Las w sztuce ludowej
i nieprofesjonalnej (cz. 1)
Człowiek poprzez wzrastanie w określonym
społeczeństwie systematycznie buduje swoją wiedzę o świecie zewnętrznym,
która to wiedza jest niejako odzwierciedleniem sposobu postrzegania tegoż
świata, uformowana przez daną społeczność na przestrzeni wieków. Celem
niniejszego artykułu jest ukazanie jak społeczne postrzeganie lasu wpłynęło
na przedstawienie go w polskiej sztuce ludowej oraz nieprofesjonalnej.
Warto się teraz zastanowić jak postrzegany
był las w polskiej kulturze ludowej. Bór, knieje, puszcza i las jawiły
się tu, jako świat nieprzenikniony, świat straszliwy i nieokiełznany. Był
siedliskiem mocy strasznej, nieczystej, mrocznej. By o tym się przekonać
wystarczy sięgnąć po jakiegokolwiek tom Ludu Polskiego Oskara Kolberga,
lub też przypomnieć sobie bajki, które słyszeliśmy w dzieciństwie o Jasiu
i Małgosi czy też o Czerwonym Kapturku. Doskonale to zjawisko opracował
Wojciech Łysiak w pracy W kręgu Wielkopolskich demonów i przekonań niedemonicznych.
Niezwykle barwnie pisał o tym badacz
folkloru polskiego Franciszek Kotula: "W dzieciństwie - jakże odległym
- raz po raz do mojej wyobraźni wpadały takie słowa, jak "wielki las",
"knieja", "bór" - zawsze w jakimś opowiadaniu, wywołującym napięte zaciekawienie,
dreszcz, strach, przerażenie. Widziałem wówczas, słuchając ludzi, którzy
owe tajemnicze lasy przeszli w życiu wielekroć wzdłuż i wszerz - ogromne
czarne drzewa, posępny mrok pod ich podniebnymi konarami, zewsząd dochodzące
poszumy i odgłosy, całe stada mknących dzikich zwierząt, ścieżki poprzez
bagna prowadzące do bud, w których mieszkali groźni zbójcy
. W kniejach
tych były specjalne zakątki, o tajemniczych, a grozę budzących nazwach,
"gdzie się Frączyk powiesił", "gdzie hrabiego zarżnęli", gdzie zbóje czekali
na bogatych panów", "którędy szła maziarska droga", "Kamieniec gdzie grzebali
zmarłych na cholerę", itd. w nieskończoność".
ŚW. WENDELIN
/ CHRZEST CHRYSTUSA W JORDANIE. OBRAZY ZE ZBIORÓW MUZEUM TATRZAŃSKIEGO
W ZAKOPANEM
Las, mimo iż jest nacechowany pewnymi
pozytywnymi cechami, to jednak nie należy do przestrzeni, w której na co
dzień żyją ludzie. Jak zauważył Jan Grad, "Las to przestrzeń pozaludzka,
nawet jeśli wówczas kiedy powstaje w rezultacie działalności człowieka",
który poznając przyrodę, jednak do końca jej nie potrafi okiełznać. Takie
przedstawienie lasu ma swą długą tradycję, już Dante Alighieri w "Boskiej
Komedii" w Pieśni XII postrzegał las jako Piekło.
Nie tylko baśnie, podania czy malarstwo
przywołują nam złowieszczą wizję boru funkcjonującą w kulturze ludowej.
Również przysłowia, które jak wiadomo są "mądrością narodu" zawierają w
sobie negatywne konotacje lasu. "A, be, ce, wilk kobyła wlece, zawlókł
ja do lasa, kobyła nie nasza". W tym przysłowiu, las jawi się, jako
miejsce zamieszkałe przez dzikie i nieokiełznane stworzenia, egzemplifikowane
tu przez postać wilka. Stworzenia te przekraczają granicę lasu po to, by
wyrządzić krzywdę człowiekowi, ale człowiek wie, że to, co znajduje się
w lesie nie jest jego. Granice są nieprzekraczalne! Nie można prowokować
nikogo do przekraczania granic, dlatego też "nie wywołuj wilka z lasu".
Na domiar złego, jak mówi znane porzekadło: "im dalej w las, tym więcej
drzew", a to oznacza, że jest ciemniej, straszniej i więcej zagrożeń.
Wedle Violetty Wróblewskiej "Las w czarodziejskich opowieściach znajduje
się zawsze poza granicami świata ludzkiego, świata oswojonego. Według Kurta
Rankego w bajkach ludowych z reguły nikt dobrowolnie nie udaje się do lasu".
Granice lasu mogą przekraczać jedynie odważne osoby, które nie czują lęku
przed tym, co może ich tam spotkać. "Kto chce iść do lasu, ten wilka
musi się nie bać", ale nie tylko, ponieważ tą granicę przekraczają
też ludzie, którzy ze złem są obznajomieni: "natura ciągnie wilka do
lasu". Ciekawe jest to, że na Górnym Śląsku las funkcjonował również,
jako przekleństwo "bodaj cię las gruchnął". Las w starych polskich
przysłowiach stoi w opozycji do terenu oswojonego, przyjaznego, zamieszkałego
przez ludzi. Jak zauważył J. Grad "Przeciwstawienie to znajduje swoje
odzwierciedlenie w dyskursie etycznym, kiedy podlegające moralnej ocenie
działania ludzkie, kwalifikuje się jako "zwierzęce", bestialskie", "dzikie",
uznaje się je za objaw moralnej degradacji człowieka, a więc jego "zdziczenia",
"zezwierzęcenia"". Natomiast "w lesie chowany" to człowiek pozbawiony
kultury, wszelkich zasad dobrego zachowania.
Również polskie pieśni ludowe obfitują
w tematykę leśną. Także i w nich odbija się lęk przed lasem. Generalnie
dominowały w nich dwa sposoby postrzegania przestrzeni leśnych. Pierwszy,
jako miejsce grzesznych uciech. To tu dziewczyny traciły cnotę i były uwiedzione
przez swych kochanków (często przygodnych), to tu oddawały się wszelkim
zakazanym czy też źle społecznie postrzeganym uciechom: Zdyboł, ci ją
zdyboł, w lesie pod leszczyną,/Skoczył z konia, pocałował, cieszył się
dziewczyną. Czy też w innych pieśniach:
Pasłam bydełeczko,/ Pasłam i ciesie,/
Zgubiłam wianek /W kalinowym lesie.
Wyndrowali szywcy przez korczyński
las,/Napotkali dziywcze, co szło samopas./ Dziywcze się zlynkło, oni się
smiejom,/Zeji do czółenka nitke nadziejom.
W lesie chusty prała, w lesie
maglowała./ W lesie jej zagrali, w lesie tańcowała.
W drugim spojrzeniu na las to gęste
knieje, czy też nieprzebyte bory udzielają schronienia wszelkiego rodzaju
zbójom i osobom żyjącym ponad prawem.
Był las czarny,/ A w tym lesie
mieszkał zbójca srogi
Był las ciemny, a w tym lesie
żył Madej zbój srogi (
)/ Kto w las wjechał, nie powróciół, śmiałość płaciół
drogo..
Pieśni ludowe pełniły niezwykle ważne
funkcje, śpiewano je nie tylko po to by milej spędzić czas, ale przekazywano
w nim treści pożądane przez daną grupę społeczną. Pełniły one funkcje integracyjne
(scalały grupę), informacyjno-przedstawieniowe (przedstawiały zagrożenia,
jakie w świecie czyhają na człowieka), dydaktyczno-wychowawczą (wychowywały
młode pokolenie, kształtowały normy moralne danej grupy), przekazywały
prawdy wiary. Dlatego też tak istotna jest wizja lasu, którą w pieśniach
przedstawiano, ponieważ ugruntowywały one negatywne spojrzenie na las,
utrwalały lęki z nim związane. Ta negatywna wizja lasu skutkowała między
innymi tym, iż las był traktowany, jako wróg człowieka, a z jako takim
należało walczyć, nie można było traktować go po przyjacielsku. To sankcjonowało
rabunkową gospodarkę lasu, tak powszechną w wiekach poprzednich.
Przeglądając kolekcje polskiej sztuki
ludowej, szczególnie tej pochodzącej z XIX i z pierwszej połowy XX wieku,
uderza w nich brak przedstawień lasu. Doskonałe to zjawisko obrazuje praca
"Obrazy na szkle malowane XVII-XIX w. w zbiorach Muzeum Tatrzańskiego
im. Tytusa Chałubińskiego".
Podobnie rzecz ma się i z przedstawieniami
Matki Najświętszej oraz świętych. Malarstwo ludowe na szkle przedstawiało
ich w otoczeniu czy to pojedynczych kwiatów, czy to girland i wieńców kwiatowych.
Zło od tych osób trzyma się tak samo z daleka jak od Jezusa. Należy zastanowić
się teraz czy nie jest to zbyt daleko posunięta interpretacja. Wydaje mi
się, że nie. Wystarczy przypomnieć sobie powszechny w całej Polsce zwyczaj
uświęcania przestrzeni, poprzez stawianie kapliczek przydrożnych w miejscach,
w których straszy, gdzie ktoś stracił życie, gdzie na kogoś napadnięto,
gdzie wydarzyło się coś złego. Kapliczki sakralizowały i waloryzowały przestrzeń
znajdującą się wokół niej. Powodowały, że złe duchy krążące wokół tego
miejsca, siejące postrach i zło uciekały. Kapliczki wieszano również na
rozłożystych wierzbach, ponieważ wierzono, iż jest to ulubione drzewo diabła
i tym samym, jak uważa K. Gillmeister, zamykały drogę wyjścia z piekła
złym duchom i uniemożliwiały im nawiązanie kontaktu z człowiekiem. Zapobiegały
panoszeniu się zła.
Nie oznacza to, że na obrazach na
szkle nie spotkamy drzew. Nic bardziej mylnego. Wystarczy spojrzeć na znajdujące
się w zakopiańskiej kolekcji dwa wizerunki przedstawiające św. Wendelina.
Święty, siedzący pod drzewem czyta książkę, niewątpliwie Biblię, a wokół
niego gromadzą się zwierzęta hodowlane. Na pierwszym obrazie, ponad jego
głową unoszą się duże pąki kwiatowe. Drugi obraz jest nieco inny, mianowicie
Święty tu również studiuje Pismo, jednakże robi to w cieniu rozłożystego
drzewa. Drzewo to, niczym kwiat, pochyla się nad postacią. Należy jednak
zwrócić uwagę na formę przedstawienia tego drzewa. Jest ono obficie obsypane
kwieciem. Trudno by się tu doszukiwać botanicznych korelacji zachodzących
pomiędzy tym przedstawieniem a faktycznie istniejącą rośliną. Nie to jest
tu ważne. Ważne jest to, że drzewo zakwitło, a tym samym, że straciło swą
negatywną konotację.
(C.D. w kolejnym numerze PANORAMY)
Dr Katarzyna Marciniak
Dr Katarzyna Marciniak - profesor
UAM, wykładowca na Wydziale Antropologii i Kulturoznawstwa Uniwersytetu
im. A. Mickiewicza w Poznaniu. |