Skarby wawelskie
Fascynujące losy królewskiej kolekcji
arrasów wawelskich
W 2021 roku wystawą "Wszystkie arrasy
króla. Powroty 2021-1961-1921" Zamek Królewski na Wawelu uczcił powroty
skarbów królewskich do Polski: powrót w 1921 roku - arrasów zrabowanych
przez Rosję carską; oraz powrót w 1961 roku - kolekcji z Kanady, po dwudziestu
latach opiekowania się nimi przez Polonię kanadyjską.
Ponad sto tysięcy osób zobaczyło
wystawę, która, de facto, była pierwszą tak kompleksową prezentacją wyjątkowego
zbioru arrasów Zygmunta Augusta. We wnętrzach Reprezentacyjnych Komnat
Królewskich oraz w przestrzeni specjalnie stworzonej na użytek wystawy
wyeksponowanych zostało 128 tkanin.
Autorka tekstu na tle tzw. werdiury
(arrasu o tematyce roślinno-zwierzęcej)
Jak to często bywa z dziełami sztuki
wielkiej wagi - bezcennymi i unikalnymi, kolekcja arrasów Zygmunta Augusta
ma burzliwą historię zasługującą na nieustanne przypominanie. Wiążą się
z nią nierozerwalnie zarówno losy naszej ojczyzny, jak i losy jednostek,
o których warto pamiętać.
Dzieje arrasów
Arrasy - tkane obrazy, inaczej zwane
tapiseriami, oponami, szpalerami są dekoracyjnymi dywanami ściennymi, tkanymi
na krośnie, najczęściej nićmi wełnianymi i jedwabnymi, na podstawie kartonów
wykonanych przez malarzy. Tkactwo artystyczne w epoce renesansu było sztuką
niezwykle cenioną i we Włoszech, w Niderlandach, we Francji rozwinęły się
słynne w całej Europie ośrodki tkackie. Miejscowość Arras we Francji
posiadała znane manufaktury, a powstające w nich tkaniny nazwano "arrasami",
co nadało nazwę dużym tkaninom ściennym. Na terenach wykupionych przez
Ludwika XIV od rodziny Gobelin, założono manufakturę tkacką, od której
pochodzi nazwa "gobelin", oznaczająca tapiserie przeznaczone na meble,
baldachimy, ozdoby okien i drzwi. Do szczytowego rozkwitu technika
tapisjerska doszła w Niderlandach: w Brukseli, Brugii, Antwerpii, Gandawie,
Amsterdamie, Delft i Gouda.
Gdy Zygmunt Stary i królowa Bona
Sforza rozbudowali Wawel w stylu renesansu włoskiego, zakupili w Antwerpii
i Brugii kilka arrasów mających ocieplić i ozdobić komnaty królewskie.
Syn ich, król Zygmunt August, zamienił zamiłowanie do tkanych obrazów w
prawdziwą pasję i w latach 1550-1560 zamówił w brukselskich warsztatach
ponad 160 tkanin. Było to największe zamówienie w manufakturach tkackich
dla jednego odbiorcy. Największe arrasy, o tematyce zaczerpniętej z Księgi
Rodzaju (4,8 m. wysokości x 8,8 m. długości), powstały na podstawie projektów
znakomitego artysty Michiela Coxcie z Malines, zwanego "Rafaelem flamandzkim".
Inspirowane monumentalnym malarstwem Michała Anioła z Kaplicy Sykstyńskiej,
reprezentują fazę dojrzałego renesansu, imponują bogactwem pomysłów, doskonałością
obrazowania, kolorystyką, wielkością i precyzją. Zygmunt August sporządzając
testament zapisał kolekcję arrasów trzem siostrom, zastrzegając, by po
ich śmierci zbiór przeszedł na własność Rzeczypospolitej. W 1764 roku,
z okazji koronacji Stanisława Augusta, cała kolekcja arrasów znalazła się
na Zamku Królewskim w Warszawie i wyeksponowane w salach zamku tkaniny
nadały splendoru temu wydarzeniu. Po zakończeniu uroczystości koronacyjnych,
arrasy przechowywane były w Warszawie, w Pałacu Krasińskich, który pełnił
rolę archiwum państwowego. W 1795 roku, podczas oblężenia Warszawy, wojska
carskie, na rozkaz Katarzyny II, zrabowały całą kolekcję arrasów - 157
tkanin zostało wywiezionych do Rosji i rozparcelowanych do różnych miejsc:
Pałacu Zimowego, rezydencji w Gatczynie, pałacu w Liwadii na Krymie, do
muzeum Stajni Dworskich i Dyrekcji Teatrów. We wszystkich tych miejscach
arrasy były traktowane barbarzyńsko: przycinano tkaniny, by pasowały na
ściany, rozcinano je na mniejsze, by zrobić z nich narzuty na kanapy, dziurawiono
je, umieszczano w wilgotnych pomieszczeniach. Dopiero w efekcie postanowień
Traktatu Ryskiego z 1921 roku, kończącego wojnę polsko-bolszewicką, arrasy
zaczęły sukcesywnie powracać z Rosji Sowieckiej do Polski. Przywożone były
partiami przez kilka lat aż do 1928 roku. Z wywiezionych 157 sztuk zwrócono
136 w bardzo złym stanie - 21 arrasów nie udało się odzyskać.
Losy Skarbów Wawelskich w Kanadzie
Arrasy o tematyce biblijnej w
Sali Senatorskiej na Wawelu
Już w sierpniu 1939 roku, przeczuwając
niebezpieczeństwo wojny, dyrekcja Zamku Królewskiego na Wawelu podjęła
decyzję, by ewakuować z Wawelu 132 arrasy, jak również bezcenne pamiątki
narodowe: inkunabuły (najstarsze księgi), regalia królewskie (w tym Szczerbiec
- miecz koronacyjny), militaria z XVII wieku (chorągwie, zbroje, rzędy
końskie) oraz rękopisy Fryderyka Chopina. Bezcenne dzieła sztuki
wagi narodowo-historycznej, w liczbie 278 obiektów, zapakowane zostały
do żelaznych skrzyń i 3 września, pod opieką dwóch kustoszy - Józefa Krzywdy-Polkowskiego
i Stanisława Świerz-Zaleskiego opuściły Kraków. Pierwszym przystankiem
w ucieczce przed pościgiem niemieckim była ambasada polska w Bukareszcie.
Z Rumunii skrzynie przetransportowano do Francji, gdzie w miejscowości
Aubusson, francuscy konserwatorzy osuszyli arrasy zamoczone w trakcie podróży.
W noc przed kapitulacją Francji z portu w Bordeaux Skarby Wawelskie odpłynęły
do Londynu. Zgodnie z decyzją rządu polskiego na uchodźstwie, cenny ładunek
wysłany został do Kanady i 12 lipca 1940 roku wszystkie skrzynie, pod opieką
Stanisława Świerz - Zaleskiego i Józefa Krzywdy - Polkowskiego, bezpiecznie
dotarły na statku Batory do portu w Halifaxie. Znalezienie właściwego miejsca
dla 24 skrzyń, zdobycie zgody na to, by polski Skarb Narodowy mógł być
przechowany w Kanadzie, zabezpieczenie środków finansowych na konserwację
- to wszystko spoczęło na barkach dwóch konsuli generalnych: dr Tadeusza
Brzezińskiego i Wiktora Podoskiego. Dzięki porozumieniu z dyrektorem Archive
National w Ottawie, już w sierpniu 1940 roku skrzynie znalazły się w oddziale
archiwów, na farmie eksperymentalnej pod Ottawą. Stałymi opiekunami Skarbów,
odpowiedzialnymi za ich przegląd i konserwację, pozostawali dwaj kustosze
z Wawelu - Józef Polkowski i Stanisław Zaleski, traktujący swoją misję
z ogromną powagą i odpowiedzialnością. Co dwa, trzy miesiące otwierali
skrzynie, wykładali z nich wszystkie precjoza, rozpościerali i wietrzyli
arrasy, a wymagające naprawy obiekty poddawali konserwacji. Kilka arrasów
zostało podszytych płótnem w celu ich wzmocnienia, rzędy końskie były sukcesywnie
czyszczone i natłuszczane, czyszczono złote i srebrne regalia, naprawiono
uszkodzenia w chorągwiach. Z każdej takiej inspekcji kustosze sporządzali
dokładny raport wysyłany do rządu polskiego w Londynie. We wrześniu 1944
roku Wiktor Podoski odwołany został do Londynu, a na jego miejsce przyjechał
do Ottawy Wacław Babiński - poseł nadzwyczajny i minister pełnomocny przy
rządzie kanadyjskim. Wacław Babiński, z ramienia rządu londyńskiego przejął
pieczę nad Skarbami Wawelskimi. W marcu 1945 roku, obserwując polityczną
sytuację Polski, opiekunowie podjęli decyzję o rozproszeniu Skarbów w kilku
miejscach: dwa kufry z inkunabułami znalazły się w skarbcu Bank of Montreal
w Ottawie, 33 kufry z arrasami i precjozami umieszczono w klasztorze Ste-Anne-de-Beaupre
w prowincji Quebec, 9 kufrów oddano na przechowanie w klasztorze Precious
Blood w Ottawie. Wkrótce rozpoczął się dla opiekunów Skarbu niezwykle trudny
etap. Koniec wojny i zmiany ustrojowe w Polsce spowodowały przybycie do
Ottawy konsula komunistycznego - Alfreda Fiderkiewicza i tym samym Wacław
Babiński pozbawiony został uprawnień dyplomatycznych. W gronie osób opiekujących
się Skarbami Wawelskimi pojawiła się poważna obawa, iż Skarby Wawelskie
wysłane zostaną do ZSRR. Konsul Fiderkiewicz na pierwszym i jedynym spotkaniu
z dwoma kustoszami, starał się namówić ich do współpracy i tym samym uzyskać
dostęp do Skarbów. Stanisław Świerz-Zaleski zdradził sprawę i zadeklarował
chęć współpracy z Fiderkiewiczem, gdy tymczasem Jan Polkowski, oburzony
postawą dotychczasowego współtowarzysza misji, zdecydowanie odmówił, twierdząc,
że nie ma gwarancji, by Skarby powróciły bezpiecznie na Wawel. Jeszcze
tej samej nocy Wacław Babiński i Jan Polkowski zorganizowali transport,
którym przewieźli Skarby do Muzeum Prowincjonalnego w Quebec City, zostawiając
dwa kufry w Bank of Montreal w Ottawie. Gdy konsul Fiderkiewicz i Stanisław
Zaleski pojawili się w klasztorze Ste-Anne-de-Beaupre, pomimo wypowiedzenia
tajnego hasła "Matka Boska Częstochowska" poinformowani zostali, że Skarbów
nie ma i nie wiadomo kto go zabrał. Szczęśliwie, pod koniec grudnia 1948
roku, dołączył do Wacława Babińskiego i Jana Polkowskiego Stefan Kątski,
malarz, profesjonalny konserwator, poświęcając sprawie opieki nad Skarbami
swój czas i fachową wiedzę. Dzięki jego inicjatywie, dotychczas składane
arrasy, nawinięto na specjalne bębny i okryto brezentem. Kilkakrotnie w
ciągu roku ekipa opiekunów, z Wacławem Babińskim na czele, jeździła do
Ottawy, by otworzyć wszystkie kufry, sprawdzić stan obiektów, przewietrzyć
arrasy i w razie potrzeby dokonać napraw. Każda z wizyt opisywana była
dokładnie w raportach wysyłanych do Londynu. W 1949 roku prezydent RP rządu
na uchodźstwie - August Zaleski powołał inicjatywę zwaną Skarbem Narodowym,
będącą zbiórką pieniędzy na konserwację Skarbów Wawelskich w Kanadzie.
Skarbem Narodowym w Quebeku kierował pułkownik Andrzej Liebich, a zaangażowani
w zbiórkę pieniędzy byli także Tadeusz Romer i Wacław Babiński. W 1953
roku, z inicjatywy Wacława Babińskiego, zaproszono na przegląd Skarbów
znanego fotografa Yousufa Karsha, który wykonał profesjonalne zdjęcia obiektów.
By uciszyć nagonkę mediów i dyplomacji komunistycznej, oskarżającej Polonię
i rząd prowincjonalny o kradzież polskich Skarbów Narodowych, w prasie
polonijnej i kanadyjskiej ukazały się zdjęcia i artykuły pokazujące stan
zachowania precjozów. Z powodu nieustannych oskarżeń pod adresem Polonii
kanadyjskiej, mającej ponoć przywłaszczyć i rozgrabić Skarby Wawelskie,
do sprawy włączył się premier Quebeku Maurice Duplesis oraz najwyżsi hierarchowie
Kościoła Katolickiego w Quebecu. Ze strony Polonii do negocjacji z rządem
komunistycznym zaproszony został pianista Witold Małcużyński, zaś ze strony
polskiej włączył się do rozmów kardynał Stefan Wyszyński. Dzięki zabiegom
negocjatorów 22 grudnia 1958 roku doszło do spotkania w Ottawie delegacji
z Polski, której przewodniczył profesor Jerzy Szablowski z opiekunami Skarbów
oraz adwokatami reprezentującymi obie strony. W spotkaniu sam na sam w
hotelu z profesorem Szablowskim, Józef Polkowski wyjaśnił, że główną jego
intencją od samego początku, była opieka nad Skarbem Narodowym i potrzeba
gwarancji, że powróci on na Wawel. Gdy Polkowski otrzymał takie zapewnienie
- adwokaci spisali warunki powrotu. Pierwsza partia zawierająca inkunabuły
z Bank of Montreal w Ottawie wysłana została w styczniu 1959 roku statkiem
"Sztokholm". Po śmierci premiera Quebeku Mauricea Duplesis, we wrześniu
1959 roku, kardynał Stefan Wyszyński podjął rozmowy z przedstawicielami
episkopatu Kanady: kardynałem Leger i arcybiskupem Roy oraz z władzami
prowincjonalnymi, czego efektem była decyzja powrotu drugiej partii Skarbów
na Wawel.
W takich skrzyniach zapakowane
były Skarby Wawelskie podróżujące z Wawelu przez Europę do Kanady
2 stycznia 1961 roku - 132 arrasy
oraz wszystkie pozostałe skrzynie z regaliami, militariami, chorągwiami
i precjozami odjechały do Bostonu, a stamtąd statkiem "Krynica" odpłynęły
do Polski. "Niektóre egzemplarze wróciły w lepszym stanie niż wyjechały.
Stan ogólny - bardzo dobry". - napisał profesor Jerzy Szablowski. Po trzech
miesiącach przygotowano na Wawelu wielką wystawę Skarbu Narodowego, który
przez dwadzieścia lat przebywał w Kanadzie pod dobrą opieką.
Tak oto zakończyła się międzynarodowa
"afera przywłaszczenia Skarbów Wawelskich przez Polonię i rząd kanadyjski".
W całej tej grze politycznej zapomniano o tych, którzy przez lata sporów
i rozmów kuluarowych, sumiennie i bezinteresownie, narażając się niejednokrotnie
na środowiskowy ostracyzm, dbali o stan zachowania pamiątek narodowych.
Wacław Babiński, Józef Krzywda-Polkowski,
Stefan Kątski - są godnymi bohaterami epopei Skarbów Wawelskich, przechowywanych
przez 20 lat w Kanadzie. Przez lata wierni idei ich ocalenia, pozostali
nieskazitelnie szlachetnymi obrońcami idei, jakby to do nich adresował
Zbigniew Herbert swoje "Przesłanie Pana Cogito":
...."Masz mało czasu trzeba dać
świadectwo
Bądź odważny gdy rozum zawodzi
bądź odważny
W ostatecznym rachunku jedynie
to się liczy".
W ostatecznym rachunku liczyło się
jedynie to, że Skarb Narodowy powrócił w dobrym stanie na Wawel, gdzie
od wieków było jego miejsce.
Katarzyna Szrodt
Dr Katarzyna
Szrodt - kuratorka wystaw, animatorka życia kulturalnego, felietonistka.
|