Montrealski laureat Orderu
Uśmiechu
1 czerwca
- Dzień dziecka
Dla tych z
nas wychowanych w PRL, 1 czerwca kojarzy się z Dniem Dziecka.
Kojarzy się
z wycieczkami i zabawami, w czasie których rozdawano słodycze, a także
z Orderem Uśmiechu - międzynarodowym odznaczeniem uchwalonym w Polsce w
1968 roku, a od 1979 r. mającym rangę międzynarodową. Kawalerem Orderu
Uśmiechu zostaje dorosły, którego działalność jest wyjątkowa, nietuzinkowa
i przynosi dzieciom najwięcej radości, często ratuje ich życie. Ceremonii
wręczania Orderu towarzyszy rytuał wypicia soku z cytryny koniecznie z
uśmiechem oraz pasowanie różą. Każdy nowo pasowany Kawaler Orderu Uśmiechu
przyrzeka przed dziećmi i członkami Kapituły "być zawsze pogodnym i radość
dzieciom przynosić".
Pośród tysiąca
laureatów, wśród których są takie osobistości jak Jan Paweł II, Matka Teresa
z Kalkuty czy Steven Spielberg, znalazł się skromny polski franciszkanin
- Ojciec Łucjan Królikowski, którego Boskie przeznaczenie rzuciło do Montrealu.
Mógłby ktoś
powiedzieć, że przecież O. Królikowski opuścił naszą montrealską wspólnotę
przed 50 laty. Jednak jego zasługi dla grupy 150 dzieci, którym dał życiową
szansę, przywożąc je do naszego miasta i opiekując się nimi, sprawiły,
że traktować go możemy jako kogoś bardzo bliskiego.
Urodził się
niedaleko Zielonej Góry w 1919 roku, w roku 1934 rozpoczął naukę w Małym
Seminarium Misyjnym w Niepokalanowie. Tam też wstąpił do Zakonu Braci Mniejszych
Konwentualnych. Studia filozoficzne rozpoczął we Lwowie.
Wojenne
losy
Latem 1940
roku został aresztowany przez NKWD i wywieziony na Syberię, Pracował przy
wyrębie tajgi. Po układzie Sikorski-Majski wstąpił do wojska polskiego,
gdzie m.in. pełnił obowiązki kapelana wojskowego w II Korpusie w Egipcie.
Wśród sierot
pod równikiem
W 1947 roku,
po demobilizacji II Korpusu, został przydzielony jako katecheta i wychowawca
szkolny do osiedla polskich uchodźców w Tengeru w Tanzanii, dokąd zostało
wysłanych wiele sierot z Syberii. Poza wsparciem duchowym towarzyszył im
na wyprawach safari, kempingach i wspinaczkach. Osiedle Tengeru było
położone parę stopni na południe od równika. Po okropieństwach Syberii
małym tułaczom miejsce to wydawało się niemalże rajem. Wcześniej umierali
z głodu, zimna i chorób: tyfusu, dyzenterii, duru plamistego czy
malarii. Dlatego, gdy już jako dorośli opowiadają o Afryce, nadal się rozpromieniają
- bo tam był inny świat.
Dokąd jechać?
Kiedy w 1949
r. IRO (Międzynarodowa Organizacja Pomocy Uchodźcom) postanowiła zlikwidować
polskie obozy w Afryce, a dzieci wraz z opiekunami odesłać do komunistycznej
Polski, powstał problem - pod czyim zwierzchnictwem mają się znaleźć dzieci
- komunistycznej Polski czy jednego z wolnych państw Zachodu? O. Łucjan
podjął decyzję pomocy sierotom, by nie trafiły w ręce komunistycznego reżimu,
który wcześniej skazał je na gehennę na Syberii.
W obliczu napiętych
stosunków dyplomatycznych z Sowietami żadne zachodnie państwo nie chciało
zaakceptować dzieci. Jednakże, na prośbę polskiego ambasadora przy Watykanie,
Kazimierza Papee, przyszły papież Paweł VI poprosił arcybiskupa Montrealu
- Josepha Charbonneau, aby je przyjął. Arcybiskup wyraził zgodę i na początku
czerwca 1949 r. prawie sto pięćdziesięcioro polskich sierot wyruszyło z
Afryki w długą podróż, która miała się dla nich zakończyć nowym domem.
W drodze
do Montrealu
Po wyjeździe
z Afryki i wielu perturbacjach dotarli do Włoch. Następnie, dzięki przychylnym
ludziom udało się przewieźć dzieci do Niemiec, do amerykańskiej strefy
okupacyjnej w Bremie. Droga była bardzo niebezpieczna i obfitowała w dramatyczne
wydarzenia.
"Sowieci byli
bardzo potężni" - opowiadał O. Łucjan - "Mogli w każdej chwili zabrać te
dzieci z powrotem do Polski".
Po przyjeździe
do Kanady Ojciec Łucjan był nie tylko ich prawnym opiekunem, ale także
zajmował się ich edukacją i wychowaniem, dopóki nie osiągnęli pełnoletności.
Dzieci na początku skierowane zostały do internatów prowadzonych przez
zgromadzenia zakonne. Dojrzewając, stopniowo adoptowały się do nowego życia.
Tworzyły nadal wielką rodzinę i wzajemne przyjaźnie przetrwały przez całe
życie.
Wśród Polonii
w Montrealu i w USA
O. Królikowski
pracował wśród Polonii w Montrealu do 1966 r., głównie w parafii Matki
Bożej Częstochowskiej, której został mianowany proboszczem.
Później przeniósł
się do Buffalo w stanie Nowy Jork, gdzie przez 36 lat prowadził polonijny
program radiowy "Godzina Różańcowa Ojca Justyna". Następnie zaś został
kapelanem w klasztorze Św. Stanisława w Chicopee w stanie Massachusetts,
a ostatnie lata swojego życia spędził w domu dla kapłanów seniorów.
Z wizytą
wśród Polonii montrealskiej. W domu państwa Władysiuków.
Spotkanie
z kardynałem Karolem Wojtyłą
Kochał przyjeżdżać
do Montrealu. Tu były jego dzieci, z którymi nigdy nie stracił kontaktu.
Kiedy w wrześniu
1969 roku przyjechał na tradycyjny, odbywający się co 5 lat zjazd swoich
sierot, w tym samym dniu przebywający z wizytą w Montrealu kardynał Karol
Wojtyła, na wiadomość, że jest spotkanie sierot Królikowskiego, zmienił
ustalony porządek spotkań by móc poznać i przemówić do sierot.
Przy okazji
organizowanych przez Bibliotekę Polską promocji kolejnych nowo-wydanych
książek O. Łucjana, miałem niejednokrotnie możliwość widzieć z jaką miłością
dorosłe już sieroty się do niego lgnęły. On sam będąc już w podeszłym wieku
odnosił się do nich serdecznie, ciepło, z humorem. Stało się też tradycją,
że co roku we wrześniu, w rocznicę jego urodzin wychowankowie odwiedzali
go w klasztorze w Chicopee.
Odznaczenia
O. Łucjan Królikowski
zaproszony w 2007 r. przez polski rząd, wziął udział w konferencji w Belwederze:
"Polskie dzieci na tułaczym szlaku 1939-1950". Prezydent RP Lech Kaczyński
udekorował go wtedy Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.
3 marca 2012
roku, 93-letni Królikowski otrzymał medal z wizerunkiem uśmiechniętego
słońca podczas uroczystości w bazylice św. Stanisława w Chicopee. Został
nominowany do tego wyróżnienia przez grupę dziesięciorga dzieci biorących
udział w weekendowych kursach języka i kultury polskiej w Bridgeport w
Connecticut, które słyszały o jego niesamowitym życiu i rzecznictwie dla
dzieci.
Zmarł 11 października
2019. 4 czerwca 2020 prezydent Andrzej Duda odznaczył go pośmiertnie Orderem
Orła Białego, nadanego w uznaniu znamienitych zasług w działalności społecznej
i charytatywnej na rzecz polskich sierot wojennych, ofiar przymusowych
wysiedleń z Kresów Wschodnich w głąb ZSRR, za pracę duszpasterską i ofiarną
postawę w niesieniu pomocy drugiemu człowiekowi.
Nigdy nie stracił
kontaktu z dziećmi, które uratował.
Stefan Władysiuk
Bibliotekarz
Biblioteki Polskiej w Montrealu
Zainteresowanych
losem dzieci i ich podróży aż do osiedlenia się w Kanadzie odsyłam do książek
O. Królikowskiego - " Skradzione dzieciństwo"!, "Polskie dzieci na tułaczym
szlaku 1939-1950" czy "Pamiętnik Sibiraka i Tułacza", które znajdą Państwo
w zbiorach Biblioteki Polskiej.
Stefan Władysiuk - bibliotekarz
Biblioteki Polskiej im. Wandy Stachiewicz w Montrealu.
|