Dyplomacja, wojna, poezja
|
.... |
W zimowy wieczór 6 lutego
2020 roku, w Konsulacie Generalnym w Montrealu odbyło się niezwykłe spotkanie.
Miłośników poezji i muzyki, nie odstraszyła nawet niesprzyjająca pogoda
i obficie padający tego dnia śnieg. Zgromadzona publiczność przeniosła
się w przeszłość, by za sprawą wspomnień, wierszy i starych fotografii
poznać czarującą postać: Wandę Babińską - dziennikarkę, poetkę, działaczkę
polonijną.
Halina Babińska (szwagierka), podczas
spotkania, udostępniła Polonii montrealskiej bogate archiwum Wandy oraz
podzieliła się wspomnieniami o niej. |
Mogliśmy zobaczyć, m.in. piękny portret
bohaterki wieczoru, a także wiele zdjęć z młodości poetki aż po lata dojrzałe.
Spotkanie poprowadziła dr Katarzyna Szrodt, która z pasją opowiadała o
zawiłych losach poetki. Liliana Komorowska recytowała wiersze, które, jak
się dowiedzieliśmy, poza publikacją w prasie polonijnej, nie zostały nigdy
wydane w postaci książek. Stanowiły jednak nieodłączną część życia Wandy.
Urodzona w 1917 roku, pochodziła
z rodziny inteligencko-szlacheckiej. Ojciec - Wacław był dyplomatą, posłem
RP w placówkach dyplomatycznych Królestwa SHS/Jugosławii, a później Holandii,
Anglii i Kanady.
"On mi rozkazał szanować i kochać
ponad wszystko historię moją rodzinną i mowę moją ojczystą" pisała
w wierszu o ojcu.
W 1935 roku Wanda Babińska została
wysłana do szkoły w Cambridge na kurs dla panien z dobrego domu. To wtedy
rozkwitła jej poezja. Obdarzona naturalnym urokiem osobistym, piękna młoda
kobieta pisała radosne miłosne wiersze, "wypływające" z niej bez trudu,
jak radosny lekki "walczyk":
"Świat się kręci w około, serce
bije radośnie, tak mi jakoś wesoło, tak mi jakoś miłośnie".
Bogate było jej życie uczuciowe.
W 1938 roku wyszła za mąż po raz pierwszy, jednak małżeństwo nie trwało
długo. Swoje przeżycia i doświadczenia opisała w wierszach, które są niejako
nierozłącznie towarzyszącym jej pamiętnikiem.
Inną częścią jej twórczości są wiersze
poświęcone Ojczyźnie, okrucieństwom II wojny światowej i powojennym losom
Polaków - tułaczy, jak określała rodaków i siebie. Jest to poezja poruszająca,
zupełnie inna w swojej wymowie niż ta lekka, beztroska, miłosna. Wiersze
patriotyczne są przepojone bólem i niepewnością tego, co przyniesie przyszłość.
W 1940 roku Wanda wraz z matką wyemigrowały do Kanady. Opisuje to m.in.
przejmujący wiersz "Granatów pękających huk":
"Na próżno w huku szukasz słów
wpisanych w atlantyckiej karcie, padasz na Ziemię, skaczesz w rów, choć
już wydanyś na pożarcie(...). Jakże tragicznym jest ten bój, toczony z
sercem w pół rozdartym, gdzie trwasz do końca bracie mój, rycerzu błędny
i uparty."
Na emigracji w Kanadzie Wanda Babińska
współpracowała z londyńskim "Dziennikiem Polskim" oraz "Tygodnikiem Polskim"
z Nowego Jorku, wydawanym przez Jana Lechonia i Kazimierza Wierzyńskiego,
którzy w listach do poetki, wypowiadali się ciepło o jej twórczości. Lechoń
nazywa ją "naszą Safoną".
Podczas spotkania w Konsulacie Generalnym
RP - Halina Babińska mówiła, że Wanda była nie tylko świetną poetką, autorką
scenariuszy przedstawień organizowanych z okazji polskich świąt narodowych,
ale również sprawdzała się jako aktorka biorąca w nich udział.
W latach 50. XX wieku Wanda Babińska
została doceniona przez prasę kanadyjską i zaczęła publikować w piśmie
"Monitor".
W 1963 roku poetka postanowiła przenieść
się do znacznie łagodniejszego klimatu, do słonecznej Italii. Zostawiła
nie tylko Kanadę, ale również drugiego męża, z którym związana była kilka
lat. Rozstanie z nim nie przyszło jej łatwo: "Jestem ci wdzięczną za
całą serca mojego udrękę (...) Wiedz, jestem ci wdzięczna za wszystko i
nawet za kres."
W Rzymie Wanda Babińska pisała do
polonijnych gazet. Związała się z Władysławem Wąchałą z którym pozostała
do końca życia. Była dojrzałą kobietą, pełną refleksji. Z poezją pożegnała
w wierszu: "Pożegnanie rymów", który, według mnie, jest najpiękniejszym
podsumowaniem, pogodzeniem się z uciekającym czasem, ze zmiennością postrzegania
życia:
"Odeszłyście na zmiennym trakcie
życia, w codziennym kieracie zajęć związanych z troską o życie tułacza.
Zgubiłyście się rymy pod inną postacią."
To, co dotąd wydawało się być dla
niej wszystkim okazuje się wspomnieniem, jak pożegnanie z przyjacielem.
Bez żalu, bez pretensji. Naturalne przejście do kolejnego etapu życia -
jesieni, która także potrafi być piękna.
Wanda Babińska zmarła w 1993 roku.
Dopełnieniem montrealskiego wieczoru
z poezją Wandy Babińskiej, była muzyka Kwartetu Boheme, który zaprezentował
m.in. muzykę Fryderyka Chopina i Edith Piaf.
Dziękuję organizatorom za wspaniały
wieczór, pełen poetycznych uniesień i muzycznych wzruszeń.
Katarzyna Knieja
Katarzyna Knieja - pedagog, publicystka.
|