Jane - ikona stylu
Urodzona w Londynie aktorka i wokalistka
została gwiazdą francuskiej piosenki pomimo tego, że ani nie była rodowitą
Francuzką, ani... nie dysponowała wybitnym głosem. Ale jak nikt inny potrafiła
ten swój niewielki instrument wykorzystywać. Nuciła, szeptała, deklamowała.
Jej interpretacje nie miały sobie równych. Była też niekwestionowaną ikoną
stylu, kobiecości, dziewczęcości i naturalnego piękna. W jej garderobie
królowały prześwitujące letnie sukienki i koszyczki, które idealnie wpisywały
się w french chic na Francuskiej Riwierze.
"Na ekranie była symbolem swoich
czasów, dziewczyną senną i leniwą, intelektualnie rozbudzoną i nie roszczeniową,
czytającą Sartre'a i Simone de Beauvoir, ale kładącą się do łóżka zawsze
z pluszowym misiem" - przeczytałam o niej w Vanity Fair.
Tak widzieli ją najwięksi i ci niekoniecznie
wielcy, ale świat zapamiętał i pokochał ją za zmysłowy hit "Je t'aime,
moi non plus", który wyśpiewała, a raczej wywzdychała z Serge Gainsbourg.
Piosenka stała się symbolem ich miłości. Uchodzili za jedną z najgorętszych
i jednocześnie najbardziej kontrowersyjnych par francuskiego środowiska
artystycznego w XX wieku. Jane i Serge łączyła niesamowita więź porozumienia.
Z jednej strony była to relacja mistrza i jego muzy, z drugiej zaś kochali
w sobie zaborczość i stanowczość. Ich związek był na ustach wszystkich.
Pod pewnymi względami oboje byli skandalistami. Początkowo ich życie było
jedną wielką zabawą. Lubili spędzać czas nie tylko na imprezach i galach,
ale również ze swoimi dziećmi. Jane miała córkę z poprzedniego małżeństwa,
a później wraz z piosenkarzem doczekali się drugiej. Serge jednak stał
się dobrym ojcem dla obu - chętnie bawił się z nimi i czerpał z tego ogromną
radość.
Mimo że oboje darzyli się ogromnym
uczuciem, to ich związek nie należał do najszczęśliwszych. Rozstali się
po kilkunastu latach wspólnego życia, ale pozostawali w dobrych relacjach
aż do śmierci artysty w 1991 roku. Serge Gainsbourg zmarł na atak serca
w wieku 63 lat. Jane pozostała przy nim do samego końca. Bardzo przeżyła
tę stratę - mimo ich wielu konfliktów, utrzymywała, że Serge był miłością
jej życia. Do jego trumny wrzuciła swoją ulubioną maskotkę z dzieciństwa.
Po jego śmierci nadal śpiewała jego
piosenki.
Mało kto wie, że Serge Gainsbourg
- poeta i kompozytor napisał "Je t'aime, moi non plus" dla swojej poprzedniej
ukochanej - Brigitte Bardot. Serge i Brigitte nawet nagrali wspólnie ten
utwór, ale aktorka bała się skandalu, który mógłby zaszkodzić jej międzynarodowej
karierze. Piosenka ujrzała światło dzienne długo później, w latach 80,
gdy Serge zaproponował Jane Birkin nagranie "Je t'aime, moi non plus".
Przeczucia Brigitte Bardot okazały się słuszne - piosenka wywołała międzynarodowy
skandal. Była zakazana we Włoszech, w Hiszpanii i w Szwecji, a także potępiona
przez Watykan.
Nic dziwnego, skoro wręcz nieprzyzwoicie
nasycona jest napięciem erotycznym. Birkin doskonale zdawała sobie sprawę
z tego, jak "niepoprawne" i odbiegające od powszechnie przyjętych standardów
było to, co stworzyli. Serge jednak niespecjalnie się tym przejmował -
wręcz przeciwnie uważał, że to świetna reklama jego twórczości.
Do dziś "Je t'aime, moi non plus"
uznaje się za jedną z najbardziej znanych piosenek francuskich na świecie.
Jane chociaż była Brytyjką, zapoczątkowała
archetyp francuskiej "cool girl". Zaczynała jako muza Paco Rabanne, a jej
znaki rozpoznawcze przewijają się przez dzisiejsze kolekcje Jacquemusa,
Celine i Saint Laurent. Aktorka, piosenkarka, ikona mody Jane Birkin odeszła
z tego świata, ale jej styl - zarazem dziewczęcy i androgyniczny, niewinny
i zmysłowy, swobodny, ale elegancki - jest nieśmiertelny.
Była pionierką ulubionych rzeczy
w szafie niejednej z nas.
Oto trendy w modzie, które zapoczątkowała
Jane Birkin:
Naked dress. Na długo przed
tym, jak w 2014 roku Rihanna zachwyciła wszystkich w wysadzanej kryształkami
sukni, która odsłaniała sutki, Jane Birkin założyła dzianinową małą czarną
na premierę filmu "Slogan". Chociaż jej odsłaniająca ciało stylizacja mogła
stać się zwykłym faux pas, zamiast tego przeszła do historii, inspirując
wszystkich od Cher po Kate Moss i Kim Kardashian. Sama Birkin nie miała
jednak pojęcia, że właśnie tworzy koncept "naked dress", która przejdzie
do kanonu czerwonych dywanów.
Potargane włosy. Rozwichrzona
grzywka i fale czesane wiatrem kiedyś były nie do przyjęcia - szczególnie
na formalnych przyjęciach, ale Jane Birkin nic sobie z tego nie robiła
i pojawiła się na premierze "Ojca chrzestnego" z włosami, jakby właśnie
wstała z łóżka. Długa do ziemi suknia z piórami strusia, kontrastująca
z tą potarganą czupryną tylko potęgowała wrażenie nonszalanckiego glamour.
Za znormalizowanie tej fryzury powinna dostać laurkę od wszystkich kobiet,
które nie cierpią prostownicy.
Trencz zamiast sukienki. Nałożony
na gołe ciało płaszcz jest dzisiaj filmową kliszą w scenach uwodzenia,
ale nikomu nie udało się powtórzyć nonszalanckiej zmysłowości Jane Birkin,
która zestawiła beżowy trencz z ognistoczerwonymi kozakami w 1975 roku.
"No pants" look. Jeden z najbardziej
dzielących opinię publiczną trendów, które upodobały sobie dzisiejsze influencerki
- Kendall i Kylie Jenner, Bella Hadid i Hailey Bieber - był wylansowany
już dekady temu przez Jane Birkin, która nosiła spodenki tak króciusieńkie,
że nawet nie wystawały spod kurtki. Ten konkretny look zaprezentowała na
lotnisku Heathrow w Londynie w 1971 roku.
Szydełkowe sukienki. Kostiumy
Penny Lane, granej przez Birkin w filmie "Basen" są tak podobne do garderoby
aktorki, że stopklatki ciężko rozróżnić od fotek paparazzi. Jedna z najbardziej
rozpoznawalnych to scena, w której Birkin wyleguje się nad tytułowym basenem
odziana w skąpą białą sukienkę, miejscami bardziej przypominającą rybacką
sieć niż dzianinę. Zamiłowanie artystki do splotów było tak wielkie, że
nawet jej suknia ślubna zrobiona była na szydełku.
"Pyjama dressing". Czy była
pierwszą osobą, która zdecydowała się wyjść z domu w koszuli od piżamy?
Prawdopodobnie nie, ale była pierwszą osobą, która w takim stroju dała
koncert. W 1992 roku - 30 lat przed tym, jak "pyjama dressing" zaczął trendować
na TikToku - wystąpiła na wydarzeniu "Victoires de la Musique" w Paryżu
ubrana w obszerną jasnoniebieską górę od piżamy wetkniętą w spodnie.
Koszyk zamiast torebki. Jane
Birkin po raz pierwszy sięgnęła po słomianą torbę po tym, jak odkryła ją
podczas podróży do Portugalii w latach 60. Słomiana torba była w zasadzie
koszem rybackim, ale stała się ulubionym dodatkiem Birkin na każdą okazję
(nosiła go nawet na demonstracji pro-choice we Francji w 1972 roku). Koszyk
mieścił kosmetyki do makijażu, klucze, okazjonalną bagietkę lub gazetę.
Łączyła go ze wszystkim: od swobodnych strojów, takich jak dżinsy i T-shirty,
po suknie wieczorowe i szpilki.
Torebka Birkin. Jej historię
przeczytają Państwo w artykule Tomasza Rudomino pod takim właśnie tytułem.
Styl Jane najpierw szokował, a później
zapewnił jej status ikony.
Piosenkarka i aktorka, ikona stylu
i kobiecości, modelka i gwiazda muzyki, która pierwszy duży koncert dała
dopiero w wieku 40 lat. Kobieta pełna kontrastów mówiła o sobie w drugiej
osobie i z dystansem wyśmiewała swoje fizyczne atrybuty. Jane Birkin zmarła
w wieku 76 lat w Paryżu.
Odeszła 16 lipca.
Je t'aime, Jane Birkin. Byłaś inspiracją.
Bożena Szara
PS. Pisząc artykuł o Jane Birkin
korzystałam z materiałów drukowanych w Vogue, Elle, Vanity Fair, The New
York Times.
Bożena Szara - dziennikarka.
Redaktor Naczelna Panoramy
|