.
NUMER 3 / SIERPIEŃ 2019

MAGAZYN PANORAMA
352 Bergevin, Suite 6 
Lasalle, Qc
H8R 3M3 

E-mail: [email protected]

Tel. (514) 367-1224 
Tel. (514) 963-1080



 
 
 
 
 
 
 
 
 

 

Jak choroba przewartościowała moje życie 

Onkologia, słowo dawniej mi nieznane, zaczęło gościć w moich myślach, kiedy dopadła mnie ta straszna choroba. Pomyślałam wtedy, że zawsze, kiedy jestem zbyt ciekawa c z e g o ś,  to za jakiś czas, to  c o ś  mnie właśnie dopada. Co to - zapytywałam w moich myślach - ten Ursynów, jak wygląda, co to jest Centrum Onkologii? Gdybym o tym nie myślała, to by to do mnie nie przyszło...Ogromny strach zawładnął moim umysłem i gdyby nie szybka reakcja moich znajomych i przyjaciół, nie dałabym sobie rady. Bez obecności ludzi życzliwych, bez ich cudownej energii, nie pokonałabym swojej choroby. Jestem tego pewna. 

Należę do osób dość otwartych, nie kryłam więc tego, co mnie spotkało. Zaczęłam też intensywnie szukać wiadomości na temat raka piersi, zarówno w lekturach, jak też czerpać z praktycznych doświadczeń innych. Najbardziej wiarygodne były kobiety, które same przez to przeszły.

Nim się spostrzegłam, zawzięłam się na swoją chorobę i zostałam otoczona trzema pierścieniami: w domu, w pracy i na działce, wszędzie doświadczając życzliwej obecności bliźnich. Ponieważ kłopoty lubią chadzać parami, los obdarzył mnie w tym samym czasie kłopotami wychowawczymi z dorastającą i odcinającą pępowinę latoroślą oraz zmartwieniem o mojego Ojca, któremu odcinano drugą już nogę. Jak bardzo było mi ciężko, wie tylko moja psina Figa, która wiernie mi towarzyszyła (czasem jako jedyna) w najgorszych momentach długiej i ciężkiej chemioterapii, wpijając we mnie swój baczny wzrok. Może na przekór wierszowi C. K. Norwida pt. "Fatum":

I
Jak dziki źwierz przyszło
Nieszczęście do człowieka
I zatopiło weń fatalne oczy...
- Czeka - -
- Czy człowiek zboczy?

II
Lecz on odejrzał mu - jak gdy artysta
Mierzy swojego kształt modelu -

I spostrzegło, że on patrzy - co?
skorzysta 
Na swoim nieprzyjacielu:
I zachwiało się całą postaci wagą
- - I nie ma go!

Podczas mojej walki z chorobą reaktywowały się i ociepliły kontakty z bliskimi mi osobami, z którymi przyjacielskie więzy wcześniej rozluźniły się. Z chwilą, kiedy złapałam pewną równowagę, zaczęłam także pomagać innym, przez co zyskałam nowe, ciekawe przyjaźnie. 

Myślę też, że nie bez znaczenia była moja konsolidacja z przyrodą i jej nieocenioną mocą. Zawsze kuszący bogactwem wrażeń las, orzeźwiający zapach igliwia, bezkres i spokój pól, kobierce pachnących łąk, czy wreszcie cichy szum wartkiego nurtu rzeczki... I te wszędobylskie ptaki oraz wiewiórki - to mój świat. Korzystanie z tego na co dzień, to jakby uczestniczenie w misterium, zbliżanie do Boga. To daje siłę przetrwania i napęd. 

Moja choroba nauczyła mnie dotykać i smakować życie, rozkoszować się nim. Zrozumiałam, że wszystko w życiu człowieka jest bardzo ulotne, jakby tylko pożyczone na chwilkę, dotarła do mnie moja śmiertelność. Paradoksalnie też, dzięki chorobie, nauczyłam się lepszej selekcji i odrobiny egoizmu. Dojrzałam. Szkoda mi czasu na rzeczy błahe, skupiam się na tym, co istotne i dobre dla mnie. Wcześniej, niby robiłam coś dla siebie, ale tak naprawdę zawsze łączyło się to z innymi. Teraz jest inaczej. Najpierw pytam siebie o zgodę na swoje działania, bo ja sama jestem dla siebie ważna. To jest  m o j a  święta  w a r t o ś ć. Teraz patrzę na życie z innej perspektywy, z dystansem. Nie wiem, co będzie, ale wiem, co jest. Mam świadomość, że na krótszych dystansach biegnie się szybciej. Przemijanie jest jak film; klatka po klatce przesuwa się do przodu. Mam nadzieję, że jeszcze długo nie nastąpi "stop klatka", bo życie jest takie piękne!
 

Strzał w dziesiątkę

Był lipcowy, niezwykle upalny dzień 2009 r.  Pot zalewał mnie całą, a do tego te piekielne uderzenia gorąca, które paliło od wewnątrz tak, że nawet myśli w mojej głowie (nie tylko stanik) były mokre i przelatywały jak przez durszlak całkiem mętne...

Od dłuższego czasu czułam się zestresowana i bardzo zmęczona. Tego dnia myślałam tylko o jednym - jak uciec od siebie samej, od ludzi, którzy mnie otaczają, sytuacji i obowiązków? Byłam gotowa na wszystko i cała nakręcona na NIE, kiedy nagle zadzwonił telefon. Moja koleżanka Amazonka powiedziała "Jadę w góry do Ośrodka Wypoczynku i Rekreacji DAMIS na wrześniowy turnus rehabilitacyjny. Są jeszcze wolne miejsca, jedź ze mną".

To był strzał w dziesiątkę! Właściwa propozycja, we właściwym czasie. Uznałam, że warto zaryzykować i natychmiast podjęłam odpowiednie działania. Takim oto sposobem, po wielu latach "odpoczywania" latem na swojej działce, zarezerwowałam sobie wypoczynek. 

w Krynicy Zdroju, na pięknej Ziemi Sądeckiej, która kiedyś ...była moją inspiracją i azylem. Ożyły wspomnienia, przypomniały się wyjątkowe przeżycia. Wówczas byłam młodą, przebojową dziewczyną poznającą życie, rozwijającą swoje pasje na Konfrontacjach Ruchu Artystycznego Młodzieży KRAM - Rytro nad Popradem k/Starego Sącza, a dziś kim jestem?

Dorosłą kobietą, która znalazła swoją drogę w życiu, ale czuje się zmęczona pracą, osłabiona chorobą i znudzona rzeczywistością. W moje życie wkradła się monotonia. Najwyższy czas, aby to zmienić! 

Pojechałam "po bandzie". Nie żałuję. Było fantastycznie. Nowe miejsca, nowe twarze. Problemy zostały gdzieś daleko i nisko, zaczął się czas magii. Inne barwy, inne smaki, inne zapachy i widoki (salamandra plamista, borowiki, rydze, osty górskie). Ugotowane, podane, posprzątane. Do tego zabiegi zdrowotne (na rękę i na kręgosłup) oraz basen, tenis stołowy, wycieczki, zwiedzanie z przewodnikiem. Coś dla ciała i coś dla ducha. Świetne połączenie przyjemnego z pożytecznym.

W Ośrodku przebywali różni ludzie, były nawet całe rodziny na swoich urlopach, ale my Amazonki, szybko wyłowiłyśmy się spośród innych kuracjuszy i stworzyłyśmy fajną grupę. 

Razem chodziłyśmy do pijalni wód mineralnych, na vivy i spacery. Wymieniłyśmy doświadczenia i pomysły na życie, a także przepisy kulinarne i telefony. Nasza choroba umacnia nas w poczuciu jedności, daje życzliwość i braterstwo dusz. Jesteśmy dla siebie najlepszym wsparciem, bo dobrze się rozumiemy.

Dwa tygodnie szybko minęły. Wróciłam zrelaksowana i silniejsza, by stawić czoło życiowym wyzwaniom. Uważam, że taka forma wypoczynku jest jak powiew świeżego powietrza. Pozwala skutecznie przegonić rozterki i zmęczenie oraz zregenerować siły, by móc dalej i pełniej cieszyć się każdym następnym dniem.
 

Anna Lenc-Rabiega


Anna Lenc-Rabiega - socjolog z wykształcenia, zawodowo związana z tematyką polskiej wsi i rolnictwa, uważna obserwatorka otaczającej rzeczywistości. Działaczka kultury. Kocha ludzi i przyrodę. Bywa poetką i pisarką. Wydała arkusz poetycki "Odnaleźć Rzeczywistość" i tomik wierszy "Donikąd". Publikowała swoją twórczość w wielu polskich pismach. (Warszawa)

 


PANORAMA - MAGAZYN RADIA POLONIA CFMB 1280 AM, MONTREAL, KANADA
Tel: (514) 367-1224, (514) 963-1080, E-mail: [email protected]
Designed and maintained by Andrzej Leszczewicz
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
ZALOGUJ SIĘ