.
NUMER 11 / KWIECIEŃ 2020

MAGAZYN PANORAMA
352 Bergevin, Suite 6 
Lasalle, Qc
H8R 3M3 

E-mail: [email protected]

Tel. (514) 367-1224 
Tel. (514) 963-1080



 
 
 
 
 
 
 
 
 

 

W krótkich spodenkach przez PRL (cz. 7) 

Choroby

Leżenie w łóżku w sprawie chorowania miało swoje zalety. Wszyscy wokół emanowali specjalną troską, starsi delikatnie dotykali dłońmi czoła, aby sprawdzić gorączkę, jedzenie przynoszono do łóżka, a najważniejsze to nie trzeba było chodzić do szkoły i nawet odrabiać lekcji! Wady tej sytuacji to przykry stan samopoczucia, temperaturowe dolegliwości, ale najgorszą z nich to zastrzyki. Właściwie jedynym skutecznym sposobem przeciwdziałania wielu ówczesnym choróbskom była penicylina. Mama posiadała do jej aplikowania stosowne kwalifikacje, a także potężną strzykawkę wykonaną ze szkła w metalowej obudowie przystosowanej do mocowania solidnych igieł z reguły przerażających swoją długością i kalibrem. Całość budowała bolesną atmosferę już w trakcie traumatycznych dla chorego przygotowań do zabiegu, a mianowicie długiego strzykawki wygotowywania, czyli oczekiwania oprócz bolesnego, krwawego kłucia dodatkowych poparzeń, a więc zespołu cierpień udręczających schorowane ciałko. To wszystko mimo ufności w matczyne umiejętności i wiarę, że "po znajomości" bolało będzie mniej niż po pielęgniarsku, czyli jak się zdarzy "przydziałowo" rękami rzadko dostępnej na naszym zadupiu Służby Zdrowia. Jednak jej lekarska przedstawicielka miała moc przepisania recepty na "wino pepsini" o czym chorzy (moja siostra często w chorobach mi towarzyszyła) nie omieszkali jej zawsze przypomnieć, ku zaspokojeniu zapewne przyszłych alkoholowych zainteresowań.

Przechodziłem między innymi zapalenie opon mózgowych (niektórzy złośliwcy twierdzą, że skutkiem właśnie tej dolegliwości obecnie posiadam zajoba). Miałem wówczas wysoką gorączkę, podawano mi gorącą herbatę na poty, więc się pociłem i w malignie ponoć bredziłem. Ale dobrze pamiętam rzecz inną, choć tematycznie od mojego stanu niezbyt odległą. Mianowicie transmitowany w radio pogrzeb naszego ukochanego przywódcy Bolesława Bieruta. Bardzo się zaangażowałem w to wydarzenie na tyle, że urządziłem w swoim bolesnym łóżku małą inscenizację. Z kilku drewnianych ludków-zabawek skonstruowałem mini żałobników niosących trumienkę zrobioną z jakiegoś pudełka, kroczących z tym brzemieniem wolnym, dostojnym krokiem przy dźwiękach żałobnego marsza. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego wykonywałem ten teatrzyk bez cienia smutku, czy żalu. Widać zasiano we mnie ziarno zwątpienia w słowa radiowych komentatorów ubolewających nad wielką, niepowetowaną stratą, która cały naród, ludzi pracy miast i wsi, nawet inteligencję pracującą głęboko dotknął. Chyba musiałem podsłuchać szeptem wypowiadane komentarze mamy i babci na temat zasług zmarłego w szczególności dotyczących naszego ojca. A także, że zmarły pojechał do Moskwy i akurat tam znienacka zaniemógł. Tak więc ludziki dzielnie przemaszerowały po mojej kołdrze, a mój stan w wyniku serii zastrzyków z penicyliny znacznie się poprawił. Na tyle zresztą iż za przedmiot szczególnego zainteresowania uznałem stojącą na parapecie obok łóżka i właśnie kiełkującą cebulę. Ponieważ miało to być warzywo trochę znane mi z mojej przydomowej działki, lecz pewności nie miałem, a także nie znałem powodu dlaczego babcia hoduje na parapecie okna zwykłą cebulę. Aby się o tym przekonać musiałem sprawdzić warzywo dokładniej. Bez trudu podniosłem cebulę do góry, aby obejrzeć ją od spodu. Urwanego przy tej okazji korzonka nawet nie zauważyłem. Pełen wątpliwości co do identyfikacji mojej rośliny wsadziłem ją na powrót do jej dołka w doniczce, przyklepałem po wierzch i wśród tych dynamicznych u wezgłowia wydarzeń chorowałem spokojnie dalej. Po zaledwie kilku dniach mój spokój zaburzyła lamentująca babcia. Tak bardzo ubolewała na losem jej ulubionej, rokującej przyszłe piękno i zapach sadzonki. Nie miał to być pełen witamin zapach cebuli.

Bo to był hiacynt.
 

Roman Mossor 


Roman Mossor - urodzony i mieszkający od zawsze, choć z długimi przerwami w  Warszawie. Zawodowo pasjonat Telewizji - techniki, organizacji i technologii. Życiowo i rodzinnie związany z Bałkanami, społecznościami byłej Jugosławii. Od wielu lat w stanie pozornego spoczynku. (Warszawa) 
 


PANORAMA - MAGAZYN RADIA POLONIA CFMB 1280 AM, MONTREAL, KANADA
Tel: (514) 367-1224, (514) 963-1080, E-mail: [email protected]
Designed and maintained by Andrzej Leszczewicz
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
ZALOGUJ SIĘ