Dzień Kobiet
Każdy, kto myśli, że Dzień Kobiet
został wymyślony w USA, w Rosji albo w PRL-u jest w błędzie. Korzeni tego
święta, jak wielu innych tradycji, należy szukać w starożytnym Rzymie.
To tam 1 marca odbywały się uroczystości zwane Matronaliami, ku czci patronki
dziewic i kobiet zamężnych Junony oraz jej syna, boga wojny - Marsa. Tego
dnia kobiety udawały się w uroczystym pochodzie na Eskwilin, czyli jedno
ze wzgórz Rzymu do świątyni swojej opiekunki. Śpiewając pieśni i składając
w ofierze krowę oraz kwiaty, dziękowały za bezcenne dary: kobiecość, płodność
i ciepło domowego ogniska. Mężczyźni obdarowywali je prezentami i spełniali
ich wszystkie życzenia.
Oficjalnie Dzień Kobiet został zatwierdzony
w sierpniu 1910 roku uchwałą Międzynarodowego Kongresu Kobiet Socjalistek
w Kopenhadze na wniosek Klary Zetkin.
W tym roku przypada 110 rocznica
ustanowienia tego święta. Jego historia sięga jednak wydarzeń znacznie
wcześniejszych, a mianowicie roku 1857, kiedy to odbył się strajk kobiet
pracujących w nowojorskiej fabryce bawełny, domagających się zrównania
ich zarobków ze stawkami dla mężczyzn.
Pięćdziesiąt lat później, 8 marca
1907 r. działaczki Nowojorskiej Organizacji Socjaldemokratycznej zorganizowały
miting w obronie praw kobiet. Rok później w Stanach Zjednoczonych odbyły
się pierwsze obchody nowego święta, a kilka lat później w Danii, Austrii,
Niemczech, Holandii i Szwajcarii.
Kolejnym wydarzeniem, które jest
ważne dla kobiet i miało miejsce 8 marca i był nim strajk Rosjanek zorganizowany
wbrew wyraźnemu zakazowi policji w 1917 roku. Protest ten został krwawo
stłumiony, ale przeszedł do historii walki o równouprawnienie.
Data 8 marca wiąże się też z działalnością
przedstawicielek płci pięknej w Anglii. Tego dnia jeden z parlamentarzystów
przedstawił wniosek o przyznanie kobietom praw wyborczych.
W Polsce Dzień Kobiet został ustanowiony
dopiero po II wonie światowej przez władze Rzeczpospolitej Ludowej. Zapewne
właśnie dlatego wielu Polaków uważa go za komunistyczne święto, które było
częścią propagandy, służącej utrwalaniu ówczesnego ustroju. Dzień Kobiet
z czasów PRL kojarzy się z rajstopami, które były towarem deficytowym oraz
goździkami rozdawanymi w zakładach pracy, czasami nawet za pokwitowaniem.
Niekiedy panie otrzymywały tego dnia mydełka albo inne kosmetyki. Bardziej
zasłużonym wręczano nawet odznaczenia na specjalnych akademiach.
W 1993 roku centralne obchody Dnia
Kobiet zostały zniesione przez pierwszą premier - kobietę - Hannę
Suchocką.
Po roku 1989 polskie feministki i
obrończynie praw kobiet w Polsce zaczęły organizować uliczne "Manify" i
Kongresy Kobiet.
Podczas jednej z ostatnich manifestacji
w Poznaniu na transparentach feministek widniały napisy: "Awanse dla kobiet,
komplementy dla mężczyzn" oraz "Pijesz - nie bij, biłeś - spadaj". Hasła
te mówią same za siebie . Współczesne działaczki żądają niewiele więcej
niż ich dziewiętnastowieczne poprzedniczki. Domagają się równouprawnienia
w pracy i szacunku ze strony płci przeciwnej. Ponieważ robią to bardzo
agresywnie, niektórych to niepokoi, a niektórych zachęca do udziału.
Aktywne kobiety nie czekają na 8
marca. Organizują się wtedy, gdy czują zagrożenie wolności i swoich praw.
3 października 2016 roku odbył się Ogólnopolski Strajk Kobiet. Wtedy na
ulice wyszło ok. 250 000 osób w ponad 150 miastach w Polsce i sześćdziesięciu
za granicą, protestując przeciwko procedowaniu przez Sejm całkowitego zakazu
aborcji. Tyle samo nie poszło tego dnia do pracy. Ponad pół miliona osób
ubrało się na czarno. Wszyscy mieli w dłoniach parasolki, bo..... cały
dzień padał deszcz. Satelitarne zdjecia z wieców robiły wtedy niesamowite
wrażenie.
Był to wówczas największy, jeśli
chodzi o zasięg terytorialny, protest społeczny po roku 1989 zorganizowany
w formule no logo, a więc nie przez organizacje społeczne czy partie polityczne,
ale przez oddolną koalicję kobiet i mężczyzn.
Idea strajku poszła w świat i zaowocowała
w 2017 roku w dniu 8 marca - Międzynarodowym Strajkiem Kobiet. W
ponad 70 krajach na ulice wyszło ich tysiące. A wszystko zaczęło się w
Polsce, od hasła - "Solidarność naszą bronią!"
20 stycznia 2018 roku w 250
amerykańskich miastach kobiety z dziećmi, rodzinami i przyjaciółmi manifestowały
swój sprzeciw wobec "antykobiecej" polityki prezydenta Donalda Trumpa.
Drugi Marsz Kobiet, zorganizowany w rocznicę objęcia przezeń władzy, nie
zgromadził takich tłumów jak rok wcześniej, ale był olbrzymi: rekord padł
w Los Angeles, gdzie na ulice wyszło blisko 600 tys. osób.
W 2017 roku powstał Ruch Obywatelski
#Me Too (polska wersja # Ja Też) mający zwrócić uwagę na problem molestowania
seksualnego kobie. Akcja została nagłośniona po oskarżeniu Harveya
Weinsteina - jednego z producentów filmowych w Hollywood -
o dopuszczenie się gwałtu i molestowania wielu kobiet. Hasło
#MeToo zostało spopularyzowane przez amerykańską aktorkę Alyssę Milano,
która w swoim wpisie na Twitterze zachęcała inne kobiety do opowiadania
o swoich przeżyciach: "Gdyby wszystkie kobiety, które były kiedyś
molestowane seksualnie, napisały "#MeToo" w swoich statusach, być może
udałoby się pokazać ludziom, jaką skalę ma to zjawisko".
Odnotowano, że już pierwszego dnia
zwrot ten został użyty ponad 200 000 razy, tweetowany ponad 500 000 razy.
Ponad 4,7 mln osób użyło hasztagu: #Me Too na Facebooku, udostępniając
12 milionów postów w ciągu pierwszych 24 godzin po apelu aktorki. Hasztag
został rozpowszechniony co najmniej w 85 krajach.
Amerykańskie media donosiły pod koniec
lutego tego roku, że członkowie ławy przysięgłych uznały magnata filmowego
- Harvey'a Weinsteina winnym wymuszenia aktu seksualnego w 2006 roku i
gwałtu, do którego doszło w 2013 roku. Wymiar kary zostanie ogłoszony 11
marca 2020. Hollywoodzkiemu producentowi za napaść seksualną grozi do 25
lat więzienia, a za gwałt - do 4 lat więzienia.
Ruch Obywatelski #Me Too ma więc
siłę i zasięg światowy o jakiej dziewiętnastowieczne bojowniczki o prawa
kobiet nawet nie śniły.
Kobiety zmieniają świat i przejmują
stery rządów. Pod koniec ubiegłego roku światowe media obiegła wiadomość:
Finlandią rządzi pięcio-partyjna koalicja, którą sterują kobiety. Na czele
rządu stoi najmłodsza premier na świecie, 34-letnia Sanna Rinne. W rządzie
na 19 stanowisk, 12 przypadło kobietom. Były premier kraju Alexander Stubb
nie krył radości: "To pokazuje, że Finlandia to nowoczesny i progresywny
kraj. Pewnego dnia płeć nie będzie grała roli".
Na zakończenie warto przypomnieć,
że gdy Justin Trudeau wygrał wybory to 50% stanowisk powierzył kobietom.
- Prezentuję wam gabinet, który wygląda
jak Kanada - ogłosił podczas prezentacji swojego rządu. A zapytany, czemu
wprowadził parytet płci, rozłożył ręce i odparł z uśmiechem: - Bo jest
2015 rok.
Bożena Szara
Bożena Szara - dziennikarka radiowa
i prasowa, producentka programów radiowych. Redaktor naczelna Panoramy.
|