.
NUMER 5 / PAŹDZIERNIK 2019

MAGAZYN PANORAMA
352 Bergevin, Suite 6 
Lasalle, Qc
H8R 3M3 

E-mail: [email protected]

Tel. (514) 367-1224 
Tel. (514) 963-1080



 
 
 
 
 
 
 
 
 

 

DZIEWCZYNY

Małgorzata

Zaspy, przeszywający wiatr i niemiłosierny mróz zatrzymują w domach. Prognozy nie są optymistyczne. W taki czas kto nie musi, nie wychodzi z domu.

Nieludzką aurę wykorzystuje na zaplanowanie nowych projektów artystycznych, na pisanie scenariuszy koncertów, na przygotowanie wydania albumu zdjęć z podróży po Ameryce Południowej. Pracuje w domu, więc nigdzie wychodzić nie musi.
 
.... Przestrzeń, w której żyje wypełnia muzyka. Najbardziej lubi soft jazz, dzięki któremu żyje w kokonie łagodności. Przed kilkoma tygodniami miała okazję wysłuchać kilku dziewiczych kawałków pięknych symfonii, które zaczęły rozbrzmiewać w jej domu. E-mail z nagraniami i prośbą o recenzję przyszedł z nieznanego prywatnego adresu, a nie jak zawsze z redakcji pisma muzycznego z którym od lat współpracowała. Nazwisko nadawcy nic jej nie mówiło, choć przecież znała muzyczny świat, który wbrew pozorom nie jest taki duży. Po wysłuchaniu kilku utworów zachwyciła się. Dźwięczała w nich cisza, nadciągał sabat wichrów, czuła zapach ukwieconych łąk, chłód szczytów niedostępnych gór, słyszała szum leśnych strumieni, odgłos spadających kropel w podziemnych jaskiniach.

Twórcę, niewątpliwie utalentowanego, poznawała poprzez jego muzykę. Nic o nim nie wiedziała. Był dla niej tajemnicą. Jego kompozycje zaczęły wypełniać jej codzienność. Zasypiała i budziła się z nimi. Długo szukała słów by napisać zamówioną recenzję.

Miała już pomysł jak zacząć...

Słuchając tych przepięknie współbrzmiących dźwięków, ich czystości i natężenia, słuchacz może odnieść wrażenie, że znajduje się wśród muzyków orkiestry symfonicznej prowadzonej przez perfekcyjnego dyrygenta.

Potem utknęła...

W końcu uznała, że nie zna właściwych słów, by opisać swoje odczucia.
W pewnym momencie pomyślała, że łatwiej byłoby jej to pokazać, bo jej dotyk wystarczyłby za wszystkie słowa. Dłońmi można wiele powiedzieć. Parsknęła śmiechem, gdy dotarło do niej to, o czym pomyślała. Dotykać obcego faceta? Co się z nią dzieje? Co jest? Jakieś Alter Ego podszeptywało irracjonalne zachowania, o które nigdy by siebie nie podejrzewała.

A może zaprosi go na kolację i wtedy...Stop! Ani jednej durnej myśli więcej!
Do tej pory nigdy nie zapraszała do swojego świata ludzi, o których twórczości pisała, z którymi współpracowała. Nie znosiła łączenia spraw służbowych i prywatnych. Takie miała zasady i nigdy ich nie złamała. Pomysł o wspólnej kolacji został więc zdylitowany. Zdecydowała w końcu, że najlepszą i najtrafniejszą recenzją będą jej fotografie, co też raczej normą nie było, ale ten pomysł był zdecydowanie nie tak nachalny jak pomysł z kolacją czy dotykaniem dłoni kompozytora. Zdecydowała, że nastrój jej fotografii świetnie opisze coś tak ulotnego jak muzyka. Wierzyła, że odbiorca właściwie zrozumie jej intencje. Zrozumie i doceni. Wyszukała w swoim archiwum kilka zdjęć i załączyła do e-maila.

Piękne te Pana symfonie....
Wysłuchałam kilkanaście razy i doszłam do wniosku, że ja chyba nie znam słów, które mogłyby opisać moje skojarzenia i odczucia w sposób na jaki zasługuje Pana muzyka. Jest jak obietnica na przeniesienie w przestrzeń nierzeczywistą, taką trochę jak z marzeń sennych. Zastanawiałam się w jaki inny, poza słowami, sposób zrecenzować utwory, z którymi miałam przyjemność obcować i zdecydowałam, że zamiast pisać w sposób niedoskonały, prześlę Panu moje (doskonałe, bo wielokrotnie nagradzane) fotografie. Niech one przemówią... Mam nadzieję, że będzie Pan usatysfakcjonowany.

Na e-mail nie dostała odpowiedzi, ale zaproszenie na kolację przyjęła z zaciekawieniem. Po tym pierwszym spotkaniu były następne, podczas których powoli poznawali się. Ich rozmowy oscylowały głównie wokół spraw zawodowych, ale między słowami przemycali sprawy bardziej osobiste.

Grajek. Tak czasem mówił o sobie. Zastanawiała się czy było to świadectwo skromności czy dystansu do siebie? Pewnie jednego i drugiego. Ujął ją tym dystansem i niebywałym poczuciem humoru na swój temat. Niewielu to potrafi. Na co dzień otaczają ją nadęci chałturnicy z kompleksami, mówiący o sobie: ja - kompozytor, ja - reżyser, ja - pisarz. A on, że... grajek.

Od lat nikomu nie udało się zatrzymać jej uwagi dłużej niż na czas jednej rozmowy. A tu rozmów z nim nigdy dość. Tęskni za nimi, wyczekuje, czasem wysyła sygnał małym listkiem koniczynki w komórce, że chce pogadać, usłyszeć jego głos. A gdy nie może doczekać się odpowiedzi, słucha jego muzycznych monologów.

Po kilku tygodniach znajomości odważyła się na wysłanie pierwszych sygnałów sympatii. Usłyszał niemało ciepłych słów na swój temat, ale podczas jednej z rozmów poprosił, by nie była dla niego taka miła. Powiedział, że czuje się skrępowany i przeceniony. No i zwyczajnie nie wierzy jej słowom. Wymusił obietnicę, że skończy z komplementami pod jego adresem. Zaskoczona tymi żądaniami obiecała być mniej serdeczna. Nie drążyła skąd taka nieufność, bo przecież nie zasłużyła na nią. Mogła jedynie domyślać się, że być może w przeszłości ktoś zawiódł, zranił, okłamał, oszukał, nie dotrzymał słowa. Nie będzie pytać. Może kiedyś sam jej powie.

Przed nimi wspólne muzyczne projekty. Jest perfekcjonistą, więc ona będzie mogła wiele się od niego nauczyć. Będzie też czas na dysputy, na rozmowy, na poznawanie, na odkrywanie, na przekomarzanie, na spełnianie marzeń. Z tego czasu przyszłego cieszy się najbardziej, bo czas nie tylko leczy rany, ale także pozwala na lepsze, pełniejsze poznanie, na zrozumienie przyczyn nieufności, przyczajenia, zagadkowości, na odkrywanie tajemnic.

Jest cierpliwa i bardzo ciekawa nie tylko jego nowych kompozycji. Ostatnio wspomniał, że chętnie towarzyszyłby jej w zaplanowanej od dawna podróży. Gdy usłyszała tę jego propozycję o mało nie zemdlała. Dobrze, że rozmawiali przez telefon i nie widział jej reakcji. Od momentu tamtej rozmowy liczy dni i noce do ich wspólnego wyjazdu. Zmieniła całą garderobę na podróż, przestała jeść, by schudnąć. Fruwa. Szaleje z ciekawości i ze szczęścia. Jeśli nic się nie wydarzy, to za kilka dni będą siedzieć obok siebie w samolocie lecącym do Nowej Zelandii.
 

Sara Borska


Sara Borska - ghostwriter, blogerka - komentatorka życia nowojorskiej ulicy. Właścicielka papugi i jamnika długowłosego. (Nowy Jork). 
 


PANORAMA - MAGAZYN RADIA POLONIA CFMB 1280 AM, MONTREAL, KANADA
Tel: (514) 367-1224, (514) 963-1080, E-mail: [email protected]
Designed and maintained by Andrzej Leszczewicz
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
ZALOGUJ SIĘ