Memory is our Homeland
W 80. rocznicę najazdu wojsk sowieckich
na Polskę, czyli 17 września 2019 roku, przeniosłam się w czasie. Stało
się to dzięki filmowi "Memory is our Homeland", który wyświetlany był w
Cinéma du Musée w Montrealu.
Jego twórcą jest Jonathan Durand.
Była to osobista podróż reżysera w głąb historii swojej rodziny i historii
Polski z czasów II wojny światowej. Polski, której już nie ma, w tereny,
gdzie obecnie znajduje się Białoruś, a dawniej było polska miejscowość
- Ostrówek.
To stamtąd, przed osiemdziesięcioma
laty, rodzina Duranda została siłą wywieziona do Syberii. Później, między
innymi, babcia i ciocia Duranda trafiły do Iranu, centralnej Azji, by w
końcu znaleźć się w polskim obozie dla uchodźców w Afryce. Jest to historia
Polaków o której się nie mówiło.
Muszę przyznać, że film zrobił na
mnie ogromne wrażenie, o ile słyszałam o wywozach na Syberię, Katyniu,
łagrach, tak o obozach dla polskich uchodźców w Afryce (istniejących w
latach 1942-1952), dowiedziałam się właśnie z filmu. I dziękuję za ten
piękny, poruszający dokument.
To tam, w dalekiej Afryce, nasi
rodacy próbowali na nowo odzyskać godność, żyć w zgodzie z tamtejszą ludnością
i po prostu być szczęśliwymi, na tyle na ile na wygnaniu jest to w ogóle
możliwe.
Z osobistych relacji babci Duranda,
nieżyjącej już niestety, pani Kazimiery Kołodziej, którą widzimy w filmie,
można wnioskować, że to właśnie tam, w dalekiej Tanzanii, po zawirowaniach
wojennych, mimo wielu chorób (malarii), poczuła się ona wreszcie bezpiecznie.
Ale, jak przyznaje, nigdy nie był to jej dom, tęsknota za Ojczyzną nie
przeminęła. Obozy w Ugandzie, Kenii, Zambii, Zimbabwe, Tanzanii i Południowej
Afryce były schronieniem dla wielu polskich kobiet i dzieci, które jako
pierwsze wysłano na "czarny ląd". Mieszkały w szałasach przez wiele lat,
tworzyły szkoły, kościoły, szpitale.
Do dziś widać, gdzieniegdzie, ślady
polskiej obecności na tamtych terenach. Afrykę, jak i wiele innych miejsc
tragicznej historii, odwiedził Durand, szukając wspomnień, pamiątek, zdjęć,
miejsc gdzie trafiła jego babcia, ciocia i inni krewni. W Afryce odnalazł,
nielicznych już, mieszkańców pamiętających gości z odległej Polski, widzimy
stare fotografie, dokumenty, cmentarz z polskimi grobami.
Dzięki filmowi i podróży dokumentalisty
odkrywamy Afrykę współczesną, a za sprawą rodzinnych opowieści i fotografii
także tę z, nieznanej dotąd, przeszłości. Miałam wrażenie momentami, że
to jest jakaś surrealistyczna opowieść, fantazja. No, bo któż mógłby przypuszczać,
że gdzieś tam, w egzotycznej Afryce, w czasie wojny i po jej zakończeniu,
żyli Polacy, wygnańcy, o których, wydawałoby się, że świat zapomniał.
Z Afryki Polacy trafiali w różne
miejsca na Ziemi, m.in. do Anglii czy Kanady. Tam budowali domy, zakładali
rodziny, odzyskiwali spokój. A czasem, ze łzami w oczach i przyciszonym
głosem, opowiadali dzieciom i wnukom o swojej bolesnej, nieznanej większości,
historii. Bez tych opowieści i determinacji Jonathana Duranda, by tę historię
pokazać współczesnym, film by z pewnością nie powstał.
Owacyjna reakcja widzów, po jego
zakończeniu, może świadczyć o tym, że nie tylko ja uważam, że jest to bezcenny
dokument w szerzeniu pamięci o bohaterach tamtych czasów.
I, mam nadzieję, że będzie rozpowszechniany,
nie tylko w Montrealu, ale także na całym świecie i w Polsce.
Katarzyna Knieja
Katarzyna Knieja - pedagog z
wykształcenia, trochę niedzisiejsza miłośniczka kultury wszelakiej, podróżowania,
natury i zwierząt. Ze swej pasji uczyniła zawód, na co dzień zajmuje się
opieką nad czworonożnymi pupilami mieszkańców Montrealu i sprawianiem,
by jej życie miało sens. Posiadaczka ubóstwianego psa o wdzięcznym imieniu
Thor. |