.

MAGAZYN PANORAMA
352 Bergevin, Suite 6 
Lasalle, Qc
H8R 3M3 

E-mail: kontakt@panoramanews.org

Tel. (514) 367-1224 
Tel. (514) 963-1080



 
 
 
 
 
 
 
 
 

 

Parada Świętego Mikołaja

Torontońska tradycja, która łączy pokolenia

W sercu jesiennej Kanady, gdy liście już opadły, a powietrze nabiera przejrzystości zwiastującej zimę, Toronto rozświetla się tysiącem kolorów. W trzecią lub czwartą niedzielę listopada ulice miasta zamieniają się w bajkową scenerię, przez którą przejeżdża długo wyczekiwany gość - święty Mikołaj. Tego dnia wszystko wygląda inaczej: dorośli przestają się spieszyć, dzieci trzymają gorącą czekoladę w rękach, a miasto zamienia się w jedną wielką widownię. Torontońska Parada Świętego Mikołaja, znana jako Santa Claus Parade, to nie tylko coroczne widowisko, ale też najstarsza na świecie nieprzerwanie organizowana parada tego typu. Od ponad stu dwudziestu lat łączy pokolenia, wprowadza mieszkańców w świąteczny nastrój i przypomina, że magia świąt zaczyna się wtedy, gdy każdy z nas znów na chwilę staje się dzieckiem.

Początki tej niezwykłej tradycji sięgają 1905 roku. Wtedy to Timothy Eaton, właściciel słynnego domu towarowego Eaton’s, wpadł na pomysł, by przyciągnąć klientów do swojego sklepu w oryginalny sposób. Zorganizował więc niewielki pochód, w którym głównym bohaterem był sam święty Mikołaj, przybywający pociągiem na dworzec Union Station. Zgromadzeni na ulicach mieszkańcy mogli podziwiać go, jak wsiada do konnego powozu i udaje się w kierunku sklepu przy Yonge Street. Tam, w witrynach ozdobionych świątecznymi dekoracjami, na dzieci czekały marzenia o prezentach, a na dorosłych - atmosfera nadchodzących świąt.

Nikt wówczas nie przypuszczał, że ten marketingowy eksperyment stanie się jedną z największych świątecznych tradycji w Kanadzie. Już kilka lat później parada zaczęła przyciągać coraz więcej uczestników. W 1917 roku Mikołaj jechał saniami zaprzężonymi w renifery sprowadzone z Labradoru, a dwa lata później przyleciał samolotem - wydarzenie to wzbudziło wówczas ogromne emocje, bo lotnictwo było wtedy czymś nowym i magicznym. W latach dwudziestych i trzydziestych parada przekształciła się z lokalnej atrakcji w miejskie święto, które oglądano tłumnie, niezależnie od pogody.

Podczas Wielkiego Kryzysu w 1929 roku i kolejnych latach ekonomicznego zastoju parada nie została przerwana. Przeciwnie - dla wielu mieszkańców Toronto była chwilą wytchnienia, pocieszenia i nadziei. W czasach, gdy wielu rodzinom trudno było związać koniec z końcem, ten jeden dzień pozwalał znów uwierzyć w dobro i wspólnotę. Nawet podczas II wojny światowej, gdy brakowało materiałów, platformy budowano z papieru, a kostiumy szyto z resztek tkanin; dzieci śpiewały kolędy, a Mikołaj pojawiał się, by przynieść otuchę - wtedy bardziej niż kiedykolwiek potrzebną.

Po wojnie parada nabrała rozmachu. Każda kolejna dekada przynosiła nowe pomysły i techniczne rozwiązania. W latach pięćdziesiątych platformy zaczęto wyposażać w ruchome elementy, a w latach sześćdziesiątych pojawiły się pierwsze iluminacje świetlne. Telewizja publiczna CBC transmitowała paradę na żywo, co uczyniło z niej ogólnokanadyjskie wydarzenie. W szczytowych latach ery Eaton’s w paradzie brało udział nawet kilkanaście tysięcy osób - muzyków, tancerzy, harcerzy, uczniów i wolontariuszy.

W 1982 roku nadszedł krytyczny moment. Dom towarowy Eaton’s, który od początku finansował paradę, ogłosił, że nie będzie już w stanie jej sponsorować. Dla wielu mieszkańców była to niemal tragedia - wydawało się, że po 77 latach tradycja dobiegnie końca. Wtedy jednak zadziałała siła wspólnoty. Przedsiębiorcy, organizacje społeczne i setki wolontariuszy postanowili uratować wydarzenie. Zawiązano fundację, która przejęła organizację parady. Od tej pory nie należała już do jednej firmy - stała się własnością miasta i jego mieszkańców.

Dziś parada to przedsięwzięcie o imponującej skali. Co roku na ulicach Toronto gromadzi się około 800 tysięcy widzów. Trasa ma długość około sześciu kilometrów, a wydarzenie przyciąga zarówno torontończyków, jak i turystów z całej Kanady i Stanów Zjednoczonych. W paradzie bierze udział ponad dwa tysiące przebranych uczestników, około trzystu muzyków i kilkaset wolontariuszy. Jedną z jej najbardziej rozpoznawalnych grup stanowią „celebrity clowns” - ponad dwustu przebranych wolontariuszy, którzy każdego roku zbierają około 200 tysięcy dolarów na wsparcie organizacji parady.

Koszt całego przedsięwzięcia przekracza dwa miliony dolarów kanadyjskich, z czego 75 do 85 procent pochodzi od sponsorów korporacyjnych. Resztę stanowi wsparcie miasta i darowizny od mieszkańców. W ubiegłym roku City of Toronto przyznało z funduszu SESI sto tysięcy dolarów, a mimo to organizatorzy alarmowali, że wciąż brakuje ćwierć miliona, by zbilansować budżet. Inflacja, rosnące ceny materiałów i usług, a także spadek zainteresowania ze strony dużych sponsorów sprawiły, że w 2024 roku fundacja musiała uruchomić zbiórkę publiczną.

Trudności te nie są nowe. W ciągu ponad stulecia parada wielokrotnie stawała przed wyzwaniami - od wojen, przez kryzysy gospodarcze, aż po pandemię COVID-19. W 2020 roku, po raz pierwszy w historii, nie odbyła się w tradycyjnej formie. Zamiast pochodu ulicznego, nagrano specjalny program telewizyjny bez publiczności. Mimo że ulice pozostały puste, duch wydarzenia przetrwał, a w następnym roku parada powróciła z jeszcze większym entuzjazmem.

Każda edycja przynosi coś nowego. W 2024 roku trasa została zmieniona, by usprawnić ruch i poprawić bezpieczeństwo. Pochód wyruszył z Bloor Street, przechodził przez St. George i Hoskin Avenue, a następnie wzdłuż Queen’s Park Crescent i University Avenue, kończąc się w okolicach Front Street. Po raz pierwszy całość transmitowano na żywo nie tylko w telewizji, ale i na YouTube, co pozwoliło oglądać wydarzenie ludziom z całego świata. W tym roku, w listopadzie 2025, organizatorzy zapowiadali jeszcze bardziej interaktywną oprawę - w tym specjalne punkty muzyczne i elementy rozszerzonej rzeczywistości dla widzów online.

Znaczenie parady dla miasta trudno nie docenić. To nie tylko tradycja, ale też potężny impuls gospodarczy. Szacuje się, że odwiedzający wydają w tym okresie około 73 milionów dolarów amerykańskich na noclegi, restauracje i zakupy. Dla wielu lokalnych biznesów to początek najważniejszego sezonu w roku. Jednocześnie jest to wydarzenie społeczne - od szkół i uczelni, przez drużyny skautów, aż po seniorów - wszyscy mogą wziąć udział. Warto pamiętać, że tysiące osób pracuje przy paradzie przez wiele miesięcy, projektując platformy, szyjąc stroje i koordynując setki detali, by tego jednego dnia wszystko zadziałało perfekcyjnie.

Nie brakowało też kontrowersji i drobnych wpadek. Zdarzało się, że z powodu złej pogody platformy utknęły w błocie lub że silny wiatr przewracał dekoracje. W latach siedemdziesiątych pewien odcinek parady musiał zostać skrócony, ponieważ renifery odmówiły dalszego marszu wśród tłumu. Jednak nawet takie anegdoty stały się częścią miejskiego folkloru, budując legendę wydarzenia, które „nigdy się nie poddaje”.

Dla wielu torontończyków parada to wspomnienie dzieciństwa. Ktoś pamięta, jak ojciec trzymał go na ramionach przy Yonge Street. Ktoś inny wspomina gorącą czekoladę i dźwięk dzwoneczków Mikołaja. Dziś ci sami ludzie przychodzą z własnymi dziećmi i wnukami, by pokazać im to samo magiczne widowisko. To właśnie dlatego parada trwa - bo jest czymś więcej niż wydarzeniem. Jest wspólnym rytuałem, który łączy pokolenia.

Za sprawą parady miasto budzi się do świąt. W tym samym czasie rozświetla się Nathan Phillips Square, na którym wkrótce stanie choinka, otworzą się lodowiska, a w Distillery District ruszy jarmark Christmas Market. Dla wielu jest to znak, że świąteczny sezon w Toronto został oficjalnie rozpoczęty.

Parada Świętego Mikołaja w Toronto przeszła długą drogę - od wozu konnego w 1905 roku po nowoczesne platformy LED w 2025. Przetrwała wojny, kryzysy i pandemię, a dziś staje przed wyzwaniami finansowymi i organizacyjnymi, które wymagają solidarności mieszkańców. Ale jeśli coś wyróżnia to miasto, to właśnie umiejętność działania razem. Bo choć zmieniają się czasy, dekoracje i technologia, jedno pozostaje niezmienne - radość na twarzach ludzi, kiedy pojawia się postać w czerwonym płaszczu i białej brodzie.

W niedzielę 23 listopada 2025 roku orkiestra zagrała pierwsze dźwięki, tłumy wiwatowały, a miasto znów rozświetliło się świątecznym blaskiem. Toronto przypomniało sobie, że święta zaczynają się właśnie tutaj - na ulicach, które od ponad wieku łączą pokolenia w tym samym geście radości i oczekiwania. Parada Świętego Mikołaja po raz kolejny pokazała, że mimo zmieniających się czasów i wyzwań, magia wspólnego przeżywania pozostaje niezmienna. Bo niezależnie od wieku, gdy pojawia się Mikołaj, każdy z nas na chwilę znów staje się dzieckiem.

Wesołych Świąt!
 

Anna Drutis - dziennikarka, felietonistka, przewodnik po Toronto, anadrutis@gmail.com
 
 

 


PANORAMA - NIEZALEŻNY MAGAZYN POLONII KANADYJSKIEJ
Tel: (514) 367-1224, E-mail: kontakt@panoramanews.org
Designed and maintained by Andrzej Leszczewicz
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
ZALOGUJ SIĘ