Sowieckie deportacje
1940-1941
Kilka miesięcy po bezprawnym zajęciu
wschodnich ziem Rzeczypospolitej przez Armię Czerwoną (17 września 1939
r.) i włączeniu tych ziem do Związku Sowieckiego jako Zachodniej Ukrainy
i Białorusi, władze sowieckie przeprowadziły deportacje obywateli Rzeczypospolitej
przede wszystkim Polaków, ale także Żydów i przedstawicieli innych narodowości
w głąb ZSRR. Wywózki objęły głównie rodziny wojskowych, policjantów,
urzędników państwowych, nauczycieli, pracowników leśnictwa i kolejnictwa.
Bardzo często ojcowie tych rodzin, jeśli walczyli w kampanii wrześniowej
jako żołnierze Wojska Polskiego, znaleźli się w obozach jenieckich. Jeśli
z kolei nie zostali zmobilizowani we wrześniu 1939 r. do służby wojskowej,
byli aresztowani przez Sowietów jako wrogowie ustroju.
Ziemie za Uralem od wieków były dla
carów rządzących w Moskwie lub Petersburgu miejscem, do którego zsyłano
tych, których uważano za wrogów albo przeciwników. Mieszkańcy polskich
Kresów Wschodnich podążali (oczywiście wbrew swojej woli) szlakiem powstańców
styczniowych i innych patriotów walczących w XIX wieku o odzyskanie niepodległości.
Tym samym szlakiem na Syberię trafiali po 1944 r. żołnierze AK aresztowani
przez NKWD.
Decyzje o wywózkach (podobnie jak
decyzje w sprawie zamordowania polskich oficerów uwięzionych w obozach
jenieckich) podejmował Józef Stalin wraz z najbliższymi współpracownikami
Berią i Mołotowem. Już 5 grudnia 1939 r., czyli ledwie trzy i pół miesiąca
po 17 września, Biuro Polityczne Partii Komunistycznej ZSRR wraz z Radą
Komisarzy Ludowych ZSRR podjęły decyzję o "usunięciu z okupowanych ziem
elementów niepewnych". Za element niepewny uznano przede wszystkim polskich
inteligentów zamieszkujących Kresy, szczególnie osadników wojskowych, którzy
przybyli tam po zakończeniu wojny 1920 r., przedstawicieli administracji,
wolnych zawodów, osoby działające społecznie, odporne na propagandę sowiecką.
Imienne spisy osób, które miały zostać deportowane były przygotowane przez
terenowe jednostki NKWD odpowiadające za bezpieczeństwo wewnętrzne.
Dla władz sowieckich wywózki miały
trzy cele: osłabienie polskich elit i polskości na ziemiach przyłączonych
do ZSRR po wrześniu 1939 r., pokonanie "wrogów klasowych"
i politycznych, a także, a może
przede wszystkim pozyskanie tysięcy osób jako bezpłatnej siły roboczej.
Były cztery fale deportacji: pierwsza
odbyła się nocą 9 na 10 lutego 1940 r. druga odbyła się nocą 12 na 13 kwietnia
1940 r., trzecia 28 na 29 czerwca 1940 r., czwarta w maju 1941 r.
Żadna z nich nie była ogłaszana
wcześniej. Wieczorem, nocą lub o świcie grupy specjalne, składające się
najczęściej z oficera NKWD oraz kilku miejscowych milicjantów i przedstawicieli
władz, przychodziły bez zapowiedzi do domów osób przeznaczonych do wywózki,
dając im kilkanaście minut, czasem godzinę lub nieco więcej na spakowanie
się. Po odczytaniu decyzji o deportacji, mieszkanie było rewidowane na
ogół w sposób bardzo brutalny. Chodziło bowiem o wywołanie u deportowanych
poczucia bezsilności i rozpaczy. Wpływ na dalsze losy zesłańców miało zachowanie
oficera NKWD. To od niego zależała długość czasu na spakowanie się oraz
wielkość bagażu (zwykle pozwalano zabierać tylko to, co można było unieść,
reszta pozostawała na miejscu i stawała się przedmiotem grabieży). Osobom
deportowanym nakazywano niezwłoczne udanie się na stację kolejową, gdzie
albo czekały już na nich wagony towarowe albo musieli czekać na pociąg
wiele godzin.
Podróż na wschód, w nieznane, trwała
wiele dni, czasem nawet kilka tygodni. Wagony jakimi przewożono zesłańców
były nieogrzewane, brudne i ciemne. Były to najczęściej wagony towarowe
dostosowane do przewozu ludzi. Podstawowym "wyposażeniem" każdego z nich
był kubeł lub blaszane korytko przeznaczone do załatwiania najpilniejszych
potrzeb fizjologicznych oraz żelazny piecyk tzw. "koza", której z braku
węgla, drewna lub innych łatwopalnych materiałów przeważnie nie używano.
Każdy z wagonów był w stanie pomieścić nie więcej niż 30 osób jednak zamykano
w nim około 50. W wagonach panowały tłok, chłód, smród i fatalne warunki
sanitarne. Często brakowało wody pitnej. Wyżywienie deportowanych w dużej
mierze zależało jedynie od woli naczelnika transportu. W wielu wypadkach
podczas podróży ludzie otrzymywali jedynie wrzątek lub chochlę "cienkiej"
zupy raz na kilka dni. Zesłańcy podczas podróży praktycznie nie opuszczali
wagonów. Wiele osób zmarło w czasie tej strasznej podróży.
Po przyjeździe do miejsca zesłania
zesłańcy trafiali albo do zamkniętych obozów pracy, gdzie przez 24 godziny
na dobę byli pod strażą albo do wsi czy osiedli oddalonych o dziesiątki
kilometrów od większych miasteczek, bez możliwości opuszczania tych miejsc,
gdzie musieli sami sobie zorganizować życie, włącznie ze znalezieniem pracy
i dachu nad głową.
Około jedna trzecia deportowanych
trafiła w okolice Archangielska i do tzw. Republiki Komi na północy europejskiej
części ZSRR, pozostali znaleźli się za Uralem w Azji m.in. w okolicach
Krasnojarska, Omska i w Kazachstanie.
W obozach polscy zesłańcy byli przetrzymywani
razem z innymi więźniami, obywatelami ZSRR, którzy trafili tam za przestępstwa
pospolite, zbrodnie lub z powodów politycznych. Ciężka, wręcz katorżnicza
praca w syberyjskiej tajdze przy wyrębie drzew, przy budowie dróg i linii
kolejowych w temperaturach spadających zimą do kilkudziesięciu stopniu
poniżej zera, fatalne wyżywienie, robactwo, choroby, represje ze strony
strażników zabijały wielu zesłańców. Ich bezimienne groby rozsiane są po
całej Syberii.
Według szacunków rządu polskiego
na emigracji w wyniku wywózek zorganizowanych
w latach 1940-1941 na wschód zostało
zesłanych około milion osób: mężczyzn, kobiet
i dzieci. Dokumenty sowieckie mówią
o ponad 300 tysiącach wywiezionych. Dokładnej liczby nie poznamy nigdy.
Warto wspomnieć jeszcze o jednej
formie represji wobec Polaków. Sowieci kontynuowali jedną z tradycji z
czasów carskich - pobór do wojska. Młodzi Polacy z Kresów Wschodnich byli
wysyłali na służbę wojskową na wschód ZSRR, co paradoksalnie dawało im
minimalnie większą szansę przetrwania niż deportacja na Syberię.
Po agresji niemieckiej na ZSRR i
zawarciu w lipcu 1941 r. polsko-rosyjskiej umowy zwanej Umową Sikorski-Majski,
władze ZSRR zezwoliły na tworzenie armii polskiej, co umożliwiło uwięzionym
wyjście na wolność, a deportowanym opuszczenie miejsc, w których przebywali.
Wszyscy starali się dotrzeć na południe ZSRR, do miejsc, gdzie tworzono
armię polską. Nie wszystkim to się udawało, gdyż władze lokalne często
utrudniły wyjazd albo żądały przedstawienia dokumentów potwierdzających
narodowość polską.
Po opuszczeniu terytorium ZSRR przez
Armię Andersa i towarzyszące jej osoby cywilne, co nastąpiło latem 1942
r., kolejną szansą na wydostanie się z Syberii stało się wstąpienie do
tworzonej od lata 1943 r. przez władze ZSRR i polskich komunistów, 1 Dywizji
Piechoty im. Tadeusza Kościuszki, będącej zalążkiem późniejszego Ludowego
Wojska Polskiego. Kolejne fale repatriacji do Polski miały miejsce po zakończeniu
II Wojny światowej, a następnie po roku 1956.
Do dziś w wielu regionach zauralskiej
Rosji i w Kazachstanie mieszkają potomkowie osób deportowanych w roku 1940
z Kresów Wschodnich. Wielu z nich uważa się za Polaków, nawet jeśli już
nie mówią po polsku.
Dariusz Wiśniewski
Dariusz Wiśniewski - historyk
z wykształcenia, dyplomata z zawodu, od ponad 25 lat pracuje w Ministerstwie
Spraw Zagranicznych RP, od lutego 2018 r. Konsul Generalny RP w Montrealu.
|