| Danuta Wałęsa. Siła cichej
obecności.
Nie buntowała się przeciw losowi,
choć często czuła się niezauważona. Danuta Wałęsa opowiada o tym, jak wyglądała
historia widziana z kuchni w gdańskim domu Wałęsów.
Czuję się zaszczycona, że z Panią
Danutą Wałęsą siedziałam przy jednym stole, piłam kawę i jadłam upieczoną
przez nią szarlotkę. Od pierwszej chwili, od uścisku ręki wiedziałam, że
to kobieta o nieprzeciętnej osobowości. I nie pomyliłam się. Pani Danuta
jest taka, jaką ją odebrałam z lektury jej biografii. Dobra, ciepła, miła,
niezwykła, wielka.
I tylko żal, że ta matka ośmiorga
dzieci, działaczka opozycji antykomunistycznej, społecznik, żona Lecha
Wałęsy, Pierwsza Dama, jest wciąż tak mało znana.
Jest przede wszystkim wspaniałą kobietą.
Niezwykle dzielną, znoszącą przeciwności życia z rozwagą i spokojem, kochającą
i oddaną matką, żoną. Jest też bardzo bezpośrednim, miłym człowiekiem.
O tym mogłam się przekonać, gdy w maju 2022 roku w jej domu przeprowadziłam
z nią wywiad związany z moją pracą nad biografią Jerzego Borowczaka, przyjaciela
rodziny Wałęsów ("Sierpień 80 rozpoczął Jerzy Borowczak", Wydawnictwo
Nieoczywiste 2023), więc pytania dotyczyły jego osoby. Jednak niektóre
odpowiedzi ukazywały, Panią Danutę w okresie walki o polską demokrację.
- Podtrzymywała Pani na duchu żonę
Jurka, Mariolę, gdy zrozpaczona zadzwoniła do Pani po aresztowaniu męża?
- Tak, pocieszałam ją, żeby się nie
bała. Mówiłam, że na pewno Jurka wypuszczą. Sama siebie podziwiam, gdy
tak myślę z perspektywy czasu - że nie robiłam jakiegoś dramatu, gdy Lecha
zamykali. Może dlatego, że byłam odpowiedzialna za rodzinę. Za dzieci.
Nigdy nie rozpaczałam, podchodziłam do tego na spokojnie.
Kilka wypowiedzi Jerzego Borowczaka
uzupełniły obraz Danuty Wałęsy. Tak wspominał strajk w stoczni w sierpniu
1988 roku, kiedy pojechał do Lecha Wałęsy:
"Obiecałeś, że jak wywołamy strajk,
to przyjedziesz. Jak nie zrobisz tego, to mnie powieszą.
A Lech: - Nie mogę, muszę teraz całą
Polskę koordynować.
Wróciłem sam do stoczni, zwołałem
dziewczyny i mówię: Dzwońcie do Wałęsy. Powiedzcie, że jest strajk w stoczni,
a Wałęsa w domu. A najlepiej poproście Danusię. Dziewczyny zadzwoniły,
znowu pojechałem na Zaspę, a Danusia do Lecha: To kobiety do mnie dzwonią,
że ich mężowie strajkują, a ty siedzisz w domu! Lech Wałęsa pojawił się
w stoczni, "wygoniony" przez swoją żonę."
Podczas wywiadu z Lechem Wałęsą zadałam
mu pytanie dotyczące strajku w stoczni w sierpniu 1980 roku.
- Czy Pan się bał?
- Zawsze się bałem Pana Boga i trochę
mojej żony. Nikogo więcej.
Jako ciekawostkę i poparcie dla słów
Wałęsy dodam, że słynny sierpniowy strajk w Stoczni Gdańskiej miał rozpocząć
się 13 sierpnia, ale data została przesunięta o dzień później. Jerzy Borowczak
przyjechał do Wałęsy, aby mu przypomnieć o stawieniu się w stoczni i wywiązała
się między nimi taka oto rozmowa:
- Lechu, jutro, 5.00 rano. Zaczynamy.
- Nie, ja nie mogę. Muszę córkę (niedawno
urodzoną Anię) zarejestrować w Urzędzie Stanu Cywilnego. Inaczej Danka
zrobi mi awanturę.
- No to w czwartek? Czternastego?
- A tak, oczywiście, czternastego
mogę.
(Lech Wałęsa zarejestrował córkę
dopiero po podpisaniu Sierpniowego Porozumienia.)
W rozmowie z Jerzym Borowczakiem
powiedziałam:
- Dla mnie żony opozycjonistów były
często większymi bohaterkami niż ich mężowie. Szczególnie podziwiam Danutę
Wałęsową, która przez lata borykała się z biedą, wychowując liczną gromadkę
dzieci w maleńkim mieszkaniu
- Zgadzam się w 100 procentach -
odparł. - Danusia Wałęsowa miała ośmioro dzieci. Nie wypracowała sobie
emerytury. Tak jak i wiele żon działaczy, które zrezygnowały z pracy, bo
musiały być w domu i zająć się dziećmi, gdy mąż drukował bibułę, roznosił
ją albo siedział w więzieniu. Te wspaniałe kobiety borykały się ze wszystkimi
trudami PRL-u, a my w stanie wojennym biegaliśmy z ulotkami, chodziliśmy
na demonstracje, a potem znikaliśmy w aresztach i więzieniach
Mieliśmy
święty spokój, a co nasze żony przeżywały? Że też pozwalały nam na tę działalność!
Uważam, że nasze kobiety, które były z nami przez czasy opozycji PRL-u,
w stanie wojennym, a potem po 1989 roku i pozwalały nam poświęcać maksimum
czasu na odbudowę Polski, powinny zostać odznaczone medalami.
Zasługi Danuty Wałęsy docenił dopiero
prezydent Bronisław Komorowski, wręczając jej w 2012 roku Krzyż Komandorski
z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski m.in. za wybitne zasługi dla niepodległości
Polski, za oddanie dla sprawy przemian demokratycznych w kraju, za osiągnięcia
w pracy zawodowej i społecznej. Uroczystość miała miejsce w Pałacu Prezydenckim
z okazji Święta Wolności - 4 czerwca. Wręczając medal byłej Pierwszej Damie
prezydent Komorowski powiedział:
"Chciałem na ręce pani Danuty złożyć
serdeczne podziękowanie dla wszystkich matek, żon, narzeczonych, które
towarzyszyły albo uczestniczyły w bardzo trudnej walce uwieńczonej dzisiaj
sukcesem, ale która przecież mogła się skończyć zupełnie inaczej".
Na uzyskanie statusu działaczki opozycji
demokratycznej Danuta Wałęsowa musiała czekać aż do 2024 roku. W latach
2018 i 2019 jej wnioski zostały odrzucone przez poprzedniego szefa Urzędu
do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych.
Dopiero obecny szef Urzędu przyznał
jej status na podstawie jej działalności opozycyjnej, która obejmowała
m.in. przekazywanie niezależnej prasy i informacji dziennikarzom zagranicznym.
Kim jest Danuta Wałęsa uświadomiła
mi autobiografia pani prezydentowej "Marzenia i tajemnice". Książka stała
się bestsellerem i z nieoficjalnych, wiarygodnych źródeł dowiedziałam się,
że w postkomunistycznej Polsce pobiła rekordy sprzedaży. Oparty o
tę niezwykłą autobiografię monodram "Danuta W." grany przez
Krystynę Jandę, również spotkał się z entuzjastycznym przyjęciem.
- To moje najtrudniejsze doświadczenie
zawodowe - powiedziała zaraz po premierze Krystyna Janda.
Autobiografia Danuty Wałęsowej jest
podzielona na kilka rozdziałów opisujących okresy: sprzed Sierpnia80,
Karnawał Solidarności, stan wojenny, prezydentura Lecha Wałęsy oraz rozdział
o tym jak potoczyły się losy rodziny po przegranej Wałęsy w wyborach prezydenckich
w roku 1995.
W swojej książce Pani Danuta w bardzo
wyważony sposób opisuje wydarzenia czy znane osoby. Nie ma w jej opiniach
jadu czy taniej sensacji; niektóre są opatrzone nutką goryczy - jak osunięcie
się przyjaciół, którzy niekiedy zamienili się we wrogów.
Okres "przedsierpniowy" naznaczony
powiększającą się rodziną - osiem osób na 36m2 i ciągłym wyrzucaniem męża
z pracy Pani Danuta wspomina jako jeden z najszczęśliwszych w jej życiu.
"Było lepiej, było gorzej, ale w
tamtym czasie byłam szczęśliwa. Niczego więcej nie pragnęłam
Było skromnie,
ale pięknie".
Rok 1970 na Wybrzeżu, pierwsze aresztowanie
Lecha Wałęsy.
"Nie, nie bałam się
Tak jakby intuicyjnie
wiedziałam, że muszę się trzymać, bo cóż innego? Płacz? Rozpacz? Szaleństwo?
Ja przecież karmiłam piersią i musiałam się skupić na dziecku
Po latach
uważam, że właśnie ta pierwsza lekcja wpłynęła na moją późniejszą postawę.
Nauczyła mnie nie panikować, nie robić problemów z tego co się dzieje,
a jedynie spokojnie czekać. Nigdy się nie bałam, po prostu ufałam, że będzie
dobrze. I to wszystko".
Ta, zdawałoby się, spokojna wypowiedź
o braku strachu świadczy o ogromnej sile woli matki, która przede wszystkim
ma na uwadze dobro dziecka i rodziny.
Pani Danuta jednak nie była cichą,
oddaną wyłącznie rodzinie, kobietą. Potrafiła urządzić awanturę pilnującym
ich domu lub chodzącym za nią esbekom, a nawet drewniakiem walić w ich
samochód. Drukowała też z mężem pisma podziemne: "on drukował, to ja też
drukowałam. Machałam tym wałkiem, a chowaliśmy go w lodówce".
Okres słynnego sierpniowego strajku,
kiedy jej mąż stał się człowiekiem o światowej sławie, przeżyła jako: "Spontaniczność,
przyjaźń, zrozumienie i solidarność". Tzw. Karnawał Solidarności był naznaczony
wieczną nieobecnością męża.
"Teraz po latach, myślę, że miał
we mnie jakby tarczę, opokę" - tak podsumowała swoją rolę w tym okresie,
kiedy spadły na nią wszystkie obowiązki rodzinne.
A jednak zdarzały się piękne chwile,
jak audiencja u polskiego papieża. To Ojcu Świętemu Pani Danuta poświęciła
cały rozdział w swojej biografii. Tak podsumowuje kilka spotkań z Janem
Pawłem II:
"Każde z nich przynosiło wzmocnienie,
doładowywało nas jako rodzinę, dobrocią, miłością, siłą do działania na
forum publicznym i do zwykłego codziennego rodzinnego życia".
Noc z 12 na 13 grudnia 1981, noc
grozy Pani Danuta wspomina bez emocji: "przyszli, zabrali męża i pojechali
z nim w nieznane. Trudno. Wcześniej też go zabierali".
Była wtedy w ciąży z siódmym dzieckiem
i jak zwykle przemogła strach ze względu na dobro nienarodzonego i pozostałej
szóstki. Jednak okres internowania Lecha Wałęsy wspomina jako koszmar wiecznej
inwigilacji, utrudnień milicji i służb bezpieczeństwa. Pierwszego dnia
stanu wojennego poszła złożyć kwiaty pod Pomnikiem Poległych Stoczniowców
i stała się rzecznikiem uwięzionego męża.
Pojechała też w jego imieniu do Oslo
odebrać Pokojową Nagrodę Nobla. Tak kazał jej mąż, a ona bez sprzeciwu
go posłuchała. Powiedział jej: "Ty wszystko potrafisz, wszystko możesz".
Potwierdzeniem tej wiary w jej możliwości był odbiór Nagrody i przemówienie
Pani Danuty zaczynające się od słynnych słów "My, Naród".
Wolna Polska i pierwszy demokratycznie
wybrany prezydent, jej mąż. Pani Danuta nie lubiła określenia Pierwsza
Dama. Wolała zwyczajne "żona prezydenta". A jak funkcjonowała w tej tak
ważnej roli?
"Nie miałam do dyspozycji żadnego
biura, asystentki, doradczyni, stylistki czy projektantki. Z pomocą koleżanek
byłam samowystarczalna".
Jeszcze w stanie wojennym, a później
jako Pierwsza Dama spotykała wielkich tego świata: prezydenta Ronalda Regana
czy senatora Roberta Kennedyego. Opisuje te kontakty bez wielkich emocji,
zaznaczając, że byli to po prostu mili, serdeczni ludzie.
Koniec prezydentury męża i ciąg dalszy.
Dzieci dorastają, zawierają związki małżeńskie, rodzą się wnuki. Pani Danuta
spędza dużo czasu w swojej ostoi, jakim jest dom. Przyjmuje w nim przyjaciół
i gości, nawet państwa Kwaśniewskich. Dużo spędza czasu w ogrodzie.
A gdyby mogła cofnąć czas, niczego
w swoim życiu by nie zmieniła.
"Jako żona i matka wykonywałam ze
czterdzieści zawodów
Za moje trudy, wyrzeczenia, poniżenia i upokorzenia
dane mi było przeżyć piękne chwile: Sierpień 80, odbiór Nagrody Nobla,
spotkania z Ojcem Świętym".
Danuta Wałęsa jest przykładem kobiety,
która mimo trudów, bólu i samotności potrafiła zachować godność i wewnętrzny
spokój. Cicha bohaterka wielkiej historii. Jej życie to świadectwo odwagi,
miłości i niezłomnej wiary w sens poświęcenia. Dziś, gdy o tamtych czasach
opowiada z dystansem i pogodą ducha, wciąż uczy nas, że prawdziwa siła
nie potrzebuje wielkich słów - wystarczy serce, które nie przestaje kochać
i wierzyć.
Kiedy wspominam tamto spotkanie w
domu przy ulicy Polanki 54, widzę przed sobą kobietę spokojną, łagodną,
a jednocześnie niezwykle silną. W jej oczach odbija się historia Polski
- nie ta z pomników, lecz ta codzienna, przeżywana między kuchnią, dziećmi
i nadzieją.
Danuta Wałęsa - kobieta, której siła
tkwi w cichości i w miłości.
Beata Gołembiowska - pisarka,
dziennikarka, blogerka, reporterka torontońskiej Gazety. bgbooks.com.pl
|