SZAPOWAŁOW - CHAPEAU BAS!
Dziś będzie trochę o muzyce.
Wiele lat temu byłem w Warszawie na koncercie, zorganizowanym w ramach
festiwalu jazzowego Warsaw Jazz Jamboree. W tych zamierzchłych czasach
jazz był modny, więc na Sali Kongresowej zasiedli liczni koneserzy i ludzie
pragnący za koneserów uchodzić, znani luminarze ze środowiska kultury oraz
pewna ilość osób, które nie wiadomo do końca na jakiej zasadzie wkręcali
się na wszystkie głośne imprezy (a wśród nich niżej podpisany). Na scenę
wychodziły kolejno mniej lub bardziej awangardowe zespoły, była to bowiem
epoka, w której jazz przestawał być radosną muzyką z Nowego Orleanu, a
stawał się czymś dla wtajemniczonych. Na twarzach wspaniałych muzyków nie
pojawił się przez dwie godziny nawet cień uśmiechu. Było bardzo poważnie,
bardzo elegancko i szczerze mówiąc bardzo nudno.
Jako ostatni wystąpił mało
znany zespół z Nowego Orleanu. Na scenie pojawiło się sześciu staruszków,
którzy zaczęli bawić się granymi utworami, robić sobie muzyczne dowcipy,
pękając przy tym ze śmiechu. Po raz kolejny przypomnieli publiczności,
że jazz może być radosnym przeżyciem zarówno dla słuchaczy, jak i dla jego
wykonawców. Że w gruncie rzeczy - chodzi o to, żeby było ciekawie i zabawnie.
Co to wszystko ma wspólnego
ze sportem, o którym na mocy umowy z Redaktorem mam tu pisać, a szczególnie
z wymienionym w tytule młodym kanadyjskim tenisistą, Denisem Szapowałowem?
Ano to, że moim zdaniem współczesny tenis stał się tak perfekcyjny i techniczny,
że walki na korcie przypominają zmagania tytanów. Ale kiedy oglądam mecze,
podczas których dwie panie lub dwaj panowie bombardują się potwornie silnymi
piłkami, brak mi trochę w tym wszystkim czegoś, co było kiedyś istotą sportu
- spontaniczności i radości. Ja wiem, że w tle czają się wielkie pieniądze,
więc sprawa jest poważna i nie ma się czego śmiać, ale mimo wszystko bardzo
mi tej odrobiny luzu brakuje.
A właśnie jednym z niewielu
młodych zawodników, u których dostrzegam pewną dawkę luzu, spontaniczności,
a nawet chwilami radości, jest młody, 19 letni kanadyjski tenisista, Denis
Szapowałow. W ubiegłym sezonie przedarł się w rankingu do pierwszej pięćdziesiątki
i został wybrany graczem, który zrobił największe postępy. W tym sezonie
odniósł już kilka bardzo cennych zwycięstw, jest najwyżej notowanym tenisistą
kanadyjskim na liście ATP i wszystko wskazuje na to, że zapewni nam wiele
miłych niespodzianek. Jego gra jest tak spektakularna, że będę za niego
trzymał kciuki.
W dodatku jest to chłopiec,
który dowiódł, że ma charakter. W lutym 2017 roku, podczas meczu o Puchar
Davisa z Kyle Edmundem (Wielka Brytania), stracił panowanie nad sobą
i uderzył piłkę tak niefortunnie, że trafiła w twarz sędziego i przyprawiła
go o poważną kontuzję. Nie było to oczywiście umyślne, ale Szapowałowowi
groziła dożywotnia dyskwalifikacja. Przeżył poważny atak depresji i kryzys
psychiczny, grożący końcem dobrze się zapowiadającej kariery, ale zdołał
się przełamać i wrócił na kort, na którym jest odtąd wzorem opanowania.
Co ciekawe, pomógł mu w tym ów sędzia Arnaud Gabas, który przyjął przeprosiny
i serdecznie się z nim zaprzyjaźnił.
Człowiek, który wyszedł z
takiego dołka rokuje nadzieje na przyszłość. Życzę więc młodemu Kanadyjczykowi
licznych sukcesów i będę z zainteresowaniem oglądał jego mecze, do czego
i Państwa zachęcam.
.. |
|
Andrzej Ronikier
ARCHIWUM
FELIETONÓW |
POLEĆ
TEN ARTYKUŁ ZNAJOMYM Z FACEBOOKA |
|
|
,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,, |
,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,, |
|