Zielona granica
Kłuje mnie w serce ten tekst. Z trudem
ogarniam wszystkie wątki, które trzeba poruszyć, żeby omówić temat. Chcę
napisać o filmie "Zielona granica" Agnieszki Holland tak, aby każdy, kto
nie widział filmu zainteresował się nim i zechciał obejrzeć.
"Zielona granica" pokazując kryzys
humanitarny na granicy polsko-białoruskiej dotyka fundamentalnych zjawisk
drążących nasz współczesny świat: problemu uchodźców z krajów ogarniętych
wojną, polityki dwóch niebezpiecznych dyktatorów Putina i Łukaszenki i
ich dążeń do destabilizacji Europy; wreszcie otwiera trudny temat kryzysu
człowieczeństwa i ucieczki zamożnych społeczeństw od nieszczęść "innego"
w "święty spokój" za wszelką cenę. Wojna na Ukrainie i wybuch wojny
w Izraelu wysyłają do nas wyraźny przekaz, że wkraczamy w erę, w której
nie będzie żadnego porządku opartego na zasadach międzynarodowych umów
- stąd tak ważne są wartości moralne i humanitaryzm.
Tragiczna sytuacja na polsko-białoruskiej
granicy jest jednym z elementów układanki współczesnego świata: zła - okrucieństwa
- chaosu i dlatego film Agnieszki Holland jest tak ważny, bo otwiera nam
oczy na problem, o którym nie chcemy wiedzieć, wzrusza nas do łez szukając
w nas wartości moralnych i resztek zdrowego rozsądku, robi rysę na powiece
- stygmat.
Dawno dzieło sztuki filmowej nie
poruszyło i nie poróżniło tak ostro polskiej opinii publicznej. Można ten
film interpretować w kontekście decyzji polskiego rządu, by nie wpuszczać
do Polski "terrorystów, muzułmanów, ciemnoskórych" i zastanowić się nad
sensownością rozkazów czyniących ze Straży Granicznej ludzi pozbawiających
człowieczeństwa tych, którzy odwracają się od biedy i wojen. Dlaczego nie
przewozi się uchodźców do ośrodków tymczasowych, gdzie oczekiwaliby na
załatwienie wniosków o azyl i gdzie zapewniono by im godne warunki życia?
Większość z nich chce wyjechać do Niemiec, Szwecji, Wielkiej Brytanii,
rzadko proszą o azyl w Polsce. Można również umieścić film w szerszym kontekście,
gdyż exodus z południa - z Bliskiego Wschodu i Afryki do Europy i z Ameryki
Środkowej do USA, jest od lat zjawiskiem wzbudzającym w świecie lęki i
kontrowersje i jest niemożliwym do zatrzymania procesem przemiany świata.
Obozy uchodźców w Turcji i Grecji, łodzie przybijające do brzegów Lampedusy
i na plaże Hiszpanii, francuskie obozowisko w Calais zwane "dżunglą" -
to wszystko dowodzi skali problemu, który już nie opuści naszego świata
i będzie narastał. Exodus uchodźców jest nie do zahamowania i nie ma od
niego ucieczki również w Polsce. Już na początku XX wieku Stanisław Wyspiański
wyśmiewał się w "Weselu" z polskiej mentalności izolującej nas od świata:
" Niech na całym świecie wojna, byle polska wieś zaciszna, byle polska
wieś spokojna".
Nie musimy jechać do Puszczy Białowieskiej,
ale naszym obowiązkiem jest być świadomym tego, co się tam dzieje i powinniśmy
rozważyć w sumieniu, co należy zmienić w sytuacji pozbawiającej człowieczeństwa
zarówno uchodźców jak i strażników. W białowieskich lasach zginęło już
kilkadziesiąt osób, a kilka tysięcy doznało głębokich cierpień. Jak zapobiec
dalszym tragediom? "Bądź odważny, gdy rozum zawodzi bądź odważny.
W ostatecznym rachunku jedynie to się liczy" - podpowiada nam w "Przesłaniu
Pana Cogito" Zygmunt Herbert.
Do tej pory przez polsko-białoruską
granicę przeszło około 60-70 tysięcy osób, ale warunki, jakie ich spotykają
uwłaczają ludzkiej godności. I to wszystko dokumentuje film Agnieszki Holland.
To krzyk rozpaczy i protestu, by zmienić zasady traktowania migrantów na
"zielonej granicy" będącej obecnie granicą zła. Film Holland jest jak reportaż
rejestrowany ukrytą kamerą. Składa się z pięciu części - Las, Strażnicy,
Aktywiści, Julia, Epilog. Pierwszą część rozpoczyna widok z lotu ptaka
na zielone morze drzew Puszczy Białowieskiej. Powoli kolor zanika, obraz
staje się czarno-biały i taki już pozostanie. W samolocie do Mińska poznajemy
rodzinę Syryjczyków: małżeństwo z trójką dzieci i z ojcem. Obok nich siedzi
młoda kobieta afgańska. To będą bohaterowie filmu. Są podekscytowani i
niecierpliwie oczekują lądowania. Mają przejechać opłaconym samochodem
przez Polskę i dotrzeć do Szwecji, gdzie oczekuje na nich kuzyn. Nie są
świadomi, że pas graniczny to złowrogi labirynt, w którym doświadczą poniżeń
i tragedii, że czeka ich bagno - realne i moralne. Śledząc losy tej rodziny
poznajemy przerażający proceder pushbacków - przerzucania uchodźców przez
straż polską i białoruską. Gdy znajdują się po stronie polskiej wyłapywani
są przez Straż Graniczną i wyrzucani z Polski, gdy znajdują się na terenie
Białorusi, jeszcze brutalniej wyrzucani są przez białoruskie straże na
polski teren. Pushbacków doświadczają niektórzy nieszczęśnicy kilkanaście
razy. Czyny służb na granicy stają się barbarzyńską grą pozbawiającą uchodźców
godności, sił i racjonalnych reakcji. Zasieki zbudowane z drutu na polskiej
granicy przypominają grodzenie obozów koncentracyjnych. Skojarzenie z II
wojną światową nasuwa się samo. Bohaterami kolejnej części są strażnicy.
Uczestniczymy w ich szkoleniu i indoktrynacji, w pijaństwach, w czasie
których odreagowują przeżycia w pracy, widzimy ich w akcjach, z przerażeniem
obserwując jak znęcają się nad uchodźcami, popisują się między sobą, barbarzyńsko
traktują kobiety w ciąży i ludzi starych. Skąd w tych młodych tyle okrucieństwa?
Dlaczego tak łatwo przyszło im wyzbycie się człowieczeństwa? To tylko efekt
posłuszeństwa rozkazom czy kolejne potwierdzenie "banalności zła"? Jest,
na szczęście jeden "sprawiedliwy". W wyniku ciągłej presji następuje w
nim przemiana. Przejmującą sceną w filmie jest ta, w której sprawdza samochód
z ukrytymi uchodźcami. Odchyla pudło i widzi w głębi przerażoną twarz Syryjczyka.
Ta sekunda trwa wieczność - oddaje dokumenty i każe kierowcy jechać dalej.
Wiemy skąd się bierze zło - ze strachu, ze słabości, z naśladowania złych
wzorców, ze ślepego posłuszeństwa, z głupoty, ale skąd się bierze dobro?
W tej przemianie strażnika widzimy działanie dobra powodujące, że przenosi
się do pracy na granicę ukraińską. Kolejna odsłona filmu poświęcona jest
aktywistom. W filmie są to trzy młode osoby, choć w rzeczywistości na granicy
działa wiele grup i wiek jest zróżnicowany. Celem aktywistów jest odnajdywanie
w lesie uchodźców, przekazanie im suchej odzieży, nakarmienie, podanie
lekarstw chorym i wypełnienie dokumentów potrzebnych do azylu. W krytycznych
przypadkach zawiadamiają karetkę pogotowia i lekarza. Tak działa Grupa
Granica, jedna z kilku grup niosących migrantom pomoc - za co są zastraszani
i szykanowani przez Straż Graniczną. Aktywistów nie zniechęca złość na
absurdalność sytuacji: traktowani są jak przestępcy za to, że niosą pomoc
ludziom marznącym w lesie, gdy tymczasem służby mundurowe, zgodnie z literą
prawa, mogą znęcać się nad ludźmi. I znów pojawia się analogia z II wojną
światową - zło powróciło wyzwolone przez prawne decyzje, przez strach przed
ludźmi o odmiennej religii i innym kolorze skóry. Bohaterką kolejnej części
filmu jest psycholog Julia. Jakiś czas temu przeprowadziła się z miasta
w okolice Puszczy Białowieskiej, by żyć w ciszy i spokoju. Od roku jest
wdową samotnie mieszkającą w dużym domu. Gdy orientuje się, że w pobliżu
jej posiadłości ukrywają się ludzie, podejmuje decyzję współpracy z Grupą
Granica. Zostaje złapana podczas akcji niesienia pomocy, doświadcza upokorzenia
na posterunku straży granicznej, zniszczony zostaje jej samochód. Nic nie
powstrzymuje jednak jej potrzeby działania i pomagania ludziom w lesie.
Przeżywa tragiczne chwile, gdy na jej oczach ginie chłopiec wciągnięty
przez bagno. Pomoc uchodźcom to gra z losem o ocalenie ludzkiego życia,
to nieustanna ucieczka przed strażą, to przestępstwo, za które grozi kara.
Julia balansuje na granicy bezpieczeństwa, szydzi ze strażników polujących
na uchodźców. Przejmująca scena rozgrywa się w samochodzie, gdy kontrolującemu
pojazd strażnikowi wydaje się, że Julia, z powodu ciemnych włosów, jest
uciekinierką z lasu. Co się wtedy stanie - trzeba zobaczyć. Ta scena jest
jak strzał w serce. Odbija się w niej przerażająca hipokryzja i absurdalność
sytuacji, w której zanikły odwieczne zasady i wartości. Zadajemy też sobie
pytanie, gdzie jest polski kościół, czy jest rzeczywiście miłosiernym samarytaninem?
Epilog rozgrywa się na granicy polsko-ukraińskiej.
To, co na granicy polsko-białoruskiej było przestępstwem, tutaj jest normalne
i legalne. Ukraińcy, uciekający z terenów zaatakowanych przez wojsko Putina,
przyjmowani są na granicy przez Straż Graniczną i aktywistów z otwartymi
ramionami, ze współczuciem i troską. Tu można być dobrym, a tam trzeba
być złym?
"Zielona granica" Agnieszki Holland
jest filmem niezwykle ważnym. Jest świadectwem zła zadawanego drugiemu
człowiekowi - zła "systemowego" i zła indywidualnego. Trzeba zobaczyć ten
film tak, jak trzeba przeczytać książkę Mikołaja Grynberga "Jezus umarł
w Polsce" - zbiór wywiadów z mieszkańcami pogranicza codziennie zdającymi
egzamin z człowieczeństwa.
Zarówno film jak i książka przygotowują
nas do nieuniknionych zmian, które niesie ze sobą nasz okaleczony świat
i od których już nie uciekniemy.
Katarzyna Szrodt
Dr Katarzyna Szrodt - badaczka
polskiej emigracji artystycznej w Kanadzie, animatorka życia kulturalnego,
kuratorka wystaw, felietonistka.
|