Radość wielka
Oto zwiastuję
wam radość wielką... (Ewangelia wg św. Łukasza 2,10)
Krakowskie
Planty otulone kolorowymi liśćmi pożegnały lato. Z zebranych kasztanów
zrobione ludziki prężą muskuły na przedszkolnych półkach. Suszące się w
książkach kwiaty, wykorzystują wolny czas na wspominanie letnich zapachów
i czytanie wierszy.
Smok mieszkający
chwilowo nie w jamie, ale na jednej ze ścian na wawelskim wzgórzu, wygrzewa
się w słońcu i z dumą prezentuje purpurową barwę. Kolor godny królewskiej
szaty, a przecież on - stały mieszkaniec Wawelu, niejednego króla oglądał.
Gołębie na Rynku gruchają ponoć, że już niedługo zima, bo sypnęło śniegiem
w Tatrach. Nie wiadomo jednak czy im wierzyć, ponieważ słoneczna pogoda
w tym roku jest wyjątkowo łaskawa dla grodu Kraka.
Rakowice przywołały
już w Dzień Zaduszny pamięć o wszystkich świętych spoczywających w ich
objęciach. Chryzantemy, ogrzane woskiem płonących zniczy, zatrzymały się
w bezruchu na cmentarnych płytach, jak na chwilę ludzie w zadumie odwiedzający
to miejsce.
Przepełniony
patriotyzmem dzień 11 listopada, z Pieśnią I Brygady Legionów Polskich,
zawędrował już na Kopiec marszałka Józefa Piłsudskiego, jednego z Ojców
Niepodległości, aby z wysokości 35 metrów spojrzeć na Kraków spowity w
biało-czerwone barwy i upewnić się, że jest wolny.
Na krótką
chwilę obwarzanki zostały wyparte przez rogale świętomarcińskie, których
obowiązkowo trzeba skosztować, przymykając nawet oko na ich 1000 kalorii.
To listopadowy obowiązkowy wyśmienity deser, podwieczorek lub przekąska
dobra o każdej porze, byle tylko zostało miejsce na coś konkretnego, czyli
na gęsinę, co to najlepsza na świętego Marcina.
To takie listopadowe
przystanki, dla duszy i dla ciała, krótki oddech odpoczynku, bo już niektórzy
muszą wracać do przerwanej wyjątkowej pracy. Pracy nie byle jakiej, pracy
żmudnej i precyzyjnej, pracy tylko dla wytrwałych i cierpliwych artystów
o zręcznych rękach w różnym wieku. Już od miesięcy bowiem w domowych zaciszach
tworzą kolorowe cudeńka ograniczone tylko ich wyobraźnią i kilkoma kanonami
sztuki. Bogactwo barw, szelest kolorowych bibuł i staniolu, zapach kleju,
odgłos nożyczek i przybijanej sklejki to podstawowe materiały krakowskiego
szopkarza. Rysują, sklejają, przybijają, malują, byle tylko zdążyć ukończyć
pracę nad szopką na początek grudnia.
Michał Rożek
mawiał, że "nie ma szopki bez Krakowa, Krakowa bez szopki, obecnej w jego
tradycji od wieków. Jasełka, czyli po prostu szopka, tkwi korzeniami w
dziejach Krakowa i jego przedmieść". I to tak bardzo, i tak nierozłącznie,
że szopkarstwo w 2014 roku znalazło się na Liście niematerialnego dziedzictwa
kulturowego ludzkości UNESCO, a w 2018 roku na Krajowej liście niematerialnego
dziedzictwa kulturowego.
Ale od początku,
bo "nie od razu Kraków zbudowano" i nie od razu była też szopka krakowska
- jeden z symboli miasta, wpisujący się także w DNA grodu Kraka. Początek
tworzenia szopek bożonarodzeniowych datuje się na IV wiek, kiedy z polecenia
cesarzowej Heleny zbudowano w betlejemskiej grocie marmurowy żłóbek upamiętniającego
narodziny Dzieciątka. Kilkadziesiąt lat później, z inicjatywy św. Hieronima,
dodano tam figury Świętej Rodziny i pasterzy. Pomysł ten bardzo szybko
przyjął się w Rzymie. W XIII wieku pierwszą w historii żywą szopkę bożonaro-
dzeniową wystawił św. Franciszek z Asyżu. Po jego śmierci tradycja budowania
szopek nie tylko była kontynuowana, ale rozpowszechniła się na całą Europę,
a potem resztę świata.
W XIX wieku
wykształciły się cechy wyraźnie odróżniające krakowskie szopki od innych.
Obfitość i różnorodność zabytków, obok których się codziennie przechodzi,
od zawsze jest bogatym źródłem inspiracji. Twórcami szopek byli murarze
i pracownicy budowlani z przedmieść Krakowa: z Krowodrzy, Zwierzyńca, Czarnej
Wsi, Grzegórzek i Ludwinowa - aktualnych dzielnic miasta. Sezonowość ich
pracy sprzyjała szukaniu dodatkowych zajęć i zarobku w okresie jesienno-zimowym.
Za ojca wszystkich
szopek krakowskich uznaje się murarza i kaflarza z Krowodrzy - Michała
Ezenekiera. Stworzona przez niego szopka do dziś jest wzorem i obowiązującym
kanonem. Ezenekier, wraz z zespołem kolędników, obnosił swoje szopki po
mieście aż do I wojny światowej, kiedy władze austriackie zakazały kolędowania.
W okresie dwudziestolecia
międzywojennego, miłośnicy tradycji szopkarskich, zaczęli podejmować próby
ożywienia jej. W 1923 roku w Muzeum Przemysłowym w Krakowie zaczęto odgrywać
przedstawienia wykorzystując jako scenę specjalnie wykonaną szopkę wzorowaną
na szopce Ezenekiera. Niewątpliwie przyczyniło się to do wskrzeszenia tradycji,
bo na przedmieściach Krakowa znów pojawili się kolędnicy.
W 1937 roku
u stóp pomnika Adama Mickiewicza na Rynku zorganizowano pierwszy konkurs
na najpiękniejszą szopkę krakowską. Rok później odbyła się druga edycja.
W czasie okupacji konkursów nie organizowano, dopiero w grudniu 1945 roku,
przy zburzonym przez Niemców pomniku, po raz trzeci pojawili się szopkarze
i odtąd co roku tu wracają w każdy pierwszy czwartek grudnia, kiedy tylko
ucichnie południowy hejnał nad Rynkiem. W 2023 roku konkurs odbył się po
raz 81. Opiekę nad krakowskimi tradycjami szopkarskimi sprawuje Muzeum
Historyczne Miasta Krakowa, natomiast najstarszą szopkę krakowską mistrza
Michała Ezenekiera można podziwiać na wystawie stałej w Muzeum Etnograficznym
w Krakowie.
Szopka krakowska
jest bajecznie kolorową konstrukcją o nieparzystej liczbie wież (3 lub
5 rzadziej 7) i dwóch lub trzech kondygnacjach. Iglice wież zwieńczone
są albo wizerunkiem orła z godła narodowego, albo chorągwiami w barwach
narodowych lub krakowskich biało-niebieskich. Kondygnacja parterowa najczęściej
nawiązuje do fortyfikacji Krakowa: murów miejskich, Bramy Floriańskiej
lub Barbakanu. Część centralną wypełniają figurki w strojach regionalnych
- krakowiacy i górale, są także bohaterowie krakowskich legend (np. Pan
Twardowski, Lajkonik, smok wawelski, hejnalista z wieży mariackiej), postacie
historyczne (np. Kościuszko, Kopernik, Piłsudski, Jan Paweł II), czasem
postacie ze świata polityki i postacie reprezentujące różne zawody, np.
kwiaciarki krakowskie, kataryniarze, muzykanci, kominiarze. W środku pierwszej
kondygnacji umiejscowiona jest nisza z najważniejszymi bohaterami szopki
- Świętą Rodziną, Trzema Królami, aniołami, pastuszkami, barankami i wołami.
Charakterystyczna
i rozpoznawalna jest także kolorystyka szopek nawiązująca do stylistyki
Młodej Polski i ulubionych barw mistrza Wyspiańskiego. Dominuje czerwień,
granat, złoto, zieleń, błękit. Wszystko lśni i świeci się, kolory się mienią,
zachwycają, wywołują uśmiech i sprawiają, że trudno od nich oderwać wzrok.
Figurki często są w ruchu, żłóbek się kołysze i nawet można usłyszeć, dosłownie
i w przenośni, śpiew "lulajże Jezuniu, lulajże lulaj..."
Szkoda, że
obecnie coraz rzadziej można spotkać na ulicach kolędników wędrujących
z szopką od Bożego Narodzenia aż do Trzech Króli. Z kręcącą się gwiazdą,
wskazującą drogę i symbolizującą tę z Betlejem, obowiązkowo królem Herodem,
aniołem, diabłem, żołnierzem dodawali kolorytu każdemu miejscu i tradycji
Bożego Narodzenia.
Nie zapominajmy
o szopkach, bo nawet jeśli ich nie zobaczymy na ulicy lub w muzeum, to
sami możemy ją ustawić pod choinką. Nie zapominajmy o szopkach, bo jak
napisała Anna Szałapak: "...szopka jest ludzkim listem do Boga, komentarzem
do jego dzieła, próbą metaforycznego opowiedzenia mu kim jesteśmy, jak
widzimy świat."
A jeśli już
bez szopki w domu, to przynajmniej pielęgnujmy tradycję śpiewania kolęd,
i to nie tylko w kościele. Czy wiecie, że najstarsza polska kolęda "Zdrów
bądź Krolu Anjelski" ma ponad 600 lat (!), łacińska "Jesus refulsit omnium"
(Jezus oświeca wszystko) pochodzi z IV wieku (!), a najbardziej znana na
świecie "Cicha noc", wywodząca się z Austrii, została przetłumaczona na
300 języków i wpisana na listę światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO?
A czy wiecie, że Polska ma najwięcej kolęd i pastorałek ze wszystkich krajów
katolickich na świecie?
Życzę Wam,
abyście wśród tysiąca polskich kolęd odnaleźli te wyjątkowe dla siebie,
aby one rozgrzewały Wasze serca, aby dostarczały wzruszeń i przywoływały
zapamiętane dobre chwile.
Życzę Wam,
aby święta pachniały choinką, aby biały opłatek był dzielony z bliskimi,
aby Boże Narodzenie gościło w Waszych domach i w sercach przez kolejny
rok.
Widzicie? Tak!
To szopki - symbole Bożego Narodzenia, już gotowe na tę najważniejszą noc
w roku.
Słyszycie?
Tak! To kolędy już grają w duszach, zwiastując Boże Narodzenie.
Widzicie i
słyszycie?
Ja już je widzę
i słyszę.
Maryla Kania
Maryla
Kania - harcmistrzyni z Hufca ZHP Kraków Śródmieście. maryla.kania@onet.eu
|