.

MAGAZYN PANORAMA
352 Bergevin, Suite 6 
Lasalle, Qc
H8R 3M3 

E-mail: kontakt@panoramanews.org

Tel. (514) 367-1224 
Tel. (514) 963-1080



 
 
 
 
 
 
 
 
 

 

Warszawskie podróże teatralne 

Częścią naszych podróży po Polsce są teatry, głównie warszawskie. Wyposzczeni i spragnieni rzucamy się z mężem w wir życia kulturalnego stolicy i nawet jeśli w pośpiechu gnamy przez kraj, to zawsze znajdujemy czas, żeby wieczorami zasiąść na widowni teatralnej i przeżyć magię teatru. Tym razem udało nam się zobaczyć trzy przedstawienia, a każde godne uwagi z innego powodu. 

"Edukując Ritę" - spektakl grany w Teatrze 6 Piętro to już klasyka. Znany jest niektórym w wersji filmowej "Edukacja Rity" z 1983 z rolą Julie Walters i Michaela Caine'a, innym jeszcze z przedstawienia w Teatrze Ateneum z Krystyną Jandą i Tadeuszem Borowskim. Sztuka napisana przez Brytyjczyka Willy Russella w 1980 roku dziś zyskała jeszcze inny wymiar, bo siła kobiet w ostatnich latach nabrała większej mocy. 

Rita - prosta fryzjerka funkcjonująca w ograniczającym ją związku, szuka drogi do tego, by zmienić swoje życie. Banalna i nieokrzesana, nawet wulgarna, ale niezwykle energetyczna z impetem waląc w drzwi wkracza w monotonną egzystencję profesora literatury - Franka Bryanta domagając się, by pomógł jej w przygotowaniu się do egzaminów. Rita, pomimo swoich ograniczeń, jest świadoma braków w edukacji i tego, czego chce się nauczyć: jak kulturalnie prowadzić rozmowę, jakiej słuchać muzyki, co czytać, wreszcie jakie wina kupować. Jednym słowem jak lepiej i pełniej żyć... Rita pragnie się rozwijać. Podważa stereotyp, że jej jako kobiecie z klasy robotniczej do szczęścia powinno wystarczyć życie u boku męża, dziecko, praca fryzjerki; zaś kariera jest dla innych. Prowadzona przez profesora poznaje Szekspira, Czechowa, Blakea, co daje jej niesamowitą radość i spełnienie. 

Zmienia się również życie Franka Bryanta, który w alkoholu topi egzystencjalne smutki. Kandydatka na studentkę wnosi w życie zapijaczonego, zagubionego, niespełnionego poety świeżość i światło, które gdzieś po drodze mu zniknęły. Profesor żyje od spotkania do spotkania, one zaczynają nadawać sens jego egzystencji. Ale wraz z postępami w edukacji ginie gdzieś ta pierwotna, rozkoszna, energetyczna Rita. Wreszcie zamienia się w Susan, która już wie, jak się ubierać, co czytać i jakie wina kupować... 

Wydaje mi się, że przywiązanie profesora do Rity to coś więcej niż tylko zauroczenie kobiecością. To tęsknota za życiem autentycznym, któremu sens nadaje bycie z drugim człowiekiem bez jakiejkolwiek sztuczności i udawania, bez nałożonej maski. Takim "naturszczykiem" na początku była Rita, podobnie jak Eliza - bohaterka "Pigmaliona" G.B. Shawa, którą profesor Higgins uczył pięknej wymowy i ogłady. Profesor Higgins również uległ urokowi nieokrzesanej kwiaciarki i zapałał do niej uczuciem. 

Na koniec refleksja brzmiąca może nieco naiwnie: tęskniąc za tym, co naturalne i pierwotne nie można zaprzeczyć, że w dużej części utkani jesteśmy z książek, które przeczytaliśmy, z filmów, które obejrzeliśmy, z muzyki, której słuchaliśmy, a także z ludzi, z którymi obcowaliśmy. Czerpiemy więc ze wszystkiego, co nas otacza, trzeba tylko umiejętnie wybierać co najlepsze. 
Wyśmienity duet Mirosława Baki i Marii Dębskiej jest wieloznaczeniowym dialogiem na ważne tematy przedstawionym inteligentnie, ale też lekko i z humorem. Legendarny spektakl "Edukując Ritę" został świetnie wyreżyserowany przez Eugeniusza Korina ze scenografią Justyny Elminowskiej. Gorąco polecam! 

"Opowieści Lasku Wiedeńskiego" to spektakl wystawiony w Teatrze Narodowym na małej scenie przy Wierzbowej. Przedstawia gorzki obraz mieszczaństwa w okresie międzywojennym. Sztuka została napisana w 1931 roku przez austriackiego dramaturga Odona Van Horvatha. Jesteśmy zaproszeni na zaręczyny Marianny z rzeźnikiem Oskarem, które odbywają się w masarni przy suto zastawionym stole, uginającym się od wędlin, kaszanek, nóżek w galarecie. Pozorna radość, pozorna sielanka, pozornie szczęśliwa rodzina żyjąca w dostatku. Tymczasem pod tym płaszczykiem kryje się patriarchalna, mizoginistyczna zbiorowość, poddana próbie faszyzującej, nacjonalistycznej ideologii lat trzydziestych. 

Mężczyźni w tym spektaklu właściwie są tylko tłem dla damskich bohaterek. Jest to spektakl o kobietach, żyjących w opresyjnej rzeczywistości, które nie mogą się z niej wyswobodzić, gdyż o ich losie stanowią mężczyźni. Ich świetnie wykreowane portrety przykuwają uwagę widowni, a każda z nich jest jedyna w swoim rodzaju. Moją uwagę szczególnie zwróciła epizodyczna rola Anny Chodakowskiej jako okrutnej i bezwzględnej Babci nie godzącej się na rodzinę z bękartem. Jej przeciwieństwem jest Matka (Anna Ułas) uosabiająca macierzyńską miłość i czułość. Emma (Zuzanna Saporznikow) traktowana jako obiekt do zaspokajania potrzeb seksualnych mężczyzn ukrywa swą wrażliwość i potrzebę czułości pod maską bezdusznej rzeźniczki. Ironią wydają się słowa śpiewanej przez nią piosenki zaraz po scenie gwałtu: "Bo miłość to cudowny kwiat"... Wreszcie Beata Ścibakówna grająca Walerię - bogatą, atrakcyjną kobietę, która świadomie manipuluje coraz to młodszymi kochankami. Pokazała kobietę dojrzałą, gorzką, która wiele przeżyła, więc pozbawiona jest złudzeń. 

Wszystkie te kobiece role pracują na główną postać dramatu - Mariannę (Michalina Łabacz). Ona chciałaby żyć po swojemu, odrzucając rolę, narzuconą przez ojca, społeczeństwo, Kościół. Ale jej próba osiągnięcia wolności kończy się upadkiem i katastrofą. Ubezwłasnowolniona, naga, drżąca z zimna i upokorzenia w scenie striptizu poddaje się patriarchalnemu, mizoginicznemu mieszczaństwu lat trzydziestych. Kobieta jest nic niewarta, o jej losie decydują mężczyźni. Te idee najlepiej oddaje kwestia wypowiedziana przez jednego z bohaterów: "Kobiety nie mają duszy - to jest tylko kawałek mięsa z dziurką w środku. I dlatego nie można obchodzić się z nimi delikatnie, tylko z miejsca walić w pysk". 

I tu nasuwa mi się skojarzenie z "Chłopkami - opowieściami o naszych babkach" Joanny Kuciel-Frydryszak. W sugestywnej reportażowej formie autorka przedstawia losy wiejskich kobiet z początków XX wieku żyjących w poniewierce, harujących ponad siły od świtu do nocy, marzących o parze butów, szkole, własnym łóżku, wreszcie o posagu, żeby nie wyjść za mąż "za dziada". Kobiety w "Chłopkach" podobnie jak Marianna w "Opowieściach" są analfabetkami, bo "do czego córce ma się przydać wiedza, skoro potrzebuje jedynie umieć wydoić krowy, upiec chleb i oporządzić świnie". Marianna z "Opowieści ..." wyrzuca ojcu, że nie posyłał jej do szkół i nie zdobyła żadnego zawodu, mówi: "wychowałeś mnie tylko na żonę". To wszystko działo się jeszcze nie tak dawno, zaledwie kilkadziesiąt lat temu. Pewnie niejedna czytająca te słowa osoba pamięta swoją babkę lub prababkę zmagająca się z biedą, bolączkami dnia codziennego i uprzedzeniami. "Chłopki" to smutna, ale bardzo ważna lektura, którą polecam do przemyśleń nie tylko paniom. 
"Opowieści Lasku Wiedeńskiego" jest spektaklem wciąż aktualnym również ze względu na odradzające się nacjonalistyczne tendencje w polityce. W kilku scenach przywołuje na myśl klimat słynnego musicalu "Kabaret" Boba Fossea z Lizą Minelli: student wykonujący pozdrowienie "Sieg Heil!" czy Henrietta wykrzykująca, że wojna musi być!

"Kłamstewka". Żeby zrównoważyć ten poważny i smutny ton na zakończenie chciałabym opowiedzieć o komedii "Kłamstewka" granej w teatrze Kwadrat w reżyserii Pawła Wawrzeckiego. Kameralna sztuka w zabawnej lekkiej formie przedstawia rodzinne perturbacje młodego małżeństwa. Bill (Grzegorz Daukszewicz) - ojciec sześciomiesięcznej córki czuje się zaniedbywany przez żonę Jane (Agnieszka Sienkiewicz) i odstawiony na drugi plan. Zakochuje się w atrakcyjnej instruktorce fitness. Ze swojego problemu zwierza się ojcu (Paweł Wawrzecki), który nie potrafi utrzymać tego w tajemnicy. Matka - Alice (Ewa Ziętek) - doświadczona w długoletnim związku, znająca na wylot swego męża, szybko domyśla się problemu i robi wszystko, by uratować małżeństwo syna. I tu zaczynają się kłamstewka… Nie wiemy co jest prawdą, co jest zmyśleniem. Wiemy, że matka wystawiając na próbę swój własny związek zręcznie miksuje wspomnienia z rzeczywistością i sama przyznaje się do zdrady… Nie ma dla niej dość wysokiej ceny, jaką warto zapłacić za to, by uratować związek syna. Na koniec mamy więc rodzinne szczęście - powrót Billa do młodziutkiej żony, jak i nieszczęście - zdradę wyjawioną przez Alice. Finał to słodko-gorzki happy end w stylu Woody Allena, dający do myślenia. Wszystko podane jest lekko i dowcipnie w minimalistycznej scenografii i świetnej reżyserii debiutującego w tej roli Pawła Wawrzeckiego. 
Wyjście do teatru w Polsce nie należy wcale do rozrywek tanich, a mimo to są one wypełnione do ostatniego miejsca, a przedstawienia nie schodzą z afisza przez całe lata.  Z satysfakcją stwierdzam, że zapotrzebowanie na sztukę wysoką jest w Polsce ciągle duże, a teatry mają się bardzo dobrze! 
 

Magda Chylewska


Magda Chylewska - polonistka i nauczycielka edukacji wczesnoszkolnej w Szkole Polskiej im. Mikołaja Kopernika przy Konsulacie Generalnym RP w Montrealu.
 

 


PANORAMA - MAGAZYN RADIA POLONIA CFMB 1280 AM, MONTREAL, KANADA
Tel: (514) 367-1224, (514) 963-1080, E-mail: kontakt@panoramanews.org
Designed and maintained by Andrzej Leszczewicz
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
ZALOGUJ SIĘ