Zapomniana tragedia:
Polscy lotnicy ofiarami katastrofy
W czasie II
wojny światowej Montreal był ważnym centrum przemysłowym w alianckiej machinie
zbrojeniowej. Port lotniczy Dorval stanowił punkt przerzutowy produkowanych
w Ameryce Północnej samolotów do Anglii, Egiptu, Włoch czy nawet odległych
Indii. Poprzez lotnisko Gander na Nowej Fundlandii, piloci RAF-u, wśród
których było wielu Polaków, w ramach tzw. Royal Air Force Ferry Command
dostarczali nowe samoloty na front walki z Niemcami czy Japończykami.
25 kwietnia
1944 - dzień katastrofy
W kwietniowy
poranek ciężki bombowiec B-24 Liberator VI z 45 Grupy Transportowej RAF
wystartował z lotniska Dorval. Jego ostatecznym celem były Indie, ale samolot
nigdy tam nie dotarł. Tuż po starcie, będąc nad miasteczkiem Mount
Royal, załoga wyładowanego do pełna zbiornikami paliwa samolotu zgłosiła
problemy techniczne. Według późniejszych doniesień, skręcili na południe,
aby spróbować wylądować na rzece Świętego Wawrzyńca.
Niestety samolot
szybko tracił wysokość i minął centrum Montrealu zaledwie 75 metrów nad
ziemią. Pracownicy w budynku Sun Life byli świadkami przelatującego samolotu
i zgłosili, że widzieli odpadające części ogona i skrzydła.
O godzinie
10:30, w 12 minut od startu, bombowiec uderzył w budynki mieszkalne na
terenie dzisiejszego Griffintown (róg Shannon i Ottawa Street). Doszło
do wybuchu 9 000 litrów paliwa i pożaru, który zniszczył 15 domów.
W katastrofie zginęło 15 osób: 5 członków załogi oraz 10 osób na ziemi.
Ci co zginęli
Jeden z trzech
polskich lotników, którzy znajdowali się na pokładzie samolotu, kapitan
pilot Kazimierz Burzyński, uważany był za ojca lotnictwa polskiego.
Szkołę średnią
ukończył w Gimnazjum OO. Jezuitów w Chyrowie. Po wstąpieniu do odrodzonego
Wojska Polskiego jako pilot, latał podczas walk na frontach ukraińskim
i bolszewickim.
Od 1923 roku
pracował jako pilot w Polskich Liniach Lotniczych LOT. W roku 1936 jako
pierwszy Polak osiągnął 1 milion przelatanych kilometrów. Przed 1939 rokiem
został szefem personelu latającego PLL "Lot". We wrześniu 1939 roku dostał
się do Wielkiej Brytanii. W czasie wojny wylatał 2 miliony kilometrów.
Ze względu na swój wiek, oraz to, że był instruktorem latania, piloci nazywali
go z szacunkiem "Papa".
Inni Polacy
to: co-pilot por. pil. Andrzej Kuźniacki, lat 30, służył w lotnictwie polskim
od 1936 roku, a następnie dołączył do Ferry Command, oraz nawigator kpt.
obs. Adolf-Jan Nowicki, lat 31, służył w RAF-ie przez pięć lat i
był weteranem 40 lotów bombowych nad Niemcami.
Wszyscy z
nich byli kawalerami Orderu Virtuti Militari.
W poszukiwaniu
przyczyn katastrofy
Była to najbardziej
przerażająca katastrofa lotnicza w Kanadzie. Trwała jeszcze wojna, nic
więc dziwnego, że pierwsze pogłoski mówiły o niemieckich snajperach, którzy
zestrzelili samolot, bądź o sabotażystach na lotnisku Dorval, którzy mieli
uszkodzić samolot.
Wiadomość,
że na terenie katastrofy mały chłopiec znalazł złotą monetę spowodowała,
że cały teren przeszukano szukając złota, które rzekomo miało być transportowane
do Europy. Niektórzy wiązali katastrofę z planowanym w tym czasie lotem
do Anglii kanadyjskiego premiera Mackenzie Kinga. Badania techniczne resztek
samolotu (z 30 tonowego samolotu zebrano zaledwie jedną ciężarówkę szczątków)
pozwoliły ustalić, że przypuszczalną przyczyną katastrofy była usterka
konstrukcyjna usterzenia.
Pogrzeb
załogi samolotu
Pogrzeb zmarłych
tragicznie lotników miał miejsce 28 kwietnia 1944 r. przy udziale tysięcznych
tłumów tak Polaków i jak innych mieszkańców Montrealu. W oddaniu ostatniej
posługi zmarłym tragicznie lotnikom wzięli udział: burmistrz miasta Montrealu,
delegacja polskiego poselstwa z Ottawy, polskie władze lotnicze z pułk.
Stefanem Sznukiem na czele. Władze lotnictwa, armii i marynarki kanadyjskiej
reprezentowane były przez wysokich szarżą oficerów; uczestniczyły też setki
oficerów kanadyjskich, brytyjskich oraz polskich lotników. Nad grobem pożegnalne
przemówienie wygłosił pułk. Sznuk wskazując na zmarłych jako na wzór poświęcenia
i miłości ojczyzny.
Piloci pochowani
zostali na Cmentarzu Notre-Dame-des-Neiges, w sekcji należącej do Commonwealth
War Grave Commission. Spoczywają w niej Kanadyjczycy, którzy brali udział
w wojnach prowadzonych przez Brytyjską wspólnotę. Sekcja ta graniczy
z Mount Royal Cemetary. Nagrobki polskich lotników mają wyryte tzw. gapy
lotnicze przedstawiające orła w locie z wieńcem laurowym w dziobie będące
odznaką pilotów wojskowych.
Pamięć o
poległych
Z biegiem lat
czas zatarł pamięć i o katastrofie i o jej ofiarach. Ostatnimi którzy o
nich pamiętali byli panowie Leszek Missala i Kajetan Bieniecki.
W dniu 25 kwietnia
2019 roku, dokładnie w 75 rocznicę katastrofy, delegacja Związku
Weteranów
Polskich z prezesem Józefem Foltynem na czele oraz Konsul Generalny RP
w Montrealu, Dariusz Wiśniewski złożyli na grobach wiązki kwiatów a kapelan
ZWP o. Dariusz Szurko odprawił uroczyste modły.
Wspólnie ustalono,
że uroczystości takie odbywać się będą co roku.
W związku z
tym, w niedzielę 25 kwietnia w 77 rocznicę katastrofy, zachęcam do wspólnej
modlitwy oraz złożenia kwiatów na grobach poległych lotników.
Upamiętnijmy
polskich żołnierzy, którzy, tak daleko od ojczyzny, pełniąc służbę w polskich
mundurach, oddali swoje życie wypełniając z oddaniem powierzoną im misję
wojskową.
Pokój ich cieniom!
Stefan Władysiuk
Bibliotekarz
Biblioteki
Polskiej w Montrealu
W najbliższym
czasie Biblioteka Polska planuje rozpoczęcie cyklu Wydarzyło się w Montrealu.
W oparciu
o zgromadzone w naszych zbiorach materiały archiwalne, za pośrednictwem
komunikatora Zoom chcemy przedstawić ważne osoby i wydarzenia z
życia naszego polonijnego środowiska, o których pamięć uległa już zatarciu.
Zainteresowane
tym programem osoby prosimy o nadsyłanie na e-mail Biblioteki polska@videotron.ca
swoich adresów e-mailowych na które wysyłać będziemy zawiadomienia o video-konferencjach,
do których dostęp będzie bezpłatny.
Stefan Władysiuk - bibliotekarz
Biblioteki Polskiej im. Wandy Stachiewicz w Montrealu.
|