.
NUMER 8 / STYCZEŃ 2020

MAGAZYN PANORAMA
352 Bergevin, Suite 6 
Lasalle, Qc
H8R 3M3 

E-mail: [email protected]

Tel. (514) 367-1224 
Tel. (514) 963-1080



 
 
 
 
 
 
 
 
 

 

Wesele II - Reaktywacja 

Podejmując ryzyko zgorszenia pięknoduchów i wielbicieli patriotycznych czytanek szkolnych postawię dość śmiałą tezę, w myśl której poważna część - o ile nie większość - dramatu Wyspiańskiego - "Wesele" toczy się między ludźmi, w dużym stopniu - jak to się wtedy mawiało - "podochoconymi" m.in. alkoholem. Bez owego szczególnego stanu upojenia - powiedzmy bez ogródek, wódką - wiele scen straciłoby wiarygodność. Mając do wyboru Polskę (ew. polskość) karłowatą, przyziemną, ale bardzo swojską w opozycji do wspaniałej, wyśnionej, uduchowionej Najjaśniejszej Rzeczypospolitej - krakowscy obywatele wybierają przyziemność, a złoty róg ginie w odchłani historii na wieki wieków. Będą tacy, którzy powiedzą, że nadmiar alkoholu skutecznie osadził marzenia przeciętnego rodaka i okiełznał rozbuchaną wyobraźnię na miarę epoki. Poza tym, trochę inaczej rozumiano dobrobyt w roku 1901, a trochę inaczej teraz w 2019. Tym niemniej, choć szczegóły obrazu są inne, ogólny zarys jest ten sam.

Jeżeli czegoś mi brakuje w ostatnich trzydziestu latach historii naszego starego kraju to pojawienia się w świadomości zbiorowej jakiegoś dzieła literackiego lub filmowego, które by ukazywało (mówiąc nieco banalnie) "blaski i cienie" Polski, co prawda wyzwolonej od komunizmu, ale nie wyzwolonej od samej siebie tj. swoich własnych wad. Zresztą, jeśli za komunizm uznać nie konkretną, praktyczną konstrukcję ustrojową, lecz stan świadomości masowej przeważającej części narodu, to na pewno znajdą się miliony Polaków, którzy dalej bezwiednie tkwią w tamtym systemie, nazywając go w inny sposób. Do zmiany samego siebie nie wystarcza powiesić na ścianie portret Jana Pawła II. W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, mimo stałego zagrożenia cenzurą, jednak ukazywały się książki Tadeusza Konwickiego i Kazimierza Brandysa próbujące skonstruować na nowo Polaka, którego natura uległa całkowitej lub częściowej dekonstrukcji pod ciśnieniem narzucanego siłą nowego ustroju. Z tych prób wyszedł im stwór dość schizofreniczny, cierpiący na (co najmniej) rozdwojenie jaźni, tyleż katolicki, co socjalistyczny, a na dodatek pragnący być jeszcze nowoczesnym Europejczykiem. Jeden z pisarzy tamtego okresu w ten sposób skomentował zauważalny (częściej w większych ośrodkach miejskich) pęd do obalania następnych "tabu", przejawiający się w różnych formach, choćby takich oto: "Biedni ludzie, ledwo co wybiegli z kruchty, niektórzy z zebrania partyjnego, a tu dalej nie ma spokoju - od jutra już mają się uczyć o orgazmach. Jak tu się w tym wszystkim połapać?" - "Świnta prawda" - gdyby żył powiedziałby po góralsku ks. Jozef Tischner. Pewnie, mało kto wie jak.

W końcu jednak nadeszła ta inna, lepsza Polska. Złoty róg zagrał raz - po czym znowu się gdzieś zawieruszył. Wydawałoby się, że pierwsi do rozgryzania orzecha poplątanej rzeczywistości rzucą się powieściopisarze i filmowcy, ale o dziwo nic takiego nie nastąpiło. W pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych za wyczyn (na poziomie literatury masowej) uchodziły dawniej zabronione publikacje książek George'a Orwella czy Józefa Mackiewicza. Otworzył się kurek z piśmiennictwem przedwojennym. A potem niczym wodospad: 17.IX.1939 r., Katyń, Kresy, zbrodnie bezpieki w PRL i dziesiątki innych do niedawna zakazanych tematów. Wszystko to, na pewno potrzebne, ale nie opisujące tego, co się działo równolegle za oknem, tu i teraz. Wytworzyła się niepokojąca tendencja wstydliwego omijania tematów Polski współczesnej; np. czym żyli Polacy w AD 2002?. Potem przyszła druga fala odbrązawiająca wszystko i wszystkich w III RP. Na pierwszy ogień poszedł Lech Wałęsa. Andrzej Wajda zareagował niezłym i generalnie uczciwym filmem o założycielu "Solidarności". Tym niemniej, ci z nas, którzy byli niegdyś wstrząśnięci, zobaczywszy na ekranie wajdowskie "Wesele", wciąż na próżno oczekują kogoś, kto z równą ostrością przedstawi któregoś dnia teatrzyk współczesnych marionetek. Wciąż nie mamy syntetycznego obrazu Polski po roku 1989, który przyprawiałby nas o dreszczyk - tak jak dzieło Wyspiańskiego. Obraz byłby to iście panoramiczny, przekrojowo biegnący przez trzy pokolenia - czasem dłużej. Niektóre postaci - czasem widma, czasem marionetki - mogłyby wyglądać na przykład tak:

- Oto działacz partii rządzącej, wcześniej skromny naukowiec parający się marksizmem, pochodzący z przedwojennej lewicowej rodziny nauczycielskiej. Ostatnio lubiący przedstawiać siebie jako chadeka.
- Oto jeden z sędziów Sądu Najwyższego, już po raz drugi w życiu członek partii rządzącej, mający na sumieniu skazanych dawnych opozycjonistów, teraz jak zawsze - na posterunku - broni demokracji. Przynajmniej tak twierdzi.
- Inna postać to były wysoki oficer LWP, wstyd mówić - oficer polityczno-wychowawczy, potem chrzci się, już dobrze po sześćdziesiątce bierze ślub kościelny, niebawem zostaje wiceministrem, po jakimś czasie doszlusowuje do partii u władzy. Życie toczy się dalej.
- Wnuczka działacza przedwojennej endecji, z rodziny bardzo religijnej. Ojciec działacz "PAXU", katolickiego sojusznika PZPR; ona sama raczej o skłonnościach liberalnych, przez niektórych uważana za "lewaczkę."
- Oto następny delikwent. Za młodu trockista oraz fan Che Guevary i teologii wyzwolenia. Potem dołącza do opozycji antyreżimowej, od chwili zostania ministrem po zmianach ustrojowych wszędzie węszy szpiegów. Ostatnio częściej na zachodzie niż na wschodzie.
- Za tymi dużymi wagonami ciągnie się kilka tuzinów mniejszych wagoników. Dawni sekretarze PZPR (lub ich synowie) przemieszani z wybijającymi się działaczami niektórych skrajnych organizacji katolickich, dość często na dobrych posadach w TVP lub w spółkach skarbu Państwa. Centrum wyraźnie odstawione na bocznicę.

Jak pisał Julian Tuwim: "A tych wagonów jest ze czterdzieści. Sam nie wiem, co się w nich jeszcze mieści.". Te i inne postaci - z jednej strony dziwaczne, niekiedy potworne w swoim konformizmie, ale z drugiej, jakże swojskie, prawie rodzinne - one wszystkie wciąż czekają na swojego drugiego Wyspiańskiego lub Wajdę. Jeśli chodzi o film, to tytuł "Imperium kontratakuje" już ktoś wykorzystał. Osobiście uważam, że melanż Hollywoodu i wsi podkrakowskiej najlepiej opisuje obecną sytuację. Stąd mój wybór tytułu: "Wesele II - Reaktywacja". Scenariusz pilnie potrzebny od zaraz. 
 

Michał Stefański 


Michał Stefański - dziennikarz radiowy i prasowy, amerykanista. Od ponad 25 lat felietonista w polskojęzycznych programach radiowych w wieloetnicznej stacji CFMB 1280 AM w Montrealu. Jego artykuły i komentarze ukazywały się na łamach Gazety Wyborczej, dziennika polonijnego - Gazeta w Toronto i montrealskiego Biuletynu Polonijnego. Ma kotkę Zuzię. 
 
 

 


PANORAMA - MAGAZYN RADIA POLONIA CFMB 1280 AM, MONTREAL, KANADA
Tel: (514) 367-1224, (514) 963-1080, E-mail: [email protected]
Designed and maintained by Andrzej Leszczewicz
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
ZALOGUJ SIĘ