dwieście siódmą rocznicę zakończenia bitwy pod
Krasnym? Tam właśnie, pod Smoleńskiem Napoleon dostał finalnego łupnia
od Kutuzowa i stracił w rosyjskich śniegach następne dwadzieścia tysięcy
swoich żołnierzy, pięć tysięcy poległych, reszta do niewoli. Po podmoskiewskich
śniegach...
- A
tam w Polsce, właśnie dzisiaj, ponad dwieście lat później premier polskiego
rządu wygłosił exposé i o tym chyba powinniśmy porozmawiać! - zniecierpliwiony
przerwałem ten pana-zenkowy eru(histo)dycyjny słowotok.
Pan
Zenek popatrzył na mnie maską "co mi ty tu?!", ale z pantałyku zbiłem go
jednak skutecznie. I o to chodziło! Kontynuowałem więc, bo przecież tematów
"po-", czyli polsko-powyborczo-politycznych uzbierał się cały worek i należało
je wywalić na stół i jakoś (znowuż "po-":) posegregować. Ale wpierw o ciepłym
jeszcze exposé.
- Panie
Zenku, "rachmistrze" z Dziennika Gazety Prawnej wyliczyli, że pan premier
użył w swoim wystąpieniu trzydzieści osiem razy słowa "normalność". Czy
to nie czasem taka teraz recepta PiS-u na zdobywanie nowych wyborców, na
poszerzenie elektoratu? Że niby opozycja to nadal "nienormalni totalsi"
bez żadnego (poza negatywnym) programu i tylko My Zjednoczona Prawica chcemy
i możemy zapewnić Polakom normalność?
- Panie
Jurku! A słuchał pan wystąpień Schetyny i Budki w późniejszej debacie?
Budka - nudna i przewidywalna tyrada, cały czas ten sam tekst... ten człowiek
się nie uczy, a tu aż kipi mu pod kapeluszem od jego ambicji. Schetyna...
- Ale...
- próbowałem wtrącić, pan Zenek jednak nie pozwolił sobie przerwać.
- Schetyna,
mówię - kontynuował - wyglądał jak to często on, tak jakby o możliwości
zabrania głosu dowiedział się na godzinę przed posiedzeniem Sejmu... i
właściwie nie odniósł się do exposé, tylko skrytykował dotychczasowe rządy
PiS-u, bo te rządy to beznadzieja, a nowy rząd Morawieckiego to tylko kontynuacja
nieudolności i łamania prawa.
- Ale
- spróbowałem raz jeszcze, trochę skuteczniej - marszałek Senatu, Tomasz
Grodzki powiedział, że exposé premiera Morawieckiego "brzmiało niczym przemowy
z czasów PRL-u".
- O
marszałku Grodzkim to jeszcze porozmawiamy. Ma pan jeszcze coś? Może pochwali
pan Zandberga za jego głos w debacie. Wszyscy go chwalą... że merytorycznie,
że profesjonalnie. Ha, ha, pan też, panie Jurku?
- No
wie pan, doceniam merytoryczną jakość słów tego pana, ale jestem od bardzo
wczesnej dorosłości zaszczepiony przeciw ideologiom, które pan Zandberg
i jemu podobni z lewa reprezentują. I am immune to Reds, że tak powiem.
Chociaż smuci mnie, że w tak ważnym dniu, główni przywódcy opozycji mówili
czasem...
- Mówili
czasem po knajacku, ha, ha! - wtrącił szybko pan Zenek.
- No
niech będzie, może i tak. W każdym razie, najbardziej z sensem mówił ktoś,
kto jest dla mnie jakimś post-trockistą
i może skończmy na tym.
- No
dobrze, ja też muszę lecieć, panie Jurku - dopił resztkę złocistego Molsona
i już wstawał od stolika.
- Ale,
ale, panie Zenku, a Senat?! Przyszedł czas na zamianę chirurgów! Zamieniliśmy
chirurga ogólnego na specjalistę od transplantacji, ha, ha!
Pan
Zenek spojrzał trochę znudzony, ale nie podjął tematu.
- Mówimy?
- zapytałem, gdy zdecydował się usiąść jednak z powrotem przy stoliku.
Zamówiliśmy też jeszcze po piwie.
Pan
Zenek spojrzał w głąb kufla złocistego Molsona, potem podniósł wzrok na
mnie.
- A
o czym tu gadać? Przecież wszystko jasne? Przewidzieliśmy to obaj dokładnie
przed miesiącem. Senat "ostatnią szansą prawych i uczciwych", tam wreszcie
zwyciężyła demokracja.
- I
marszałek Grodzki, taki neutralny kandydat większości senackiej...
- Taki
"nikt" chciał pan powiedzieć, panie Jurku.
- Dlaczego
zaraz "nikt", słuchał pan jego orędzia w TVP, wywiadów?
- Że
niby chce jechać do Stanów bez zaproszenia?! No rzeczywiście może, bo wizy
już nie potrzebne, ha, ha. Proszę pana, panie Jurku, co tu gadać, ten pan
za mały jest na swój stołek, ot co.
- Ostro,
panie Zenku, przecież to nie jakiś...
- Elektryk,
ha, ha?!
- Nie
to chciałem powiedzieć, panie Zenku! Mówię, że marszałek Grodzki jednak
chyba wie, co mówi.
- Taaak? -
pan Zenek spojrzał mi w oczy, głęboko. - Ten pan doktor, przepraszam...
profesor, to megaloman chyba jakiś! Te jego gesty ? la Mazowiecki, to jego
"pochodzę ze Szczecina, miasta nigdy nie zdobytego", co to za bzdety,
panie Jurku?!
- Złośliwy
pan jesteś, panie Zenku, przecież w swoim orędziu wyraźnie mówił, że Senat
nie będzie narzędziem obstrukcji legislacyjnych używanych przeciwko Sejmowi...
- Mówił,
mówił, pożywiom, uwidim. A pan tego oczywiście nie rozumie, że marszałek
Grodzki, wybrany na to stanowisko jako najmniej kontrowersyjny senator
PO poprzedniej kadencji... Czytajmy, panie Jurku - może najrzadziej na
posiedzeniach Senatu obecny i stąd mało znany ze swoich poglądów i stąd
w końcu, łatwy do zaakceptowania przez pozostałych senatorów z "opozycyjnego
senackiego paktu jedności". No nie mogę, nie mogę, panie Jurku, "ale muszem"
- z takiego opozycyjnego senackiego Frontu Jedności i tam dalej, ha, ha!
No co tu dużo gadać! - i pan Zenek, który przecież się śpieszył, zamówił
(w swym chyba zacietrzewieniu) następne piwo. To ja też swoje IPA i spróbowałem
jakoś ripostować wobec tak jawnej niesprawiedliwości w ocenie.
Mówiłem
jak doskonałym jest prof. Grodzki specjalistą od transplantacji płuc, jak
poważanym w swoim regionie politykiem. Usłyszałem na to od pana Zenka jak
szpital w Szczecinie-Zdunowie, w którym prof. Grodzki był przez 18 lat
dyrektorem, został doprowadzony przez niego na skraj bankructwa. Usłyszałem
o deklaracjach majątkowych, w których należące do marszałka Senatu nieruchomości
mają przez lata tą samą niezmieniającą się wartość deklarowaną i o (podobno)
ekskluzywnym Jaguarze XF.
- Ale
przecież ten samochód to w formie wynajmu długoterminowego na cztery lata,
a nie na własność! - próbowałem wtrącić.
W odpowiedzi
na to usłyszałem, jak to było, gdy marszałek Grodzki zaprosił reporterów
Super Expressu do swojego lokalu w hotelu sejmowym z którego korzysta (a
nie jak były marszałek Karczewski z rządowej willi przy ulicy Parkowej!).
Otóż pan marszałek otwiera drzwi dziennikarzom SE z przypiętym do krawata
mikrofonem
i mówi: "Przepraszam,
że w garniturze, ale nie zdążyłem się przebrać jeszcze". OK, zgodziłem
się z panem Zenkiem, ustawka, OK.
I tu
już miałem naprawdę dość tej naszej przepychanki. Na dodatek, pan Zenek
jeszcze zrekapitulował, złośliwie, jak zwykle.
- No oczywiście,
że potrzebny jest im specjalista od transplantacji. Muszą jakoś tę swoją
"zwycięską demokrację" przetransplantować z Senatu dalej, w prezydenturę,
może kiedyś w Sejm. Myślę jednak, że marszałek Grodzki jest zbyt wąskim
specjalistą, jest fachowcem (niezaprzeczalnie!) od przeszczepu płuc, ale
na to, by przeszczepić ten kawałek władzy, który on i oni mają teraz, przeszczepić
gdzieś dalej, wyżej... na to jednak pan marszałek i cała ta większość senacka
są "za ciency".
spisał Jurek
Depa
20 listopada
2019
Jurek Depa - studiował na Uniwersytecie
Jagiellońskim w Krakowie i McGill University w Montrealu. "Osoba prywatna"
wielu zainteresowań i wielu profesji; nicująca świat z przymrużeniem oka,
od zawsze z socjologią na ty. jurekdepa@gmail.com
/ jurekdepa.wordpress.com
Uwaga!
Treść publikowanych artykułów wyraża poglądy i opinie ich autorów i nie
musi odzwierciedlać poglądów i opinii redakcji Panoramy. |
..........
|