Był Duda, był...
Wygląda na
to, że autorzy tej ludowej przyśpiewki w jakimś proroczym natchnieniu przewidzieli
prezydenturę Andrzeja Dudy, używając czasu przeszłego dokonanego w odniesieniu
do jej skromnego przebiegu i zakończenia, jak również ujawnili nieznośną
lekkość bytu, spowodowaną mizernym ciężarem gatunkowym tejże prezydentury.
Ale krytykować
łatwo, obywatele bardzo lubią wyszukiwać słabe strony i ułomności władzy,
szczególnie Polacy - wolne ptaki, którzy programowo wierzgają przeciwko
każdemu zwierzchnictwu. Prezydent jest wdzięcznym obiektem tej niechęci,
co prawda nie rządzi, bo ma od tego premiera i całą Radę Ministrów, ale
obowiązków ma tyle, że głowa mała. Bo to przecież najwyższy przedstawiciel
polskich władz, zwierzchnik sił zbrojnych, strażnik Konstytucji, no, nie
wiadomo, w co ręce włożyć. A niewdzięczny naród oko ma bystre i złośliwe,
wszystko zauważa i żadnym kitem nie da się omamić, czepia się jak pijany
szpadla, kpiąc sobie okrutnie z zapracowanego organu.
Pamiętam, że
kiedy PAD wygrał wybory prezydenckie, mając za sobą poparcie partii rządzącej,
rządu i rządowych mediów, rozpromieniony Jarosław Kaczyński rżnął głupa
i powtarzał w upojeniu: "Ten Duda nam się udał!". Udał się rzeczywiście
Kaczyńskiemu, jest bowiem najbardziej spolegliwym prezydentem. Czy pamiętacie
Państwo serial "Plebania", w którym biznesmenowi-
gangsterowi
meldowano:" Panie prezesie, pański wójt przyszedł!" Podobne meldunki niewątpliwie
otrzymywał prezes PiS.
Pamiętajmy,
że w kampanii prezydenckiej już na ostatniej prostej, pretendentka do tytułu
pierwszej damy zwróciła się do Jarosława Kaczyńskiego: "Nie wiem, dlaczego
nasi przeciwnicy są tacy strachliwi. Z całym szacunkiem, panie prezesie,
ja się pana nie boję!" I wiecie Państwo co? Mówiła prawdę. Dość szybko
Agata Duda przestała okazywać poparcie dla małżonka, stając się wyłącznie
ozdobnikiem jego oficjalnych wizyt i wystąpień. Swoim milczeniem prezydentowa
wymownie demonstrowała swoje stanowisko. Wygląda na to, że popierać go
nie chciała stanąć przeciwko niemu nie mogła. Pamiętam, że w dniu premiery
filmu "Smoleńsk" Prezydent siedział w loży z pisowskimi notablami, a pani
Dudzina z córką poszły do kina na film, który reżyserował Woody Allen.
Wygląda na to, że faktycznie cykora przed prezesem nie ma.
A sam Andrzej
Duda po wygranych wyborach rozpoczął swą nieudaną przygodę z prezydenturą.
Naród śmiał się, że prezydent nie ma wpływu nawet na żyrandol w Pałacu
Prezydenckim, bo przełącznikiem pstryka prezes. A PAD pogodził się z faktem,
że nie ma na nic wpływu, bo to był warunek zostania prezydentem. Niektórzy
dziwili się, dlaczego tak często prezydent wykrzykuje swoje wystąpienia
- żeby było go słychać na Nowogrodzkiej.
Te spostrzeżenia
pozwoliły na sformułowanie pewnych ogólnych wniosków, dotyczących poszczególnych
prezydentur:
Wojciech Jaruzelski
pokazał - jaki nie powinien być prezydent,
Aleksander
Kwaśniewski- jaki powinien być prezydent,
Lech Wałęsa
pokazał, że każdy może zostać prezydentem,
Andrzej Duda
udowodnił, że jednak nie każdy.
W akcji wspomagania
Dudy na drugą kadencję aktywnie uczestniczył muzyk disco-polo Sławomir
Świerzyński, który piał z zachwytu: "Andrzej Duda jest erudytą, jemu miód
z ust kapie, on ma pyłek kwiatowy na wargach!" Z podobnym zaangażowaniem
atakowano rywalkę Dudy, Małgorzatę Kidawę-Błońską, zaczynając oczywiście
od klasycznego chwytu z jej rzekomo żydowskim pochodzeniem, w co nawet
najbardziej ogłupiały wyborca PiS uwierzyć nie mógł, zważywszy na fakt,
że jest ona w pierwszej linii prawnuczką prezydenta St. Wojciechowskiego
i premiera Wł.Grabskiego, którzy zważywszy pełnione funkcje i realia odrodzonej
ojczyzny, jako żywo Żydami być nie mogli. Nawet taki wierszyk powstał wówczas:
Gdyby Jezus mieszkał w Dukli, to by szyby mu wytłukli".
A kiedy w polskim
Sejmie pojawił się Richard Gere wspierając Malgorzatę Kidawę-Błońską, pisowskie
media zawyły ze zgrozy, gremialnie potępiając aktora, bo w filmie "Pretty
Woman" korzystał z usług prostytutki. A to huncwot i zbereźnik!
W ostatecznym
wyniku 10 440 648 głosów uzyskał Andrzej Duda przy pomocy całego aparatu
państwa, 10 018 263 głosy otrzymał Rafał Trzaskowski, który z marszu zastąpił
Małgorzatę Kidawę-Błońską po jej rezygnacji.
Rok 2020 utkwił
w pamięci rodaków, bo wówczas w Polsce spotkały się dwa nieszczęścia: pandemia
i panduda. Dla Andrzeja Dudy niewiele się zmieniło, po prostu kontynuował
swoją współpracę z rządami łapczywych nepotów, niekompetentnych karierowiczów
i kolesi, drogę lekkomyślnego braku odpowiedzialności za państwo, jego
bezpieczeństwo i jego przyszłość. Współuczestniczył w skompromitowaniu
Polski w świecie, pozwał na amatorszczyznę polityczną i dyplomatyczną,
wspierał działania sprzeczne z racją stanu.
Doświadczyliśmy
dekady dziwnych czasów, oglądając prezydenta Rzeczypospolitej, szokującego
swą przedziwną mimiką i pokrzykiwaniem, który próbował zyskać naszą sympatię,
opowiadając kiepskie dowcipy, z których najlepszy to: "Podjąłem właśnie
decyzje..." Andrzej Duda co i raz zaskakiwał nas swoimi nieprzemyślanymi
dywagacjami. Pamiętam swoje zdumienie, kiedy z całą powagą wystrzelił sensacyjną
informację o polsko-japońskim braterstwie broni podczas II wojny światowej...
Za to pokazał
charakter tygodniami trzymając Joe Bidena w niepewności czy mu gratuluje
wyboru na prezydenta USA. Znając zapalczywość naszego prezydenta
obawialiśmy się, że może się on posunąć do zawetowania elekcji Bidena.
Całe szczęście, że ostatecznie się powstrzymał, uznając, że taką potężną
broń warto mieć, ale nie warto jej używać, bo jak się jej używa, to już
się jej mieć nie będzie.
O politycznym
formacie A.D. świadczą nie tylko miny, które robi do kamery, ale także
spotkania z każdym, kto się chce z nim spotkać. W 2018 roku prezydent podjął
decyzje, aby pojechać do Białego Domu i pozdrowić z samochodu Donalda Trumpa
i grono jego doradców. Jednak nikt z Białego Domu nie planował spotkania
z polskim prezydentem. Andrzej Duda spotkał się z burmistrzem miasta Jersey
City, którego pouczył o kluczowym dla Polski znaczeniu pomnika katyńskiego,
co potwierdziło jego silną międzynarodową pozycję i rolę poważnego rozgrywającego
w polityce światowej.
Ta dobra samoocena
spowodowała, że dał się nabrać dwom rosyjskim pranksterom i uwierzył, że
dzwoni do niego sekretarz Generalny ONZ, z sugestią, aby ponownie przyłączył
do Polski Lwów i inne polskie tereny. A swoją drogą, jak ci dowcipnisie
takie Kozaki, to niech się dodzwonią do jakiejkolwiek przychodni w Polsce.
Żartownisiów
było zresztą więcej: jacyś cwaniaczkowie podrzucili do Kancelarii, a prezydent
ku zachwytowi opozycji z rozpędu podpisał słynny apel z ośmioma gwiazdkami
(5+3)!
Druga
kadencja PAD powoli dobiega końca. Kolejne wybory prawdopodobnie odbędą
się w dniu 18 maja 2025 r. Andrzej Duda może ewentualnie kandydować, Boże
broń, w 2030 r. Na razie PiS rozpaczliwie szuka kandydata na to prestiżowe
stanowisko, ale ławka rezerwowych króciutka, oj, króciutka!
Ale jedno trzeba
prezydentowi Dudzie przyznać: otóż natchnął on weną twórczą liczną rzeszę
ludzi pióra, którzy zalali internet mniej lub bardziej udanymi utworami
jemu poświęconymi.
Danuta Owczarz-Kowal
Danuta
Owczarz-Kowal - filolog orientalny, prawnik, felietonistka.
|