.
NUMER 11 / KWIECIEŃ 2020

MAGAZYN PANORAMA
352 Bergevin, Suite 6 
Lasalle, Qc
H8R 3M3 

E-mail: [email protected]

Tel. (514) 367-1224 
Tel. (514) 963-1080



 
 
 
 
 
 
 
 
 

 

Pan Samochodzik znów na ekranie

Któż z nas, dzisiejszych czterdziesto- i pięćdziesięciolatków nie wraca myślami do czasów dzieciństwa? W chwilach tej niewyjaśnionej nostalgii za czymś nieuchwytnym, czego nie potrafimy, lub obawiamy się nazwać (najczęściej jest to miniona młodość) staramy się odtworzyć jak najwięcej szczegółów z tamtej epoki. A co, poza fotografiami może być lepszym wehikułem czasu niż film?

Trzeba przyznać, że choć my - dzieci i młodzież lat 70, 80 i 90 - mieliśmy dość okrojony wybór przeznaczonych dla nas filmów i seriali, to były one tak fascynujące, że pamiętamy je do dzisiaj. Wyprodukowane o wiele mniejszym nakładem środków, niż dzisiejsze superprodukcje, przykuwały naszą uwagę bez reszty. Może właśnie ze względu na ten niedostatek? Z początku czarno-białe, z akcją dziejącą się na rodzimym podwórku, ewentualnie u najbliższych sąsiadów. Z biegiem lat dołączały do nich produkcje kolorowe, w tym również zza żelaznej kurtyny. Celowo nie wymieniam tytułów, bo Czytelnicy zrobią to lepiej ode mnie. A w tym tekście i tak najważniejszy jest tylko jeden z naszych dawnych bohaterów: Pan Samochodzik z powieści Zbigniewa Nienackiego.

Nienacki napisał dwanaście tomów przygód Tomasza, muzealnika i detektywa-amatora. Przygody te - co rzadkie wśród autorów okresu PRL - są co kilka lat wznawiane, dzięki czemu możemy dziś wejść do księgarni i kupić sobie najnowsze wydanie, bez konieczności polegania jedynie na rynku wtórnym. Obecnie jest to piętnaście tomów, ponieważ swego czasu autor zdecydował się włączyć do kanonu trzy powieści, które powstały wcześniej, a w których Tomasz jest młodym dziennikarzem i pasjonatem archeologii. Nieznane jest nam nazwisko owego Tomasza, choć w jednej z ostatnich części pojawia się tajemnicze "NN." Po łacinie oznacza to "non notus", czyli "nieznany". Jednak przez "nienackofanów" zostało ono dość szybko rozszyfrowane jako skrót nazwiska i pseudonimu samego autora: Nowicki-Nienacki. Nie jest bowiem tajemnicą, że Nienacki lubił pielęgnować wokół siebie atmosferę niedopowiedzeń, jakoby to on sam był Panem Samochodzikiem. Tomasz miał nawet jego wygląd: był chudy, przygarbiony i nosił okulary. Przezwisko wzięło się od bardzo nietypowego auta Tomasza, które, choć niebywale brzydkie, było najszybszym ówcześnie samochodem na polskich drogach. W dodatku miał zdolność pływania niczym motorówka, o czym złoczyńcy zawsze przekonywali się z dużym rozczarowaniem. Wyposażony w zakamuflowany super samochód Tomasz walczył ze Złem w postaci złodziei dzieł sztuki. Pomysł zaczerpnięty ze sprawdzonej lektury indiańskiej (Nienacki potwierdza inspiracje książkami Karola Maya), wzbogacony o zdobycze kultury i cywilizacji oraz dostosowany do ówczesnej polskiej rzeczywistości - czy to nie idealny przepis na sukces? Dlatego Pan Samochodzik szybko zyskał sporą popularność. Jest to o tyle niezwykłe, że Nienacki zdecydował się na ryzykowny krok stworzenia bohatera dla młodzieży, który jest sporo starszy od czytelnika: Tomasz jest już po trzydziestce. Ba! Jest w dodatku namiętnym palaczem. W powieści “Nowe przygody Pana Samochodzika", gdzie m.in. opiekuje się trudną młodzieżą, krytykuje smród papierosów marki “Sport" i... daje do zrozumienia, że sam pali lepsze. Niespotykane dziś faux pas, prawda? Nienacki potrafił jednak pokierować fabułą powieści tak, że czytelnik chciał naśladować Tomasza ze względu na jego wiedzę i spryt, a nie nałogi. Z biegiem czasu okazało się też, że właśnie wiek bohatera (obok fascynujących przygód związanych z historią poszczególnych rejonów nie tylko Polski) zapewnił serii i jej autorowi nieśmiertelność. Każdy, niezależnie od wieku znajdzie tam coś ciekawego. Mimo obfitych wiadomości historycznych, cykl napisany jest w przystępnym, lekkostrawnym stylu - w końcu była to lektura planowana dla młodszych!
W naturalnej konsekwencji nowym idolem młodzieży zainteresowali się filmowcy. Niedługo, bo zaledwie trzy lata czekali czytelnicy na ekranizację pierwszego wówczas tomu, zatytułowaną "Wyspa Złoczyńców". Jej premiera odbyła się w 1965 roku, za całość odpowiadał niezawodny reżyser filmów młodzieżowych Stanisław Jędryka, a rolę Tomasza zagrał Jan Machulski. Mimo że nawet dziś ogląda się ten film dość lekko, to istnym przebojem okazał się zaprezentowany sześć lat później serial "Samochodzik i Templariusze" w reżyserii Huberta Drapelli z niezapomnianym Stanisławem Mikulskim w roli głównej. Serial ten do dziś jest z powodzeniem przypominany w telewizji, a także doczekał się wydania w wersji DVD. Nie dość na tym: na Youtube można zobaczyć amatorską relację ze spotkania fanów serialu ze Stanisławem Mikulskim, które odbyło się w 2010 roku. I to nie byle gdzie, bo w dawnej posiadłości Zbigniewa Nienackiego w Jerzwałdzie, nad Jeziorakiem. 

Później było tylko gorzej. W latach osiemdziesiątych powstały dwa filmy: "Pan Samochodzik i Niesamowity dwór" w reżyserii Janusza Kidawy w 1986 r. oraz "Pan Samochodzik i praskie tajemnice" Kazimierza Tarnasa w roku 1988. Pierwszy z nich poraża banałem wyłażącym z ekranu. Mimo że akcja, podobnie jak w oryginale, toczy się dżdżystą jesienią w opuszczonym dworze, to film sprawia wrażenie kiepskiej baśni z niedorobionym scenariuszem. Tym bardziej, że z wehikułu Tomasza zrobiono swoistą cybernetyczną wannę na sześciu kołach, zdolną rozwinąć najwyżej 40 km/h, a mimo to wyposażoną w komputer i… dopalacz. Nie pomógł nawet odtwórca roli Tomasza, Piotr Krukowski, który najbardziej odpowiadał książkowym opisom wyglądu bohatera. Natomiast w drugim z tych filmów pojazd zmienia się w UFO, dzięki czemu podróż głównego bohatera (którego gra Marek Wysocki, znany młodszym widzom z programu “Tik-tak") do Pragi trwa kilka minut. Obie te ekranizacje okazały się dość rozczarowujące. Chociaż w przeciwieństwie do wielu fanów Tomasza uważam, że przygody w stolicy Czechosłowacji w pewnym stopniu bronią się scenariuszem, który - jeśli przymknąć oko na odważne zmiany w stosunku do powieści - może zainteresować.

Tej iskry na pewno brak w obydwu filmach Kidawy. W obydwu, bowiem w 1991 roku ekipa z Piotrem Krukowskim na czele spotkała się ponownie, tym razem w Beskidach, żeby nakręcić film w oparciu o przedostatni tom pt. “Pan Samochodzik i złota rękawica". W powieści Tomasz wyrusza w rejs po mazurskich jeziorach śladami lokalnego poety ludowego, autora wiersza o poległym rycerzu, w którego grobie ma się znajdować szczerozłota średniowieczna rękawica. Mimo że książka nie należy do najlepszych i wyczuwalne jest w niej zmęczenie autora swoim bohaterem (brak wehikułu!), to akcja trzyma w napięciu i można ją uznać za ciekawą. Film otrzymał tytuł “Latające machiny kontra Pan Samochodzik" i już to powinno włączyć potencjalnym widzom lampkę ostrzegawczą. Okazało się, że bodaj jedynym nawiązaniem do książki są imiona i przezwiska bohaterów, natomiast pominięte zostały wszystkie główne wątki. Jest nawet wehikuł, który tym razem - o, zgrozo - lata, a w powietrzu dołączają do niego lotniarze. Zapewne dlatego realizatorzy wybrali na plenery piękny Beskid Mały i malowniczo położoną górę Żar, na której od niemal stu lat znajduje się szkoła szybowcowa. Kulturalny wielbiciel twórczości Nienackiego poproszony o opinię na temat tego filmu zafunduje w odpowiedzi słynne “dziewięć sekund milczenia", niczym Robert Lewandowski spytany o relacje z trenerem Brzęczkiem. Trudno bowiem powiedzieć o czym w ogóle jest ten film. Przypomina on najgorsze produkcje, jakie mogła spłodzić polska kinematografia, w rodzaju “Piggate", czy “Powrotu wabiszczura". Jedyne wytłumaczenie to ówczesna kiepska sytuacja gospodarcza w Polsce, galopująca inflacja i niestety coraz gorsza passa samego Nienackiego. 

Przez trzy dekady wydawało się, że temat ekranizacji Pana Samochodzika przeminął w niesławie, a fanom bohatera pozostaną na zawsze czarno-białe produkcje Jędryki i Drapelli. Tymczasem 14 września b.r. świat “nienackofanów" zelektryzowała wiadomość, że warszawskie Orphan Studio podpisało wieloletnią umowę z Tomaszem Nowickim, wnukiem i spadkobiercą Zbigniewa Nienackiego, na wyłączne prawa do ekranizacji książkowych przygód Pana Samochodzika. Jak podają media, umowa obejmuje wszystkie tytuły z serii, a więc również “archeologiczne" przygody Tomasza i na jej podstawie będą mogły powstawać filmy tak kinowe, jak i telewizyjne, oraz seriale. 

Według opisu na stronie firmy, Orphan Studio jest zespołem menedżerów i producentów, którzy w swoich osiągnięciach maja uruchomienie w Polsce serwisu VOD Showmax, w niektórych krajach będącego konkurentem internetowej platformy Netflix. W ramach Showmax Orphan Studio wyprodukowało serial “Rojst" (reż. Jan Holoubek), a także współpracowało m.in. przy produkcji “Kleru" Wojciecha Smarzowskiego oraz “Kobiet mafii" Patryka Vegi. Najważniejsze dla wielbicieli Pana Samochodzika jest chyba to, że studio prowadzi kompletne prace przy tworzeniu filmów i seriali, od zabezpieczenia praw, przez prace dotyczące scenariusza, dobór ekipy realizacyjnej, po finansowanie. 

Cytując dyrektora zarządzającego Orphan Studio, Macieja Sojkę:

Jesteśmy niezwykle dumni, że to właśnie nasze studio może ponownie przenieść na ekran przygody Pana Samochodzika. Ruszyliśmy już z pracami dewelopmentowymi. Pan Samochodzik to seria, na której wychowały się pokolenia. Ma silną i aktywną bazę miłośników, dlatego częścią naszego procesu będzie pilne obserwowanie dyskusji na forach skupiających fanów.

No właśnie! Na forum fanów Nienackiego, pod adresem www.pansamochodzik.net.pl, zgodnie z przewidywaniami dyrektora Sojki dyskusja rozgorzała już w dniu opublikowania owej wiadomości. Nastroje są różne, od radości, jaką daje nadzieja na coś fajnego po głęboki sceptycyzm, co jest zrozumiałe, patrząc na ostatnie ekranizacje. Niektórzy fani obawiali się także, że akcja ewentualnego filmu lub serialu może rozgrywać się współcześnie, co znów pociągnie za sobą duże zmiany w stosunku nie tylko do treści, ale i realiów, w jakich powstawały książki ponad pół wieku temu. Na przykład takie, że dawno zmieniły się przepisy dotyczące handlu i wywozu dzieł sztuki za granicę, co pociągnęłoby za sobą radykalną zmianę poglądów głównego bohatera na ten rodzaj działalności. Nie wspominając o Internecie i wszechobecnych smartfonach. Obawy te jednak szybko przerodziły się w typowanie kandydata do roli Tomasza, co oznacza, że forumowicze obdarzyli producentów kredytem zaufania. 

Użytkownicy Facebooka na profilu Orphan Studio pozostają jednak sceptyczni (pisownia oryginalna): 

Książki mają swój klimat lat 60-70 i to jest - dla mnie - bardzo ważne. Przenoszenie wydarzeń i tworzenie nowego wydania jest bez sensu. Mam nadzieję że scenarzyści będą czytać książki i Tomasz nie będzie jeździł nowoczesną odpicowaną furą, nie będzie lokowania produktu i innych współczesneych bzdetów.

Tylko ścisłe osadzenie w realiach lat 60 i 70 przyniesie sukces. Już na przełomie lat 80/90 były próby unowocześnienia fabuły - wyszła niezjadliwa szmira i profanacja!!

Mam nadzieję, że scenariusze nie będą "na siłę" przenosiły akcji poszczególnych książek do współczesności...

Tomasz Nowicki niejako łagodzi obawy:

Książki o przygodach Pana Samochodzika wciąż cieszą się niesłabnącą popularnością. Od ostatniej ekranizacji powieści Pisarza minęło 30 lat. Chcemy przybliżyć serię nowemu, młodszemu pokoleniu, a także pozwolić osobom wychowanym na powieściach Nienackiego przeżyć perypetie Tomasza w nowym, atrakcyjnym wizualnie wydaniu. Wierzę, że zawarta współpraca zaowocuje projektem, który zachwyci fanów oraz poszerzy to grono o nowych pasjonatów.

Otóż to. Mam ogromną nadzieję, że nareszcie przerwane zostaną koszmarne wspomnienia po ostatnich ekranizacjach (Jesteś tak dobry, jak twój ostatni mecz - pozostając w świecie piłkarskim) i powstanie obraz, który w końcu będzie traktował czytelnika i widza poważnie. Bardzo trudno jest zrobić dobry film na podstawie powieści dla młodzieży, ponieważ wielu filmowców wpada w pułapkę banału. Skoro jest to adaptacja dla młodych widzów, to trzeba “polecieć bajką". Pan Samochodzik - brzmi niepoważnie, prawda? I już nie chodzi o umiejscowienie akcji w roku 1967, czy w 2022. Chodzi o stworzenie filmu, który za pomocą ekranowych środków zapewni równie wciągającą atmosferę, jaką daje książka. Nikt, poza twórcami dwóch pierwszych adaptacji nie rozumiał i nie "czuł" młodego widza i czytelnika jak Zbigniew Nowicki vel Nienacki. Czy rozumie go wnuk Pisarza, a dzięki niemu Orphan Studio? Chcę w to wierzyć i z niecierpliwością czekam, aby się o tym przekonać. A wielbicieli przebiegłego detektywa-amatora zapraszam do wspólnej zabawy na forum www.pansamochodzik.net.pl

No i może nowa ekranizacja ukróci wreszcie te karygodne podróże myślami w przeszłość?
 

Marcin Śmigielski


Marcin Śmigielski - Instruktor i pasjonat harcerstwa, autor książki o harcmistrzu Stefanie Padowiczu, żołnierzu 2 Korpusu Polskiego generała Andersa.
 
 

 


PANORAMA - MAGAZYN RADIA POLONIA CFMB 1280 AM, MONTREAL, KANADA
Tel: (514) 367-1224, (514) 963-1080, E-mail: [email protected]
Designed and maintained by Andrzej Leszczewicz
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
ZALOGUJ SIĘ