.
NUMER 1 / CZERWIEC 2019

MAGAZYN PANORAMA
352 Bergevin, Suite 6 
Lasalle, Qc
H8R 3M3 

E-mail: [email protected]

Tel. (514) 367-1224 
Tel. (514) 963-1080



 
 
 
 
 
 
 
 
 

 

Szpital marzeń

To był dzień jak wiele innych. Zwykły piątek. Joanna odwiedziła aptekę mieszczącą się przy Klinice Ortopedycznej na rogu Avenue Girouard i rue Saint - Jacques. W trakcie odbierania leków poczuła, że nie ma czym oddychać, a powietrze jakby nie wchodziło do jej płuc. Czuła się jak ryba, którą ktoś wyrzucił na brzeg. Poprosiła o szklanką wody. Dostała ją natychmiast, po chwili siedziała na krześle w oczekiwaniu na dalszą pomoc. Czuła na swoim ramieniu delikatną dłoń pani z apteki, słyszała jej słowa: - wszystko będzie dobrze, musisz jak najszybciej dotrzeć do szpitala, zaraz tam będziesz, a jak się lepiej poczujesz zadzwoń do mnie. 

W szpitalu na Lasalle znalazła się po kilkunastu minutach. W budynku nagłych wypadków czekała dwie może trzy minuty. W ciągu następnych pięciu, po pierwszym wywiadzie, była już na sali szpitalnej Oddziału Urgence otoczona przez lekarzy i pielęgniarki. Natychmiast podłączono jej tlen, mierzono ciśnienie, pobierano wielokrotnie krew z żyły, którą trudno było znaleźć, do ciała przyklejono plastry z magnesem, by połączyć je z wieloma kolorowymi kabelkami. Czuła się jak w pajęczej sieci i bała się poruszyć, by nie odłączyć się od tych wszystkich kontrolujących jej organizm przewodów. Wokoło jej łóżka stały maszyny migające światełkami, które do tej pory oglądała jedynie w amerykańskich serialach. Kilka razy czuła jak odlatuje gdzieś w nieokreśloną przestrzeń. Zmieniały się twarze, które o coś ją wypytywały, czuła delikatny dotyk czyjeś dłoni i słyszała powtarzające się słowa, że już jest bezpieczna i że wszystko będzie dobrze. Tego samego dnia poddano ją jeszcze specjalistycznym badaniom, skanom i prześwietleniom, a potem przyszła noc i po zaaplikowaniu tabletki na sen spała spokojne i długo. 

W sobotę po południu przeniesiono ją do innej sali na Oddział Intensywnej Opieki.

W środę zadzwoniła do mnie i po krótkiej informacji, skąd telefonuje, powiedziała:
- Jeśli chcesz zrobić dobry uczynek i odwiedzić chorego człowieka, a przy okazji zobaczyć na własne oczy jak wygląda i pracuje szpital marzeń, ta ja będę tutaj jeszcze kilka dni.

Pokój, gdzie leżała Joanna nie trudno było znaleźć. Szpital Lasalle nie jest duży i ma świetnie działającą informację. Moją znajomą z którą niezbyt często się spotykam, bo obie prowadzimy dość zabiegane i intensywne życie, zastałam uśmiechniętą podczas szpitalnej kolacji. Z apetytem wcinała rybę z gotowanymi ziemniakami i surówką. Na tacy stał jeszcze deser, sok i woda. 

- I jak się czujesz? - zagadnęłam sadowiąc się w fotelu, który stał tuż przy jej łóżku. Joanna leżała w dość dużej szpitalnej sali obstawiona aparaturą monitorującą jej chore ciało nie wyglądała na nieszczęśliwą i schorowaną, wręcz przeciwnie, była uśmiechnięta. 
- Już lepiej, ale było kiepsko. Ponoć byłam nawet po drugiej stronie tęczy, ale nic nie pamiętam. Jak widzisz mają mnie tu na oku non stop i nie pozwalają na żadne wycieczki w czwarty wymiar - żartowała. Za dużą oszkloną ścianą było stanowisko pielęgniarek. 
- Ładnie wyglądasz. Kiedy wychodzisz do domu? 
- Ładnie? No dziękuję ci bardzo. Przecież ja jestem chora na serce, a nie na twarz - odparła z uśmiechem. 

Lubiłam ją za specyficzne poczucie humoru, najczęściej na swój temat, a przecież nie każdy to potrafi. Joannę ceniłam też za jej optymizm i miłość do zwierząt, bo obie mamy niegroźnego szmergla na punkcie kotów. Ja mam dwa, ona cztery. 
Joanna opowiedziała mi w szczegółach o tym jak znalazła się w szpitalu, jak fachowo zaopiekowano się nią w kilka chwil po przybyciu i jak ratowano jej życie z oddaniem i niebywałą troską. 

- Odkąd znalazłam się tutaj, od pierwszej chwili spotykam się z tak niewiarygodną opieką, że sama nie mogę w to uwierzyć. Każdy, kto tutaj pracuje od personelu pomocniczego, poprzez pielęgniarki i lekarzy troszczy się o mnie jakbym była kimś wyjątkowym, jakby każdemu tutaj osobiście zależało bym się dobrze czuła, bym jak najszybciej wróciła do zdrowia. Takiego oddania i poświęcenia nie zaznałam nigdy i nigdzie. Doglądają mnie w dzień i w nocy, chuchają, sprawdzają, czuwają.  Czy wiesz, że już pierwszego dnia na nowym oddziale zapytano mnie co lubię jeść i mogłam wybrać sobie skład moich posiłków, codziennie zmieniana jest pościel i ręczniki. Każdego poranka przynoszą mi nową szpitalną koszulkę, mogę codziennie brać prysznic. Odpowiadają cierpliwie na wszystkie moje pytania, a po każdym nowym badaniu przychodzi do mnie lekarz - specjalista, by poinformować mnie o wyniku tego badania. Czuję, że tym ludziom tutaj na mnie zwyczajnie, po ludzku zależy. A już zupełnie wyjątkowe są dwie dziewczyny. To Julia i Sofia - moje anioły, które zjawiają się przy moim łóżku jakby czytały w moich myślach. Ta atmosfera sprawia, że ja nie czuję, że przebywam w szpitalu i gdyby nie fakt, iż jestem osłabiona i nie do końca sprawa fizycznie, to mogłabym pomyśleć, że przebywam w SPA. 

Joanna opowiedziała mi jeszcze o wyjątkowym lekarzu prowadzącym, który wyraził zgodę na godzinną przepustkę ze szpitala, by mogła pojechać do domu i przytulić swoje koty, o pani z apteki, której zawdzięcza życie i o tym, że gdy do niej zadzwoniła ze szpitala, by opowiedzieć jej, co się z nią dzieje, to usłyszała w słuchawce, że Sylvie myślała o niej cały weekend i niepokoiła się o nią. Jak już Joanna poczuje się znacznie lepiej, spotka się z nią, by podziękować. Może nawet kawę wypiją?

Ze szpitala wyszła przed kilkoma dniami, zaopatrzona w listę już umówionych wizyt i dalszych kontrolnych badań. Lekarz wręczył jej na pożegnanie kilkustronicową instrukcje w jaki sposób ma o siebie dbać. Przed Joanną jeszcze długie miesiące konsultacji w Szpitalu Marzeń na Lasalle. A jak mówi, a ja jej wierzę, każda wizyta tam nie będzie przykrym obowiązkiem, ale radosnym spotkaniem z ludźmi, którzy w trudnych dla niej chwilach byli przy niej, wspierali ją, troszczyli się i dbali o jej zdrowie.

Zanim napisałam ten artykuł zajrzałam na stronę internetową Szpitala Lasalle. 
Okazało się, że nie tylko Joanna była traktowana tam w sposób wyjątkowy. Oto niektóre opinie pacjentów. 

"Najlepsza obsługa, troska i osobiste podejście. Personel  jest bardzo profesjonalny".

"To świetny szpital. Byłem tam zwijając się w bólach. Personel zaopiekował się mną natychmiast. Zostałem zdiagnozowany w ciągu 3 godzin. Bardzo polecam ten wyjątkowy szpital". 

"Jest to świetne miejsce na opiekę nad dzieckiem. W szpitalu byłam dwa razy i mam dobre doświadczenia. Za drugim razem nie był tak dobry jak pierwszy, ale w porównaniu z opowieściami o horrorze w innych szpitalach, z pewnością było świetnie. Opieka po przyjeździe do szpitala, którą otrzymałam dla mnie i mojego dziecka, nie mogła być lepsza. Dziękuję". 

"Opieka w szpitalu jest doskonała, przekracza wszelkie oczekiwania". 
 

Bożena Szara 


Bożena Szara - dziennikarka radiowa i prasowa, producentka programów radiowych. Jej artykuły publikowała prasa w Polsce, Grecji, USA i Kanadzie. Pracowała w Co-op Radio w Vancouver. Przez 15 lat była producentką autorskiego programu radiowego Jedynka w stacji CFMB 1280 AM. Współpracuje z dziennikiem GAZETA w Toronto. Prowadzi polskojęzyczny program Radio Polonia w Montrealu: www.radiopolonia.org. Ma dwa koty: Felę i Felka. 


PANORAMA - MAGAZYN RADIA POLONIA CFMB 1280 AM, MONTREAL, KANADA
Tel: (514) 367-1224, (514) 963-1080, E-mail: [email protected]
Designed and maintained by Andrzej Leszczewicz
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
ZALOGUJ SIĘ