.
NUMER 9 / LUTY 2020

MAGAZYN PANORAMA
352 Bergevin, Suite 6 
Lasalle, Qc
H8R 3M3 

E-mail: [email protected]

Tel. (514) 367-1224 
Tel. (514) 963-1080



 
 
 
 
 
 
 
 
 

 

Sowieckie deportacje 1940-1941

Kilka miesięcy po bezprawnym zajęciu wschodnich ziem Rzeczypospolitej przez Armię Czerwoną (17 września 1939 r.) i włączeniu tych ziem do Związku Sowieckiego jako Zachodniej Ukrainy i Białorusi, władze sowieckie przeprowadziły deportacje obywateli Rzeczypospolitej przede wszystkim Polaków, ale także Żydów i przedstawicieli innych narodowości w głąb ZSRR.  Wywózki objęły głównie rodziny wojskowych, policjantów, urzędników państwowych, nauczycieli, pracowników leśnictwa i kolejnictwa. Bardzo często ojcowie tych rodzin, jeśli walczyli w kampanii wrześniowej jako żołnierze Wojska Polskiego, znaleźli się w obozach jenieckich. Jeśli z kolei nie zostali zmobilizowani we wrześniu 1939 r. do służby wojskowej, byli aresztowani przez Sowietów jako wrogowie ustroju.

Ziemie za Uralem od wieków były dla carów rządzących w Moskwie lub Petersburgu miejscem, do którego zsyłano tych, których uważano za wrogów albo przeciwników. Mieszkańcy polskich Kresów Wschodnich podążali (oczywiście wbrew swojej woli) szlakiem powstańców styczniowych i innych patriotów walczących w XIX wieku o odzyskanie niepodległości. Tym samym szlakiem na Syberię trafiali po 1944 r. żołnierze AK aresztowani przez NKWD.

Decyzje o wywózkach (podobnie jak decyzje w sprawie zamordowania polskich oficerów uwięzionych w obozach jenieckich) podejmował Józef Stalin wraz z najbliższymi współpracownikami Berią i Mołotowem. Już 5 grudnia 1939 r., czyli ledwie trzy i pół miesiąca po 17 września, Biuro Polityczne Partii Komunistycznej ZSRR wraz z Radą Komisarzy Ludowych ZSRR podjęły decyzję o "usunięciu z okupowanych ziem elementów niepewnych". Za element niepewny uznano przede wszystkim polskich inteligentów zamieszkujących Kresy, szczególnie osadników wojskowych, którzy przybyli tam po zakończeniu wojny 1920 r., przedstawicieli administracji, wolnych zawodów, osoby działające społecznie, odporne na propagandę sowiecką. Imienne spisy osób, które miały zostać deportowane były przygotowane przez terenowe jednostki NKWD odpowiadające za bezpieczeństwo wewnętrzne. 

Dla władz sowieckich wywózki miały trzy cele: osłabienie polskich elit i polskości na ziemiach przyłączonych do ZSRR po wrześniu 1939 r., pokonanie "wrogów klasowych" 
i politycznych, a także, a może przede wszystkim pozyskanie tysięcy osób jako bezpłatnej siły roboczej. 

Były cztery fale deportacji: pierwsza odbyła się nocą 9 na 10 lutego 1940 r. druga odbyła się nocą 12 na 13 kwietnia 1940 r., trzecia 28 na 29 czerwca 1940 r., czwarta w maju 1941 r.
Żadna z nich nie była ogłaszana wcześniej. Wieczorem, nocą lub o świcie grupy specjalne, składające się najczęściej z oficera NKWD oraz kilku miejscowych milicjantów i przedstawicieli władz, przychodziły bez zapowiedzi do domów osób przeznaczonych do wywózki, dając im kilkanaście minut, czasem godzinę lub nieco więcej na spakowanie się. Po odczytaniu decyzji o deportacji, mieszkanie było rewidowane na ogół w sposób bardzo brutalny. Chodziło bowiem o wywołanie u deportowanych poczucia bezsilności i rozpaczy. Wpływ na dalsze losy zesłańców miało zachowanie oficera NKWD. To od niego zależała długość czasu na spakowanie się oraz wielkość bagażu (zwykle pozwalano zabierać tylko to, co można było unieść, reszta pozostawała na miejscu i stawała się przedmiotem grabieży). Osobom deportowanym nakazywano niezwłoczne udanie się na stację kolejową, gdzie albo czekały już na nich wagony towarowe albo  musieli czekać na pociąg wiele godzin.

Podróż na wschód, w nieznane, trwała wiele dni, czasem nawet kilka tygodni. Wagony jakimi przewożono zesłańców były nieogrzewane, brudne i ciemne. Były to najczęściej wagony towarowe dostosowane do przewozu ludzi. Podstawowym "wyposażeniem" każdego z nich był kubeł lub blaszane korytko przeznaczone do załatwiania najpilniejszych potrzeb fizjologicznych oraz żelazny piecyk tzw. "koza", której z braku węgla, drewna lub innych łatwopalnych materiałów przeważnie nie używano. Każdy z wagonów był w stanie pomieścić nie więcej niż 30 osób jednak zamykano w nim około 50. W wagonach panowały tłok, chłód, smród i fatalne warunki sanitarne. Często brakowało wody pitnej. Wyżywienie deportowanych w dużej mierze zależało jedynie od woli naczelnika transportu. W wielu wypadkach podczas podróży ludzie otrzymywali jedynie wrzątek lub chochlę "cienkiej" zupy raz na kilka dni. Zesłańcy podczas podróży praktycznie nie opuszczali wagonów. Wiele osób zmarło w czasie tej strasznej podróży.

Po przyjeździe do miejsca zesłania zesłańcy trafiali albo do zamkniętych obozów pracy, gdzie przez 24 godziny na dobę byli pod strażą albo do wsi czy osiedli oddalonych o dziesiątki kilometrów od większych miasteczek, bez możliwości opuszczania tych miejsc, gdzie musieli sami sobie zorganizować życie, włącznie ze znalezieniem pracy i dachu nad głową. 

Około jedna trzecia deportowanych trafiła w okolice Archangielska i do tzw. Republiki Komi na północy europejskiej części ZSRR, pozostali znaleźli się za Uralem w Azji m.in. w okolicach Krasnojarska, Omska i w Kazachstanie. 

W obozach polscy zesłańcy byli przetrzymywani razem z innymi więźniami, obywatelami ZSRR, którzy trafili tam za przestępstwa pospolite, zbrodnie lub z powodów politycznych.  Ciężka, wręcz katorżnicza praca w syberyjskiej tajdze przy wyrębie drzew, przy budowie dróg i linii kolejowych w temperaturach spadających zimą do kilkudziesięciu stopniu poniżej zera, fatalne wyżywienie, robactwo, choroby, represje ze strony strażników zabijały wielu zesłańców. Ich bezimienne groby rozsiane są po całej Syberii. 

Według szacunków rządu polskiego na emigracji w wyniku wywózek zorganizowanych 
w latach 1940-1941 na wschód zostało zesłanych około milion osób: mężczyzn, kobiet 
i dzieci. Dokumenty sowieckie mówią o ponad 300 tysiącach wywiezionych. Dokładnej liczby nie poznamy nigdy. 

Warto wspomnieć jeszcze o jednej formie represji wobec Polaków. Sowieci kontynuowali jedną z tradycji z czasów carskich - pobór do wojska. Młodzi Polacy z Kresów Wschodnich byli wysyłali na służbę wojskową na wschód ZSRR, co paradoksalnie dawało im minimalnie większą szansę przetrwania niż deportacja na Syberię.

Po agresji niemieckiej na ZSRR i zawarciu w lipcu 1941 r. polsko-rosyjskiej umowy zwanej Umową Sikorski-Majski, władze ZSRR zezwoliły na tworzenie armii polskiej, co umożliwiło uwięzionym wyjście na wolność, a deportowanym opuszczenie miejsc, w których przebywali. Wszyscy starali się dotrzeć na południe ZSRR, do miejsc, gdzie tworzono armię polską. Nie wszystkim to się udawało, gdyż władze lokalne często utrudniły wyjazd albo żądały przedstawienia dokumentów potwierdzających narodowość polską.

Po opuszczeniu terytorium ZSRR przez Armię Andersa i towarzyszące jej osoby cywilne, co nastąpiło latem 1942 r., kolejną szansą na wydostanie się z Syberii stało się wstąpienie do tworzonej od lata 1943 r. przez władze ZSRR i polskich komunistów, 1 Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki, będącej zalążkiem późniejszego Ludowego Wojska Polskiego. Kolejne fale repatriacji do Polski miały miejsce po zakończeniu II Wojny światowej, a następnie po roku 1956.

Do dziś w wielu regionach zauralskiej Rosji i w Kazachstanie mieszkają potomkowie osób deportowanych w roku 1940 z Kresów Wschodnich. Wielu z nich uważa się za Polaków, nawet jeśli już nie mówią po polsku.
 

Dariusz Wiśniewski 


Dariusz Wiśniewski - historyk z wykształcenia, dyplomata z zawodu, od ponad 25 lat pracuje w Ministerstwie Spraw Zagranicznych RP,  od lutego 2018 r. Konsul Generalny RP w Montrealu. 
 

 


PANORAMA - MAGAZYN RADIA POLONIA CFMB 1280 AM, MONTREAL, KANADA
Tel: (514) 367-1224, (514) 963-1080, E-mail: [email protected]
Designed and maintained by Andrzej Leszczewicz
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
ZALOGUJ SIĘ