.
NUMER 7 / GRUDZIEŃ 2019

MAGAZYN PANORAMA
352 Bergevin, Suite 6 
Lasalle, Qc
H8R 3M3 

E-mail: [email protected]

Tel. (514) 367-1224 
Tel. (514) 963-1080



 
 
 
 
 
 
 
 
 

 

W krótkich spodenkach przez PRL - (cz. 3)

Jerzyk

Był zawodowym, czyli profesjonalnym nierobem. Podczas gdy cała rodzina Olszewskich w składzie: ojciec, matka i starszy brat udawała się do pracy, Jerzyk zostawał na gospodarstwie. Nie trudno nam było śledzić jego poczynania, gdyż mieszkał na parterze naszego domu dokładnie po przeciwnej jego stronie. Był wówczas młodzieńcem w wieku około 17 lat, nie musiał więc już uczęszczać do szkół, nie musiał również czynić specjalnych wysiłków, aby w sklepie sprzedano mu alkohol, w szczególności wino, za którym widać przepadał, bowiem butelki z jego zawartością często w jego prawicy gościły. Nie zwracałem w owych czasach uwagi na marki napojów alkoholowych poza "Vinem Pepsini" na którego aptecznych buteleczkach była zwykle gumką
owinięta recepturka, której nie opłacało się specjalnie studiować. Podejrzewam jednak, że sądząc po nieustannie mocno czerwonej Jerzykowej twarzy, jego ulubione wino to nie było Pepsini na receptę, lecz pasujące do tamtych czasów i pasujące do bliższej mi znacznie późniejszej tradycji znawstwa win państwowej produkcji, z cyklu "Patykiem pisane" albo jeszcze jakieś bardziej szkaradne.

Katalog tanich win z czasów młodości Jerzyka nie był mi znany, lecz w czasach mojej młodości postępy w nazewnictwie "win owocowych" były już spore, choć nie dorównują błyskotliwością współczesnym.

Korci mnie, aby się w tym miejscu na kilka minut zatrzymać i potaplać w błotku trochę wstydliwym, acz nadal pociągającym swą siermiężną egzotyką.
Bełt, kwas, siara to nazwy "win" owocowych nie grzeszące zbytnim polotem literackim, nie wiem też czy Jerzyk z nich korzystał. Burzliwy rozwój tego nazewnictwa dotyczy czasów współczesnych, bowiem znalazł poczesne miejsce w słownictwie niektórych telewizyjnych seriali, jak i internetowym zgiełku. Weźmy kilka przykładów:
- Mamrot, jakże trafnie oddaje stan elokwencji konsumenta po jego spożyciu!
- Komandos, czyli synonim szybkiego i skutecznego ataku z zaskoczenia,
- Leśny dzban, ile w tym ekologii, nieskalanej przyrody, romantyki, poetyckiego uniesienia na miarę "Stepów Akermańskich" czy malowniczych puszczańskich opisów z "Pana Tadeusza", nieprawdaż?
- Granat, dający po spożyciu satysfakcję podobną do tej, której miał doświadczać bohaterski żołnierz osłaniający własnym ciałem kolegów przed wybuchem,
- No i wreszcie Piorun - bo "grzmoci błyskawicznie", co oznajmia tekst na nalepce. Proste i zrozumiałe dla każdego.

Nie sądzę aby ówcześni smakosze napojów wyskokowych tacy jak węglarz Koper, czy inny wozak furmanki Antoni (o równie zdrowej często bardzo czerwonej twarzy) nie sądzę więc, aby spożywali alkohol inny niż wódkę z niebieską kartką, którą smakowo poznałem w następnej epoce mojego młodzieńczego już życia. Żyliśmy bowiem w kraju dość konserwatywnym i prostolinijnym nie tylko pod względem ustrojowo-politycznym, lecz i w sprawach odurzania się przez społeczeństwo. Ważne było, żeby sponiewierało. Nie zaś to, co się w siebie wlewało.

Jerzyk za kołnierz nie wylewał, więc z łatwością, któregoś dnia doprowadził do sytuacji, którą doskonale pamiętam. Oto zmęczony spoczął oparty o stojącą przy domu komórkę. Zwiesił utrudzoną spożytym alkoholem głowę skąpany w promieniach letniego, zachodzącego już ospale słońca. Wnet pojawił się wracający z pracy starszy brat, który wpadł na niezwykle dowcipny oraz błyskotliwy pomysł. Aż zarechotał ukradkiem na myśl o wprowadzeniu go w życie. Wdrapał się na wspomnianą komórkę z kawałkiem drutu, zakrzywił naprędce jego koniec i tym wyszukanym narzędziem zaczął pociągać śpiącego brata od góry za nos.
Patrzyłem na zaistniałą sytuację w osłupieniu, zapamiętując tę dziwaczną scenę na zawsze. Sam się zastanawiam dlaczego? Chyba dlatego, że była skrajnie durna, jak marka pasującego do niej wina "Mamrot".

P.S. Jerzyka spotkałem przypadkowo wiele lat później. Nie poznał mnie, ja zaś jego jakimś cudem tak. Najwyraźniej nie zrobił w swoim życiu żadnych postępów. Snuł się odziany w robotniczy waciak. Jego twarz nie była już czerwona, lecz niezdrowo szara. Jerzyk został robolem, co w wyniku utraty zdrowia do fizycznej pracy i na dodatek z braku innych umiejętności nie wróżyło mu długiej, zawodowej kariery. Mam po nim jeszcze jedno wspomnienie, ale umieszczę je w innym, stosownym miejscu.
 

Roman Mossor 


Roman Mossor - urodzony i mieszkający od zawsze, choć z długimi przerwami w Warszawie. Zawodowo pasjonat Telewizji - techniki, organizacji i technologii. Życiowo i rodzinnie związany z Bałkanami, społecznościami byłej Jugosławii. Od wielu lat w stanie pozornego spoczynku. (Warszawa) 
 


PANORAMA - MAGAZYN RADIA POLONIA CFMB 1280 AM, MONTREAL, KANADA
Tel: (514) 367-1224, (514) 963-1080, E-mail: [email protected]
Designed and maintained by Andrzej Leszczewicz
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
ZALOGUJ SIĘ