Na czubku świata
Zaczyna nam wreszcie przygrzewać,
co nie zmienia faktu, że imieniny trzech wrednych ogrodników oraz zimnej
Zośki uczciłam włączeniem ogrzewania, nie dbając o zaciskającą się na mojej
szyi pętlę zadłużenia i lekceważąc globalne ocieplenie naszej planety,
do którego się właśnie przyczyniłam.
Pewne podwyższenie temperatury otaczającego
nas świata wydaje się tak niezwykłe, że nasze myśli i zainteresowania,
zniewolone zimową rutyną, paradoksalnie nadal szybują do miejsc chłodnych,
przestronnych i czystych. Tam ocean skuty lodem, wieczna zmarzlina rozległa
jak myśl swobodna, śnieg niewinnie biały, rześki wiatr i słoneczne odblaski
igrające z kryształkami lodu. Kiedy jednak my błogo zasypiamy kołysani
do snu, takimi oto, estetycznymi impresjami, naszemu rządowi myśl o biegunie
północnym i jego arktycznych przyległościach płoszy sen z powiek.
Bo w Arktyce rośnie ruch. Statki
przecierają nowe szlaki z Europy do Azji, a rządy wojują o złoża pod topniejącym
śniegiem. Na dnie Oceanu Arktycznego znajduje się 22% niewykorzystanej
ropy i gazu ziemnego, jakie pozostały na naszej planecie. Trudno uwierzyć,
ale jeszcze nie tak dawno biegun północny był, po prostu, oślepiającą białą
nicością, a jego wody olbrzymią bryłą lodu. Ale i tak fajnie byłoby być
właścicielem samego czubeczka świata z którego widać tylko i wyłącznie
południe i gdzie obowiązują wszystkie strefy czasowe naraz. Pełny lans!
No, ale kiedyś pchali się tam tylko różni straceńcy, desperaci, no i naukowcy.
Podobno ostatnio helikopter z młodymi
specjalistami zawisł nad stacją polarną:
-Skaczcie!- komenderuje pilot.
-Przecież to za wysoko, pozabijamy
się!
-No dobrze, trochę obniżę. Na pięć
metrów ale nie niżej, bo zaczną wskakiwać ci, których przywieźliśmy w zeszłym
roku!
Na półkuli północnej wieje jednak
optymizmem, za to Antarktydę spowijają jeszcze ciemności. Promienie słoneczne
pojawią się tam dopiero 20 sierpnia. Do tego czasu polarnicy będą odcięci
od świata. Samolot z ostatnią dostawą zaopatrzenia dla największej amerykańskiej
stacji Mc Mudro (w lecie pracuje tam dwa tysiące osób, ale zimą tylko 125)
dostarczył m.in. 16 500 kondomów, zwanych pieszczotliwie " fiuterałami",
co daje 132 prezerwatywy na członka, członka załogi, oczywiście. Tyle gumek
dla garstki polarników - ho, ho, czas bez słońca powinien szybko przelecieć!
Jeszcze czterdzieści lat temu do
głowy by nam nie przyszło patrzeć na Arktykę jako na dostawcę ropy naftowej,
gazu i minerałów wszelakich , a w dalszej perspektywie, wakacji na obrośniętych
palmami piaszczystych plażach - ale to już kiedy globalne ocieplenie wejdzie
w fazę zaawansowaną. A skoro już mówimy o plaży: Wyczerpany mężczyzna pełznie
po pustyni i nagle słyszy: "szuuuu, szuuu...". Rozgląda się i oczy przeciera,
jawa to czy fatamorgana: widzi odzianego w futra Eskimosa na saniach, poganiającego
psi zaprzęg. Ręce do niego wyciąga i woła:
- Dzięki Bogu, że cię spotkałem,
już trzy dni błąkam się po pustyni, zupełnie zbłądziłem!
- Hmm, więc myślisz, że to ty zgubiłeś
drogę?
Takiemu Eskimosowi, zwanemu obecnie
Inuitem to tylko współczuć. Jeśli on był w Kugaaruk (Pelly Bay) w
Nunavut 13 stycznia 1975 r., to mu zęby szczękały nawet w szklance, bo
temperatura wynosiła wówczas minus 51 stopni Celsjusza. A w Snagi (Yukon)
na stacji meteorologicznej 3 lutego 1947 r. było minus 63 stopnie i prognostycy
zaczęli straszyć, że będą tak trzymać, dopóki nie dostaną podwyżki. A kiedy
Eskimos wie, że zima jest naprawdę ostra? Wtedy gdy mu się psy łamią na
zakręcie. Podobno Eskimosi mają ponad sto słów na określenie śniegu. W
Montrealu znam parę osób, które, odśnieżając setny raz samochód, używają
ich jeszcze więcej .
Ale ocieplenie już się zaczęło. Tereny
wokół bieguna topnieją w ekspresowym tempie, latem lód skuwa coraz mniejszą
powierzchnię Morza Arktycznego. A w roku 2008 to nawet wybuchł pierwszy
na Alasce pożar! Eskimosi bardzo się zdziwili, bo nie mają nawet słowa
opisującego to zjawisko. Nasi politycy i wojskowi w Ottawie czkawki dostają,
czytając raporty klimatologów. Odwilż, topniejąca lodowa bariera odgradzająca
Kanadę od Rosji umożliwiła żeglugę między wyspami Archipelagu Arktycznego.
Otwierają się nowe i krótsze szlaki morskie. Najkrótszy szlak żeglugowy
z Europy do Azji to przejście Północno-Zachodnie - skraca podróż o 9 tys.
km. w stosunku do trasy przez Kanał Panamski. I pomyśleć, że jest to ta
sama trasa, którą wytyczył w 1906 roku Roald Amundsen.
Oznacza to również, że na północnych
brzegach Kanady można (na przykład) wysadzić desant, dostarczyć narkotyki,
przywieźć nielegalnych imigrantów, no i kłusować na naszych wodach i terenach.
A do tego (wiadomo), dopuścić nie możemy. Nikt nie będzie nam podskakiwał.
Ex Premier Harper bardzo słusznie rzucił hasło: "Nigdy wcześniej Północ
nie była tak ważna", a nasz Parlament, już w grudniu 2009 roku, do nazwy
" Northwest Passage" czujnie dodał przymiotnik " Canadian". Premier Justin
Trudeau też bierze udział w tej propagandowej bitwie i zaraz po objęciu
urzędu ogłosił, że św. Mikołaj jest obywatelem Kanady.
Roztopy otwierają też drogę do zasobów
naturalnych. Dno wokół bieguna kryje przynajmniej 160 mld baryłek ropy
naftowej, gazu ziemnego jest na 15 lat dla całego świata, jest złoto, diamenty,
platyna i mnóstwo innych towarów. Na myśl o tym bogactwie, oprócz nas,
jeszcze cztery inne kraje podskakują nerwowo w szrankach, oblizując się
łakomie: należąca do Danii Grenlandia, Norwegia, USA, no i Rosja.
Latem 2007 roku Rosja, znana tupeciara,
przeprowadziła spektakularną akcję umieszczenia swojej flagi na głębokości
4261 m. pod biegunem północnym, co było symbolem rosyjskich roszczeń do
tego regionu. Wtedy Finowie natychmiast podnieśli krzyk na cały świat,
że rosyjski niedźwiedź to oszust i kłamca, bo zdjęcia z osiadania rosyjskich
pojazdów zostały wycięte z sekwencji filmu "Titanic" i zmontowane. Zresztą
Rosjanie mieli tylko dwa super batyskafy " Mir 1" i "Mir 2", które były
filmowane. To kto je nagrywał i z jakiego pojazdu?
"Arktyka zawsze była częścią Rosji
i pozostanie częścią Rosji" nadął się szef rosyjskiej ekspedycji Artur
Czilingarow. Ale nasi języka w gębie nie zapomnieli i sam premier warknął,
że: "władza Kanady nad lądem, wyspami i wodami w kanadyjskiej Arktyce istnieje
od dawna, jest trwała i Kanada ma do niej tytuł wynikający z historii".
Po czym kazał wyraźnie zaznaczyć naszą tam obecność. Canadian Rangers mają
bacznie rozglądać się po okolicy, rząd ich doposażył i dozbroił: w tym
roku jest ich już 10 tysięcy. Kanadyjska armia też się wzmocniła - rząd
wyciągnął ze skarpety 60 mln dolarów na zakup sprzętu wojskowego, zakupiliśmy
6 uzbrojonych lodołamaczy, powstają dwie stacje radarowe i duży port na
wyspie Boffine. I dobrze, bo rząd Trumpa już kwestionuje tytuł Kanady do
Northwest Passage. Może też uznać, że zagrożona jest demokracja wśród pingwinów
i wysłać amerykańską armię na pomoc. No i Putin też coś knuje z Chinami,
żeby nam zrobić koło pióra.
Premier Trudeau czujnie więc każdego
roku zakłada gumofilce, jesionkę na kotach oraz nauszniki i rusza w objazd
Północy, żeby sprawdzić czy nie powiewają tam gwiaździste flagi, nie walają
się puszki po piwie Lager Bud i opakowania z McDonalds. Oczywiście taka
gospodarska wizyta nie byłaby skuteczna, gdyby nie sprawdził, za jednym
zamachem, czy nie zawisły tam czerwone flagi, czy nie poniewierają się
butelki po "Stolicznej" , puszki po kawiorze i resztki blinów.
Bo na nich wszystkich trzeba uważać:
wszyscy pamiętamy jak przed laty, towarzysze pomalowali księżyc na czerwono
w celach propagandowych i Amerykanie musieli tam wysłać ekipę, żeby na
czerwonym tle huknęła napis "Coca-Cola". Zresztą niedawno prezes Coca-Cola
Co. zadzwonił do Władimira Putina:
- Panie prezydencie, mam propozycję:
Co sądzi pan o zmianie flagi Rosji z niebiesko-biało-czerwonej znowu na
czerwoną? My wam zapłacimy, powiedzmy, 5 miliardów dolarów rocznie.
- Muszę się zastanowić, panie prezesie.
Putin odłożył słuchawkę i wykręca numer swojego asystenta:
- Wania, kiedy nam się kończy umowa
z Aquafresh?
Danuta Owczarz-Kowal
Danuta Owczarz-Kowal - filolog
orientalny i prawnik. Kiedyś zawarła pewien kompromis ze światem i od tego
czasu oboje nieźle sobie radzą. Jest spoko, chociaż świat czasami potrzebuje
poprawek... (Montreal) |