ARTYSTA I TALENT NA EMIGRACJI
"I ciągle widzę ich twarze
Ustawnie w oczy ich patrzę -
Ich nie ma - myślę i marzę,
Widzę ich w duszy teatrze" / St.Wyspiański/
Zajmuje mnie bardziej przeszłość
niż teraźniejszość. Przeszłość wydaje mi się ciekawsza, łatwiejsza do zrozumienia
i interpretacji, łagodniejsza w porównaniu z dzisiejszym czasem chaosu-hałasu,
informacji - dezinformacji. Wierzę, że energia przeszłości - dobre uczynki,
myśli, osiągnięcia - nie zanika i pozwala się przypomnieć, przywrócić pamięci.
Dopiero z czasem rośnie rola i zrozumienie szlachetnych postaw, odważnych
działań, niesztampowych zachowań. Tak, jakby siła odmienności czy wyjątkowości
widoczna była dopiero z dystansu. Właśnie tak postrzegam artystów
polskich na emigracji w Kanadzie. Kiedyś zwyczajni, tacy jak wszyscy, w
grupie, poddani presji codzienności, dziś wydają się świecić swoim właściwym
światłem, bo w istocie nie byli wcale "tacy sami", mieli talent, służyli
sztuce i starali się wypełnić swoją misję artysty nawet w trudnych warunkach.
Dziś o pamięć dopominają
się malarze fali wojennej. Z dużej grupy wybiorę dla Państwa trójkę ciekawych
artystów - Stefan Kontski, Zofia Romer, Bronka Michałowska.
Stefan Kontski to artysta
bardzo zasłużony dla Polski i Polonii kanadyjskiej. W latach 50-54 pracował
nad polichromią kościoła Matki Boskiej Częstochowskiej. Specjalne autobusy
przywoziły do kościoła turystów pragnących obejrzeć artystę przy pracy.
Do dziś, wnętrze kościoła uchodzi za jedno z najokazalszych w Montrealu
i cieszy oczy wiernych, którzy nic nie wiedzą o Kontskim, choć oglądają
jego dzieło. Malarz przez wiele lat zaangażowany był jako ekspert i konserwator
Skarbów Wawelskich, które przechowywane były w Kanadzie od 1940 do 1961
roku. Z zadania wywiązał się znakomicie, jak ocenili polscy znawcy, gdy
skarby powróciły do Polski. Stefan Kontski był ciekawym malarzem kolorystą,
postimpresjonistą. Pracując jako kreślarz w Canadair, zarabiał na życie
i na plenery w Hiszpanii, której nadmorskie wybrzeże utrwalał na płótnie
w gorących, nasyconych barwach.
Malarką związaną z Montrealem,
na swoim powojennym etapie życia była Zofia z Dembowskich Romer. "Artystka
bez domu ale z pędzlem w ręce". Wojna zmiotła z powierzchni ziemi jej spokojny
świat szlacheckiego gniazda, w jakim żyła. Malarka, ale przede wszystkim
"pani na Cytowianach"- matka pięciorga dzieci, kierująca dużym domem i
majątkiem. Ocalona z Sowietów przez Tadeusza Romera, ówczesnego ambasadora
RP w Związku Radzieckim, dotarła z transportem ambasady do Teheranu. Aby
zarobić na życie malowała egzotyczny Wschód - uliczki, meczety, kwitnącą
roślinność. Ta świetna akwarelistka, mistrzyni realistycznego portretu
i nastrojowych pejzaży, starała się znaleźć środowisko artystyczne najpierw
w Londynie, potem w Kanadzie. O ile udało jej się odnaleźć artystycznie
w Londynie, zaczęła już malować i wystawiać, o tyle czuła się bardzo samotna.
"Jedynie praca pochłania mnie całą. Kiedy maluję, przestaję myśleć wszystkim.
Ale myśl czasem boli, boli samotność" - wyznawała artystka. Postanowiła
przyjechać do Kanady, gdzie zamieszkały jej dzieci. Tutaj nie odnalazła
się artystycznie. Gdy wysłała swoje prace na wystawę w muzeum w Montrealu,
nie przyjęto jej żadnego obrazu. Ona, świetna realistka i portrecistka,
nie widziała siebie wśród nowoczesnych prądów panujących w sztuce kanadyjskiej.
Jednak nie poddawała się, namalowała portrety wielu znanych osobistości
w Kanadzie, zmierzyła się z pejzażem kanadyjskim, który miał swoich świetnych
mistrzów. Ostatnie lata spędziła w domu starców. Utraciła wzrok i nie mogła
już malować.
Bronka Michałowska jest
artystką - instytucją. Ciągle aktywna i twórcza, ciekawa ludzi i świata,
bywa na wystawach, krąży między Kanadą i Polską. Wysoka i wysmukła artystka
zdaje się nie poddawać upływowi czasu, a należy do pokolenia fali artystów
powojennych. Po doświadczeniu wojennej tułaczki znalazła się w Londynie,
gdzie podjęła studia, zaczęła tworzyć i wystawiać. Wszechstronna artystka
-malarka, tworzyła oprócz olejów, akwarele, linoryty, grafikę, gwasz, rysunki
tuszem, ale specjalnością jej stała się sztuka ceramiki. Malowanie
na kaflach i cały proces wypalania - to artystka doprowadziła do doskonałości,
tworząc z kafli ceramicznych ogromne powierzchnie składające się na
jeden panoramiczny obraz. Murale, marmurowe drzwi w firmie Gordon
Jaweliers, obrazy złożone z malowanych płytek ceramicznych, jak i sama
ceramika - to dzieła Bronki Michałowskiej, które zdobyły miejsce w kanadyjskiej
historii ceramiki. Na szczęście dla artystki, lata 50-te i 60-te były w
Kanadzie czasem rozwoju ceramiki i polska artystka walczyła wytrwale, aby
być zauważoną i docenioną. Po wystawie jej w Canadian Handicraft Guilt
w Toronto "Globe and Mail" pisał: "Sztuka uprawiana przez Michałowską ma
swoją długowieczną historię - znali ją Mykeńczycy, Etruskowie, Rzymianie,
Bizantyjczycy, potem rozkwitła we Włoszech w XII-XIII wieku. Od lat wszyscy
są zgodni, że w emaliach Michałowska stworzyła swój własny styl i osiągnęła
perfekcję". W 1967 roku na EXPO w Montrealu artystka prezentowała emalie
z motywami kwiatów, a w 1971 roku odbyła się duża wystawa indywidualna
w Royal Ontario Gallery prezentująca 50 emalii i ceramikę. Bronka Michałowska
należy do nielicznych artystów, którzy od lat 60-tych starali się też pokazywać
swoje prace w Polsce, co pozwoliło jej nie stracić kontaktu ze środowiskiem
artystycznym w kraju. Zawsze ciekawa tego, co dzieje się w sztuce i co
tworzą inni artyści, Michałowska obecna była, i do tej pory obecna jest
na ważnych wystawach w Toronto. Pisała kiedyś w polonijnej prasie z oburzeniem,
że nie widzi Polaków na wystawach, że Polonia jest nieczuła na sztukę i
nie bywa w muzeach i galeriach. Ta dama polskiej sztuki na emigracji w
Kanadzie od 1955 roku, swoją długą i trudną drogą twórczą dowiodła, że
wytrwałość i siła ducha musi towarzyszyć artyście na emigracji. Artystka
ma swoje miejsce w historii sztuki kanadyjskiej, dzieła jej znajdują się
w kilku kolekcjach muzealnych Kanady i Polski, a swoje bogate archiwum
i wiele dzieł artystka ofiarowała Archiwum Emigracji na Uniwersytecie w
Toruniu.
Za miesiąc o kolejnych artystach,
o których warto wiedzieć lub sobie przypomnieć . Z życzeniami
Szczęśliwych Świąt Wielkanocnych
|