Skąd pochodzą Polacy?
Polacy wchodzą w skład wielkiej rodziny
ludów słowiańskich. Początki narodu i państwa polskiego, tak jak i całej
Słowiańszczyzny, nie są nam znane. Pochodzenie Słowian to temat kontrowersyjny,
wzbudzający od niepamiętnych czasów wiele emocji wśród badaczy. O Słowianach
pisze się od czasów starożytnych. Autorem pierwszej o nich wzmianki jest
Jordanes, gocki historyk i kronikarz, żyjący w VI wieku. Pisze on o "licznym
narodzie Wenedów", który "rozsiadł się poczynając od źródeł Winkla, na
niezmierzonych obszarach" i których "głównie nazywa się Sklawenami i Antami".
Na początku XII wieku kijowski kronikarz Nestor pisze swoją słynną "Powieść
lat minionych". Obydwaj poruszają w swoich pracach problem kolebki ludów
słowiańskich przytaczając zasłyszane legendy. Należy też tu wspomnieć o
XIV-wiecznej kronice wielkopolskiej, która po raz pierwszy przytacza imiona
legendarnych założycieli państw słowiańskich: Lecha, Czecha i Rusa: "Otóż
powiadają, że ci Panończycy, nazwani tak od Pana, wywodzą się, jak mówią,
od Janusa, potomka Jafeta (
) Z tych więc Panończyków pochodzili trzej
bracia, synowie Pana, władcy Panończyków, z których pierwotny miał imię
Lech, drugi Rus, trzeci Czech. I ci trzej wydawszy potomstwo z siebie i
ze swego rodu, posiadali trzy królestwa: Lechitów, rubinów i Czechów (zwano
ich też Bobemi), posiadają je obecnie i na przyszłość posiadać będą, jak
długo spodoba się Bożej woli".
Dzisiejsza nauka co prawda nie opiera
się już na legendach, nadal jednak nie udziela zadowalającej odpowiedzi
na pytanie, gdzie mogła znajdować się praojczyzna Słowian, z której plemiona
słowiańskie rozpoczęły migrację zajmując kolejne obszary Europy. Na początku
XIX wieku twórca polskiego słowianoznawstwa, Wawrzyniec Surowiecki stwierdził:
"naród Słowian jest zagadką, ktorej dotąd nikt jeszcze należycie nie rozwiązał".
200 lat poźniej zagadka nadal nie jest rozwiązana, a w literaturze fachowej
funkcjonuje wiele hipotez, niejednokrotnie wzajemnie się wykluczających.
Spróbujmy przeanalizować najważniejsze z nich.
Hipotezy dotyczące pochodzenia Słowian
dzielą się na dwie grupy. Pierwsza z nich - tzw. autochtoniczna - grupuje
hipotezy zakładające, że Słowianie "od niepamiętnych czasów" zamieszkują
tereny w dorzeczu Wisły i Odry, a więc teren obecnej Polski. Grupa druga
to hipotezy tzw. allochtoniczne, czyli zakładające, że praojczyzna Słowian
leżała gdzieś daleko na wschodzie (zwykle mówi się o środkowym Podnieprzu)
i że na tereny Polski przybyli oni dopiero około roku 500 n.e., zastępując
lub wypierając mieszkające tu wcześniej bliżej nieokreślone plemiona germańskie.
Ta druga koncepcja ma coraz więcej zwolenników, szczególnie wśród nowego
pokolenia badaczy.
Zwolennicy teorii autochtonicznych
utożsamiają Słowian z Wenedami i innymi ludami opisywanymi przez autorów
starożytnych (np. Tacyt i Ptolemeusz) oraz z kulturami archeologicznymi,
które występowały na tym obszarze w starożytności, np. kulturą Przeworską
(250 p.n.e. - 450 n.e.) lub Łużycką (1350-400 p.n.e.). Z tą ostatnią wiąże
się bezpośrednio kwestia Biskupina, który w kulturze popularnej określany
bywa często na wyrost "pradawnym grodem słowiańskim" (badania w Biskupinie
prowadzone są systematycznie od lat 30-tych ubiegłego wieku, ale jak dotąd
nie przyniosły one żadnego rozstrzygnięcia w kwestii przynależności etnicznej
jego mieszkańcow). Argumentów przemawiających na korzyść teorii autochtonicznych
nie jest wiele - dodatkowo większość z nich nie ma większej wartości naukowej
i ma raczej charakter emocjonalny, mający źródło w ideologicznych sporach
między archeologami niemieckimi i polskimi z okresu międzywojennego. Stworzona
wówczas w Poznaniu przez prof. Kostrzewskiego koncepcja "autochtoniczności"
Polaków była odpowiedzią na skrajnie nacjonalistyczne tezy archeologów
niemieckich, którzy w prahistorii szukali uzasadnienia dla ekspansji Niemiec
w kierunku zachodnim. Koncepcja ta przetrwała aż do końca lat 80-tych.
Jej coraz mniej liczni zwolennicy podkreślają niezmiennie, że tłumaczy
ona - jako jedyna - nagłe pojawienie się w tej części kontynentu ogromnej
(co podkreślali ówczesni kronikarze) liczby Słowian, koniecznej do skolonizowania
w krótkim czasie (niespełna 200 lat) prawie 1/3 kontynentu, tj. znacznej
części Europy Centralnej i Wschodniej oraz prawie całych Bałkanów, z greckim
Peloponezem włącznie. Dorzecze Odry i Wisły stanowiłoby w tym układzie
naturalną bazę dla tak dużej liczby ludzi, szacowanej na ponad 1 milion.
Badania archeologiczne prowadzone
na terenie Polski potwierdzają jednak niezbicie, że w okresie od ok. 450
do 600 roku n. e. występuje na tym terenie zjawisko tzw. pustki osadniczej,
co zaprzecza możliwości ciągłości osadnictwa od czasów starożytnych do
średniowiecza. Ponadto zwraca się uwagę na tzw. problem wczesnosłowiańskiej
ceramiki praskiej, która jest wykonana w technologii zupełnie niepodobnej
do używanej na tych terenach wcześniej, tj. bez użycia koła garncarskiego,
które na ziemiach polskich było używane już od co najmniej III w p.n.e.
Także inne, powszechnie wcześniej używane technologie idą wtedy w zapomnienie.
Miejsce radła, którego używanie potwierdzają badania archeologiczne zajmuje
socha - zwykły zaostrzony konar drzewa bez jakiegokolwiek okucia. Nie kontynuuje
się też zwyczaju zdobienia stroju metalowymi ozdobami - tak powszechnego
do V wieku. Wszystko to świadczy najprawdopodobniej o tym, że Słowianie
- lud napływowy - przynieśli ze sobą swoje zwyczaje, które były bardzo
odmienne od miejscowych. Na poparcie teorii autochtonicznej przytacza się
często fakt, że najstarsze znane nazwy toponimiczne w Polsce nie są germańskie
(a powinny być, skoro Germanie zamieszkiwali te ziemie). Okazuje się jednak,
że ten argument może być użyty także przez adwersarzy: językoznawcy są
zgodni co do tego, że nazwy np. polskich rzek nie są ani germańskie, ani
też słowiańskie (nie ma słowiańskiej etymologii dla nazw: Wisła, Odra,
Warta, Noteć, San, Bug, Narew, Brda, Gwda, Bzura, Widawka, Barycz, Nida,
Ina, Wiar i setki innych). Zakłada się, że ta najbardziej archaiczna warstwa
hydronimów pochodzi z czasów jeszcze sprzed rozbicia wspólnoty praindoeuropejskiej
(co nastąpiło najprawdopodobniej ok. 6-8 tys. lat temu), a więc z czasów,
gdy Słowianie i Germanie stanowili najprawdopodobniej część tej samej,
wielkiej rodziny ludów praindoeuropejskich, których kolebka (historia znów
się powtarza!) znajduje się gdzieś w nieokreślonym miejscu na wschodzie,
najprawdopodobniej na północ od Morza Czarnego. Popierający koncepcje allochtoniczne
przytaczają także następujące argumenty: brak słowiańskich imion i nazw
w źródłach rzymskich oraz jakichkolwiek wczesnych zapożyczeń z łaciny w
językach słowiańskich. A kupcy rzymscy bywali przecież częstymi gośćmi
nad Wisłą (granica Cesarstwa Rzymskiego znajdowała się tylko 200 km na
południe), o czym świadczy chociażby niezliczona ilość rzymskich zabytków
znalezionych na terenie Polski (samych monet znaleziono ponad 100.000).
Kolejnym argumentem jest wielokrotnie potwierdzone archeologicznie stałe
osadnictwo plemion germańskich na terenie Polski w czasach starożytnych
(kultura Wielbarska i inne.).
Słabe punkty teorii allochtonicznych
to m.in. niemożność wytłumaczenia, gdzie Słowianie mieliby się znajdować
przed ekspansją na ziemie polskie. Próby lokalizacji domniemanej "wschodniej"
kolebki Słowian spełzly jak dotąd na niczym. Podaje się przy tym lokalizacje
bardzo odległe, jak np. obszar między Wołgą a Uralem oraz okolice jeziora
Aralskiego. Wyniki prowadzonych od dawna badań lingwistycznych zdają się
przy tym popierać koncepcję allochtoniczną. Języki słowiańskie wykazują
silne pokrewieństwo z językami bałtyckimi - litewskim i łotewskim, co sugeruje
istnienie w przeszłości wspólnoty bałto-słowiańskiej, która najprawdopodobniej
zamieszkiwała obszar współczesnej Białorusi oraz zachodniej Rosji. Z kolei
przeciwnicy tej koncepcji argumentują, że podobieństwa językowe są wynikiem
raczej długiego sąsiedztwa, niż wspólnego pochodzenia. Podjęte niedawno
badania antropologiczne i genetyczne obydwu populacji nie wniosły do dyskucji
żadnych rozstrzygających argumentów, a nawet - jak się zdaje - zwiększyły
tylko ilość niewiadomych.
Jak widać, argumenty za i przeciw
można mnożyć w nieskończoność. Emocje wśród badaczy nie opadają - zamiast
rzeczowych argumentów często używa się inwektyw, uniemożliwiając jakąkolwiek
merytoryczną dyskusję. Na zakończenie przytoczę słowa wybitnego językoznawcy,
profesora Henryka Ułaszyna, autora ksiązki "Praojczyna Słowian": "być może
ja się mylę, być może mylimy się wszyscy". Wszystko wskazuje na to, że
zagadka pochodzenia Słowian nigdy nie zostanie rozwiązana.
Andrzej Leszczewicz
Andrzej Leszczewicz - archeolog
(studia na UAM w Poznaniu oraz Uniwersytecie Montrealskim). Autor artykułów
o tematyce historycznej. Honorowy członek European Association of Archealogists
(EAA). Projektant i administrator stron internetowych, m. in. Wydziału
Archeologii UAM w Poznaniu, European Association of Archaeologists (EAA),
ekspedycji archeologicznych w Turcji (Çatalhöyük), Egipcie i w Polsce oraz
Radia Polonia w Montrealu. |