Jan Delikat i jego twórczość
Absolwent Krakowskiej Akademii Sztuk
Pięknych. Studiował na wydziale Grafiki, którą ukończył z wyróżnieniem
u prof. Jacka Gaja. Otrzymał wyróżnienie w pracowni malarstwa prof. Zbysława
Maciejewskiego oraz w studio ilustracji książkowej prof. Romana Banaszewskiego.
Jest stypendystą The Elizabeth Greenshields Foundation, wspierającej młodych
twórców zajmujących się sztuką figuratywną oraz laureatem konkursu im.
Tadeusza Kulisiewicza za osiągnięcia w rysunku i pasteli. Otrzymał stypendium
Ministra Kultury i Sztuki RP. Uczestniczył w wielu wystawach indywidualnych
i zbiorowych. Jego prace można znaleźć w kolekcjach prywatnych i korporacyjnych
w Kanadzie, Stanach Zjednoczonych i Europie. Obecnie Jan Delikat koncentruje
się na malarstwie olejnym i rysunku
Jerzy Adamuszek (JA): Jeden
z Twoich dziadków był znanym stolarzem, a drugi robił dorożki. Mama miała
zdolności artystyczne - zgadza się?
Jan Delikat (JD): Dziadek
ze strony mamy był w czasie wojny uczestnikiem ruchu oporu w oddziałach
Batalionów Chłopskich. Po wojnie miał warsztat w Rzeszowie, w którym produkował
meble. Jego manufaktura istniała jeszcze w czasach, gdy chodziłem w tym
mieście do Liceum Plastycznego.
Mój drugi dziadek był kołodziejem.
Wyrabiał wozy oplatane wikliną, bryczki i przyczepy na kołach. Mama wspomina,
że w każdym fachu sobie radził: buty podzelował, meble do domu zrobił,
a ponadto był rolnikiem i uprawiał 8 hektarów ziemi w Komorowie. To właśnie
po mamie odziedziczyłem zamiłowanie do sztuki. Mama malowała akwarelą piękne
kwiaty, ma ładny charakter pisma, ale nie ma formalnej edukacji artystycznej,
spóźniła się ze złożeniem teczki z pracami do szkoły plastycznej. To były
trudne czasy... Malowanie pozostało dla mamy niespełnionym marzeniem.
JA: Wychowałeś się
w Tarnobrzegu, mieście raczej przemysłowym. Czy mały uzdolniony artystycznie
Jaś był zauważony?
JD: Odkrycie siarki w
pobliżu Tarnobrzega nadało piętno całemu regionowi. Wiele domów, pięknych
ogrodów i sadów zniknęło pod łopatą ogromnej koparki. Nastąpiła migracja
i napływ przyszłych pracowników rozrastającego się Kombinatu Siarkowego.
Teraz, gdy kopalnię zamknięto, wielki dół wypełniono wodą z pobliskiej
Wisły i powstał największy zalew na Podkarpaciu. W mych wspomnieniach to
miasto kojarzy się z nadwiślańskim brzegiem, terenem niezapomnianych zabaw,
przygód i wypraw w poszukiwaniu skarbów. Nie szukałem tam żółtego złota
(tak nazywano siarkę), natomiast odbywałem niekończące się wędrówki z moim
szkicownikiem. Będąc małym chłopcem, rysowałem kolorowe historyjki, które
w szkole śmieszyły całą klasę. Jednak cudownym dzieckiem nie byłem. Mama
bardziej przejęła się stwierdzeniem nauczycielki, że "Jaś pisze jak kura
pazurem" niż ucieszyła się zdobytą przez ze mnie pierwszą nagrodą w konkursie
plastycznym, zorganizowanym przez Tarnobrzeski Domu Kultury.
JA: Potem Liceum Plastyczne
w Rzeszowie. Spodobała mi się opowiadana przez Ciebie historia, kiedy
matka ostrzegała Cię: "synu z tego nie wyżyjesz", czy coś w tym stylu.
JD: Mama, mając na uwadze
dobry los syna, taką właśnie sentencję napisała na jednym z narysowanych
przeze mnie rysunków.
JA: Zdałeś na ASP
w Krakowie za pierwszym razem.
JD: Tak.
JA: Czy wśród Was,
studentów artystycznej uczelni była silna konkurencja? Przecież od tego
zależały wystawy, stypendia, etc.
JD: Założeniem uczelni
jest, by różne indywidualności mogły w sposób w miarę pełny zrealizować
swą osobowość twórczą, niezależnie od tego, w jakim nurcie artystycznym
będzie się ona przejawiać. Uczelnia wytwarza swoisty mikroklimat, wolny
od stresów i konkurencji.
JA: Odnośnie stypendiów,
opowiedz o tym, które otrzymałeś z Ministerstwa Kultury.
JD: Cytat: "Przyznaję
Panu stypendium Ministra Kultury i Sztuki na rok akademicki 1992/93 za
wyróżniające się osiągnięcia w nauce i sukcesy artystyczne. Gratuluję dotychczasowych
dokonań, życzę wytrwałości i powodzenia w dalszej pracy."
JA: A to stypendium
The Elizabeth Greenshields Foundation?
JD: Cytat: "We are
pleased to inform you that you have been awarded a grant in the amount
of $10,000 (Canadian)."
JA: Czy po małżeństwie
z Joanną rozważaliście pozostanie w Krakowie?
JD: Tak, nawet zamieszkaliśmy
w tym mieście, ale byliśmy już związani z Montrealem i wkrótce zdaliśmy
sobie sprawę, że korytarz łączący nasze mieszkanie w Krakowie z domem w
Montrealu, jest za długi.
JA: Pierwsze lata
w Montrealu - widziałem Twoje portfolio ze zdjęciami setek namalowanych
przez Ciebie obrazów. Czy był to najbardziej płodny okres Twojej twórczości?
JD: To nie takie proste
przemienić obraz na chleb. Czasem trzeba namalować dużo obrazów, by starczyło
na kilka kromek. Niełatwo było pogodzić idealistyczne założenia Akademii
i gorzką prawdę życia, której sentencję napisała kiedyś mama na mym rysunku.
JA: Zacznijmy od grafiki.
JD: Grafika, jeden z
podstawowych działów sztuk plastycznych, obejmuje też rysunek, który może
stanowić ostateczną formę artystycznej wypowiedzi, jako samodzielne dzieło
sztuki. Kiedyś w młodości zabrałem się za rysowanie i to mi zostało. Kartki
szkicowników są dla mnie poligonem nowych doświadczeń, odkryć, wynalazków.
Ćwiczeniem oka i ręki, pamięci i wyobraźni. Ta forma graficzna bardzo mi
odpowiada.
JA: Drzeworyty, litoryty,
gipsoryty - opowiadałeś mi w swojej pracowni o żmudnej, wprost benedyktyńskiej
pracy włożonej w stworzenie jednego dzieła. Przybliż nam proszę ten temat.
JD: Niewola techniki
graficznej i ograniczenia, jakie nakłada na artystę jej warsztat, przynoszą
mu jednocześnie wielką szansę twórczej swobody. Podczas aktu tworzenia
artysta uniesiony twórczą wizją poddany jest dyscyplinie warsztatu, pokornie
łącząc się z narzędziem i tworzywem. To ograniczenie może być znaczącym
czynnikiem stanowiącym o wielkości dzieła. Cały złożony proces powstania
grafiki ma w sobie cechy manufaktury, a nie ma sztuki bez rzemiosła.
JA: Ale tym najbardziej
popularnym, przyciągającym przeciętne oko, jest obraz olejny.
JD: Technika olejna daje
najszersze możliwości twórcze, pozwala na wyjątkowo dużą swobodę w doborze
i mieszaniu farb, tworzeniu faktur, uzyskiwaniu efektów półprzezroczystości
i przenikania barw. Umożliwia także wielokrotne retuszowanie przez nakładanie
kolejnych warstw farby, etc. Wydawałoby się więc, że w przeciwieństwie
do ubogiej w środki wyrazu grafiki, czy wykonanego zwykłym ołówkiem rysunku,
o wiele łatwiej jest stworzyć dzieło sztuki malując obraz w technice olejnej.
Jednak to nie technika podnosi malarstwo do rangi arcydzieła. Czasem malarzowi
udaje się w kawałek płótna i nałożoną na niego farbę, tchnąć życie. Wtedy
autora nazywamy artystą, a powstały przedmiot obrazem. Taki obraz może
przyciągnąć uwagę i absorbować zmysły, zachwycać i bulwersować, być przedmiotem
pożądania i uwielbienia.
JA: Czy lubisz malować
"lekką abstrakcję"? Powiedzmy, że puszczasz trochę wodze fantazji.
JD: Ja tak właśnie zaczynam
każdy obraz! Moment, w którym zaciera się płynna granica między abstrakcją
a figuratywnością może być końcowym etapem pracy nad obrazem...
JA: Jak określiłbyś
swój styl?
JD: Kiedyś o moich pracach
prof. Franciszek Bunch napisał: "Jan Delikat... programowo niemalże monochromiczny,
przy tym potrafiący oprzeć obraz na wyrafinowanych subtelnościach. W doborze
tematów i ich przedstawieniu wyraźnie nawiązujących do końca ubiegłego
stulecia, ujawnia skłonności ilustracyjne, czego pełny wyraz daje w dosłownych
ilustracjach rysowanych piórkiem, bardzo bogatych formalnie, w których
śmiało i z dużą wyobraźnią zestawia postacie, rekwizyty, fragmenty architektury. W
zastosowanej skali szarości budowanej z mozaiki drobnych pociągnięć piórkiem
wyczarowuje swój baśniowy świat".
JA: Twoje obrazy były
prezentowane na wielu wystawach, były w dziesiątkach galerii i wiszą w
setkach domów. Czas na wyliczenie - może tylko wystaw.
JD: Centre Culturel de Pierrefonds
w duecie z Joanną Pieńkowski 2011
Galerie Klimantiris, Montreal 2006,
2001, 1999, 1996
Galerie Art & Culture, Montreal
2004, 2005
Galerie d'Art & Michel Bigué,St-Sauveur
2000
Galerie Morency, Montreal 1994
Wystawa Studentów Europejskich Szkół
Artystycznych Mastrich 1993
Fundacja Tadeusza Kulisiewicza,
Warszawa 1993
Galeria Uta, Warszawa 1992
Dom Kultury, Tarnobrzeg 1992, 1991
Zbysław Maciejewski i jego uczniowie,
Norymberga 1991
http://www.jandelikat.com/
http://artbookguy.com/jan-delikat-theater-of-life_444.html
https://www.facebook.com/pages/Jan-Delikat-Art/332801470085591
Rozmawiał: Jerzy Adamuszek
Jerzy Adamuszek - podróżnik,
autor książek podróżniczych, obieżyświat, zdobywca rekordów Guinesa, organizator
"Spotkań Podróżniczych" oraz "Są wśród nas" (www.sawsrodnas.ca).
(Sydney - Montreal) |