.
NUMER 5 / PAŹDZIERNIK 2019

MAGAZYN PANORAMA
352 Bergevin, Suite 6 
Lasalle, Qc
H8R 3M3 

E-mail: [email protected]

Tel. (514) 367-1224 
Tel. (514) 963-1080



 
 
 
 
 
 
 
 
 

 

#NieŚwirujIdźNaWybory

   Przez prawie miesiąc pan Zenek "zrobił się dla mnie niedostępny". Dzwoniłem, próbowałem umówić się "na piwo", bo przecież działo się co niemiara w ojczyźnie spinającej się na przyszłe wybory. 
   Najpierw "afera samolotowa" marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego, która zdaniem pani Kublik z Gazety Wyborczej miała zachwiać PUP-ą, czyli "wartościami, które PiS miał na sztandarze, idąc do wyborów: pokora, umiar i praca." 

   Marszałek złożył rezygnację, gol dla opozycji; a przyszli wyborcy dowiedzieli się "przy okazji" ile razy i z kim z rodziny latał na trasie Gdańsk-Warszawa były premier Donald Tusk i ile kosztowało polskich podatników zrealizowanie "marzenia życia" owegoż byłego premiera RP, czyli postawienie stopy na Machu Picchu, czy wreszcie, dowiedzieli się przyszli wyborcy, że marszałkowi Senatu Bogdanowi Borusewiczowi "zdarzało się" przemieszczać samolotem z Warszawy do Gdańska tylko po to, by wyprowadzić na spacer swego psa.
   Dzwonię, zapodaję panu Zenkowi, co powyżej, ale on niewzruszony zbył mnie krótko, jak poniżej.
   - Sezon ogórkowy, panie Jurku i tyle. A spadły notowania PiS-u? Retoryczne pytanie, ha, ha! - i rozłączył się.

   Kilka tygodni później - gdy już po stosownych dymisjach i de-delegowaniach "afera farmy trolli w Ministerstwie Sprawiedliwości państwa PiS" dojrzała, moim zdaniem, do głębszej analizy psycho-socjo-politycznej - zadzwoniłem ponownie do pana Zenka.
   - Co pan myśli, panie Zenku? Ten Ziobro to chyba jest już spalony.
   - No fakt, naciągane to co prawda, bo przecież żeby gołe zdjęcia wysyłać... a w ogóle, ta pani, ta hejterka, to chyba bardziej związki damsko-męskie i małżeńskie w jej przypadku tutaj grały, a nie związki polityczne. Panie Jurku, to tylko dowodzi jak nisko ta kasta sędziowska upadła i że nie tylko reforma systemu sądownictwa jest konieczna, ale i jak ważne jest w przypadku tej tak kluczowej przecież grupy zawodowej - i tu pan Zenek zrobił stosowną i wymowną pauzę - oczyszczenie się ze zwykłych karierowiczów i koniunkturalistów, z ludzi małych, czy wręcz głupich.
   - Panie Zenku, nie do końca się jednak z tą diagnozą zgodzę. Wiceminister, najbliższy współpracownik Zbigniewa Ziobro działający razem z internetowymi hejterami? I to jest OK?
   - No nie jest OK, na pewno nie jest. Pan to zobaczy po wyborach, panie Jurku. Myślę, że będziemy mieli nowego ministra sprawiedliwości.
   - No pewnie, panie Zenku, bo PiS nie zdobędzie samodzielnej większości i wtedy Koalicja Obywatelska z Lewicą, a może jeszcze z PSL-plus-Kukiz stworzą rząd koalicyjny.
   - Zobaczy się, ale nie to miałem na myśli. Rząd taki jak pan tu mówi jest możliwy, choć mało prawdopodobny. Mnie chodzi o to, że ta afera hejterska, choć niebotycznie przerysowana w mediach, zaszkodzi jednak Ziobrze na dłuższą metę.
   Korzystając z tego, że pan Zenek, skończywszy swoje dictum, nie odwiesza słuchawki jak to uczynił kilka tygodni wcześniej, odważam się mu wytknąć błędy analityczne z przeszłości.
   - A pamięta pan, panie Zenku, gdy mówiłem, że PSL z Kukizem mogą jednak pójść razem, że taki polityczny pragmatyzm może dać szansę przeżycia i jednym i drugim?
   - To prawda, miał pan rację, chociaż jest to kombinacja tak karkołomna, że wyborcy mogą jej "nie zrozumieć" i przy frekwencji wyborczej w granicach sześćdziesięciu procent Kosiniak-Kamysz z Kukizem mogą wylądować pod wyborczym progiem.
   - Rzeczywiście, panie Zenku, tak być może. No a Konfederacja WiN z drugiej strony? Znów "ociera się" w sondażach o pięć procent.
   - Panie Jurku, o czym tu gadać! Ja myślę, że frekwencja będzie duża i te drobiazgi wypadną z gry. Moją prognozą jest, że tylko trzech graczy pozostanie w grze: PiS, POKO i Lewica, i że PiS będzie miał rząd większościowy! - i znów słuchawkę odwiesił zgoła arogancko.
   I nie zdążyłem - a przecież chciałem! - podsunąć, wdzięczny chyba panu Zenkowi, temat innej "farmy hejterskich trolli", tym razem w ratuszu inowrocławskim, a kierowanej przez syna prezydenta Inowrocławia, posła Krzysztofa Brejzę, szefa sztabu wyborczego POKO. 
   Ale może to i dobrze, że się rozłączył mój interlokutor. Pewnie zgodzilibyśmy się co do tego, iż mamy sezon ogórkowy, a wiadomo (cytując jego własne przeszłe słowa), "że jest to czas, gdy rzeczy drobne, nie powiedzieć miałkie urastają do epokowych wydarzeń".

   Do trzech razy sztuka. Za trzecim telefonem udało mi "wywołać" (mówiąc językiem szpiegów) spotkanie z panem Zenkiem, t?te-?-t?te. 
   Za pretekst posłużył mi tzw. - przez nieżyczliwych prezydentowi Warszawy Rafałowi Trzaskowskiemu, synowi znamienitego współzałożyciela Jazz Believers, Andrzeja Trzaskowskiego - "incydent kałowy", tyle że znacznie większy i poważniejszy od podobnie nazwanego incydentu w brodziku w Powsinie z końca lipca tego roku.

   Incydent, określony przez warszawski ratusz jako "kontrolowany zrzut ścieków" (cokolwiek by to nie znaczyło) znajdzie się wkrótce w czołówce listy "The Largest Sewage Spills in Recent History" amerykańskiego portalu worldatlas.com. 

   Siedliśmy więc przy piwie wieczorową porą. Spojrzałem na pana Zenka, pan Zenek spojrzał na mnie.
   - No dobrze, panie Jurku, pogadamy dłużej, ale pod jednym warunkiem.
   - A jakim?
   - A takim, że pan się nauczy notować poprawnie to, co do pana mówię. Dla przykładu nazwiska belgijskie - tu puścił do mnie oko.
   - Wiem, wiem - odpowiedziałem - sam zauważyłem... ale to nie ja, ja zanotowałem jak trzeba, a nawet sprawdziłem w Wikipedii. To chochlik drukarski, wie pan, technologia.
   - Chciałem tę metodę wyjaśnić panu przystępnie, rozumie pan, coś w rodzaju "D’Hondt for Dummies", bo to mogłoby być pomocne przy prognozach wyników wyborów październikowych. Ale niech to zaczeka, będzie jeszcze na to czas. Niech najpierw zobaczę jak ta pańska "technologia" zadziała tym razem.
   Pan Zenek popatrzył mi głęboko w oczy, pociągnął przy tym łyk też głęboki i - To o czym pan chce dzisiaj? O tym zrzucie? - zapytał.
   - Zrzut, jak zrzut - mówię - niech o nim mówią ekolodzy.
   - Jacy ekolodzy?
   - No ci z Greenpeace Polska, na przykład.

   - Toś mnie pan rozśmieszył, panie Jurku. Na ich website była jedna wzmianka/komentarz, dwa dni po awarii. Potem nic. A poza tym, wie pan kto tam rządzi w tym polskim Greenpisie? Na górze Austriak, a pod nim Niemcy.

   Słuchałem zaskoczony, a pan Zenek kontynuował - Nie chce mi się wracać do starych spraw, ale chyba pan widzi, co chcę panu uzmysłowić. Panie Jurku, przejrzyj pan na oczy: gazety - Niemcy, Greenpeace Polska - Niemcy, Nord Stream 2 – Niemcy... mam wyliczać dalej?!
   Pogadaliśmy jeszcze godzinkę z hakiem o tym i owym. Właściwie, to o rzeczach naprawdę ważnych, które niestety giną często w mizerii codziennych politycznych przepychanek.
   I że nie przyjechał prezydent Trump na 80-tą rocznicę wybuchu drugiej wojny światowej, bo huragan Dorian miał uderzyć we Florydę; a Floryda to bardzo ważny stan z punktu widzenia prezydenckich wyborów, stan z dwudziestoma dziewięcioma elektorami w tzw. electoral college, trzeci ex aequo ze stanem Nowy York co do ilości elektorów spośród wszystkich stanów amerykańskich. 
   I że rzeczy ważne, bardzo ważne dla nas Polaków powiedział prezydent Niemiec. 
   (A to, że zamiast "prezydenta Europy" świeciło puste krzesło,

a pani prezydent Gdańska, Aleksandra Dulkiewicz powiedziała, co powiedziała, to już pozostanie na "backupach" serwerów Internetu.)
   Tak zwieńczyliśmy nasze spotkanie. 
   Choć jednak nie do końca, bo nie mogliśmy przecież pominąć mającego premierę czwartego września filmu "polskiego Quentin Jerome Tarantino" vel Patryka Vegi vel Patryka Krzemienieckiego, czyli filmu "Polityka", czyli filmu, który mógł/miał wywrócić polską scenę polityczną.

   - Nie wywrócił - konkludował pan Zenek - ha, ha! Bo i czym. Gniot i tyle.
   Taka konkluzja pokusiła mnie do "letkiej prowokacji".
   - A może on (pan reżyser od "Botoksu" przecież) gra do innej bramki niż "warszawka" myśli sobie, może on tak specjalnie, niby to krytyka, satyra PiS-u, ale taka jakaś prymitywna. Pan Vega nigdy nie ukrywa, że szmal dla niego jest najważniejszy, więc może obstawia na tych, co będą mogli dać mu szmal, obstawia po prostu na zwycięzców. 
   - Niegłupie co pan mówi, panie Jurku, niegłupie jako taki intelektualny wywijas. Ale ja w to nie wchodzę, dla mnie ten film Vegi, to po prostu gniot. No, nie udał mu się i tyle.
   I na tym się rozstaliśmy.

   A tu, jak królik z kapelusza, pani Kidawa-Błońska objawiła nam się nagle w nowej roli in spe; więc ja znów "wywołuję" spotkanie. Miejsce stałe, napoje też, pogoda coraz mniej ogórkowa.
   - Oglądał pan konwencję POKO? - zacząłem.
   - Tak, widziałem panią "prawnuczkę", ostatnią nadzieję walczących z dyktaturą.

   - I co pan myśli, panie Zenku, Warszawę wygrają. I to sporo ją wygrają, Kaczyński dostanie po nosie.
   - Powiem panu tak, panie Jurku. Ja obserwuję Schetynę jeszcze od czasów NZS-u. Zawsze grał ostro, ale i sprytnie. W Warszawie mógł zdobyć nawet mniej głosów niż Kaczyński. Po co mu to? Mówią, że mu jacyś Izraelici doradzali. Dziwię się, przecież każdy głupi widział, że powinien się schować tak jak kiedyś Kaczyński. Po co tracić szekle na doradców, którzy mówią oczywistą oczywistość? Nie wiem, nieważne. Ważne, że załatwia dwie rzeczy, on wygra spokojnie u siebie, we Wrocławiu, a Kidawa-Błońska, jeśli będzie miała dobry wynik w Warszawie - a będzie go miała - stanie się bardzo dobrym przyszłym kandydatem PO na prezydenta. Nie chodzi o to, że będzie miała jakiekolwiek szanse z Dudą, ale o to, że Tusk będzie tym samym definitywnie "wyautowany" i Schetyna będzie miał z nim spokój na następne cztery, a może więcej lat.
   Trudno było polemizować z tą analizą, toteż nie drgnęła mi nawet powieka.
   - Ale wracając do "prawnuczki" - pan Zenek wyrwał mnie z chwilowego letargu. - Pamięta pan, panie Jurku, ile to było gadania na temat grzebania w przeszłości, w przodkach. Nie przystoi, mówili, pamięta pan?
   - Pamiętam.
   - Ile się nagadali przy okazji tej wspaniałej serii książkowej Kani, Targalskiego i Marosza z "resortowymi dziećmi" w każdym z tytułów. A teraz DNA premiera Grabskiego i prezydenta Wojciechowskiego mają gwarantować "jakość polityczną" pani Kidawy-Błońskiej?
   - Niech pan nie będzie taki ostry, panie Zenku. W czym to przeszkadza?
   - No nie przeszkadza, ma pan rację. Tylko skąd ta selekcja? Jeśli już pani kandydatka na premierę - że użyję języka poprawnego politycznie - ma dziedziczyć "polityczne DNA", to dlaczego tylko po pradziadkach, a nie po dziadku Władysławie Janie Grabskim również?
   - Ach, pan to jest, panie Zenku!
   - A dlaczego nie?! Pan przecież wie kim on był.
   - Tak. Pisarz, publicysta, poeta, ale też bardzo bliski współpracownik Bolesława Piaseckiego w ONR-Falanga.
- No właśnie! To tyle jeśli chodzi o POKO-kształtne paralele polityczno-genetyczne, ha, ha!
  To wyczerpało energię kinetyczną tego spotkania.

   A w ostatnich dniach września tylko krótki telefon. Tym razem "wywołującym" był pan Zenek.
   - Panie Jurku, "podgląda" pan czasem media społecznościowe?
   - Wie pan, panie Zenku, z facebooka to ja się wypisałem lata temu… och, oglądam dużo youtuba, czasem twittuję.
   - A widział pan te ostatnie krótkie filmiki przedwyborcze, w których produkują się polscy aktorzy i inni celebryci?
   - Słyszałem coś, ale nie widziałem żadnego z tych filmików.
   - Cała akcja się nazywa "Nie świruj, idź na wybory", ma hashtag na twitterze #NieŚwirujIdźNaWybory. Poszukaj pan.
   - OK?

   - Czasem sobie myślę podobnie jak Ziemkiewicz - zaczął pan Zenek tym swoim irytującym tonem. - Przecież to "jakaś piąta kolumna pisowców doradza politycznym marketingowcom platformersów", ha, ha! To nawet nie chodzi o to, że te filmiki w większości są głupie i żenujące, i że mogą obrażać niektórych, może nawet wielu, ale czy oni naprawdę nie rozumieją, że wyższa frekwencja wyborcza oznacza sukces PiS-u?! Ja, wie pan, rozsyłam te filmiki wszędzie gdzie się da, bo myślę, że jak ktoś, kto jest jeszcze niezdecydowany zobaczy tę żenadę, to tym bardziej pójdzie zagłosować, ale na pewno zagłosuje przeciwko takim głupolom! Żegnam!
  I rozłączył się.
 

spisał Jurek Depa

wrzesień 2019


Jurek Depa - studiował na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie i McGill University w Montrealu. "Osoba prywatna" wielu zainteresowań i wielu profesji; nicująca świat z przymrużeniem oka, od zawsze z socjologią na ty. [email protected]


PANORAMA - MAGAZYN RADIA POLONIA CFMB 1280 AM, MONTREAL, KANADA
Tel: (514) 367-1224, (514) 963-1080, E-mail: [email protected]
Designed and maintained by Andrzej Leszczewicz
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
ZALOGUJ SIĘ